Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Kwiecień, 2019

    Dystans całkowity:283.61 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:11:43
    Średnia prędkość:24.21 km/h
    Maksymalna prędkość:81.00 km/h
    Suma podjazdów:2350 m
    Suma kalorii:4603 kcal
    Liczba aktywności:5
    Średnio na aktywność:56.72 km i 2h 20m
    Więcej statystyk
    • Dystans 82.22km
    • Czas 03:32
    • SpeedAVG 23.27km/h
    • SpeedMaxxx 61.20km/h
    • Kalorie 1351kcal
    • Podjazdy 709m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Nieudany atak na Przełęcz Knurowską :O

    Piątek, 26 kwietnia 2019 · dodano: 28.04.2019 | Komentarze 0

    Pochwaliłam ostatnio stravę, to mnie zaś olała.
    W nosie ją już mam, tylko mi szkoda kudosów :D
    Ale po kolei! 

    Ten piątek miałam już daawwwnooo zaplanowany jako wolny.
    Jedyne co to zastanawiałam się czy zaś będzie to wolny, deszczowy albo zimny dzień spędzony w domu, czy wreszcie uda mi się wykorzystać wolność i poszaleć na rowerze?
    Udało mi się!
    Już we wtorek po powrocie z przerwy świątecznej do pracy, ogarniałam kiedy będę miała najbliższy dzień wolny i jak padło,że to "już" w piątek tak na prędkości spojrzałam w prognozę pogody :D
    Patrzę, 28 stopni i lampa, ekstra!

    Stwierdziłam,że to idealny moment,żeby objechać drugą (dopiero) stówkę w tym roku.
    Plan najlepszy z możliwych :D
    Kiedy jednak rano wstałam, zmieniłam niezbyt plany.
    Wiedząc,że sobota będzie mocno wyjazdowa, postanowiłam ogarnąć całą chałupę z kurzu i brudu i dopiero koło południa z czystym domem i sumieniem oddać się przyjemności pedałowania :D 

    To koło południa, to było dopiero przed 14, ale sądzę, że to był idealny czas na rozpoczęcie wycieczki :P
    Chociaż patrząc na to, że chciałam sobie objechać dookoła Przełęcz Knurowską, a od rana się już na szmacie olatałam, to tak, za późno wyjechałam z domu :P
    Cóż...

    Słońce paliło, wiatr szalał, pomyślałam na pewno mnie opali, ale i wkurzy, bo jak będzie mi wiało cały czas w twarz, to się zamorduję na tej trasie!
    Zobaczymy.
    Już w Naszacowicach skręciłam w kierunku Czarnego Potoku, bo tu bokiem, między drzewami w środku wsi czułam się bardziej osłonięta od tego wiatru niż na głównej drodze :P
    Jechałam i jechałam i czułam,czułam że to nie jest forma mojego życia :D
    (A kiedy była? :P)
    Cóż...

    Kiedy zjechałam w dół do Łącka napotkałam pierwszy z (jak się okazało później) kilku podczas tej wycieczki remontów/przebudowy drogi/mostu :P
    Korzystając z czerwonego światła, wskoczyłam do sklepu po dwa batony i ciągle stojąc na czerwonym, wmłóciłam je jak odkurzacz :D
    Jadę dalej!
    W Zabrzeży kolejny odcinek remontu i dalej następny.
    Myślałam, że mi dupa odpadnie na tej zdrapanej nawierzchni :D
    Nigdy więcej!
    A jak sobie pomyślałam,że z powrotem mam jechać szybciej bo z górki, już miałam zawracać :D
    Szkoda mi jednak było tej Knurowskiej.
    Uparcie jechałam dalej, chociaż coraz mniej mi się chciało :P
    Kiedy w Ochotnicy Górnej zobaczyłam kolejny (już) znak ostrzegający przed robotami drogowymi, zawróciłam :P
    Nie będzie stówki, nie będzie kółeczka na Knurowskiej, nie będzie na siłę pedałowane :D

    Powiem Wam, że to była idealna decyzja, podjęta w idealnym momencie :P
    Bo już na prawdę zwątpiłam!
    Zrobiłam malutkie kółeczko i lekko ponad 80 kilometrów, a do tego fajnie mnie opaliło i odmóżdżyło, pomogło! :D 

    Na szalone stówki jeszcze przyjdzie pora :D

    A strava?
    Strava zapisuje mi te lepsze jazdy, perełeczki w oszukanej dacie roku 1999...
    Żal!

    • Dystans 40.59km
    • Czas 01:38
    • SpeedAVG 24.85km/h
    • SpeedMaxxx 65.20km/h
    • Kalorie 667kcal
    • Podjazdy 311m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Żeby mi mózg nie eksplodował!

    Czwartek, 25 kwietnia 2019 · dodano: 28.04.2019 | Komentarze 1

    Tyle ostatnio załatwień, telefonów, spotkań i innych, a do tego wszystkiego pogoda taka nijaka :P
    Kiedy we czwartek załatwiłam dwie najważniejsze kwestię,musiałam, po prostu musiałam iść na rower, bo by mi mózg eksplodował!

    Jak siedzieć w domu kiedy przez okno takie zachęcające widoki? :P
    Nie miałam za wiele czasu, bo do pracy na drugą zmianę musiałam jechać, ale trasa jaką sobie obrałam była nie za krótka nie za ciężka i pozwalająca na prawdę się odmóżdżyć :D
    Jechałam przed siebie i cieszyłam się z:
    -ciepła

    Pierwsza jazda w tym roku i w dodatku całkowicie na króciaka!
    -wiosennych zapachów kwitnących drzewek

    Kiedy jadę i czuję w powietrzu ten słodki zapach normalnie aż mi się ciepło koło serca robi :P
    -wolności 

    A się micha cieszyła :D
    -i z piękna polskiego krajobrazu!

    Aż mnie dziwi że mogę tyle rzeczy na raz kochać i podziwiać :D

    Krótko, ale treściwie!
    A jak mi mózg dziękował za to co dla niego zrobiłam za te półtorej godziny jazdy :D

    Iii jaka niespodzianka po powrocie do domu!
    Strava raczyła zapisać mi aktywność w odpowiedniej dacie i miejscu, szał! :D


    • Dystans 50.51km
    • Czas 02:03
    • SpeedAVG 24.64km/h
    • SpeedMaxxx 81.00km/h
    • Kalorie 811kcal
    • Podjazdy 493m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Urocze popołudnie :P

    Środa, 17 kwietnia 2019 · dodano: 18.04.2019 | Komentarze 3

    Strava zaś zapisała mi tą aktywność na 1999 rok.
    Lol ile tak jeszcze będzie?!
    Znajomi pytają czy żyję, bo nie widzą od miesiąca żebym jeździła :O
    Żyję ino mi apka umarła,helloł!

    Szalony ten tydzień jest, tyle załatwień, wyjazdów a do tego lekkie przygotowania do świąt, szał!
    Wczoraj nie miałam w planie roweru, bo wiedziałam że mam o 17 być w Sączu, więc ta wycieczka była totalnym spontanem!

    Kiedy wróciłam do domu, (na szczęście obiad zjadłam na mieście) czułam,że muszę no muszę bo w środku wybuchnę serio :P
    Taki dłuższy brak aktywności mi nie służy :)

    Ubrałam się i pojechałam ;)
    Nie wiedziałam tylko jak dużo czasu mi zostało do całkowitej ciemności (a była 18-sta) i jak dużo kilometrów będę w stanie wykręcić za ten czas :P

    Pojechałam w stronę Podegrodzia i tam skręciłam w stronę Siekierczyny.
    Założyłam,że jak mi źle pójdzie to wrócę do domu przez Przyszową, a jak dobrze, to wyjadę na Wysokie i stamtąd zjadę na Chełmiec i dalej dom.
    Wydawało mi się,że moje całe ciało wcale nie wie jak się zaadoptować do jazdy na rowerze.
    Wiecie że jest kwiecień, a to jest moja dopiero 10 jazda w tym roku? :O
    W zeszłym roku (sprawdziłam!) miałam ich już 17, czyli w sumie nie ma tragedii :D 
    No ale już kiedyś to napisałam, życie nie składa się tylko z jazdy na rowerze, a im człowiek starszy tym inne priorytety nim rządzą (przynajmniej powinny rządzić!), normalna kolej rzeczy :P

    Mimo wszystko jechało mi się bardzo dobrze, serio!
    Nogi się rozkręcały, głowa odpoczywała.

    W domu ino dalej nie rozumieją,że ja nie po to jeżdżę żaby schudnąć (bo ja już jestem uważam za chuda!) ino po to żeby się odmóżdżać.
    Żeby mi mózg nie eksplodował!

    Kiedy dojechałam do Przyszowej i zobaczyłam,że jest dopiero 19, tak stwierdziłam,że powinnam zdążyć objechać jeszcze Wysokie i wrócić przed totalnym zmrokiem do domu.
    Na Wysokie styrmałam się pisząc smsa, więc przeleciało :P
    Kiedy byłam na górze, przed oczami a raczej za plecami miałam piękny zachód słońca, żal mi było że jadę w przeciwnym kierunku :P

    Świetny nie? :P

    Ubrałam jasne okulary i dzięki niemu wydawało mi się,że jest dużo jaśniej niż rzeczywiście było :D
    Teraz ino chciałam zjechać z Wysokiego do Chełmca na względnej jasności,bo wiadomo dziura czy coś na dużej prędkości, to kaplica!
    Udało mi się, ale już od Chełmca jechałam po ciemku.
    Troszkę strasznie, ale na szczęście ruch na drodze nie był duży, a i to był już "mój" teren także było mi raźniej :P

    Do domu wróciłam już w nocy, znaczy o 20:20 i cieszyłam się,że mimo ryzyka,że nie zdążę za dnia zrobić tej pętelki, zrobiłam ją za jasności na tyle na ile mi się to udało.

    Fajnie, bardzo fajnie :)


    • Dystans 45.24km
    • Czas 01:58
    • SpeedAVG 23.00km/h
    • SpeedMaxxx 61.20km/h
    • Kalorie 726kcal
    • Podjazdy 356m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Robi się zaś zimno!

    Środa, 10 kwietnia 2019 · dodano: 12.04.2019 | Komentarze 1

    To była taka jazda bym rzekła na zapas :P
    Słyszałam,że w najbliższych dniach pogoda ma się zepsuć i to tak totalnie, więc postanowiłam użyć jeszcze trochę po "suchym" :D
    Pojechałam na wydawało by się w miarę szybką i niedługą pętelkę, ale kiedy nogi totalnie zastane, to nawet tak proste trasy dają popalić, serio :O
    Szlachetne zdrowie ten tylko się dowie...
    Prawda to!
    Jak nie masz zdrowia, nie masz nic!
    Szanujcie je!

    Powoli ażeby jednak, taki mam plan i myślę byle do celu :P
    Nie będzie żadnych zawodów, nie będzie ścigania się, muszę o siebie bardziej zadbać.
    Tak więc czysta turystyka, nic na siłę :P 

    Ale wiosna już jest, potwierdzam :D

    Czekamy więc, aż zimie się zaś znudzi i oby już bez przeszkód przez cały rok :P


    • Dystans 65.05km
    • Czas 02:32
    • SpeedAVG 25.68km/h
    • SpeedMaxxx 55.10km/h
    • Kalorie 1048kcal
    • Podjazdy 481m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Prehistoryczna strava...

    Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · dodano: 12.04.2019 | Komentarze 5

    Lol cosik mi się strava zbuntowała!
    Cały tydzień zajęło mi szukanie na stravie dwóch aktywności z tego tygodnia.
    Aktywności które były i które z sukcesem się zapisały, ale których mimo wszystko nie było widać!
    Zapisały mi się pod rokiem, uwaga 1999! 
    Serio!
    Przykre to jest, że jedziesz,a cyferek nie widzisz, sens się traci :D
    Wgl co za czasy,żeby jeździć i istnieć w tym rowerowym świecie,trzeba to rejestrować!
    Trening niezarejestrowany=nie odbyty :O
    Żal.. 
    Tyle o stravie :P

    Po 22 dniach chirurgicznej abstynencji rowerowej w końcu odważyłam się na wycieczkę.
    Wahałam się, bo w domu utrzymywali że to jeszcze za wcześnie,że rana jeszcze za świeża...
    Serio? Ponad 3 tygodnie i dalej mam się kisić w domu i w sobie? :O
    Zaryzykowałam!
    Nie chciałam się strasznie siepać, więc wybrałam najbardziej płaską trasę jaką mogłam sobie chyba wymyśleć.
    Taaak, kierunek Piwniczna!

    Jechałam i się cieszyłam, czułam się jakby mi ktoś respirator dopiął do płuc, takie dodatkowe dotlenienie :D
    Ekstra sprawa!
    Ciepło było, nawet bardzo, kręci mnie ta wiosna! :D

    Co prawda chwilami słońce zachodziło za grube chmury, ale kiedy dojechałam do Piwnicznej pogoda zmieniła się na dobre, znaczy na lepsze, dużo lepsze :D

    Pod koniec jazdy stwierdziłam,że troszkę przesadziłam z dystansem jak na początek, wiedząc że mój organizm na prawdę jest osłabiony po zabiegu, ale tak mi się dobrze jechało :D :D

    Koniec końców dojechałam do domu cała i zdrowa i nawet do końca nie dałam się złapać bombie, a mózg?
    Jak strasznie odżył mi mózg, o matko! :D
    Uwielbiam!


    Counterliczniki.com