Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Czerwiec, 2019

    Dystans całkowity:603.41 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:24:34
    Średnia prędkość:24.56 km/h
    Maksymalna prędkość:72.00 km/h
    Suma podjazdów:5682 m
    Suma kalorii:10173 kcal
    Liczba aktywności:10
    Średnio na aktywność:60.34 km i 2h 27m
    Więcej statystyk
    • Dystans 50.21km
    • Czas 01:55
    • SpeedAVG 26.20km/h
    • SpeedMaxxx 50.04km/h
    • Kalorie 781kcal
    • Podjazdy 243m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Evening Ride

    Niedziela, 30 czerwca 2019 · dodano: 17.07.2019 | Komentarze 1

    To był ciepły,bardzo ciepły wieczór.
    W sumie i cały dzień był upalny, dlatego z radością po obiedzie pojechałam z moim Pyśkiem nad Jezioro Rożnowskie, a kiedy przyszło nam się rozejść, wieczorem chciałam wykorzystać jeszcze jak najwięcej ten wolny czas, który za chwilę miał mi się skończyć :P
    Tak kończysz jedną pracę, to nim ogarniesz drugą, to trochę czasu minie i nigdy nie wiesz jak będziesz kierowany i na ile tego czasu na Twoje przyjemności będzie Ci zostawało...?
    Tak, to jest właśnie wyjście ze strefy komfortu ;)
    Coś za coś, takie jest życie :P

    Pojechałam więc w moim ulubionym i nie męczącym mnie kierunku, w kierunku na Piwniczną :D
    Jak ja się cieszyłam tym,że mogę tak po prostu wieczorem i przy takiej pogodzie i że w końcu jestem wolna i że już WYZDROWIAŁAM no jej wszystko mi się podobało w tej mojej wycieczce :D
     
    Mimo startu lekko po godzinie 19, temperatura ani nawet na sekundę nie dała mi zmarznąć ani zawahać się co do praw związanych z prawami lata :D
    Spociłam się jak dzika świnia (taaak ja się też pocę :D), odmóżdżyłam mózg i przygotowałam go na nowe (miejmy nadzieję,że lepsze),a wracając do domu podziwiałam piękny zachód słońca z wysokości kokpitu roweru :D


    • Dystans 62.45km
    • Czas 02:30
    • SpeedAVG 24.98km/h
    • SpeedMaxxx 61.20km/h
    • Kalorie 1162kcal
    • Podjazdy 670m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    W końcu wolna jazda!

    Piątek, 28 czerwca 2019 · dodano: 08.07.2019 | Komentarze 0

    Kiedy już prawie stajesz się wolnym człowiekiem i kiedy przestajesz przejmować się tym czy ktoś gdzieś Cię zobaczy, czy ktoś Cie gdzieś pozwie słowo wolność wchodzi na inny poziom znaczenia :P
    Jesteś po prostu wolny i już!

    Z radości i tej wolności wybrałam się na pętelkę w kierunku Limanowej od Marcinkowic,żeby później wrócić od Wysokiego przez Chełmiec do domu.
    Wyjechałam po 18 i zastanawiałam się kiedy mi Pysiek napisze,że wnet dojedzie do domu.
    Ja się zastanawiałam, a  tymczasem bus z moim Chopusiem czmychnął mi koło nosa :P
    Znaczy dla mnie: kobieto sprężaj ruchy, bo Pysiek czeka^^
    Popędzona tęsknotą, jak najszybciej chciałam jednocześnie przejechać rozpoczętą pętelkę, ale i być już przy Chopusiu :P
    Ot taka moralna walka między sercem, a rozumem :D 

    Starałam się cisnąć ile wlezie i kiedy styrmałam się pod górę na Wysokie, już miałam zmienić (czyt. skrócić) zakładaną trasę,aleee nieee nie ma co iść na łatwiznę,trzeba być konsekwentnym :P

    Z lekkim opóźnieniem, ale i ogromną satysfakcją dokończyłam rozpoczętą pętelkę, a po powrocie wpadłam szybko pod prysznic,żeby jeszcze szybciej znaleźć się w ramionach mojego kochanego Chopusia :D

    Ot takie mnie wzięły romantyczności^^

    • Dystans 55.52km
    • Czas 02:15
    • SpeedAVG 24.68km/h
    • SpeedMaxxx 67.30km/h
    • Kalorie 624kcal
    • Podjazdy 251m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Wschód słońca na gigancie!

    Czwartek, 27 czerwca 2019 · dodano: 08.07.2019 | Komentarze 1

    Ostatnio temperatury są iście tropikalne!
    LOL jeśli budzisz się o 4:40 rano, a na termometrze masz 23 stopnie, to wiesz,że nie możesz tak po prostu położyć się do łóżka i spać dalej, ino musisz działać! :D 

    Wiedziałam,że będzie ciepło.
    Założyłam,że jeśli ta duchota i ten ptak, który siedzi na czereśni obudzi mnie zaś skoro świt, nie będę zastanawiała się dwa razy ino wezmę rower i pojadę podziwiać wschód słońca z pozycji siodełka rowerowego :P
    Ludzie to był strzał w dziesiątkę! :D
    Jakie widoki, jakie doznania, ten powiew ciepłego, letniego i porannego powietrza, WOW!
    Wyjechałam z domu o 4:55.

    Strzeliłam fotę i pojechałam szukać tego wschodzącego słońca! :D

    Pojechałam na ścieżkę rowerową VeloDunajec, bo ciągle nie mogłam jawnie afiszować się po publicznych drogach :P
    Ten spokój, ten zapach letniego powietrza, ten lajt, no uwielbiam! :D

    Na ścieżce pusto, jedynymi kompanami do jazdy były ćwierkające ptaszki, aż mp4 schowałam do kieszeni wsłuchując się w ich radosne śpiewy :P


    Tak strasznie mi się podobało,że mogłabym tak jeździć i jeździć i późno wrócić do domu, ale było tak parno,że no nie dało się.

    Zaliczyłam wczesną pobudkę i piękne widoki zza kierownicy, jednocześnie odhaczając wakacje na bali....
    Bo kto bogatemu zabroni co? :D

    Wróciłam do domu o 7.30 kiedy to termometr wskazywał 28 stopni a ze mnie lało się niemal ciurkiem :D
    Chociażbym chciała, to nie nie dałoby mi się jeździć dłużej, bo bym po prostu się stopiła :P
    Fajna to była pobudka, chciałabym jeszcze w te wakacje zaliczyć coś podobnego, przeżyć podobne emocje :)
    Wierzę,że mi się to uda!
    A tymczasem mój przyszły mąż,równo rok przed ślubem,obiecał mi pojechać w podróż poślubną....rowerem ;) :P
    Zatem czekam na nasz ślub i tę podróż... ! ;)

    • Dystans 60.06km
    • Czas 02:32
    • SpeedAVG 23.71km/h
    • SpeedMaxxx 72.00km/h
    • Kalorie 1173kcal
    • Podjazdy 940m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Up Up Up!

    Poniedziałek, 24 czerwca 2019 · dodano: 08.07.2019 | Komentarze 1

    Dalej się kitram, ale jakoś bardziej mam wyrąbane czy mnie ktoś znajdzie, zobaczy czy mnie ktoś zgłosi...
    Aktywnie choruję, bo mogę, kto mi zabroni co? :)

    Pojechałam na Limanową i tam plątałam się po wielu, wielu różnych zjazdach i podjazdach, starych, znanych drogach, cieszyłam się, bo ta adrenalina jest mi fes potrzebna, lubię ją :D 
    A jak jeszcze dodam tą moją wolność rowerową to już w ogóle love life! :D


    • Dystans 54.83km
    • Czas 02:15
    • SpeedAVG 24.37km/h
    • SpeedMaxxx 65.50km/h
    • Kalorie 998kcal
    • Podjazdy 638m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Na gigancie :)

    Wtorek, 18 czerwca 2019 · dodano: 08.07.2019 | Komentarze 1

    Kiedy czas Twojego wypowiedzenia z pracy chyli się ku końcowi, zaczynasz czuć się coraz gorzej, zaczyna Cię wszystko boleć i dolega Ci masa dziwnych chorób, aż w końcu nie wytrzymujesz i idziesz do lekarza, który wypisuje Ci chorobowe i zostajesz udupiony na amen...
    Znacie to co? :P

    Pierwszy dzień luzu, fajny. Drugi dzień wspaniały. Trzeci dzień mnie trzepie, więc na czwarty szukam ratunku w rowerze :D

    Obmyślam plan ucieczki i kitram się przez ponad 2 h po drogach mało uczęszczanych,nieraz wyłączonych z ruchu samochodowego tylko i wyłącznie po to żeby nie dać się złapać na gorącym uczynku w swojej chorobie :P
    Znajduję nowe uliczki, które są z dala od głównych dróg, wspinam się na nowych wzniesieniach i cieszę się, cieszę się wolnością którą daje mi rower :P
    Ciężko będzie mi przeżyć te dwa ostatnie tygodnie "niewoli"....

    • Dystans 45.62km
    • Czas 01:43
    • SpeedAVG 26.57km/h
    • SpeedMaxxx 54.70km/h
    • Kalorie 722kcal
    • Podjazdy 194m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Skwar, ale na rowerze po płaskim da się żyć :D

    Czwartek, 13 czerwca 2019 · dodano: 14.06.2019 | Komentarze 0

    Rano do pracy wybrałam się rowerem.
    Lubię te przejażdżki skoro świt!
    Dzień budzi się do życia, ptaszki ciągle rozprawiają o ichniejszych sprawach, a ja ledwo ciepła po zbyt małej ilości snu, kręcę co by zdążyć na czas otworzyć klub :D

    Jadę ino pół godziny, a zdjęć napstrykam tak jakbym jechała pół dnia :D

    Cudaśnie :D 

    Po pracy omatkobosko...ciepło! :D

    Chciałam jechać gdzieś dalej, natłuc tych kilometrów trochę, ale no po co mi to? :P
    Po co mi ta morderka? :P
    Spróbowałam wrócić przez Stary Sącz i udało mi się, ale to ostatni podjazd do domu mnie roztopił!
    Przecież tam było jak na patelni!
    Wcale nie żałowałam,że nie natłukłam tych kilometrów dużo :P
    Nie chciało mi się nawet oddychać na tym skwarze, a co dopiero tłuc kilometry!


    • Dystans 15.00km
    • Czas 00:33
    • SpeedAVG 27.27km/h
    • SpeedMaxxx 53.60km/h
    • Kalorie 187kcal
    • Podjazdy 22m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Do pracy

    Wtorek, 11 czerwca 2019 · dodano: 13.06.2019 | Komentarze 0

    Po tym jak budzik skutecznie wybił mnie z błogiego snu, zabrałam rower i pojechałam do pracy.
    Nie powiem,że się nie zawahałam, bo o ile rano jedzie się przyjemnie, tak bałam się co się ze mną będzie działo po skończonej zmianie? :P
    Upał, skwar i żar z nieba, tak relacjonowali mi sytuację na zewnątrz, wchodzący do klubu klienci.
    Nie było mi dane jednak tego skwaru odczuć na własnej skórze,bo będący na dwudniowym urlopie Chopuś podjechał po mnie klimatyzowaną bryką i nie pozwolił mi się więcej spocić :P 
    A rower?
    Rower musiał przenocować w ciasnej i ciemnej klubowej kanciapie... 
    Biedny! :D
    Kategoria Do 20km


    • Dystans 115.84km
    • Czas 05:19
    • SpeedAVG 21.79km/h
    • SpeedMaxxx 66.20km/h
    • Kalorie 2166kcal
    • Podjazdy 1740m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Spisko rundka :P

    Sobota, 8 czerwca 2019 · dodano: 13.06.2019 | Komentarze 3

    W zeszłym tygodniu rozkminiałam o której (i czy w ogóle?) wstawać w sobotę rano po to żeby zrobić taką dłuższą wycieczkę, czy olać sprawę i w końcu porządnie się wyspać? :P
    W podjęciu decyzji pomogła mi nieświadomie Paulina, która zapytała co robię w sobotę, bo przygotowała "małą" rundkę po Spiskich terenach.
    W sumie czemu nie? :P
    Jak tylko uda mi się "uciec" z domu przed robotą jarzynkowo-plewienną no to jacha!
    Ino im wcześniej tym lepiej, bo wiadomo jest sobota :D
    W piątek delikatnie zawahałam się co do mojego udziału w spiskiej przygodzie (umarłam w piątek!!!), ale ostatecznie nie mogłam sobie i Paulinie odmówić :P

    Oczywiście,że nie zdążyłam się wyspać, ale wstałam na tyle wcześnie,żeby chwilę po 8 być już w drodze do Krempach.
    Jechało mi się szybko i sprawnie ;)
    Po dotarciu do Pauliny szybka obróbka własnej osoby, czyt. zmiana z cywila na kolarza i przed 10 start w nieznane ;)
    W sumie nawet nie spojrzałam na gpxa trasy, ale wiedziałam że z Pauliną na pewno nie zginę!
     
    Z racji nieznajomości trasy, jechałam za Pauliną i Szymonem (krakowski kolega Mamuśki, równy gość :P) jak to ciele majowe :D
    W sumie faktycznie majowe ;)
    Nie ujechaliśmy więcej jak 8 może 9 kilometrów iiii trzask!
    Przy zjeździe nawet ja będąc hen hen daleko, widziałam ten strzał powietrza z opony Pauliny!
    Pierwsza myśl, zahamowała pewnie i kurz się uniósł z ziemi, drugaaaa i już potwierdzona, opona przecięła się na kamieniu i strzeliła dętka... 
    Dobrze,że nie spowodowało, to w następstwie wywrotki i większych obrażeń na ciele Mamuśki.
    A żeby było śmieszniej, Szymon który dużo szybciej zjeżdżał niż my, na samym dole czekał na nas zmieniając...dętkę w swoim rowerze, też trzasło! :D

    Cóż została szybka rozkmina co by tu zrobić,żeby nie kończyć, a kontynuować dalej wycieczkę?
    Dobrze,że rozsławiony swoim fan pagiem (Szosą po Podhalu) Kuba, mieszkał zaledwie 10 kilometrów od pechowego miejsca straty i uszczelniając rozciętą oponę banknotem 10-cio złotowym dojechaliśmy wszyscy po zapasową oponę, mając tym samym możliwość dalszego kontynuowania naszej wycieczki :)
    Kiedy dojechaliśmy do Kacwina, czekała nas kolejna przerwa na zmianę wspomnianej opony i podziwianie na prawdę świetnie urządzonego serwisu rowerowego.
    No muszę chłopaka pochwalić, postarał się! :D

    Jasne że nie mam zdjęcia ze środka, ale nasze bryki też prezentowały się świetnie co? :D

    Kiedy wszystkie awarie zostały zażegnane pognaliśmy dalej w kierunku Słowacji. 
    Trasa, ten podjazd i ta miejscówka od razu skojarzyła mi się z trasą po której ja już kiedyś przecież z Grześkiem  jechałam, tak!

    Tylko wtedy było odwrotnie, bo na jedną przełęcz zjeżdżaliśmy, na inną podjeżdżaliśmy, ale to cygańskie osiedle nic się nie zmieniło!
    Dalej przeraża mnie swoją bliskością i ilością romskich osadników w nim :O
    Czym prędzej żeśmy się stamtąd ulotnili i kontynuowali jazdę w obranym kierunku.

    Na pewno zauważyliście,że piszę bardzo ogólnikowo, ale ni hu hu nie zapamiętałam wszystkich nazw poszczególnych miejscowości przez które przejeżdżaliśmy :D 
    To Paulina z Szymonem ogarniali nasze kolejne kilometry, ja tylko jechałam za nimi :P

    Strava Wam wszystko wytłumaczy, także zapraszam!

    Upał podczas tej wycieczki był niemiłosierny.
    Ja nieprzygotowana, (bo jak już wspomniałam nie popatrzyłam na linka z trasą przed wycieczką), a tu praktycznie 90% trasy wiodło przez teren naszych południowych sąsiadów!
    Ani ojro w kieszeni ani jakichś większych zapasów pożywienia i picia...
    Moja wina, za bardzo wybrałam się na spontana, mimo wcześniejszych ustaleń :P
    Dzięki Bogu,że Paulina miała żelki+orzeszki i batony, a do tego poratowała wodą na słowackiej stacji, bo bym nie dojechała do końca, uschłabym :D
    Ręce, zwłaszcza ramiona tak mi spaliło,że kiedy podjeżdżaliśmy już po polskiej stronie pod zamek w Niedzicy, aż się ucieszyłam,że słońce jest na moich plecach i jestem w stanie je ochronić własnym ciałem, bo aż piekło!!!
    A końcówka drogi do domu Pauliny strasznie mi się ciągła, bo ja już myślami byłam na basenie w Starym Sączu z Chopusiem moim, a tu gdzie to tam do tego? :P

    Kiedy już wróciliśmy na włościa od razu poszłam się ogarnąć, zaopatrując swoje spalone członki, a po tym wszystkim mamuśka smacznie mnie nakarmiła i wypuściła do domu :D

    Wycieczka bardzo mi się podobała, ale następnym razem muszę się bardziej do takowej przygotować! :P
    Jedynym jej minusem był czas jej trwania, bo inaczej sobie obliczałam, a co innego wyszło, aleeee jadąc w trasę nie wszystko można przewidzieć :P

    Miło było i mam nadzieję,że za niedługo coś podobnego sobie powtórzymy zaś... ;)
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 68.02km
    • Czas 02:37
    • SpeedAVG 25.99km/h
    • SpeedMaxxx 70.20km/h
    • Kalorie 1084kcal
    • Podjazdy 561m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Popołudniowa wspinaczka.

    Czwartek, 6 czerwca 2019 · dodano: 07.06.2019 | Komentarze 2

    Pogoda jak do tej pory pozostawiała WIELE do życzenia, tak teraz wręcz nas rozpieszcza :D
    Od świtu do nocy, lampa, totalna lampa na zewnątrz, prze jazda!
    Ucieszona faktem,że zmiana dopołudniowa,zaprzągnełam rower do pracy!
    Rano jak rano, jadę po to żeby się obudzić, bo ciężko wstawać zaraz po wieczornej warcie, ale daję radę!

    Trzeba być twardym a nie miękkim nie? :P

    Popołudniu, po pracy, staram się nie przejmować innymi, czekającymi na mnie w domu jeszcze obowiązkami, tylko wygenerować 2 z haczykiem godziny, TYLKO dla siebie!
    Tak, to jest to czego mi w ostatnim czasie zaczęło brakować.
    Ciągle coś i coś, wariactwo :P

    Wycieczkę wcześniej odwaliłam takiego lenia,że przejechałam po wszystkich możliwych płaskaczach, byle tylko się nie zadyszeć :P
    Tym sposobem, tą wycieczką musiałam się jakoś zrehabilitować :D
    Od startu wiedziałam,że będę się wspinać na Wysokie!

    Nowe ścieżki rowerowe w okolicy mostu heleńskiego robią robotę!
    Ino w jednym miejscu kończą się ni w 5 ni w 9 ino tak nijak :P
    Jechało mi się, powiem Wam zarąbiście!
    Aż w sumie nie wiedziałam kiedy ja się tam wystyrmałam i jeszcze QOMa zaliczyłam, jest mój! :D

    Suchorz, ale taki zadowolony! :D

    Po wyjechaniu do góry i rozglądnięciu się na boki, sprawdzić jak pięknie świat wygląda z nad kierownicy, puściłam się w dół Raszówkami, aż do Siekierczyny.
    Później look na godzinę, idealna, więc jadę dalej i do domu wróciłam dopiero przez Podegrodzie, a co mi tam? :D

    Pojeździłam, w domu pozrabiałam, wszyscy zadowoleni, nic nikomu nie ubyło :D

    Sobota będzie mocniej przekręcona!
    Mamuśka, woła na Spisko rundkę do siebie,więc jadę, bo przecież zaproszenia się nie odrzuca, nie wolno! :D

    Ahoj!

    • Dystans 75.86km
    • Czas 02:55
    • SpeedAVG 26.01km/h
    • SpeedMaxxx 63.40km/h
    • Kalorie 1276kcal
    • Podjazdy 423m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Pierwszy raz w tym roku do pracy rowerem^^

    Wtorek, 4 czerwca 2019 · dodano: 06.06.2019 | Komentarze 2

    No i stało się!
    Po pół roku oczekiwania, w końcu pogoda, zmiana i czas pozwoliły mi przyjechać do pracy rowerem :D
    Co za frajda!

    Nastawiłam budzik na 5:30 iiii wstałam jak oparzona, wiedząc co mnie czeka, czyli kołowanie do klubu :P

    Ciepło, przyjemnie, ale i rześko.
    Długi rękaw na górę obowiązkowo, bo przecież w cieniu ziąb!
    Za to kiedy wjechałam w pełne słońce, wręcz mogłam podwinąć rękawki :D
    Po dojechaniu na miejsce, taka mnie myśl naszła, a może tak rzucić to wszystko i jechać dalej w pierony? :D
    Za duże ryzyko!

    Po pracy, bez spiny i ze spokojem w głowie ruszyłam przed siebie :P
    Nie wiedziałam gdzie się podziać, wiedziałam za to,że muszę jak najszybciej opuścić miasto, coby mnie nie dopadł popołudniowy natłok samochodów :P

    Po pracy też bezchmurne niebo i full lampa na zewnątrz, przyćmiła warstwa chmur burzowych, które kazały mi się rozglądać na boki i czekać z której strony pierdzielnie :P

    Najpierw pojechałam na Biczyce z zamiarem wyjazdu na Wysokie, jednak zaraz po dojechaniu do obwodnicy, zjechałam do Podrzecza i postanowiłam udać się w kierunku Piwnicznej :P
    Po prostu nie chciało mi się wspinać!
    W drodze tam, stwierdziłam,że jadę prosto w burzowe chmury!
    Lol trzeba było się pchać na to Wysokie :P

    Po dojechaniu do Rytra, czym prędzej zawróciłam, bo zaczęły spadać na mnie wielkie deszczowe krople!
    Nakręciłam i przez Stary Sącz i Gołkowice dojechałam do Kadczy :P
    Jakby to mój Chopuś powiedział "zaś wracałaś do domu przez pół województwa?"
    No jacha małku,zawsze! :D 
    Kiedy już miałam wracać prostą drogą idealnie na swój rewir, przyszła mi myśl,żeby jednak nie ułatwiać sobie drogi i przejechać przez Przyszową :P
    To był bingo plan!
    Jechałam, buzia się śmiała do słońca, a wszystkie ciężkie chmury zostały za plecami, no po prostu uwielbiam!

    Po pracy wróciłam zmęczona, głodna, ale prze szczęśliwa! :D

    Counterliczniki.com