Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Kwiecień, 2014

    Dystans całkowity:546.30 km (w terenie 16.00 km; 2.93%)
    Czas w ruchu:27:14
    Średnia prędkość:20.06 km/h
    Maksymalna prędkość:55.30 km/h
    Maks. tętno maksymalne:185 (92 %)
    Maks. tętno średnie:153 (76 %)
    Suma kalorii:13621 kcal
    Liczba aktywności:13
    Średnio na aktywność:42.02 km i 2h 05m
    Więcej statystyk
    • Dystans 75.20km
    • Czas 03:38
    • SpeedAVG 20.70km/h
    • SpeedMaxxx 46.60km/h
    • Kalorie 1815kcal
    • HRmax 177 ( 88%)
    • HRavg 144 ( 71%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    *Morzna? Morzna!

    Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 30.04.2014 | Komentarze 0

    Dzisiaj do klubu miałam być z rana i byłam :D
    Pojechałam rowerem,booo nareszcie od rana świeciło słoneczko ;)
    Pełne 14km mam do przejechania, zeszło mi z 40 min, a ile stopów zrobiłam! Ale to wszystko przez urok tak wczesno porannego tripa ;)
    Już dawno tak wcześnie nie śmigałam na rowerze :)

    Taka sytuacja ;)

    Właśnie jedynym minusem była mgła ;) Ale taki problem to nie problem :D
    Po robocie, miałam dwie opcje wrócić prosto do domu lub zapuścić się przed siebie :P
    Oczywiście ze względu na pogodę wybrałam tą drugą ;)
    Już będąc w klubie obmyślałam trasę i taką właśnie pojechałam ;)

    Ogłoszenie jak z obozu... Mają ludzie wyobraźnię!

    Z NS na SS, dalej na Kadcze, Jazowsko, Maszkowice, Łącko aż chyba do Zabrzeży dojechałam :)
    Tam zaczeło kropić, więc zawróciłam (chciałam przynajmniej o Tylmanową zahaczyć, po raz kolejny się nie udało).
    Nie chciałam powtórzyć sytuejszyn z niedzieli ;)

    Z powrotem wracałam przez Czarny Potok ;) Tam znowu stwierdziłam progres, wszystkie górki zaliczone na siodełku, oł jeah! :)
    Kocham takie tripy :D

    Morzna? Morzna...! zrobić więcej niż 30km w dniu pracy, trzeba tylko rowerem do niej dotrzeć ;)

    PS: 2 tysiaki na kole są, kurde mało!
    Fortuna wygrywa jak na razie wytoczoną 31.12 przeze mnie wojnę  ;) Aleee nie poddam się, wygram to!

    *Morzna=Bronisław K.


    • Dystans 62.30km
    • Czas 03:07
    • SpeedAVG 19.99km/h
    • SpeedMaxxx 49.40km/h
    • Kalorie 1822kcal
    • HRmax 183 ( 91%)
    • HRavg 150 ( 74%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Cooolarze forever :D

    Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0

    Się nam zachciało roweru w taką pogodę, to się nam odwdzięczyło :)
    Lało, grzmiało, wiało ojojoj :D
    Umowa była na 13 na rynku w NS... Tak, spóźniłam się, ale spoko Fortunos z Wnękusiem czekali ;)
    Nie wystartowaliśmy od razu, bo Natalce spodobały się zawody crossowo quadowe na wałach nad Dunajcem ;)

    OK popatrzyliśmy,ale aż takiego WOW nie było ;)
    Później niż zakładaliśmy, ale wkońcu wystartowaliśmy, nie na Gródek, lepiej na Korzenną ;) Tam się wydawało być mniej deszczowych chmur ;)
    Jednak i to "mniej" nie pomogło.... Nas zlało, zwiało i jeszcze burzą straszyło z grzmotami :D

    Spoko!!! Nie z cukru my są :)
    Z powrotem przez Mogilno do Sącza już nie grzmiało,ale ciągle gdzieś tam mżawka po mordeczkach dawała!
    Suuuper mimo wszystko, nareszcie gdzieś dalej, a nie tylko chwila ;) Oby pogoda się poprawiła, bo ten deszcz już jest nuuudny! :)
    Po drodze spotkałam jeszcze Pawła i Piotrka ze SS wracali pogadali my, ale mi się do domu na mocno spóźniony obiad śpieszyło :D
    Po powrocie do domu pełna full lampa, teraz to mnie to słońce może...!!!







    • Dystans 25.10km
    • Czas 01:15
    • SpeedAVG 20.08km/h
    • SpeedMaxxx 41.60km/h
    • Kalorie 702kcal
    • HRmax 185 ( 92%)
    • HRavg 153 ( 76%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Test opon ciąg dalszy ;)

    Piątek, 25 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0

    Szybko przed klubem, sprawdzić czy ostatnia przejażdżka była ciężka przez zakwasy czy też przez nowe opony ;)
    Chyba jednak to opony tak mnie zmiażdżyły we środę :)
    Bo dzisiaj było identycznie hehe trudno rozjeżdżą się, bieżnik troszkę się zedrze i będzie śmiganko :)
    Pojechałam do Podzia, później odbiłam na Rogi w stronę Mokrej Wsi, ale w Owieczce piesy zaczeły mnie gonić i zawróciłam, nienawidzę psów!

    Mają ludzie wyobraźnię, ale żeby takie coś przed domem trzymać? :)
     
    Pozdrower! :P


    • Dystans 30.60km
    • Czas 01:29
    • SpeedAVG 20.63km/h
    • SpeedMaxxx 32.10km/h
    • Kalorie 783kcal
    • HRmax 171 ( 85%)
    • HRavg 144 ( 71%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Nowe oponki und pogoda w kratkę ;)

    Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 24.04.2014 | Komentarze 2

    W końcu!!!!! Rower! <3
    Całe święta żyłam w celibacie przez ten piątkowy flak :/
    4 dni bez roweru to takie delikatne podduszenie się :D

    We wtorek zebrałam się i po nowe oponki skoknełam ;)

    Bo te łyse zwłaszcza tylna już dawno prosiła się o wymianę ;) Wysoką cenę(brak roweru we święta), zapłaciłam za późną decyzje o wymianie opon ;)
    Chłopaki szybko się uwinęli z robotą i już wczoraj mogłam pośmigać ;)
    Ciężko na tych nówkach śmigać, ale może się przyzwyczaję ;)
    Nie wiem co bardziej winne nowe opony, czy zakwasy po wtorkowym BPU :D
    Pogoda jakaś taka dupna się zrobiła :/
    Całą drogę po mnie wczoraj lało, a żeby było śmieszniej od razu suszyło, bo to był równoczesny słońcodeszcz :D
    Przynajmniej mam pewność,że nie jestem z cukru :D
    Ejmen!
    Fotek nie wrzucam, bo coś mi net zamula :)


    • Dystans 50.20km
    • Teren 5.00km
    • Czas 02:26
    • SpeedAVG 20.63km/h
    • SpeedMaxxx 47.80km/h
    • Kalorie 1207kcal
    • HRmax 180 ( 89%)
    • HRavg 146 ( 72%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    POST

    Piątek, 18 kwietnia 2014 · dodano: 18.04.2014 | Komentarze 1

    To nie takie łatwe wybrać się na przejażdżkę w dzień ze ścisłym postem :D W brzuchu burczy, w gardle suszy no ale dzisiaj wróciła full lampa, żal nie wykorzystać :D
    Pojechałam na Rytro potem dalej na Piwniczną fajnie się jechało, ale całą drogę miałam stracha przed złapaniem gumy przez tą moją wysłużoną tylną oponę. Objechałam tam i z powrotem, kapcia nie złapałam już taka uhahana, a tu bodajże 1km od domu cosik mi rower nie chce jechać, patrze kapeć!
    To już drugi w przeciągu półtorej tygodnia, trzeba się pośpieszyć i te opony zmienić, bo żadna frajda jechać i czekać kiedy się na coś starta opona nadzieje :)
    Trasa taka a nie inna, po prostu nie opłaca się wjeżdżać w miasto, bo ludzie to naprawdę powariowali...!
    Amen :)



    • Dystans 30.80km
    • Teren 2.00km
    • Czas 01:25
    • SpeedAVG 21.74km/h
    • SpeedMaxxx 46.10km/h
    • Kalorie 728kcal
    • HRmax 181 ( 90%)
    • HRavg 144 ( 71%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Nareszcie rower! :D

    Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 0

    Co za tydzień! Istne Sralpe się wróciło, a już było tak fajnie(ciepło!) :/
    Całymi dniami leje i wieje, a temperatura nie przekracza 5 stopni na plusie, żenada :(
    Dzisiaj w sumie się udało :D Cały dzień niebo gęsto zasłonięte chmurami,ale nie spadła ani kropelka deszczu no i co ważne nie wiało :)
    Było po prostu cieplej :)
    Od rana zakupy, załatwienia bla bla bla, popołudniu streszczałam się, coby na rower skoczyć i jeszcze do kościoła zdążyć, wlk czwartek pasowało iść:)

    Po tych całotygodniowych opadach, przejeżdżając mój jedyny teren na tej trasie, czułam sie jak rajdowiec :D

    Kostka sama się wyleczyła, nawet nie wiem kiedy, ale dzisiaj jadąc z satysfakcją mogłam stwierdzić NIE BOLI :D Wspaniale! Mam nadzieje,że w czasie świąt pogoda będzie chociaż troszkę rowerowa, bo inaczej zemrze mi się z nudów przy stole :D


    • Dystans 20.50km
    • Czas 00:55
    • SpeedAVG 22.36km/h
    • SpeedMaxxx 43.30km/h
    • Kalorie 515kcal
    • HRmax 173 ( 86%)
    • HRavg 125 ( 62%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Zero mocy!

    Poniedziałek, 14 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 0

    Hmmm... Kwiecień plecień....

    Niby to słońce świeci, ale za chwilę wiadrodeszcz i wmordewiatr,aż z domu strach wychodzić, a co dopiero o rowerze myśleć :/
    Tak było cały dzień.
    Koło 19 wyszłam z domu patrze przejaśniło się wiatr ucichł, co prawda trochę zimno, ale w głowie jedna myśl: MOŻE BY TAK NA ROWER? :D
    Jak szybko pomyślałam, tak szybko wykonałam, cobym się nie rozmyśliła ;)
    W sumie to był taki ryzyk fizyk, bo nie ujechałam dalej jak 4km, a nade mną zawisły, ogromne, czarne chmurzyska!
    Nie jechało mi się super, booo...
    W sobote w moim NAJ fitness klubie (http://www.fitness-station.pl/), obchodzili pierwsze urodziny. Z tej okazji zorganizowali maraton SPINNING :) Wahałam się spróbować czy nie?! W podjęciu decyzji dużą rolę odgrywała pogoda, bo gdyby w sobotę było słonecznie oczywiście,że wybrałabym zwykłego tripa w terenie ;)
    Ale skoro w sumie od czwartku lało i w sobotę nie zapowiadało się lepiej, zapisałam się na ostatni wolny rowerek i pojechałam :P
    Mój pierwszy maraton, pierwszy maraton SPINNING :)
    Zaczynając nie wiedziałam jak długo dam radę kręcić, nie zakładałam niczego ;)
    Wytrzymałam 6h i jestem z tego dumna :)
    Było super, super, suuuupppeeer :D Chce tak jeszcze raz :)
    Może i bym wytrzymała do końca(zostały 2h),bo nawet AŻ tak się nie zmęczyłam, tylko właśnie kostka... Coś mi się z nią stało, zaczęła mnie strasznie boleć, aż po zejściu z rowerka utykałam...
    Wczoraj(w niedzielę), nie było mowy o rowerze, noga w okolicy kostki przy puchła, zresztą czułam się tak jakbym miała ogromnego kaca :D
    Dzisiaj właśnie wykorzystując tą lukę w tej beznadziejnej pogodzie, miałam nadzieje,że z kostką już wszystko OK, bo podczas chodzenia nie dawała o sobie znać, ale nadzieja matką głupich!
    Już po 2km przekonałam się,że wcale nie jest dobrze!
    Wgl nie miałam siły w nodze,żeby jakoś przykręcić mocniej korbą!
    Ale i tak nie żałuje startu w maratonie :D

    Wracałam już całkiem po ciemku!
    Tyle wygrać,wschód księżyca :D

    Co prawda nie lubuje się w jeździe po zmroku, ale z tą kostką to i tak się cieszę,że wróciłam do domu :D
    Mój radiowóz :D

    Kategoria Do 20km


    • Dystans 34.40km
    • Teren 2.00km
    • Czas 01:38
    • SpeedAVG 21.06km/h
    • SpeedMaxxx 40.60km/h
    • Kalorie 821kcal
    • HRmax 176 ( 87%)
    • HRavg 145 ( 72%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Zielonoooo miiii :D

    Środa, 9 kwietnia 2014 · dodano: 09.04.2014 | Komentarze 0

    Przez pogodę od rana żyłam w świadomości,że dzisiaj pedalić nie będę ;)
    I calutki dzień się w nic podobnego nie bawiłam! Do 18 ;) Co prawda zimno było,że jprdl, ale słoneczko wyszło i przestało tak strasznie wiać,więc nie byłabym sobą,żeby tego nie wykorzystać :D
    Plusem tego deszczu jest fakt,że wszystko nagle zrobiło się baaardzzzooo zielone, takie wiosenne ;) <3


    Te chmury nie wróżyły nic dobrego!

    Nie wiedziałam, gdzie pojadę i za ile wrócę, ale jechałam byle do przodu i byle na rowerze ;)
    Pojechałam na SS, wracając zaczął padać deszcz, a jakże! Byłoby zbyt nudno,gdyby mnie to minęło ;)

    Musicie poświęcić więcej niż chwilę,żeby dopatrzyć że tam ooo tam jest TĘCZA! :D
    Tak, wyszła po deszczu ;)

    Od razu mi się humor poprawił i chciałam tak jechać i jechać ;)
    Ale że już było przed 20 i całkiem ciemno się zrobiło, wróciłam do domu, bo po ciemku STRASZNIE nie lubię sama pedalić ;)
    No i zmarzłam! Mimo,że miałam kurtkę,czapkę i długie rękawiczki :D Life is brutal ;)




    • Dystans 30.40km
    • Czas 01:36
    • SpeedAVG 19.00km/h
    • SpeedMaxxx 40.90km/h
    • Kalorie 735kcal
    • HRmax 161 ( 80%)
    • HRavg 104 ( 51%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Gorzej niż 13-stego maja w piątek!!!

    Wtorek, 8 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 10

    Miał być spokojny, chill outowy przejazd do Sącza w interesach...
    Był do momentu zajechania do miasta, poopalania mordeczki w dzisiejszej full lampie i startu maratonu interesowego ;)

    Nie załatwiłam nic!!! I jeszcze złapałam "kapcia"!!!! FUCK!
    Oczywiście,że nie miałam dętki,łatki, pompki, itd.,bo to miał być spokojny trip!
    Ratował mnie fakt,że byłam ciągle w Sączu,więc do wyboru kilka sklepów/serwisów rowerowych... Tyle tylko,że nie wszędzie chceili "od ręki" mi dętke zmienić, został Bikershop....
    Lubie ten sklep, mój rowerowy raj :)
    I akurat trafiłam na tira z transportem rowerów oł jeah :P

    Zakochałam się <3
    Też nie zrobili od razu, kazali godzinę czekać, aleee w tym sklepie czekanie zawsze jest fajne :)
    Jak małe dziecko z góry na dół po sklepie latałam, wszystko musiałam opatrzyć :P
    Ale wkońcu się znudziłam, bo mi w sumie od rana zeszło, a nie tak miało być, no ale cóż :p
    Coś za coś ;)
    PS: Muszę sobie koniecznie też opony wymienić, bo te obecne(zwłaszcza tylna) już o pomstwę do nieba woła :D


    • Dystans 80.30km
    • Teren 5.00km
    • Czas 04:21
    • SpeedAVG 18.46km/h
    • SpeedMaxxx 55.30km/h
    • Kalorie 1943kcal
    • HRmax 178 ( 88%)
    • HRavg 146 ( 72%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Miejska Góra w Limanowej...

    Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 2

    Soł :)
    Od samego rana pogoda przekreślała dzisiejsze plany rowerowe.  W sumie się ucieszyłam,że pada,bo mi się zwyczajnie nie chciało, dorypałam się wczoraj, btw :D
    Tylko ten Fortuna, no!
    Zawsze fajnego tripa wymyśli :) A że koło południa przestało padać i słoneczko się pokazało...
    Ugadaliśmy się,że jak zjem obiad, to o 14 ruszymy z pod gminy w Chełmcu,taaak jak zwykle się spóźniłam,(to przez ziemniaki) :D
    Kierunek Limanowa. Już kiedyś mieliśmy tam jechać z GB, ale nie wypaliło, więc dzisiaj spoko :)
    Najbardziej przerażał mnie podjazd pod Trzetrzewinę od strony Biczyc,ale Fortuna rozkminił i pojechaliśmy przez Męcinę, % też były, ale jakoś mniej bolesne jak te na serpentynach ;)
    Marcin miał zacny plan wjechać na Miejską Górę w Limanowej, tego planu nie znałam wyruszając z domu ;)
    Ale dlaczego by nie poćwiczyć tych podjazdów, mi to zawsze kiepsko idzie. CHOCIAŻ ostatnio zauważyłam,że i tak jest ciut lepiej, niż chociażby w tamtym roku, upartam! ;)

    Krzyż niby tak blisko, a tak boleśnie! W tym miejscu jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka lol :D

    Mimo,że byłam do południa w kościele i tak mi się ochrzan od mamy dostał,że na Gorzkie Żale nie pójdę,(a na rower idę) bo nie byłam jeszcze ani razu.
    Fakt, nie byłam, ale "taki mamy klimat" :D

    Mama obrażona i zniesmaczona moją postawą, ale nawet sprawy sobie nie zdaje,że odbyłam Drogę Krzyżową, a z bólu i Gorzkie Żale odmówiłam :D
    Wszystko dlatego,że do owego krzyża idzie się obok stacji krzyżowych.
    (W Wielkim Poście chyba nawet w którąś sobotę taka pielgrzymkowa grupa ze Sącza idzie tu do Limanowej przejść tą drogę).
    To była krzyżowa droga dosłownie i w przenośni,takiego terenu T E R E N U, to nawet na Łabowskiej nie było!!!


    Dotarliśmy, krzyż prawie jak Wieża Eiffla, PRAWIE :D

    Wystarczy się troszkę spocić i z pod krzyża widzieć można większość górek w górach :)
    KIEDYŚ pojedziemy na Mogielicę no i Turbacz of course :D

    I po to tu się wspinaliśmy TYLKO i aż PO TO! <3
    Oczywiście,że to zdjęcie nie oddaje tego co ja widziałam i czułam, bo kocham widoczki ;)

    Czyli to papieskie jest, stąd takie popularne ;)

    Posiedzieliśmy, wyschnęliśmy i sru z powrotem, aaaa i najważniejsza fotencja.... :D

    No cóż szkoda,że Fortuna krzyża nie uchwycił :D

    Nie zjeżdżaliśmy z tego poziomego zjazdu, pod który ledwo wleźliśmy na górę, wybraliśmy zjazd przez krzaczory ojej jak mnie to ucieszyło :P Jedno wielkie juuuhhhuuu <3
    Z lasu wyjechaliśmy GDZIEŚ pod wyciągiem narciarskim.

    Później na czuja, byle wyjechać na główną drogę, ważne,że było już z górki :D
    Z powrotem z Limanowej do domu w większości było luźno, chociaż każda KAŻDA górka bolała podwójnie. Dlatego ostatni podjazd w Marcinkowicach zrobiliśmy na skróty.... z szacunku do rowerów oczywiście :P

    W Chełmcu rozjazd i do domu, bo już po 18,zeszło nam, ale jak zwykle nie żałuje :)


    Counterliczniki.com