Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Maj, 2018

    Dystans całkowity:1016.46 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:39:30
    Średnia prędkość:25.73 km/h
    Maksymalna prędkość:91.80 km/h
    Suma podjazdów:9788 m
    Suma kalorii:19326 kcal
    Liczba aktywności:15
    Średnio na aktywność:67.76 km i 2h 38m
    Więcej statystyk
    • Dystans 136.85km
    • Czas 05:10
    • SpeedAVG 26.49km/h
    • SpeedMaxxx 78.10km/h
    • Kalorie 2583kcal
    • Podjazdy 1166m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Przełęcz Knurowska,Nowy Targ :P

    Środa, 30 maja 2018 · dodano: 04.06.2018 | Komentarze 7

    Ale mnie poniosło :P
    Wolną miałam środę, a wiedząc że weekend wcale nie będzie długi, bo przerwany praca w piątek, postanowiłam sobie ten czas wykorzystać najlepiej jak tylko mogłam :P
    Wiedziałam,że będzie straszny upał, wiedziałam że chcąc jechać w dłuższą trasę samej, muszę sobie wstać wcześniej i zrobić to szybciej niż mój organizm zdąży zaprotestować :P 
    Wstałam, więc normalnie tak jak do pracy, zjadłam śniadanie i wystartowałam może trochę później niż do klubu, zatrzymując się na stacji po kawę :P
    Chyba zaczyna mi ta kawa smakować :D
    Ruszam spod stawów w Starym Sączu i właśnie przez tamtejszy rynek kieruję się a jakże by gdzie indziej jak na Nowy Targ :p
    Najpierw przez Gaboń aż do słynnego mostu w Kadczy i tyle na razie ucieczki z głównej drogi.
    Przez Łącko do skrętu na Ochotnicę ciągle w dość dużym ruchu.
    Nie pierwszy nie ostatni raz :P
    Jest 8 rano ja już cisnę zdobywać Przełęcz Knurowską, nieźle! :D
    Na Przełęczy chwila oddechu na batona i fotkę i już mogę zjeżdżać dalej :P

    Ładnie co? <3

    Zjeżdżając miałam milion myśli na minutę :P
    Skoro jest dopiero przed 9, a ja już jestem u celu, no to jadę dalej zdobywać.
    Tym razem Nowy Targ!
    Przecież już parę lat temu "gwałciłam" Fortunę do wspólnego tripa na nowotarskie lody....ale nie :P
    No to dzisiaj sobie użyłam i sprawdziłam, czy da się z Nowego Sącza dojechać do Nowego Targu i wrócić w ciągu tego samego dnia...?
    Da się!
    W sumie od Przełęczy do rynku, droga jest jak bajka :P
    Jeszcze chyba mi wiało w plecy ;)

    Na rynku szybka rozkmina, czy siedzę czy jadę? Czy jem lody, czy nie mam na nie ochoty?

    Chwilę pomyślałam i już wiem: nie mam ochoty na lody, zjem banana i uciekam do domu :P
    Parę fotek i już wracam, bo droga daleka.
    Najgorzej jechało się do podjazdu na Snozkę, bo nie dość,że  pod górę to jeszcze odcinkami zdarli asfalt i trzeba było na zęby uważać :D
    Dalej szybki zjazd do Krościenka i już jestem jak u siebie :)
    Jedyne co mnie zaczęło przerażać to fakt, że mi paliwo odcinało, a nie chciałabym żeby mnie w tym momencie odcięło :O
    Założyłam,że do Zabrzeży mi wystarczy, a tam kolejny pitt-stop na doładowanie do pieca :P
    Batony, izotonik i chyba dojadę do domu :P
    Po 11 zaczęło na prawdę mocno grzać, już tak bardzo chciałam zejść ze słońca, a tu jeszcze z 30 km do końca przygody.
    Dosłownie zeszło mi do południa i dziękowałam Bogu że tak wczas wstałam, przecież inaczej bym wyparowała :D
    Kiedy wróciłam, pierwszą rzeczą jaką chciałam zrobić było wskoczyć do Dunajca.
    Nie to nie była by próba samobójcza (nie po takim wyczynie :D)!
    Chciałam się po prostu ochłodzić :P
    Jednak z braku umiejętności pływackich, kąpiel w chłodnej wodzie zostawiłam sobie na tą bezpieczną we wannie :D
    Myślałam że będę mega wypompowana, a tu dopiero w domu była pompa z robotą :D
    Praca cały tydzień na "dwie" zmiany+rower, daje popalić. Serio!
    Nie wiem skąd ja na to siły znalazłam, ale cieszyłam się,że nas chłopaki zabierają na śląski weekend, bo na prawdę potrzebowałam sobie dychnąć!
    Ahoj!
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 45.47km
    • Czas 01:41
    • SpeedAVG 27.01km/h
    • SpeedMaxxx 52.20km/h
    • Kalorie 782kcal
    • Podjazdy 194m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Szlifem do pracy

    Wtorek, 29 maja 2018 · dodano: 04.06.2018 | Komentarze 0

    Ciągle boję się korków,jadąc do pracy, jednocześnie ciągle oszczędzam na paliwie :P 

    Tak mi się skojarzyło :P
    Sknera?
    Na pewno nie pieniężna :P
    Szkoda mi mojego czasu. Mam go tracić, stojąc w korku, wolę śmignąć rowerem tu zyskuje czas, "formę" i pieniądze :D


    • Dystans 55.65km
    • Czas 02:02
    • SpeedAVG 27.37km/h
    • SpeedMaxxx 41.00km/h
    • Kalorie 958kcal
    • Podjazdy 247m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Na pierwszą zmianę, ogień!

    Poniedziałek, 28 maja 2018 · dodano: 29.05.2018 | Komentarze 2

    Weekend przeleciał.
    Szybko.
    Za szybko :P
    Urodziny obchodzi się raz w roku.
    Niby fajnie, bo czeka się na nie z większą radością (ja jeszcze się cieszę na każde kolejne :P) i ciekawością, ale kiedy ich dzień mija, mnie ogarnia żal,że to już po :P
    Tak było w niedzielę :)
    Niby od soboty je celebrowałam, ale jednak przykro mi było,że weekend się skończył :O
    W poniedziałek nie było wyjścia, trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości, czyli do pracy :P
    Pogoda nie zachęcała do zabrania roweru,mgła i szaruga, punciak uśmiechał się tak jakby szerzej, jednak kiedy pomyślałam o zapowiadanej pogodzie i temperaturze na resztę dnia, nie było opcji zostawić rower w domu :P
    Rano szybko, nie było czasu na rozczulanie się, bo praca niby nie zając, ale czeka :P
    Przez tą mgłę zajechałam mokra jak nie wiem, nawet z kasku mi ciurkiem kapało :D
    Dobrze,że nie zdążyłam pomalować oczu w domu, bo bym wyglądała jak upiór!
    W sumie z rana tak wyglądam :D

    Popołudniu pogoda marzenie!
    27 stopni, full lampa i trochę (TROSZKĘ!) więcej czasu na bajabongo :P
    I takie właśnie bajabongo sobie urządziłam.
    Na spokojnie, bez nerwów (nawet na wiatr!) i płasko, bardzo płasko!
    Nie chciało mi się, ani na tyle czasu nie miałam żeby się wspinać, więc przejechałam tak i tyle ile mogłam :P
    Fajna sprawa ta wiosna/lato :P

    Pogodo nie zmieniaj się,pierwsza zmiano trwaj!

    • Dystans 75.00km
    • Czas 02:53
    • SpeedAVG 26.01km/h
    • SpeedMaxxx 58.30km/h
    • Kalorie 1371kcal
    • Podjazdy 741m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Zabiłam nogi!

    Piątek, 25 maja 2018 · dodano: 26.05.2018 | Komentarze 2

    Jeju, ale się doprawiłam :D
    Wczoraj taka nierozruszana, o mało nie strzeliłam 100 km za jednym zamachem, a dzisiaj zaś pojechałam się wozić.
    No cóż siła wyższa :)
    Miałam chwilę czasu, miałam ochotę no to dlaczego mam nie wykorzystać?
    Szkoda tylko,że nie zrobiłam sobie porządnego stretchingu po Jeziorku, bo bym miała luźniejsze nogi na tą wycieczkę.
    Cóż...
    Pojechałam po śniadaniu, na spokojnie i wiedziałam, że chcę jechać pętelkę pod Ostrą tylko od strony Kamienicy.
    Tak dla ułatwienia żeby na początku powspinać się, a do domu jechać już z góry na dół.
    Jak pomyślałam tak zrobiłam :)
    Do Łącka, później do Zbludzy i dalej do Kamienicy.
    Nie ma się czym chwalić, jechałam jak stara babcia, serio!!!
    Trzy razy na odcinku Łącko-Kamienica zatrzymywałam się żeby sprawdzić czy mi dętka nie poszła, ale to zaś nie dętka.
    Ja jestem dętka!
    Rower też czuję,że już po przejściach,wszystko się w nim telepie nie ufam mu!
    Szczęście,że jakoś wystyrmałam się prawie pod Ostrą i już bez większego wysiłku zjeżdżałam Młyńczyskami w stronę Olszanek.
    I tu zamiast jechać do domu,odbiłam jeszcze na Stary Sącz i ledwo uratowałam się przed bombą,serio!
    Dobrze,że mnie całkiem nie ścięło,bo było by śmiesznie,kilka kilometrów od domu zejść z roweru ;)
    Po powrocie pierwsze co zrobiłam,to roller i jazda do skutku,bo normalnie w prawej nodze,aż piekło :o
    Pomogło!
    W weekend nie jeżdżę,nie mam czasu.
    Miłego Wam :)

    • Dystans 80.57km
    • Czas 03:23
    • SpeedAVG 23.81km/h
    • SpeedMaxxx 74.20km/h
    • Kalorie 1771kcal
    • Podjazdy 1168m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Jak mi brakowało roweru!!!

    Czwartek, 24 maja 2018 · dodano: 25.05.2018 | Komentarze 2

    Tak się składa,że zaczął się bardzo intensywny dla mnie czas w roku (jak co roku!).
    Mówiąc w skrócie chodzę z pracy do pracy :P
    Że teraz pracowałam na drugą zmianę przed pracą zapitalałam w domu, a w pracy w pracy :D
    No dobra, na szczęście w pracy nie zapitalam.
    W pracy muszę tylko dużo mówić,a to akurat przychodzi mi samo, nie męczy :P
    Wstępnie zaplanowałam sobie,że we czwartek chociażby nie wiem co, wstanę rano wcześniej i pojadę odreagować :)
    Plan dobry, nie wiedziałam jak mi pójdzie wykonanie. O dziwo obudziłam się sama (bez pomocy budzika) i to sporo przed zaplanowanym czasem, wstałam, ubrałam się i wio :P
    Śniadanie zamierzałam zjeść na jakiejś stacji (byle to był ORLEN), bo mi się kawy z czekoladą chciało!
    Wstępnie myślałam odwiedzić Starą Lubovnię, ale kiedy 3 kilometry od domu skapłam się, że nie zabrałam ze sobą dowodu osobistego, tak stwierdziłam,że nie ma co kusić losu i się za granicę pchać :P
    Jedziem nad Jezioro Rożnowskie! Nie ma jak u siebie, a tam mi się wybitnie podoba!
    Najpierw do Chełmca, bo tam najbliższy ORLEN. Kupuję sobie mochę/mokkę (jedyną "kawę", którą toleruje mój organizm :P), zamawiam kanapkę na ciepło ze schabowym i cierpliwie czekając obserwując zagęszczający się korek...
    Kiedy w końcu pojadłam, jadę czym prędzej dalej, bo mimo że jadę rowerem, przez korek się przebić nie taka prosta sprawa :)
    Droga wąska,a wśród chętnych na przedostanie się na drugi brzeg Dunajca miliony.
    TIR-y, rowerzyści, skuterki,osobówki kto żyw wio za fosę :P
    Kiedy w końcu udało mi się przecisnąć do ronda, wystrzeliłam w stronę Marcinkowic,żeby dalej w Chomranicach standardowo wspiąć się do góry na Zawadkę.
    W Zawadce szybka rozkmina czy aby nie chcę zaś ominąć justu i przez Wronowice dostać się do Łososiny, ale nieeee...
    Trza być twardym, a nie miętkim!
    Szybki zjazd do Tęgoborzy i już wspinam się pod te nasze sądeckie Passo dello Stelvio.
    Kiedy dotarłam na szczyt aż się zatrzymałam. Cosik się mi dziadowsko jechało. Myślałam,że może kapcia złapałam, alee niestety nie.
    To nie kapeć, to moja kondycja, a raczej jej brak :P
    Życie prywatne robi swoje :)
    Grille, alkohol, chłop, rodzina, praca na "dwie" zmiany i wiele wiele innych.
    Cóż!
    Już kiedyś  tu wspominałam,że życie kolarza AMATORA nie kręci się tylko i wyłącznie wokół roweru :)
    I dobrze, bo bym się zajeździła!!!
    Po szybkim serwis sttopie i stwierdzeniu,że jestem w głębokiej d**ie z formą, z jeszcze większą radochą zjechałam w dół do Bilska :D
    Tu byle przetrwać najgorszy odcinek tej trasy-droga przelotowa ze Sącza do Krakowa.
    I akurat teraz musiał mi telefon zadzwonić, no come on!
    Przecież jadę!
    Nie odebrałam, oddzwonię jak mnie zatrzyma sik-stopp.
    Kawa robi swoje :P
    W Rożnowie względny spokój, ale i hopki i górki, oboszsz...
    Kiedy dojechałam do Gródka nad Dunajcem, miałam ochotę zadzwonić po security żeby mnie odholowali, bo mi się zachciało leżeć nad Jeziorkiem.
    Jednak rozum wygrał z sercem i kazał wracać do domu, bo przecież i tak jestem już spóźniona na "pierwszą" zmianę do roboty :P A muszę zdążyć jeszcze na drugą :D
    No nic, robota nie zając, w sumie to tylko zając to zając :P
    Zebrałam tyłek i wio!
    Podjazd w Siennej mnie ugotował, ale za chwilę zjazd z Dąbrowej do Sącza schłodził.
    To się nazywa równowaga w przyrodzie! :D
    Dojeżdżam do obwodnicy, tym samym zapętlając dzisiejsze kółeczko,a oni zaś stoją!
    Ludzie, ja zdążyłam Rożnowskie dookoła przejechać, a Wy dalej w tych korkach.
    Nie żal Wam? :P


    • Dystans 45.10km
    • Czas 01:38
    • SpeedAVG 27.61km/h
    • SpeedMaxxx 61.60km/h
    • Kalorie 849kcal
    • Podjazdy 412m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Między śniadaniem, a obiadem :P

    Poniedziałek, 21 maja 2018 · dodano: 22.05.2018 | Komentarze 0

    Miałam nie jechać, bo zaś wiało, ale nosiło mnie strasznie!
    Niby w domu roboty od groma (to ten czas, kiedy nie wiem czy mam plewić jarzynki, czy bawić się trawą, znaczy sianem :P), ale są priorytety i priorytety :P
    Wiedząc,że mamy nie ma w domu i obowiązek obiadu został na moich barkach,pojechałam po śniadaniu na szybko, na krótko, ale wystarczyło :P
    Zawsze powtarzałam i powtarzać będę,że ja prostej konstrukcji dziopa jestem (i skromna!), wiele mi do szczęścia nie trzeba :D
    Miałam zrobić pętelkę, nie wyszło.
    Jakby pętelka siadła, nie było by obiadu z tym wolałabym nie ryzykować :)
    Dobre i to!




    • Dystans 82.11km
    • Czas 03:07
    • SpeedAVG 26.35km/h
    • SpeedMaxxx 54.00km/h
    • Kalorie 1388kcal
    • Podjazdy 536m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Po 4 dniach deszczu....

    Sobota, 19 maja 2018 · dodano: 22.05.2018 | Komentarze 0

    .... nie wiedziałam jak się jeździ na rowerze :O
    Strasznie mi się nogi rozleniwiły, w ogóle nie chciały ze mną współpracować!
    W sobotę pracowałam. Patrząc na to ile paliwa spaliłam przez deszczowy tydzień, stojąc w korku, stwierdziłam,że nie ma bata cza na chama nawet w niepewną pogodę do pracy zapitalać rowerem :P
    Budzik zawołał mnie o 6, nawet chciało mi się wstać :)
    Zaczęłam nawet żałować że nie ustawiłam go ciut wcześniej, więcej bym sobie przed pracą pokręciła,no ale :)
    Pogoda z rana dalej niewiadoma, ale za to popołudniu bardzo przyjemna :)
    No gdyby tylko nie ten wiatr!
    Zła byłam aż, bo ileż może wiać w twarz, strasne to barz!
    Nie miałam niby za wiele czasu, ale chciałam chociaż trochę się na tym rowerze wyżyć po tylu dniach zasiedzenia w domu :P

    Cosik się tam udało, ale to nie było to o co mi chodziło :P

    • Dystans 50.50km
    • Czas 02:00
    • SpeedAVG 25.25km/h
    • SpeedMaxxx 63.40km/h
    • Kalorie 961kcal
    • Podjazdy 599m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Do pracy i po pracy.

    Poniedziałek, 14 maja 2018 · dodano: 15.05.2018 | Komentarze 6

    Mimo nie najwyższej temperatury postanowiłam wyzbierać się w sekundzie i mając na uwadze możliwe (wręcz pewne) korki, do pracy pojechałam rowerem.
    Jak się okazało jakieś 10 kilometrów później, był to strzał w 10-tkę, bo już od wjazdu na chełmieckie skrzyżowanie korek uniemożliwiał przejazd przez nie na zielonym świetle.
    Miazga!
    Ja cyklista, zgrabnie między wszystkimi stojącymi pojazdami cyk, cyk i już jestem na obwodnicy z której do pracy mam rzut beretem.
    Wygrałam! :P
    Po pracy mając więcej czasu i ochotę, postanowiłam się trochę powspinać.
    Ciepła nie było wcale, trochę za słabo się ubrałam, ale koniec końców podczas jazdy samo mi się zagrzało :P
    Pojechałam do góry na Trzetrzewinę i dalej na Wysokie żeby w Kaninie zjechać w dół na Przyszową i stamtąd już prosto do domu :P
    Żeby pogoda była pewniejsza, to na porannej zmianie do pracy bym mogła codziennie rowerem jeździć :P
    Trzymam więc za pogodę kciuki!


    • Dystans 50.37km
    • Czas 02:00
    • SpeedAVG 25.18km/h
    • SpeedMaxxx 49.70km/h
    • Kalorie 874kcal
    • Podjazdy 236m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Miałam dać spokój... :P

    Piątek, 11 maja 2018 · dodano: 11.05.2018 | Komentarze 0

    Tak jak w temacie miałam, ale nie dałam :P
    Z racji,że auto musiałam sobie odebrać od mechanika (chociaż w sumie, to nie był mechanik,tylko dopieszczacz aut :P),a nie miał mnie kto do niego podrzucić spakowałam co musiałam i wio po moje nowe cacko :P

    Turystka :D

    Nie byłabym sobą gdybym w tak ładną pogodę pokonała (już i tak ubrana w kolarskość) zaledwie 10 km jakie dzieliły mnie od dopieszczacza :P
    Nogi już do jeżdżone, w sumie dzień w dzień pod rząd się woziłam, więc chciałam jak najbardziej po płaskim żeby nawet zmarszczki nie było :P
    Ciężkie zadanie, bo teren mam jaki mam, ale dałam radę :P
    Przed samym skrętem do mechanika postanowiłam sprawdzić jak przebiega eurovelowa ścieżka w Starym Sączu i jestem powiem Wam pozytywnie zaskoczona :P
     
    Najlepsze co mogli zrobić!

    Nieźle co? :P

    Tylko zdziwiłam się jak mi nartorolkarze z sądeckiej grupy "Jedność" wyskoczyli zza zakrętu, bo się ich tu kompletnie nie spodziewałam :P


    • Dystans 52.48km
    • Czas 02:04
    • SpeedAVG 25.39km/h
    • SpeedMaxxx 65.90km/h
    • Kalorie 1070kcal
    • Podjazdy 677m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Kalifornijskie up-y :)

    Czwartek, 10 maja 2018 · dodano: 10.05.2018 | Komentarze 5

    Ej pieroński wiatr nie odpuszcza! 
    Wydaje mi się,że w każdym wpisie narzekam na to,że wieje, ale narzekała będę do momentu kiedy nie przestanie.
    Ogólnie lubię jak wieje, ale jak nie jeżdżę tylko co najwyżej spaceruję albo siedzę pod domem na huśtawce.
    W innym wypadku wiatr jest beeeeee....
    Wybrałam się na w sumie "najszybszą" pętelkę jaka mi wpadła do głowy.
    Planowałam wyjechać wcześniej niż to zrobiłam, ale czasami obowiązki w domu nie wybaczają...
    Start lekko przed 10 i kierunek Chełmiec.
    Tam korek. 
    Spodziewałam się go, bo po zamknięciu mostu heleńskiego, głównej, sądeckiej przeprawy przez Dunajec na drogach wjazdowych i wyjazdowych z miasta jest istny paraliż :O
    Szczęście w nieszczęściu,że ktoś wymyślił rower, który nie musi stać w korku a zwinnie może przemieszczać się między korkowymi autami.
    Przepchałam się i od razu wystrzeliłam pod górkę w Rdziostowie. Tu czuję nogi mam zmęczone, ehh trzeba zrobić przerwę w pedałowaniu :P
    Do Marcinkowic z góry na dół i dalej w kierunku Limanowej.
    Przed samym wjazdem do krainy Kalifornii odbiłam w lewo i już wracam w kierunku domu.
    Przy takim wkurzającym wietrze dużo lepiej się podjeżdża niż zjeżdża lub też jedzie po prostym :)
    Później szybki zjazd Raszówkami do Przyszowej i szybka rozkmina czy już wracam czy jeszcze dokręcam?
    Dokręcam!
    Tylko zaś przez wiatr, nie dokręciłam tam gdzie myślałam (Naszacowice i dalej Podegrodzie), a przez Mokrą Wieś zjechałam do domu.
    Ogólnie trasa nie najgorsza, ale czuję że muszę sobie odpocząć, bo nogi mi oci****ą :D


    Counterliczniki.com