Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Czerwiec, 2015

    Dystans całkowity:1276.07 km (w terenie 27.00 km; 2.12%)
    Czas w ruchu:55:28
    Średnia prędkość:23.01 km/h
    Maksymalna prędkość:60.20 km/h
    Suma podjazdów:7236 m
    Maks. tętno maksymalne:179 (90 %)
    Maks. tętno średnie:150 (76 %)
    Suma kalorii:28544 kcal
    Liczba aktywności:21
    Średnio na aktywność:60.77 km i 2h 38m
    Więcej statystyk
    • Dystans 72.17km
    • Czas 03:25
    • SpeedAVG 21.12km/h
    • SpeedMaxxx 50.10km/h
    • Kalorie 1572kcal
    • HRmax 167 ( 84%)
    • HRavg 130 ( 65%)
    • Podjazdy 510m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Dobry trip na koniec miesiąca :)

    Wtorek, 30 czerwca 2015 · dodano: 01.07.2015 | Komentarze 0

    W końcu tydzień na rano, w końcu pogoda pozwoliła jechać do pracy na rowerze, w końcu nie trzeba się było smażyć w aucie, uff! :P
    Rano za sprawą słońca i błękitnego nieba od razu lepiej mi się wstało :D Co prawda nie mogłam wyciszyć budzika, ale to za sprawą smartphone'a i jego widzi mi się! Pobudka z pompą :D
    Więc rano, grzecznie o 6.10 wystartowałam spod domu, coby zdążyć na 7 do klubu :)
    W pracy, widząc przez okno jak pięknie słońce świeci wysiedzieć nie mogłam,to była katorga! Zresztą ostatnio moja praca, jest dla mnie katorgą, jakoś mnie już nie cieszy, chyba się wypaliłam w tym miejscu i muszę zmienić otoczenie :P
    Po 15, po wyjściu z pracy, czułam,że muszę odreagować i jechać dalej niż "tylko" do domu :)
    Więc nieśpiesznie(dałam znać wcześniej w domu,że tak będę później i że tak odgrzeję sobie sama obiad :P) pojechałam na Barcice, tam z powodu remontu drogi, skręciłam na Cyganowice i tu znalazłam (o dziwo!) drogę rowerową! W sumie dopatrzyłam też nieźle zapowiadającą się inną drogę na dobrze zapowiadająca się wycieczkę rowerową :)
    Z Cyganowic wjechałam boczną drogą na Stary Sącz,skąd później zamiast wprost na Podegrodzie(jak zwykle) odbiłam na Gaboń.

    Ostatni raz tamtędy jechałam jak jeszcze most budowali, a teraz most już gotowy, przejezdny, taaak tzn.że to dawno było :D
    Więc wspinam się przed zjazdem za Maszkowice.... Tak mi się usrało w głowie,że tamtędy minę cygańską osadę. Jakie też było moje zdziwienie kiedy zjeżdżając w dół wyjechałam w Jazowsku!!!

    Zjazd z Łazów Brzyńskich do Jazowska

    A to było aż za nadto oczywiste,że tam zjadę :) No więc spinam zadek i podnoszę tętno śmigając obok moresów :O
    Pełno ich na moje nieszczęście plątało się po ulicy, ale to tylko podniosło moją adrenalinę! Ten cygański doping! :D

    Uwielbiam takie klimaty <3

    Po podjechaniu z Łącka na Czarny Potok nie zjeżdżałam całkiem w dół do Olszanej, postanowiłam się jeszcze po wspinać na Szczereż.
    Byłam tam ze 2 lata temu przez przypadek z przypadkowo spotkanym/poznanym wtedy rowerzystą :)

    Takie nic, a cieszy :)

    Nie pamiętam dzisiaj jak on miał nawet na imię, ale pamiętałam,że tam z góry były dość ładne(dość, bo nie porównywalne do Podhalańskich) widoki :)

    Więc się styrmam i styrmam, oglądam i podziwiam, aż w końcu zjeżdżam! Zjazd prze kozak!!! Heble się grzały, zakręty ledwo zbierałam, ale była jazda! :D Jakby tak zapamiętał gdzie i w którą stronę zakręt leci, toby się nieźle puścił,a  tak to wyobraźnia kazała wciskać heble :)
    Po drodze na rozwidleniu dopytałam przypadkowej kobiety w którą stronę (lewo czy prawo?) do Olszanki. "W prawo pani jedź!", ok to jadę!

    W Olszance już prosto na Podegrodzie i do domu. Ponad 3h totalnego włóczenia się po (nie)znanym :)

    Przy okazji zjazdu ze Szczereża do Olszanki dopatrzyłam fajną trasę, idealną do MTB :) Może się kiedyś tam karne :)

    Trochę mnie to odmóżdżyło, jednak pewnych kwestii samym rowerem nie rozwiąże, trzeba działać!


    • Dystans 100.33km
    • Teren 5.00km
    • Czas 04:07
    • SpeedAVG 24.37km/h
    • SpeedMaxxx 59.50km/h
    • Kalorie 2420kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 150 ( 76%)
    • Podjazdy 535m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Rajd Rowerowy o Puchar Złotego Bicykla

    Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 1

    Pogoda na weekend wcale nie obiecywała długich i owocnych tripów!
    Plany miałam inne, miały być podhalańskie widoczki, miały! Aleeee na następny weekend obiecują lepszą pogodę! :D

    W Iwkowej, miejscowości podchodzącej już pod powiat brzeski organizowali Rajd Rowerowy połączony z powitaniem lata.

    Już jakiś czas temu zaczęłam obserwować event na facebooku i kiedy Marcin dopomniał się w piątek o uczestnictwo w nim, nie zastanawiałam się długo,tylko jadem :D
    Pogoda w sobotę była okropna! Parno, duszno, zero słońca fuuj! Ładne mi lato!
    Mimo wszystko zdecydowaliśmy się jechać.

    Zestaw na udany weekend! :P

    Umówiliśmy się standardowo na rynku w Sączu, o 13.30, mieliśmy jechać w trójkę ja, Marcin i Kondziu (dawno z nim nie jeździłam, ale ma kopa!).
    Wystartowaliśmy kierując się na Karków. Jej cisnęliśmy równo! Konrad prowadził od samego Sącza aż do justu i to tak konkretnie!

    Dla mnie jazda do porzygu! Sama w życiu nie wykręciłam nigdy takiej średniej :D

    Podjazd pod just każdy jechał w swoim tempie, ja odpadłam, chłopaki śmigali, Konrad i ta jego jazda, no jestem w szoku! :P

    Just i takich kolejnych 5 zakrętów wyżej i wyżej :)

    Po wyjechaniu na górę, długi zjazd z odpoczynkiem :) Tak, wolę zjeżdżać niż podjeżdżać :D
    Minęliśmy lotnisko w Łososinie i ciśniemy dalej. I jest skręt na Iwkową. Teraz spokojniej, bo zjechaliśmy z głównej, przelotowej drogi w zwykłą wiejską dróżkę :)
    Wg znaku do Iwkowej zostały nam 3km. Po drodze pytaliśmy ludzi gdzie dokładnie ten rajd/festyn jest organizowany, ale ludzie trochę rodem z Maszkowic ni hu hu :D
    W końcu dojechaliśmy i stwierdziliśmy,że to TU musi być ta impreza, chociaż mało imprezowo się zapowiadało!
    Wjechaliśmy na plac, obczailiśmy sytuację i poszliśmy się zapisać na rajd.

    Karta uczestnika, przepustka do ewentualnego zdobycia Pucharu Złotego Bicykla :P

    Pani w rejestracji jak nas zobaczyła od razu ostrzegła nas,że ten rajd to nie wyścig, a spokojny przejazd na 10 kilometrowej trasie :)
    Nie ma to jak PRO stylówą podnieść sobie średnią prędkość :P
    Do startu rajdu zostało jeszcze dobrze ponad godzinę!

    No to siedzimy, gadamy i dupę lejemy :D

    Po 16.15 wkońcu wystartowaliśmy, n a r e s z c i e!

    Okazało się,że ten rajd, to taki bardziej dziecięcy wyścig o wszystko!

    No to jedziemy, uważając coby nie stratować lub nie zostać stratowanym przez twardzieli z podstawówki :P
    W połowie 10 kilometrowego przejazdu wjechaliśmy z asfaltu w teren, tam dopiero była masakra! Żeby tylko nie było kraksy, bo dzieci bujały się od lewa do prawa :O Straszne! Na dodatek przez nie założony napinacz i już naciągnięty zapewne łańcuch,po prostu musiałam zjechać na pitt-stop i babrać się zakładając część napędu, ojoj :P Samochód ratunkow, zamykający rajd podjechał i czekając na zakończenie moich serwisowych zmagań, doradzał co zrobić,żeby łańcuch nie spadał :P Helloł przecież ja wiem czemu spada :P Nie będę zakładała napinacza w trakcie rajdu! :P

    Skończyłam i dogoniłam "peleton" mocno cisnący w dół po kamyrdolach, dzieci pewnie nawet nie wiedziały,że przejechali swoje pierwsze mini XC :D

    Po zakończeniu rajdu, dostaliśmy bloczki na poczęstunek i dobrze, bo głodna już byłam :P

    Do wyboru kiełbasa+piwo lub kiełbasa+roko :P

    Jadałam lepsze kiełbasy, ale nie wolno wybrzydzać :) Postawiło mnie to mimo wszystko trochę na nogi :)
    Poczekaliśmy jeszcze na losowanie wśród uczestników rajdu nagrody głównej (roweru) i pucharu Złotego Bicykla.
    Niestety nie nasze karty wylosowali, więc już nie przedłużając, bo to kawałek do domu, a na zegarku już 18.45, udaliśmy się w drogę powrotną.
    Próbowałam teraz ja poprowadzić naszą 3 osobową grupkę do podjazdu zaś pod just nawet jakoś mi to szło, później znowu zostałam z tyłu :D
    Po zjeździe z justu w dół ("aż się popłakałam z prędkości"), jeszcze chwilę prowadziłam,
    potem Konrad rozpędzał karuzelę!

    Czujna jazda na kole, jeden gwałtowny ruch i leżymy!!!

    Przed 20 byliśmy już w Sączu. Marcin pożyczył mi lampki(bo swoich zapomniałam, bo po co mi?!) i się rozjechaliśmy.
    Oni mieli iść na kebsa, ja chciałam szybko wrócić do domu, ogarnąć się i jechać jeszcze do wujka na imieniny :P
    Pocisłam rozkręcona przez chłopaków przez Stary Sącz,superaśnie mi się jechało!!!
    Ciągle mi mało i mało było, ale kiedy już dochodziła 21 na zegarku postanowiłam już na poważnie jechać do domu :)
    Dobrze,że przed Starym Sączem przypomniał mi się ostatni wpis Łukasza gdzie wspominał,że ul. Węgierska będzie zamknięta, bo faktycznie była,bym się musiała wracać :P


    Po dotarciu do domu, szybka kąpiel, pindrzenie i już jadę na imprezkę :)

    To był bardzo dobry dzień, takie dni lubię kiedy cały praktycznie spędzam po mojemu! :D

    PS: Powoli kończymy czerwiec, jak dla mnie dość mocno zakręcony miesiąc,tuż za podium! :D






    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 52.24km
    • Teren 4.00km
    • Czas 02:20
    • SpeedAVG 22.39km/h
    • SpeedMaxxx 45.60km/h
    • Kalorie 939kcal
    • HRmax 166 ( 84%)
    • HRavg 121 ( 61%)
    • Podjazdy 256m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    To nie był dobry pomysł! :O

    Piątek, 26 czerwca 2015 · dodano: 26.06.2015 | Komentarze 3

    Powinnam sobie dzisiaj odpuścić, powinnam przez niedysponowanie! Ale nie odpuściłam, czego bardzo żałowałam! 
    W połowie trasy tak się źle poczułam, tak mi mięśnie brzucha za szwankowały,że byłam pewna,że nie wrócę do domu!
    Jeszcze kurde ten wiatr, prosto w twarz o jesusicku,że też tak musiał sobie pozwalać! :O

    Wszystko na nie!


    Ale ta pogoda no... ten rower sam się w takie dni prosi o jazdę ;)

    A że z rana czułam się jeszcze wspaniale,to oczywistą sprawą było,że nie leże tylko śmigam ;)! Oj ciężka ta przejażdżka była, baaaardzo ciężka! Jeszcze nigdy trasa na Piwniczną nie dała mi tak w kość :D


    • Dystans 47.24km
    • Czas 02:04
    • SpeedAVG 22.86km/h
    • SpeedMaxxx 51.20km/h
    • Kalorie 1001kcal
    • HRmax 176 ( 89%)
    • HRavg 134 ( 68%)
    • Podjazdy 311m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Jak się wkurzam, to rower najlepiej uspokaja <3

    Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 25.06.2015 | Komentarze 0

    Wczoraj nie miałam wiele czasu na rowerowanie, dzisiaj wiedziałam,że teoretycznie czasu powinnam mieć dużo więcej, więc już wieczorem zaczęłam się umawiać na tripa :)
    Tyle co się umówiłam iii mama mi zaplanowała dzisiejsze wolne do południa, oj jak ja tego nie lubię!!!!! :O
    Po wkurzałam się konkretnie, co mamie nie dało się nie zauważyć, ale po chwili nerwicy mi przeszło, no trudno nie pojeżdżę!
    Wstałam rano, ogarnęłam i pytam mamy czy jedziemy "Nie, bo cioci nie ma w domu"... cieszyć się czy nie? Już i tak się nastawiłam,że z mojego wspólnego kręcenia nici. No to siedzę i czekam na natchnienie na rower :P
    Koło 11 jest! :P 

    Pomyślałam, mam jakieś 2,5h do wykręcenia z siebie złych emocji! Jak to mi nie pomoże, to pozabijam w pracy!!!
    Wystrzeliłam mocno, na prawdę mocno! Po 15km jazdy moja średnia wynosiła 27km/h!!!! Nigdy tak nie było jeszcze!
    Ten  początkowy strzał dał mi mocno w kość na końcu! Myślałam,że do domu nie dojadę tak mnie wypruło!
    Jakoś dojechałam ale dziękowałam Bogu,że zaniechałam skrętu w Starym Sączu na Barcice, bo bym stamtąd już nie wróciła! :O
    Po 13 byłam już w domu, mama ma wolne obiad czekał na stole, super sprawa! <3

    Pojadłam, ogarnęłam się i wio do pracy, no i siedzę!!

    Ale trochę mi nerwy puściły, PMS mi nie służy!

    • Dystans 35.25km
    • Czas 01:30
    • SpeedAVG 23.50km/h
    • SpeedMaxxx 48.10km/h
    • Kalorie 755kcal
    • HRmax 172 ( 87%)
    • HRavg 137 ( 69%)
    • Podjazdy 134m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Mało czasu...

    Środa, 24 czerwca 2015 · dodano: 24.06.2015 | Komentarze 0

    ... to i trasa mało wymyślna :) Nie miałam czasu na testowanie, sprawdzanie itd. :), ale miałam wielką ochotę na rower, więc ile się dało tyle z chwili wolnego wyciągłam :)

    • Dystans 58.36km
    • Czas 02:38
    • SpeedAVG 22.16km/h
    • SpeedMaxxx 60.20km/h
    • Kalorie 1477kcal
    • HRmax 171 ( 86%)
    • HRavg 146 ( 74%)
    • Podjazdy 515m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Rozkminiana trasa done :)

    Poniedziałek, 22 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 0

    Kiedy w tamtym tygodniu wracając z Limanowej przejeżdżałam przez Chomranice, pomyślałam że następnym razem odbiję stamtąd na Tęgoborze i przejadę, a raczej podjadę nad Jezioro Rożnowskie :) Ten następny raz zdarzył się dzisiaj :)
    Wczoraj przy pracującej niedzieli zrezygnowałam z roweru, jakoś taka słaba byłam, wolałam przeleżeć, a w ostateczności spędzić ten czas z rodzinką <3 :P Taką mamy teraz wolność w domu!!! :D
    Dzisiaj od rana miałam trochę załatwień, ale i tak pozwoliłam sobie pospać do 8 :) Po śniadaniu "załatwiałam", dopiero później już ze spokojną głową wybrałam się na rower :) I tak jak kiedyś zaplanowałam tak pojechałam! Na Świniarsko(budują obwodnicę!), na Chełmiec(też budują!), na Marcinkowice i Chomranice. Tam podjazd na wspomniane Tęgoborze. Długi, ale im więcej jeżdżę tym mniej bolesny :) W zeszłych latach kiedy tam jechałam po raz pierwszy i drugi(tak dzisiaj był trzeci :P) musiałam stawać i łapać oddech, dzisiaj naprawdę bez problemu! :) Jest PROgres! <3
    Po podjeździe wiedziałam,że będzie dłuuuuuugi zjazd kończący się skrzyżowaniem drogi nad Jezioro z główną drogą Kraków-Nowy Sącz.



    Przejechałam nad Jeziorko, siadłam chwilę dla relaksu, foteczka i wracam, bo jeszcze kawałek do domu.
    O jakie było moje zdziwienie kiedy zdałam sobie sprawę,że "zjechałam już" just! :D A tak naprawdę wgl go nie zjeżdżałam, bo on po prostu był kawałek wyżej niż moja droga nad Jeziorko :P No nic jadę dalej! Zjazd z justu kiedyś nadrobię :)
    Wiało, strasznie wiało!!! Zresztą wydaje mi się,że tam zawsze wieje i to zawsze wmordęwiatr!
    Założyłam, więc że byle do Sącza :P
    W Sączu Tarnowska zakorkowana, bo zaś remont! Jak nam narobią tyle tych obwodnic, to do pracy 10 min będę jechała! Istne szaleństwo :D
    Będąc w tamtych stronach, niedaleko klubu, podjechałam jeszcze na chwilę na ploteczki i przy okazji po klucze do drugiego klubu, a stamtąd już prosto do domu :)
    Zmęczyłam się tą wycieczką(chociaż wcale nie była ciężka), teraz to czuję :)


    • Dystans 47.20km
    • Czas 02:07
    • SpeedAVG 22.30km/h
    • SpeedMaxxx 49.20km/h
    • Kalorie 1072kcal
    • HRmax 168 ( 85%)
    • HRavg 137 ( 69%)
    • Podjazdy 263m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Evening ride!

    Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 0

    Przyszła kryska na matyska :)
    Po 3 tygodniach totalnej laby w weekendy, przyszła pora odpokutować swoje i siedzieć w pracy  te 2 dni, całe 16 godzin, ojoj :P
    No nic! Nie pierwszy i chyba nie ostatni raz taka kara :)
    Miałam zamiar śmignąć do pracy rowerem, bo po pobudce o 7 rano świeciło piękne słońce, ale po sprawdzeniu pogody zrezygnowałam :)
    W sumie to w ciągu czasu pracy, pogoda nie zachęcała do kręcenia, ale akurat wtedy kiedy ja skończyłam zmianę nadal świeciło to samo słońce co rano, no cóż... został mi cały wolny wieczór :P
    Zimno było, okrutnie zimno jak na czerwiec!!! Przed domem nie dało się posiedzieć w podkoszulku! Tak siedziałam i siedziałam i co raz mniej mi się chciało na rower :) Już zaniechałam wcale tego pomysłu i nagle jak tchnięta przed 19 stwierdziłam,że jadę! Ubrałam się(jak w zimie!) i pojechałam na wieczorną rundę :)

    Z początku strasznie mi się nogi rozkręcić nie chciały,ojeju! Czułam się taka ociężała, nie wiem, to chyba przez czereśnie,których się nażarłam przed jazdą!!! Aleee takie dobre były! <3 :P
    Pojechałam na pętelkę Podegrodzie-Łącko-Czarny Potok z powrotem zahaczając o Stary Sącz.



    Wróciłam praktycznie już o zmroku.

    Dawwwwwnooo nie jeździłam o tej porze na rowerze :) W sumie już zapomniałam jaka to frajda! Gdyby było tylko tak z 10 stopni cieplej...... :)

    • Dystans 32.40km
    • Czas 01:22
    • SpeedAVG 23.71km/h
    • SpeedMaxxx 42.70km/h
    • Kalorie 622kcal
    • HRmax 163 ( 82%)
    • HRavg 129 ( 65%)
    • Podjazdy 170m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Reset przed Pieninami :)

    Czwartek, 18 czerwca 2015 · dodano: 18.06.2015 | Komentarze 0

    Miałam dzisiaj dzień wolny od pracy <3 Reset day! :)
    Różnie go sobie planowałam, ostatecznie skończyło się na szybkiej rundzie dookoła Starego Sącza i późniejszym "wędrowaniu" po Pieninach :)
    Fajnie było, bardzo fajnie :)


    Tak byłyśmy z Pauliną na Sokolicy :P

    Następnym razem Trzy Korony :)

    Dzięki Babo :)


    • Dystans 72.57km
    • Czas 03:18
    • SpeedAVG 21.99km/h
    • SpeedMaxxx 50.00km/h
    • Kalorie 1514kcal
    • HRmax 163 ( 82%)
    • HRavg 130 ( 65%)
    • Podjazdy 461m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Już tam nie pojadę!

    Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 17.06.2015 | Komentarze 2

    Wymyśliłam sobie wczoraj wieczór trasę :P


    Łącko mam już obcykane, ale ciekawiło mnie co jest tam dalej i dalej :) W niedziele kolega zaznaczył na endomondo lekki podjazd do Woli Piskulinej i tak mnie to zaciekawiło, bo w głowie mi się kółeczko wyobraziło na Kamienicę albo w drugą stronę na Wolę Kosnową.
    Wybrałam Kamienicę, chociaż nie wiedziałam jaka droga mnie tam czeka! Okropnie! O K R O P N I E!
    Straszne zadupie, sssstraszne!
    Droga wąska,że jechało się prawie jak na "singielku", dom jeden na krzyż i te wszędobylskie pola! Masakra!
    Kocham moją wieś <3

    Jedyne co mnie urzekło podczas dzisiejszej wycieczki :)

    Więc w Łącku skręciłam za gminą w prawo i ciągłam zadek do góry i do góry i do góry. Dojechałam do Zagorzyna, później do tej Piskulinej(nie wiem czy ją dobrze odmieniam :P) i wiedziałam,że gdzieś musi być skręt na Kamienicę, tylko gdzie?
    Dobrze,że dopytałam jakiegoś dziadka czy dobrze jadę, bo nie jechałam :) Zamiast jechać za drogą, która spadała bardzo w dół, ja skręciłam w lewo, ale zawróciłam :) Zjazd niby był i fajnie, bo wcześniej musiałam się wspinać, ale frajdy z niego nie miałam!
    Tak jak poprzednio droga wąska i kręta,zarośnięta drzewami z dwóch stron, masakra!
    Jak ja się ucieszyłam kiedy już wyjechałam na główną drogę w Kamienicy! W końcu jakaś cywilizacja! 
    Kojarzyłam trochę tą trasę, bo dawwwno temu jechałam nią ze Staszkiem, ale to było dawno :) Zresztą wracając w tamtym roku z Turbacza z Marcinem, też tamtędy jechaliśmy :)

    Dojechałam do rozwidlenia dróg i już drogowskaz nakazał jazdę w lewo do Zabrzeży, czyli jestem w domu :P
    Ciągnie się ta droga prawie tak samo jak Ochotnica czy Tylmanowa :P
    Dojechałam do kolejnego skrzyżowania 
    i tu taka szybka myśl "gdyby tak olać prace i pojechać na Nowy Targ?" :D Może kiedyś! Muszę dojrzeć do olania!

    W Łącku odbiłam na Czarny Potok,żeby zapętlić trasę, a że wyrobiłam się przed czasem, to dalej zamiast wracać przez Podegrodzie, odbiłam jeszcze na Stary Sącz :) I dopiero dojechałam do ustalonego czasu dzisiejszego kręcenia :)


    Koktajl...Lepszy niż jakiekolwiek syfskie białko :P


    • Dystans 55.60km
    • Czas 02:34
    • SpeedAVG 21.66km/h
    • SpeedMaxxx 56.70km/h
    • Kalorie 1276kcal
    • HRmax 166 ( 84%)
    • HRavg 136 ( 69%)
    • Podjazdy 513m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Limanowa eksplorejszyn! :P

    Wtorek, 16 czerwca 2015 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0

    Limanowa... byłam tam już na rowerze, ze 2 może 3 razy, ale chciałam jeszcze inaczej to objechać :)
    Właśnie tak jak to zrobiłam dzisiaj!
    Zastanawiałam się tylko czy aby nie wybrałam się na rower za późno na tą trasę, bo jej w ten sposób nigdy nie jechałam :p
    Jak się później okazało, moje obawy były niepotrzebne :) Jak założyłam,że na 13 muszę być z powrotem,żeby na spokojnie zjeść i się ogarnąć przed pracą tak zrobiłam :)
    Od początku :)
    Wystartowałam bardzo nietypowo, bo rzadko, bardzo rzadko zaczynając trasę ruszam w górę, zamiast w dół (tak sobie mieszkam ) :D
    No więc najpierw wspinaczka na Wysokie.



    Myślałam,że będzie gorzej, ale było dobrze, nawet bardzo dobrze :)

    Skasowałam już całkowicie z pamięci daaawną dosłowną wspinaczkę na tą górę :D Teraz ją po porstu podjeżdżam :D
    Więc jestem na Wysokim i skręcam w stronę Siekierczyny a w następstwie w stronę Limanowej :P
    Nie pamiętałam dokładnie jak ta trasa tamtędy mnie będzie prowadziła(jechałam tam nieraz autem :)), ale właśnie po to tam pojechałam,żeby sobie przypomnieć :D
    Więc jest Siekierczyna, Mordarka...

    i Limanowa! :)

    To dopiero początek,trzeba jeszcze dojechać do tych słynnych i zawiłych skrzyżowań i obwodnic :D

    Bazylika Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej.

    Podobno Papież się tu lubował w tych okolicach :P

    Dojechałam do rynku, ogarnęłam gdzie jestem i w którą stronę powinnam dalej jechać i pojechałam dalej kierunek Chełmiec!

    Po wspinaczce na Wysokie, dalsza droga do samej Limanowej była względnie przyjemna dla pedałowania. Wiedziałam,że przynajmniej jeszcze ze 2x będę musiała się styrmać, gdzieś w Mordarce i dalej w Marcinkowicach i...

    ...tak też było :)

    Po dojechaniu do Chełmca zatrzymały mnie roboty drogowe, już się bałam,że będę musiała objazdami kołować, alee na szczęście jakoś się po przeciskałam bez tego :)
    W Chełmcu zakwitła mi spontaniczna myśl,żeby o Stary Sącz jeszcze zahaczyć, ale jakoś się już zmęczona czułam,więc zaniechałam tego cwanego pomysłu i przez Podegrodzie grzecznie wróciłam do domu :D


    Counterliczniki.com