Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Październik, 2014

    Dystans całkowity:458.88 km (w terenie 27.00 km; 5.88%)
    Czas w ruchu:23:54
    Średnia prędkość:19.20 km/h
    Maksymalna prędkość:64.00 km/h
    Maks. tętno maksymalne:184 (93 %)
    Maks. tętno średnie:153 (77 %)
    Suma kalorii:12300 kcal
    Liczba aktywności:9
    Średnio na aktywność:50.99 km i 2h 39m
    Więcej statystyk
    • Dystans 35.60km
    • Czas 01:47
    • SpeedAVG 19.96km/h
    • SpeedMaxxx 51.80km/h
    • Kalorie 798kcal
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Nowa pętelka...

    Środa, 29 października 2014 · dodano: 30.10.2014 | Komentarze 0

    Kolejny dzień,do południa mam wolne,więc grzechem byłoby tego nie wykorzystać ;)

    Mróz z rana co prawda nadal nie odpuszcza, aleee z każdą minutą robi się coraz cieplej ;) I tak wczoraj koło 11 wystartowałam GDZIEŚ,tak żeby tylko jechać ;)
    Więc pojechałam przez Podegrodzie w stronę Swidnika,żeby później w Przyszowej zrobić standardowe kółeczko do domu. Jednak po dojechaniu do TEJ góry nad kościołem w Przyszowej, stwierdziłam,że jadę dalej ;)

    To miał być kawałek dalej,jednak na tyle mi się fajnie jechało,że wylądowałam w Siekierczynie! Skoro już tam byłam i zrobiłam TEN podjazd, głupio było wracać do Przyszowej ;)
    Więc przez Siekierczynę, Kaninę i Wysokie srrruuuu do domu ;) Najpierw niekończące się podjazdy,później na Łąkach już tylko z góry na dół, dosłownie prosto do domu :D


    • Dystans 33.80km
    • Teren 2.00km
    • Czas 01:43
    • SpeedAVG 19.69km/h
    • SpeedMaxxx 41.70km/h
    • Kalorie 675kcal
    • HRmax 151 ( 76%)
    • HRavg 120 ( 60%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Wtorek przed pracą ;)

    Wtorek, 28 października 2014 · dodano: 30.10.2014 | Komentarze 0

    Zimno, nawet bardzo zimno z rana, siwy mróz...
    Jednak koło 10 zrobiło się na tyle ciepło,że bez problemu można było wyskoczyć na rower,ot tak dla przewietrzenia mózgownicy :D
    Nie miałam co prawda zbyt wiele czasu, bo już o 13 musiałam jechać do klubu, ale to i tak mi wystarczyło,żeby trochę odreagować ;)



    • Dystans 37.80km
    • Teren 2.00km
    • Czas 02:10
    • SpeedAVG 17.45km/h
    • SpeedMaxxx 48.80km/h
    • Kalorie 1120kcal
    • HRmax 181 ( 91%)
    • HRavg 139 ( 70%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Platforma Widokowa na Woli Kroguleckiej

    Niedziela, 26 października 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 0

    Po całym tygodniu paskudnej, P A S K U D N E J! pogody, w weekend nastało święto słońca :D
    Sobota rowerowa mogła być rowerowa,że rowerowa i była, niedziela inna,ale po kolei :D

    Jakiejkolwiek prognozy by nie zapowiadali na sobotę ja wiedziałam,że będę w Krakowie.
    Po przeczytaniu "szKoły Życia" Mai Włoszczowskiej nie mogło mnie zabraknąć na Targach Książki, gdzie Maja miała swoje autorskie spotkanie z fanami ;)
    Nigdy, przenigdy nie czułam tylu emocji naraz jak w momencie kiedy przycupłam koło Majeczki ;)
    Ludziom, którzy cokolwiek ogarniają z życia Mai, mam nadzieję,że nie muszę tłumaczyć co się ze mną działo ;)
    Zawał, zgon i palpitacja serca pomieszane z ogromną wewnętrzną i zewnętrzną radością,że tak! nareszcie widziałam się z Mają ;)
    Co prawda emocje odebrały mi jakąkolwiek zdolność do zadawania logicznych pytań(za co się później zganiłam w duchu!), ale mimo wszystko od wczoraj jestem jak naćpana z radości ;)

    Moje marzenie się spełniło ;)


    Tyle sobota! Pomimo braku roweru w piękną pogodę, całkiem rowerowa, najlepsza! :)


    I jest niedziela ;)
    Po zmianie czasu na zimowy, obudziłam się już koło 6.30 iii byłam całkiem wyspana ;)
    Od rana mgła brzydko, zimno i wgl z góry założyłam(bo skoro nie ma moich"magicznych" 10 stopni), że zostanę w domu i nadrobię rodzinne zaległości ;)
    Zostałam i nadrabiałam do 14 ;) Po obiedzie kiedy mi się już w brzuchu nieco zagnieździło,kukłam na termometr patrze i widzę, a tam 16, (słownie szesnaście!) stopni, juhhhuuuu idę na rower :D
    W tygodniu na stronie GOLD BIKE ogłosiliśmy "zakończenie sezonu" dla rowerowych ludzików z Nowego Sącza ;)
    Początkowo umówieni byliśmy na 11 w rynku, ale z powodu tylko 2 stopni na plusie, troszkę to przesunęliśmy coby sezonu w szpitalu nie zakończyć ;)
    Zgodnie wybraliśmy platformę widokową na Woli Kroguleckiej, na miejsce smażenia kiełbasek i wesołego posiedzenia ;)
    Frekwencja z facebookowego wydarzenia nie sugerowała tłumów, ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało,"moi"mieli być ;)
    Kiedy o wspomnianej 14 pogoda pozwoliła wyjść bez grzechu na rower, pojechałam. Na platformę miałam około 17km od domu,więc dość szybko się uwinęłam i dotarłam do już czekającej na mnie ekipy, która wystartowała wcześniej ode mnie ;)
    Kiełbaski się smażyły, gorąca herbata z termosu pozwoliła się rozgrzać, a widoki cieszyły oczy ;)
    Miejsce na spotkanie rowerowe przepiękne.... ;)





    Wyjazd na platformę wymagał siły,kondycji i samozaparcia(w najgorszym momencie spokojnie koło 15 stopni nachylenia), czyli coś w sam raz dla nas, rowerzystów :P
    Po wjeździe przepiękna panorama na Beskid Sądecki, cudo ;)

    Było nas 4, tylko czworo! No ale cóż... Siedzieliśmy podziwiając widoki,jedząc kiełbaskę popijaną gorącą, termosową herbatą ;)
    Fajnie się siedziało i gadało,ale jak tylko po 16 zaszło słońce, tak przeraźliwy chłód szybko zmusił nas do zbierania się z powrotem...

    Jej ja chce lato, cały rok!
    Przecież normalnie w letnie niedzielne popołudnie o 16, to nasza wycieczka dopiero się rozkręcała! Właśnie letnie, ehhh :(

    Stromy, bardzo stromy zjazd wybraliśmy,ale przynajmniej było juuuuhhhuuu, ja się nie bałam ;) Puściłam heble i sruuuu na dół :D
    Oczywiście z rozsądkiem i wyobraźnią :)
    Do Starego Sącza przejechaliśmy,bocznymi mniej ruchliwymi uliczkami,a później na rondzie się rozdzieliliśmy ja z Łukaszem w moją stronę,Dorota z Pawłem w swoją ;)
    Do domu dojechałam już całkowicie po ciemku,fakt posiadania oświetlenia(oczywiście,że miałam!) przy tak krótkim dniu to kompletne must have!
    Weekend się powoli kończy,jutro mimo wielu sobotni-niedzielnych wrażeń trzeba wrócić do pracy i rzeczywistości, ehhh będzie ciężko :)




    • Dystans 51.50km
    • Czas 02:29
    • SpeedAVG 20.74km/h
    • SpeedMaxxx 63.90km/h
    • Kalorie 1168kcal
    • HRmax 166 ( 84%)
    • HRavg 132 ( 67%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    "SZ KOŁA ŻYCIA", naprawdę motywująca książka!

    Wtorek, 21 października 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 0

    Od wczoraj mam w posiadaniu najlepszą książkę ever!
    Włoszczowska dla mnie najlepszą motywacją do wyjścia na rower!"SzKoła Życia" potwierdziła tylko moje przekonania,że nie ma lepszej kolarki górskiej na świecie! ;)
    Książka jest napisana "pode mnie"czyli,że jestem w stanie ją przeczytać :) Czytam i jakby tam sobie śmigam z Włoszczowską na rowerze :D
    Ile tu bólu i cierpienia, ile radości i satysfakcji równocześnie! Kocham, uwielbiam to kolarstwo!
    Oderwać się od niej nie mogę, a niestety co rusz muszę, bo praca, bo obowiązki, bo rower :)

    Kto nie ma, nie czyta, niech kupi. Koniecznie!

    Więc korzystając z 12 stopniowego  "upału" zebrałam się i piętnaście po 10 wystartowałam spod domu ;)
    Ot tak sobie pojechałam :D

    Pojechałam na Łącko, tylko po to,żeby wrócić za chwilę przez Czarny Potok, taak pod tą górę, na której na wiosnę wyplułam płuca ;)
    Dzisiaj mi się to nie zdarzyło, w sumie nawet dobrze mi się ją podjeżdżało  ;) Kawałek na siodełku, kawałek na stojaka i tak do końca bez zatrzymywania ;)
    Po wdrapaniu się na szczyt i zjazdu na Czarny Potok miałam wrócić do domu, ale że było dopiero po wpół do 12, postanowiłam pojechać w kierunku Stronia, żeby później w Przyszowej zaliczyć kolejną górę przed domem ;)




    • Dystans 47.40km
    • Czas 02:20
    • SpeedAVG 20.31km/h
    • SpeedMaxxx 41.90km/h
    • Kalorie 1150kcal
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Stracona niedziela!

    Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 0

    Kto wymyślił prace w niedziele?!
    Debil totalny jakiś! Ciekawe czy on też kiedyś pracował w teoretycznie wolny dzień, poświęcony odpoczynkowi? Pewnie nie, bo wiedziałby co to za ból serca ;) Jeszcze jak leje, to luz ale jak ja widzę,że słońce tak ładnie świeci, rower czeka, a godziny musowo spędzone w klubie ciągnął  się jak flaki, to mnie skręca! :O
    Niby widziałam,że wieje ale co z tego,że wieje jak równocześnie świeci ;)
    Wkońcu wylazł ostatni amator niedzielnej siłowni i troszkę przed założonym czasem opuściłam dzisiejsze łagry :P
    Pojechałam na SS, myślałam że zdążę na Jazowsko przez Gaboń, ale faken dzień tak szybko ucieka, że ledwo normalną trasą bez dodatków zdążyłam wrócić za jasności... Jesssuuu ja nie chce zimy nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
    Żeby taka czerwcowa lub październikowa pogoda trwała 12 mcy byłabym w raju :)
    No aleeee :D

    Nie mam weny do pisania, idę spać :)


    • Dystans 120.78km
    • Teren 23.00km
    • Czas 06:53
    • SpeedAVG 17.55km/h
    • SpeedMaxxx 47.00km/h
    • Kalorie 4163kcal
    • HRmax 184 ( 93%)
    • HRavg 153 ( 77%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    TURBACZ

    Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 0

    Wycieczkę na Turbacz wymyśliłam sobie już jakiś czas temu, no bo każdy mówi,że ten Turbacz to jest takie WOW...ekhm :D
    Korzystając z wolnego weekendu i genialnej pogody pojechaliśmy ;)
    Co prawda ten weekend zarezerwowany był na Przełęcz Knurowską, bo Fortuna tam jeszcze nie był,ale od kiedy obczailiśmy,że stamtąd na Turbacz jest kawałeczek(taaak zaledwie 9km!), nie mogłam odpuścić ;)
    Umówiliśmy się z Fortuną,że wystartujemy o 9.30 z Brzeznej, wiem ciut za późno jak na taką trasę,no ale kościół...
    OK 9.50 ruszamy! ;)
    Do Ochotnicy cisnęło się nam jak w bajce  :D Co prawda wmordęwiatr nie dawał za wygraną, ale TO nam zepsuć wycieczki NIE MOŻE!
    Ochotnica jak to Ochotnica ciągła się nam jak flaki, bo dość,że prosto to jeszcze daleko ;)
    Całą długość Ochotnicy Górnej, szukaliśmy i wołaliśmy za Kasią Niewiadomą, ale ni huhu nie było jej ;)
    Paulina mi później pisała,że się z nią minęła,Kasia też wczoraj była na Turbaczu :D "Tyle" nam brakło ;)
    Jadąc już zaczęliśmy żartować,że TEN zakręt zwiastujący Przełęcz został przeniesiony :D
    Ale w końcu się nam dotarło, szybciej niż mi zazwyczaj, troszkę ponad 2h,żeśmy się tam turlali ;) No to szybki luk na mapę i tak, wjeżdżamy w krzaki :D
    Z początku spoko loko na siodełkach bez problemu, sobie myślimy, co Ci ludzie tak narzekają,że CIĘŻKO?! :P
    Taaa kuwa euroPROsy się na Turbacz wybrały :D
    O jakież było nasze zdziwienie kiedy zaczęło się CIĘŻKO :D
    Kamienie, korzenie,pełno liści(to akurat mi pasowało) i co? I trzeba zejść z roweru i ciągnąć go do góry ;) O jak mnie ręce bolały!

    Kiczora :)

    Zaczęliśmy wątpić, czy się wyrobimy do bezpiecznej 15 na Turbaczu,alleeeee po wielu ojap...le wyczołgaliśmy się tam na punkt 14 ;)
    Chcieliśmy coś zjeść,bo te batoniki, to sobie można do dupy wsadzić, na takim dystansie :P
    Stoimy w kolejce do żarcia, ludzi jak mrówków,a kolejka tak jakby cukier za darmo rozdawali, a nas czas goni ;)
    Przyszła Paulina, stoimy dalej i tu mamuśki mądrość się przydała, bo fakt nic,że jedzenie zamówimy, trzeba na nie jeszcze poczekać, a potem je zjeść, a słońce nie będzie na nas czekało i będzie ciemno ;)
    Noto lipa! Bidony napompowaliśmy kranówą,a obiad został marzeniem :D

    Kilka fotencji, ponowny przegląd mapy i sruuu z powrotem...

    Siemka!

    Z Paulinką ;)

    A do domu dalekooooo :D

    PROsy :D

    Paulina w swoją, my w swoją stronę ;)
    Ryzykiem było wracanie innym szlakiem niż tu przyjechaliśmy(bo czas), ale tam było za stromo,żeby tamtędy wrócić!
    Jedziemy i jedziemy, godzinę później dalej jedziemy, a te krzaki się nie kończą, jeju nigdy tak bardzo nie chciałam asfaltu pod kołami :D
    Tak mnie wytrzęsło na tym zjeździe,że mi się shake z mózgu zrobił :D

    W końcu jest! Jest asfalt! Szybkie sruuu gdzieś na dół! To gdzieś miało nas zaprowadzić na główną drogę w Szczwie i później już tylko na Kamienicę i do Zabrzeży. Zabrzeż, to już prawie jak w domu... Prawie, bo po takich wysokościach, każde szarpnięcie nogą oznaczało śmierć ;) I tu Fortuna żartowniś, pyta "To co jedziemy przez Czarny Potok"? He? Fortuna czy Ty się z głupim przez ścianę macałeś?! Ja po prostym jechać nie mogę, a co dopiero tam się poniewierać! NIE! Jedziemy przez Moresów, byle do Podegrodzia ;)
    W Stadłach si ju i ja w swoją stronę, a Marcinos w swoją ;) Fajnie było mimo wszystko! Bolało, ale miało boleć i wiedzieliśmy,że tak będzie,zresztą sama sobie to wymyśliłam :D

    I w sumie rok 2014 mógłby się dla mnie już dzisiaj skończyć ;)
    WSZYSTKIE rowerowe plany wykonane ;)
    6.000km przejechane, 200km w jeden dzień też, Mogielica i Turbacz zdobyte i co teraz? :D
    Hmm... Myślę,że najpierw muszę dojść do siebie, bo Turbacz był dużo cięższą zdobyczą niż Mogielica i chyba nawet dał mi bardziej w kość jak Rajd wokół Tatr,chyba?! ;)
    Takie porównanie:
    Turbacz–najwyższy szczyt Gorców,1315m n.p.m podobno, bo moje endomondo zarejestrowało 1326m ;)
    Mogielica-najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego (1171 m n.p.m)była duuużo niżej w takim razie ;) Czuje to!

    I na pewno nie schowam roweru do piwnicy i nie będę czekała na wiosnę, bo bym chyba do głowy świra dostała, ale tą dzisiejszą wycieczką prawdopodobnie kończę z wycieczkami powyżej 100km(w tym roku rekordowe 9 wycieczek ponad stówkę) ;)

    OK umieram dalej :)




    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 34.60km
    • Czas 01:52
    • SpeedAVG 18.54km/h
    • SpeedMaxxx 64.00km/h
    • Kalorie 840kcal
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Tak daleko, a tak blisko ;)

    Czwartek, 9 października 2014 · dodano: 11.10.2014 | Komentarze 0

    Na drugą zmianę już mi się znudziło, prawie 3 tydzień z rzędu, o masakra! Na szczęście przyszły tydzień mam na rano, uff!
    Od poniedziałku miałam takie wkurwienie,że już sama ze sobą wytrzymać nie mogłam! Typowe PSM :D
    Pogoda dokazuje,więc ja też sru na rower,no bo ileż się można w domu kisić? :D

    Dunajec z mostu na rondzie ;)

    I jak tu bez bólu serca wrócić i iść do klubu?!

    Pojechałam sobie na starą/nową trasę i cieszyłam się jak dziecko ;) A bo tu żółte liście, a tam czerwone, a tu słońce świeci, a tam halny wieje, no masakra!

    Tyle razy juz w tym roku styrmałam się pod tą górę w Przyszowej, a dopiero teraz ten krzyż widzę :D

    Strasznie mi potrzebna była taka luźna przejażdżka ;) Odreagowałam troszkę,wnerw mi się skończył ;)


    • Dystans 40.10km
    • Czas 02:01
    • SpeedAVG 19.88km/h
    • SpeedMaxxx 35.50km/h
    • Kalorie 972kcal
    • Sprzęt Giant Brass 2

    FUCKING, GUPI PONIEDZIAŁEK!

    Poniedziałek, 6 października 2014 · dodano: 07.10.2014 | Komentarze 0

    Poszłam na rower, bo od rana miałam jakiegoś porządnego wkurwa!
    Wszystko mnie drażniło, no masakra jakaś! Najgorsze jest to, że po rowerze ani troche mi nie przeszło! Kołowałam i kołowałam z myślą,że jak się wkońcu zmęczę, to się moje nastawienie do życia zmieni, a skąd!
    Do pracy miałam na 15, nie chciało mi się BARDZO MI SIĘ NIE CHCIAŁO! Nie, z takim wnerwem do pracy nie pasuję, a jednak!
    Totalny BÓL ISTNIENIA! Gupi poniedziałek!
    Przeszło mi dopiero pod koniec zmiany, gdzieś koło 20 :D O masakra!


    • Dystans 57.30km
    • Czas 02:39
    • SpeedAVG 21.62km/h
    • SpeedMaxxx 47.80km/h
    • Kalorie 1414kcal
    • Sprzęt Giant Brass 2

    2 KA CE!

    Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 07.10.2014 | Komentarze 0

    O ja pikole :D
    To był ciężki poranek i dzień! Jednym słowem poimprezowy zgon! W sobotę u mnie mini domówka,kilkuosobowa, najlepsi! :D
    Posiedzieliśmy przy wódce&piwie coś do wpół do trzeciej nad ranem,więc mój poranek nie był najlepszy w moim wykonaniu :D
    Ale,ale wstałam kulturalnie na 10.30 do kościoła, co prawda ciągle na bani no ale poszłam :D
    Do obiadu nie przeszło mi przez gardło nic, łącznie z wodą, o masakra :D
    OBIAD! Rosół moim wybawieniem, po nim jak nowo narodzona :D
    Odżywszy popołudniu i pięknej pogodzie, koniecznie chciałam na rower ;)
    4 dni postu miałam przez ten cholerny deszcz!!! Nie wiedziałam jak mój skacowany organizm zniesie widok roweru, allleee spróbować musiałam :)
    Szybka wiadomość do Fortuny czy jedzie bo ja jadę,on taaak jadę tylko daj mi chwilę,żeby się ogarnąć.
    Spotkaliśmy się w Chełmcu, blada twarz Marcina powiedziała mi jedno,byłem na imprezie,zdycham :D
    Spoko luz jest nas dwoje, dwoje PROkolarzy na kacu :P
    Szybki przegląd tras coby do góry nie jeździć i nie umierać i jedziemy!
    Na Łącko powrót przez Czarny Potok... Spokojnie na luzie, coby mi Fortuna nie padł, bo ten nie jadł uzdrawiającego rosołku :P
    Po wypitych 3 bidonach wody, wycieczka się zakończyła, pomyślnie :D

    Żywot kolarza po przepiciu,okropny!


    Counterliczniki.com