Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Sierpień, 2018

    Dystans całkowity:1004.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:39:00
    Średnia prędkość:25.76 km/h
    Maksymalna prędkość:88.90 km/h
    Suma podjazdów:9678 m
    Suma kalorii:23510 kcal
    Liczba aktywności:14
    Średnio na aktywność:71.77 km i 2h 47m
    Więcej statystyk
    • Dystans 100.17km
    • Czas 03:50
    • SpeedAVG 26.13km/h
    • SpeedMaxxx 49.30km/h
    • Kalorie 1647kcal
    • Podjazdy 609m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Najnudniejsza stówka w życiu :D

    Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 31.08.2018 | Komentarze 2

    Postanowiłam sobie,że do końca sierpnia (mojego miesiąca urlopowego), przejadę minimum 1000 km na rowerze i zrobię parę dziennych stówek.
    Plan niezły, zwłaszcza,że pod koniec miesiąca wypada Rajd wokół Tatr, więc 200 km pyknie w jeden dzień...
    Taaaa... ino trzeba jeszcze jechać na ten Rajd :D
    Jak ktoś czyta, wie,że na Rajd nie pojechałam, bo zimno, brzydko i wgl szkoda zdrowia.
    200 km w dzień więc nie było, no i mi się plan zepsuł :D
    Do tego muszę doliczyć parę wypraw w góry iii fakt,że mój mężczyzna zaklepał sobie wolne na równi ze mną iii te 1000 km nie jest już taką oczywistą oczywistością ;) :P

    Szczęście w nieszczęściu ostatni tydzień sierpnia był łaskawy i pozwolił mi sobie pojeździć ile chciałam i kiedy chciałam :P
    Z tym ostatnim nie do końca, bo przecież wróciłam już do pracy,no i zaś się zaczął sezon na pracę polowe w domu, ale i tak nie było źle :P

    Nic z tym tysiącem, ale stówek ciągle mam jakoś tak mało!
    Postanowiłam trochę jeszcze je nadgonić i dzisiaj strzelić byle jaką stówkę na zakończenie wakacji.
    Dosłownie byle jaką! Dawno tak nudnej trasy nie jechałam, jejuuu!
    Gdyby nie to,że mi się po prostu nie chciało jeździć pod górę, to bym ją sobie chociaż trochę urozmaiciła, a tak to morduj się tu człowieku po płaskim :P

    Pojechałam w kierunku Szczawnicy i jak szybko tam zajechałam, tak szybko stamtąd uciekałam!
    Nudno tam,że ojeju :P
    Jedyne z czego się cieszę,to to że jadąc tak sobie powoli rowerem, wyczaiłam na trasie Naleśnikarnię, do której nie zawaham się zaciągnąć Chopusia <3
    Byle nie na rowerze! :P

    Nie było też dzisiaj słońca, może to też nie było jakieś fes motywujące, ale i tak nie miałam co robić w domu, a jak już wstałam o 6 (do kościoła), to przecież nie będę do 14 siedzieć i się w ścianę gapić!
    Dobrze,że chociaż nie padało :)
    Na prawdę była to najnudniejsza stówka w życiu!
    Dobrze,że jutro weekend i że nie będę miała czasu jeździć na rowerze, bo chyba bym go sprzedała, gdyby mnie ktoś na niego zawołał :D 

    Kończąc ten nudny wpis apeluję o przemyślane trasy Waszych szlifów, bo te dziadoskie mogą Wam odebrać chęci i radości z kręcenia na rowerze, serio! 
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 62.12km
    • Czas 02:25
    • SpeedAVG 25.70km/h
    • SpeedMaxxx 61.60km/h
    • Kalorie 1130kcal
    • Podjazdy 674m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Koniec sierpnia, to koniec lata...

    Środa, 29 sierpnia 2018 · dodano: 29.08.2018 | Komentarze 0

    Dla mnie koniec sierpnia jest równoznaczny z końcem lata, tak :P
    Nie ma,że jeszcze tam lato trwa do połowy września czy coś....
    Koniec wakacji, to koniec i już!
    Korzystając z nawet ciepłej pogody z rana, obskoczyłam dość przyjemną rundkę :P
    Tylko jeszcze jedząc śniadanie sprawdziłam czy aby zaś się nie wkopię na trasie na jakieś roboty drogowe!
    Wybrałam pętelkę od Zabrzeży, przez Kamienicę aż po Młyńczyska :P
    Dawno mnie tam nie było, a droga dość znośna.
    Co prawda od skrętu w stronę Zalesia, dłuży się niemiłosiernie, aleee da się to przeżyć.
    Na trasie znalazłam jeszcze napisy z majowego Rajdu Doliną Dunajca <3
    Ubrałam się letnio, znaczy mało, ale do kieszonki zabrałam koszulkę z długim rękawem.
    To w razie jakbym spociła się na podjeździe i po to żebym nie zmarzła zjeżdżając :)
    Szybko mi to w miarę poszło, ale wydawało mi się,że jadąc stoję w miejscu.
    Gdzie ten power w nogach, helloł? :D

    • Dystans 70.47km
    • Czas 02:40
    • SpeedAVG 26.43km/h
    • SpeedMaxxx 54.70km/h
    • Kalorie 1225kcal
    • Podjazdy 517m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Nie ma gdzie jeździć w okolicy!!!

    Wtorek, 28 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 3

    Serio jak w tytule!
    Wszędzie dookoła rozkopali mi drogi i ni hu hu żeby gdzieś się bez zbędnych postojów powozić, no come on!
    Chcąc nie chcąc musiałam wybrać jedyną z możliwych tras, mianowicie w stronę Krościenka.
    I tu też nie miałam pewności,że mnie nie zatrzymają!
    Zatrzymali, ale na szczęście na chwilę....
    Miałam w planach wystartować z samego rana i zrobić soczystą stóweczkę, ale było tak zimno (8 stopni!),że stwierdziłam nie ma sensu :P 
    Zresztą mama zgoniła mnie z łóżka i zaprosiła na zakupy, a nim wróciłyśmy było już za późno na soczystą stówkę przed pracą :)
    Może jutro?
    Miałam jechać tylko tam i nazad, ale jak sobie wyobraziłam zapis GPSu na stravie stwierdziłam,że nieeee!
    Zrobiłam pętelkę na Czarny Potok i nie dość,że zapis trasy wyszedł ładnie, to jeszcze trochę UP-ów zrobiłam :P
    Aleeee, jechało mi się podobnie dziadosko jak w piatek,starzeję się :D 

    • Dystans 85.54km
    • Czas 03:34
    • SpeedAVG 23.98km/h
    • SpeedMaxxx 81.00km/h
    • Kalorie 5781kcal
    • Podjazdy 1218m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Z cyklu jak dobrze rano wstać, czyli kto by tam spał na urlopie? :D

    Piątek, 24 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 2

    Na ostatni weekend sierpnia jak zawsze (od 5 lat!) szykowałam się na Rajd wokół Tatr.
    Niestety w tym roku pogoda była na tyle masakryczna,że nawet ulżyło mi na sercu kiedy postanowiłam w sobotę wieczór zostać w domu.
    Patrząc na zdjęcia z Rajdu (bo tak Rajd się odbył :P), nie żałuję tej decyzji!
    W ramach przygotowań i wykorzystania czasu wolnego postanowiłam po raz ostatni w piątek (przed Rajdem), przewieźć swoje cztery litery na rowerze ;)
    Obudziłam się stosunkowo wcześnie, bo wiedziałam,że nie mam całego dnia na rower.
    Popołudniu mieliśmy w planach jechać z Chopusiem do Krakowa, więc nawet fajnie,że już po 6 nie spałam :P
    Temperatura bardzo przyjemna jak na koniec sierpnia i tak wczesny poranek :)
    Całe 18 stopni o 6.45, czad! :P

    Pojechałam w stronę Olszanek i dalej w kierunku Młyńczysk, bo chciałam zrobić pętelkę pod Ostrą, omatko jak mi się ciężko jechało :P
    Chyba za dużo na raz nogi zgwałciłam!
    We czwartek zaś zdobyliśmy Rysy i za cholerę nie dałam swoim kończynom odpocząć po tym wyczynie :P

    Ale jak tu nie chodzić, jak czasu dużo,a widoki takie piękne, no jak? :P

    Jechałam, a raczej turlałam się pod tą Ostrą i w głowie włączyło mi się przypomnienie,że przecież ostatnio jak tam się wybrałam, to połowę trasy przetrzepało mnie na zdartej nawierzchni asfaltowej :O
    Szybko musiałam sobie przypomnieć jak dawno to było, coby mieć pewność,że tam jest już nowy asfalt!
    Nie znalazłam w głowie odpowiedniej daty, ale postanowiłam jechać na żywioł, szkoda było teraz zawracać :P
    Dobrze zrobiłam, bo jak się okazało, dane mi było przejechać najnowszy z najnowszych asfaltów w okolicy :D
    Gdyby nie to, że nie wiedziałam czy aby cała trasa została już wyłożona nową nawierzchnią, pewnie puściłabym się tam bez hamulców nie zważając na moją psychiczną blokadę zjazdów!
    Gdzieś się trzeba jej chyba pozbyć, ja? :P
    Po zjeździe do Limanowej zostało mi podjechać z powrotem do Siekierczyny i na Wysokie, ale jak to zrobić kiedy moje nogi jakieś takie obce? :P
     
    Dalej, dalej łydki Iżony! :D
    Czy ja tam widzę jakiegoś żylaka??? :O
    O nieeeee!
    Kiedy już znalazłam się na Wysokim, tak strasznie nie miałam siły jechać,że postanowiłam sobie usiąść w przydrożnym rowie i ponarzekać pod nosem.
    No kto mi kazał tak wcześnie wstać i po takich górach jeździć, kiedy dzień wcześniej szczytowałam na Rysach? No kto?!
    Zważywszy na okoliczności i ciężkie chmury nad głową, musiałam wstać i jakoś doturlać się do domu.
    Mogłam oczywiście zjechać przez Łąki w dół, ale po co kiedy można zjechać do Chełmca Biczycami i dalej się włóczyć po wsiach :D 
    W Podrzeczu dorwałam sklep i parę batonów w nim i tak jakoś jakby od razu mi się humor poprawił :)
    Postanowiłam w tym amoku i radości wracać przez Stary Sącz,żeby już niczego nie żałować, a już na pewno tak wczesnej pobudki!
    Uwielbiam to!


    • Dystans 40.03km
    • Czas 01:29
    • SpeedAVG 26.99km/h
    • SpeedMaxxx 88.90km/h
    • Kalorie 786kcal
    • Podjazdy 388m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Nie lubię siedzieć i nic nie robić....

    Środa, 22 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0

    Miałam dać sobie spokój z rowerem, bo umówiłam się z Chopusiem na pieszą Halę Łabowską,miałam... :)
    Kiedy rano ogarnęłam wszystkie "swoje" obowiązki w domu i popatrzyłam na zegarek, stwierdziłam,że nie!
    Nie będę siedziała bezczynnie czekając na umówioną godzinę kiedy mogę ten czas wykorzystać na chociażby chwilę dla siebie :P

    Szybko wskoczyłam w obcisłe i jadąc w kierunku Łącka obmyśliłam powrót na pętelkę przez Czarny Potok  ;)
    Dobry to był pomysł, bo ostatnie kilka razy jechałam tam w odwrotną stronę ;)
    Przynajmniej przypomniało mi się jak tam mogą nogi zapiec pod tą ostatnią górkę!

    Z trasą uwinęłam się w sam raz, bo kilometr przed domem dojechał do mnie mój szofer, z którym miałam już za chwilę zdobywać Halę ;)
    Ty Chopusiu jedź i poczekaj pod domem, ja się zaraz tam wystyrmam, ogarne i jestem Twoja :D 
    Dwa razy mu nie trzeba było powtarzać <3

    Kolejny dzień wykorzystany na maksa!!!


    • Dystans 105.85km
    • Czas 04:07
    • SpeedAVG 25.71km/h
    • SpeedMaxxx 60.50km/h
    • Kalorie 1917kcal
    • Podjazdy 1067m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Dolina Popradu :P

    Wtorek, 21 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 2

    Dawno mnie tu nie było :P
    Właśnie po to są takie urlopy,żeby korzystać z czasu wolnego i robić coś na co brakuje czasu w okresie pracy :)
    Wstałam sobie na tyle wcześnie,coby zdążyć wyjechać z domu nie później niż przed 8.30, udało mi się :)
    Początkowo chciałam zrobić słowacką pętelkę od Starej Lubowni aż po Czerwony Klasztor, ale wychodząc z domu, obiecałam mamie,że pojadę z nią później w załatwienia.
    Zmieniłam więc trasę na inną, postawiłam na Dolinę Popradu.
    Byłam tu ostatnio z Pauliną i Asią bodajże w maju iii od tego czasu ciągle mi było nie po drodze :)

    Pogoda była idelna :)
    Nie grzało, nie mroziło, super!

    Trasę rozpoczęłam od strony Piwnicznej. O jakież było moje zdziwienie kiedy już od Rytra zatrzymały mnie jakieś niezidentyfikowane pojazdy rozbrajające drogę :O
    Nawet rowerem mnie nie przepuścili.... Cóż :)
    Dalsza droga obyła się bez takich zachowań :D 
    Jechałam sobie spokojnie od Wierchomli po Zubrzyk i Żegiestów podziwiając tamtejsze krajobrazy ;)
    Mówicie co chcecie tam jest co podziwiać, na prawdę!

    Im bliżej Muszyny tym we mnie mniej prądu.
    Pasuje mi się wnet gdzieś zatrzymać, bo nie dojadę nawet do jutra do domu :D
    Szczęście,że przy drodze jakiś CPN i że mają tam jakieś batony :P
    Jem jakbym nie widziała, piję pyszny soczek z czarnej porzeczki i oooo nieeee!
    Jak ja teraz wyjadę pod Krzyżówkę? :D
    Wolno, będę wyjeżdżała wolno ot tak :P
    Sam przejazd przez Krynicę trwał wieki, bo tam ciągle mnóstwo turystów i rozkopane drogi, ale koniec końców kiedy wyprzedziłam dorożkę z jakże zmęczonymi życiem trzydziestolatkami, tak już miałam puste pole w powrocie do domu.
    Pod Krzyżówkę nie poszło mi tak strasznie jak myślałam,ale to chyba dlatego,że podjeżdżałam ją od tej łagodniejszej strony.
    Zawsze uważałam i uważam do dzisiaj,że od strony Sącza ten podjazd daję bardziej w kość :)
    Chyba nawet nie na darmo z drugiej strony ma zaznaczony segment!

    Łatwizna :)
    Po wydrapaniu się na górę, szybki zjazd w dół z prędkością, która nawet mnie zadziwiła (gdzie ten mój strach przed zjazdami?!) i już teoretycznie prostsza (bo z górki) część trasy dzisiejszej pętelki :)
    W tym miejscu rozkminiałam którędy uciekać przed wjazdem do Sącza,bo nie uśmiechało mi się plątać między samochodami i wykminiłam!
    W Nawojowej skręciłam na Łazy Biegonickie i mimo,że wpakowałam się w kolejne hopki, nie musiałam się martwić o to czy mnie aby jakiś pirat drogowy nie stuknie swoją odpicowaną furą :O

    Zmęczyłam się całością tej trasy i na prawdę cieszyłam kiedy mogłam się w domu wykąpać i wygodnie usadowić na fotelu :D 
    Chyba się starzeję :P
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 60.27km
    • Czas 02:22
    • SpeedAVG 25.47km/h
    • SpeedMaxxx 58.30km/h
    • Kalorie 1204kcal
    • Podjazdy 754m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Na dobicie nóg po Krywaniu! :D

    Sobota, 18 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 2

    Piękną sobie wczoraj z chłopakami trasę w Tatrach zrobiliśmy!
    Cud, miód i orzeszki normalnie!

    Kocham te góry fes!

    Niby nogi czuły,że zostały skatowane, ale głowa chciała więcej i więcej wyciskać z tego wolnego :P
    Wiedziałam,że mam mało czasu, bo to sobota, a więc nawet urlop nie bronił mnie przed sprzątaniem :D
    I wiedziałam też,że o 17 jedziemy na ognicho do szwagra, ale no na rower musiał znaleźć się czas!
    Ładnie pogadałam z mamą i obiecałam, że jak wrócę to nadrobię swoje obowiązki :P
    Kiedy nie usłyszałam większego sprzeciwu, ubrałam się szybciej niż robiłam to kiedykolwiek i już śmigałam w tej pięknej pogodzie w kierunku Rdziostowa :P
    Chwilami na niebie straszyło czymś w rodzaju burzowych chmur, ale nic z tego nie było :D
    Pętelka bardzo w górę,a więc i nie najszybsza, ale fajna :)

    Po dojechaniu do Mordarki, nawrotka na Wysokie i powrót aż przez Chełmiec do domu :)
    Obiecałam że nie zejdzie mi więcej jak półtorej godziny, trochę się przeliczyłam,ale nie dlatego że nie miałam ognia w nogach :D
    Dlatego tylko,że nie liczyłam na aż taką pętelkę :P
    Koniec końców sprzątanie mnie ominęło, a zostało mi zjeść obiad i napalić w piecu na ciepłą wodę, coby przed wycieczką do szwagra się z grubsza ogarnąć i na ognisku bawić do białego rana :P

    I tak było! <3
     

    • Dystans 32.09km
    • Czas 01:20
    • SpeedAVG 24.07km/h
    • SpeedMaxxx 45.70km/h
    • Kalorie 987kcal
    • Podjazdy 224m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Wieczorny szlif :)

    Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0

    Po całej świątecznej środzie i czwartkowym dniu spędzonym u Chopusia, wieczorny zachód słońca postanowiłam spędzić na rowerze.

    Ot taka mała zdrada :D <3
    Że przebierać mi się w szoszona nie chciało, zaprzęgłam Traktor do roboty i sruuuu w to zachodzące słońce ;)

    Tak mi się micha cieszyła na tak pogodny i ciepły wieczór,że jechałam i jechałam aż się bałam,że nie zdążę się położyć przed poranną pobudką do wyjścia w góry :P 
    Objechałam Stary Sącz dookoła iiii już faktycznie po zmroku gnałam do domu :)
    Ale jak powietrze pachniało!
    Takim wczesnym latem i jego skoszona trawą, a do tego to przyjemne ciepełko!

    Boszeeeee kochammm!


    • Dystans 110.00km
    • Czas 04:16
    • SpeedAVG 25.78km/h
    • SpeedMaxxx 62.60km/h
    • Kalorie 2059kcal
    • Podjazdy 1250m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Przełęcz Knurowska :)

    Wtorek, 14 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0

    Długo wyczekiwany urlop rozpoczęłam genialnym i odmóżdżającym wyjazdem na Mazury ;)
    Wyjazd z taką ekipa MUSIAŁ być udany! I taki był <3
    Totalne nic nie robienie myślę,że nam wszystkim wyszło na zdrowie ;)

    Po powrocie nie miałam jakichś większych planów na resztę wolnego.
    Chciałam po prostu robić kiedy i co mi pasowało :P
    We wtorek korzystając ze świetnej pogody wybrałam się skoro świt pętelką na Przełęcz Knurowską ;)
    Lubię tam jeździć, bo to jest Podhale, a ja lubię Podhale :)
    Jedyne co do dzisiaj pamiętam z tej wycieczki, to owce na szczycie Przełęczy i potworne zakwasy dnia następnego :)

    Aaaaaa no i grupkę kolarzy, którzy postanowili się schłodzić w okolicznej rzece Białce i razem ze mną (albo ja razem z nimi? :P) zjeżdżali z Przełęczy :)
    Pamiętam też,że ledwo obroniłam się przed bombą i chwała Bogu,że zatrzymałam się w sklepie w Zabrzeży, bo bym padła jak mucha w drodze do domu!
    I co najważniejsze ledwo, na prawdę LEDWO zdążyłam wrócić do domu przed okropną burzą!
    Już podjeżdżając "moją" górkę zaczęło mocniej kropić, żeby w momencie mojego wejścia do domu porządnie się rozlać :P
    Miałam farta! ;)

    Fajna wycieczka, mam nadzieję,że ją powtórzę jeszcze kiedy w jesieni ;)
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 70.14km
    • Czas 02:52
    • SpeedAVG 24.47km/h
    • SpeedMaxxx 51.80km/h
    • Kalorie 1263kcal
    • Podjazdy 583m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Ostatni raz przed urlopem... Tak mi go trzeba <3

    Środa, 8 sierpnia 2018 · dodano: 09.08.2018 | Komentarze 0

    Miałam już dać sobie siana z rowerem przed i po pracy.
    Organizm mówi dość,zmęczony i kilometrami i upałem.
    Postanowiłam jednak,że się szlifnę po raz ostatni przed urlopem i całe 4 dni będę odpoczywać od roweru :P
    Bo główny urlop zaczynam dopiero od poniedziałku, a dzisiejszy wyjazd na Mazury jest tylko takim wstępem do wolności :D  
    Wczoraj mimo,że nawet pod górę w miarę mnie te nogi ciągły, to tak czy siak pomęczyłam się trochę.
    Przed pracą nawet spoko.
    Wieczorne rozciąganie pomogło.
    Nogi były takie luźniejsze i jak dołożyłam do tego świetne, poranne widoczki, gęba mi się sama cieszyła :P

    Do Sącza dojechałam bez problemu, nawet stwierdziłam ze zdziwieniem,że na obwodnicy nie było korku, baaa nawet ruchu nie było! Szok!
    Czy już wszyscy rzucili wszystko i wyjechali w Bieszczady? :D
    Za to był piękny Dunajec, który tyle życia mi ostatnio zabiera :P

    No i jak się ta gęba ma nie cieszyć? :P
    Aż się mi do pracy nie chciało dojeżdżać, tylko bym się tak włóczyła i włóczyła,aż bym padła jak ta mucha :D

    Po pracy upał niesamowity!
    Ja z masą pozostawionych przez cały tydzień w pracy klamotów i plecakiem wypchanym po brzegi jak najszybciej chcę się dostać do miejsca pracy brata, co by mu to zostawić i już całkiem na luzie włóczyć się dalej na rowerze :P
    Jak mi ulżyło kiedy się tego pozbyłam!!!
    Zaś szok!
    Trasę zrobiłam na hardcora, bo w 33 stopniowym upale, na odsłoniętym asfalcie pchałam się od Biczyc w kierunku Wysokiego, a spod kasku aż czacha dymiła :P
    Poddałam się w połowie, bo mnie zgrzało i skręciłam na Chochorowice przez tą Trzetrzewinę, którą znam najlepiej <3
    Tu niby zjazd, ale ciągle gorąco :P
    Stwierdziłam,że już nigdzie się nie pcham pod górę, tylko po płaskim trochę jeszcze powłóczę się po okolicy :P

    Myślę,że męska część społeczeństwa miała radochę z mojego powrotu do domu :)
    Cóż... 33 stopnie, to na prawdę okropny skwar na rower!

    Tak więc ja odpoczywam kilka dni, Wy za to bawcie się świetnie i uważajcie na upały!
    Ahoj!


    Counterliczniki.com