Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Kwiecień, 2016

    Dystans całkowity:1123.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:44:24
    Średnia prędkość:25.31 km/h
    Maksymalna prędkość:77.80 km/h
    Suma podjazdów:9666 m
    Suma kalorii:24939 kcal
    Liczba aktywności:15
    Średnio na aktywność:74.93 km i 2h 57m
    Więcej statystyk
    • Dystans 30.00km
    • Czas 01:04
    • SpeedAVG 28.12km/h
    • SpeedMaxxx 52.90km/h
    • Kalorie 581kcal
    • Podjazdy 102m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Co z tą pogodą? :/

    Poniedziałek, 11 kwietnia 2016 · dodano: 11.04.2016 | Komentarze 0

    Wybitnie mi się ten weekend nie udał :O
    3 dni wolnego i 3 dni ciągłej mżawki na przemian z deszczem!
    Miałam ambitne plany jechać do Nowego Targu i tam z Pauliną eksplorować najfajniejsze tereny ever...no cóż plany lubią się zmieniać!
    Po czwartkowym mokrym tripie, szkoda na prawdę szkoda mi było ciągnąć Biankę w taką pogodę gdziekolwiek :/ Toż to takie delikatne ;)
    Wynudziłam się okropnie! Dzisiaj ryzykując kolejną mokrą jazdę nie wytrzymałam już i pojechałam!!! Na szczęście całość przejechałam suchym kołem, nawet dwoma :D
    Chwila i już mi lepiej :P


    • Dystans 100.50km
    • Czas 03:42
    • SpeedAVG 27.16km/h
    • SpeedMaxxx 69.50km/h
    • Kalorie 2110kcal
    • Podjazdy 577m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Wyścig z deszczem i burzą ^^

    Czwartek, 7 kwietnia 2016 · dodano: 08.04.2016 | Komentarze 4

    Mówili,że się pogoda zepsuje,mówili...
    We środę wg założenia do pracy pojechałam autem,za to we czwartek już rowerem.
    Każdy gadał,że będzie lało i lało! Rano tyle co dojechałam do klubu i zaczęłam "dyżur", patrze no leje!
    Niech leje nawet jak z cebra,teraz a nie jak ja skończę pracę :P Faktycznie po kilku chwilach zaczęło się przejaśniać :)
    No to teraz niech mi się pozwoli wrócić do domu :)
    Co chwilę oglądałam prognozę jak nie na ICM tak na tej zwykłej co pierwsza wyskakuje w googlach. Wg każdej po 14 ma padać, a niech to szlag!
    W pracy wynudziłam się okropnie,bo jakoś klientów nie było za wielu i tak przed 14 pytam Maksa,czy zostanie na recepcji i poczeka na Paulinę, a ja już pojadę no bo mnie zleje!? Podrażnił się ze mną że nie, ostatecznie o 14 już startowałam do domu :P
    Z jednej strony błękitne niebo, ale im bliżej domu tym więcej chmur takich burzowych, fuck! A ja mam taaaką ochotę się dłużej powozić.
    Zaryzykuję! :P
    Tak na prawdę w tym całym ewentualnym deszczu najbardziej rozchodziło mi się o maszynę. Szkoda ją tak dosyfić, za ładna jest! <3
    No ale z drugiej strony to nie jajko!
    Już na obwodnicy Podegrodzia zaczęło padać takim grubym deszczem, ja jadę bo i tak nie mam się gdzie schować...
    Niezadowolona (bo planowałam jechać w kierunku Krościenka) w Podegrodziu skręcam byle szybko do domu!!!
    Jadę i jadę, jakby przestało kropić. Jestem już w Gostwicy 2 km do domu, do głowy wpada mi szalony pomysł,żeby jeszcze gdzieś, niedaleko pokręcić się po okolicy (to w razie nagłej, strasznej burzy!). Jadę więc na Barczynke do Mokrej Wsi. 
    Ciągle obserwuje niebo. Rzekłabym,że podczas tej jazdy więcej patrzyłam w górę niż w dół :P
    Miałam zamiar wrócić Przyszową, ale kiedy w Stroniu zobaczyłam,że słońce się tak ładnie uśmiecha, zaryzykowałam już na MAKSA! Kierunek Łącko, achuj :D Podobno z cukru nie jestem :P
    Jadąc czekałam aż w Czarnym Potoku wystyrmam się na górkę z której oszacuję co się dzieje na następnym etapie mojej dzisiejszej tułaczki :D
    W końcu wyjeżdżam i nie dobrze! Kuwa w Łącku chyba leje, bo na dole taki "dziwny" pas się unosi!?
    Zjeżdżam póki sucho, bo po mokrym bardziej nosi. Na dole o dziwo sucho!
    Moja radość trwała jeszcze chyba tylko 1 kilometr! Jak nie zaczęło kropić! O matko! Taaakieee wielke krople! 
    Luneło! Na szczęście na miejscu była budka przystanku, schowałam się :) Czekam, dalej w kierunku Maszkowic widzę słońce, jest nadzieja! Ściągłam koszulkę, ubrałam kurtkę i nogawki, tak prewencyjnie coby podczas postoju nie zmarznąć, bo już nie chce kataru!
    Nie śpieszyło mi się, ale kiedy usłyszałam grzmot, to ino roz wystrzeliłam spod budki!

    Ochrzczone!
    Nie patrzyłam,że mokro,że brudno,że białe szimanochy robią się czarne!!! :'(
    Spieldalam póki mnie ta burza do nocy tu nie zatrzyma! Ujechałam do Maszkowic o maskara! Tam słońce, ciepło i nawet kropli na asfalcie, a ja już taka brudna! Za piękne by to było gdyby wytrzymało i mnie nie zlało!
    Jadę już mi wszystko jedno! Na kolejnym przystanku z powrotem zakładam koszulkę a kurtka ląduje w plecaku.
    Wracam przez Stary Sącz, tam zaś polało, ale nie po mnie.
    Patrząc na stan drogi musiało padać w tym samym czasie co w Łącku. Teraz to ciul z tym!
    Ze Starego Sącza na Brzezną i tam znowu sucho, u mnie to samo! Burza z deszczem szła dziwnym szlakiem....
    Do domu wróciłam brudna (a rower, ojezu jaki syf!!),mokra i już głodna, ale zaspokoiłam swoje potrzeby wypedałowania się! :P
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 53.00km
    • Czas 02:10
    • SpeedAVG 24.46km/h
    • SpeedMaxxx 68.80km/h
    • Kalorie 1213kcal
    • Podjazdy 555m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Do pracy i z powrotem przez górki^^

    Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 06.04.2016 | Komentarze 0

    Zaś się skusiłam na rower rano :P I nie żałuję,bo to świetne rozwiązanie! Tylko,że mnie nogi już bolą, się uparłam na te górki, górecki! :P
    Rano się rozkręcić nie mogłam strasznie! Każda zmiana tempa, powodowała pieczenie w udach, Iżonko zelżyj! :P
    Taaa.... Wychodząc z pracy zostawiłam wszystkie tobołki w szafce i wracałam do domu bez czegokolwiek ;) Zabrałam tylko portfel!

    Jak górki, to oczywiście Trzetrzewina!!! ^^ Trzeba mieć w głowie(i w nogach też) żeby sobie tak sprawę utrudniać i zamiast wrócić do domu prosto/płasko/szybko,wracać pod górę, górę, górę... ;) Tak to ja!
    Ej ale nawet mnie ta Trzetrzewina tak nie przeraża już! W ogóle pogoda była tak świetna, że mogłabym równie dobrze pod Strebskie Pleso wyjeżdżać i nie miałabym nic przeciwko temu ;)

    Słoneczko, ciepełko, ja na luzaka bez plecaka(się zrymowało :P), no cudownie!
    Bez kurtek, ocieplaczy, buffek i tej całej zimowej tony ubrań <3
    Będąc w Trzetrzewinie oczywiście pojechałam wyżej na Wysokie i dalej na Kaninę, bo chciałam wrócić od Przyszowej do domu...Co prawda ciągło mnie przez Naszacowice i Podegrodzie, ale umówiłam się z mamą,że na 18 pojadę z nią gdzieś :P
    Dzisiaj środa, do pracy rowerem już nie pojechałam, iżonowóz zagoniłam, nogi muszą odpocząć :P Chociaż...Bartek woła na 16.30 na zbiórkę z Pawłem i Michałem, nooo jeśli zdążę i nie będzie padło to pewnie pojadę :D

    Do pracy rowerem ;)

    Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 05.04.2016 | Komentarze 0

    Szczerze? Po niedzielnych wojażach nie chciało mi się jechać w poniedziałek do pracy rowerem... Serio!
    Tylko,że jak sobie pomyślałam jak bardzo ciepło i przyjemnie będzie popołudniu no to ominęłam iżonowóz szerokim łukiem ;)
    Trochę mnie nogi bolały, nawet bardzo trochę :P Jakie to szczęście w nieszczęściu,że do klubu mam praktycznie prostą drogę ;)
    Rano zimno, nie było mrozu, ale tak jakoś mnie przenikało czasami! 
    Po pracy pojechałam jeszcze do chłopaków z Bike Atelier dokupić bidon do pary (niby z MERIDY, ale świetnie się zgrywa kolorami z koszulką jmp ;p) i dętkę w razie "W" no bo jakby gdzieś coś, to wiecie :P Bidonów z BIANCHI jeszcze nie znalazłam ;)
    Zaopatrzyli mnie, chwile pogadaliśmy i już chcę jechać dalej, bo przecież tak ładnie,że ja w samym podkoszulku i spodenkach się turlam do domu ;) 
    Dosłownie turlam :P Nie zatrzymałam stravy na czas pracy i wg aplikacji (i wg. tylko niej! :P) 42 km jechałam ponad 10h! :D 
    Całą drogę do domu walczyłam z wiatrem, który za piernika nie chciał mnie puścić, ale! Było tak pięknie,że mogłabym faktycznie te 42 km jechać nawet 12 h :P

    • Dystans 105.90km
    • Czas 04:23
    • SpeedAVG 24.16km/h
    • SpeedMaxxx 68.00km/h
    • Kalorie 2446kcal
    • Podjazdy 1231m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Pierwsza gleba w SPD! :D

    Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 04.04.2016 | Komentarze 4

    O mamo co za weekend! :P 
    Nie dość że cały w pracy, to jeszcze pogoda najzajebistsza z zajebistych <3
    No i 18-stka Natalki! Kumulacja :P
    Wczoraj ani nie planowałam, ani nie miałam czasu na rower. Od 8-16 w pracy, potem o dziwo musiałam posprzątać chałupę, a potem dotrzeć na imprezę 18-stkową mojej siostry :P
    O ile pierwsze i drugie jakoś poszło, tak nim dotarłam na imprezę, ominęło mnie najlepsze przywitanie solenizantki! Tak, spóźniam się nie tylko na zbiórki rowerowe :P
    Wybawiłam się na imprezie! :P Od dawien dawna nie bawiłam się tak dobrze! :P Mimo,że towarzystwo nieco młode(oprócz chłopaków z orkiestry ;)), to kumate do imprezowania! Do domu wróciłam olaboga po 4 rano, a na 8 mam być w klubie,świetnie! :D
    Od razu przypomniał mi się nasz lipcowy wypad na kręgle i dalej do Zakopanego, skąd wróciłam o 5 rano, a od 8 też miałam pracę! Huehue obalam mity,że trzeba spać w nocy, bo inaczej nie ruszy :P
    Dobra,żartowałam! :P Sen jest tak samo ważny jak trening i wiele wiele innych rzeczy :P Ale jak raz do roku się nie prześpię przez jakieś 36 h(no może 40), to chyba nie zaburzy to mojej jakiejkolwiek gospodarki w organizmie nie? ;)

    Po powrocie z imprezy, położyłam się na chwilę, ale nie mogłam zasnąć, więc koło 5.40 wstałam, ubrałam się i zrobiłam to samo co w lipcu! :P
    Pojechałam do Sącza przez Limanową :P Tylko wtedy wyjechałam wcześniej. Dzisiaj nie wiedziałam czy na 7.30 zdążę dojechać do klubu(chciałam się jeszcze wykąpać przed jego otwarciem :p). Zdążyłam! O 7.45 już się wykąpałam, ale nie zdążyłam sobie kupić żarełka na całe 8 h w pracy, a już taka głodna byłam :O Czekam, o 9 sklep pod klubem otwierają, mamo żołądek mam już na plecach!
    Kiedy wyjeżdżałam z domu na Wysokie zaliczyłam pierwszą glebę przez niewypięcie się z pedałów, ojoj polała się krew!
    Wszystko wina tego psa, co mnie wystraszył, bo nie wiadomo co on o 6 rano robi w tych krzakach?!
    Ja sobie spokojnie jadę do pracy, ledwo dyszę, bo wódka była,a on mnie atakuje, no helloł!
    Rozwaliłam kolano, a żeby było gorzej lycra mi się w tym miejscu na ocieplaczu zdarła :O
    Pozbierałam się, powiedziałam psu do słuchu i muszę jechać, bo za mną dopiero 4 km, a do pracy zostało ze 40!!!

    Na Wysokim piękne widoczki,słońce wstaje, Taterki całe ośnieżone( wyobraźcie to sobie! :P), no cud miód <3

    Tu ciepło, a po zjechaniu na dół do Limanowej, moje palce u rąk i stóp jakby żyły swoim życiem, albo nie żyły :O
    Jak nie lubię podjeżdżać tak szukałam wzrokiem górki,pod którą podjeżdżając zagrzeję się :)
    Oooo pod Rdziostów te same zamarznięte palce, chciały się ugotować :P Szybko mi ten podjazd poszedł, dużo lżej niż na giancie,nie zabolało ;) Zjazd i już kibluje w pracy!

    Tak strasznie mi się w pracy dłużyło :/ Mało ludzi w klubie, a na zewnątrz tłumy i lato...
    Tak bardzo się ucieszyłam kiedy w końcu mogłam wyjść!

    Jakie było moje zdziwienie kiedy stwierdziłam,że bluzka z długim rękawem pod koszulką rowerową i buffka na głowie to przesada, rozbieram się! Buff poszedł do plecaka,ale koszulka została na mnie, bo nie wiedziałam jak ciepło będzie na zjazdach, a na środku ulicy nie będę się rozbierała przecież! ;)
    Ruszam w końcu w dalszą zaplanowaną w pracy trasę. Najpierw do Biczyc, bo chciałam  z Trzetrzewiny zjechać na dół do Brzeznej. Nie wiem czy to zmęczenie czy ta przerwa w pracy między jazdą a jazdą(no bo przecież nie progres! :D), ale strasznie gładko mi się podjechało do góry, a z góry jeszcze szybciej :P I like it!
    W Brzeznej w mordę wiatr, który towarzyszył mi w sumie do końca jazdy, ale to nic! Dawno, na prawdę dawno nie jechałam na rowerze w tak piękną, słoneczną i ciepłą pogodę! A ilu rowerzystów mijałam po drodze! Całe rodziny, no pięknie! :P
    Z Brzeznej do Starego Sącza, a stamtąd do Łącka. Początkowo miałam jechać przez Olszanki,ale wybrałam Jazowsko i Maszkowice, no bo ten wiatr! Jadąc od tej strony skazałam się na gorsze nachylenie podjazdu do Czarnego Potoku, no ale cóż,podjazdy to podjazdy! :)
    Zjazd z góry był szybki i ciepły, nie tak jak we Wielki Czwartek kiedy nabawiłam się kataru i do dzisiaj mnie zatoki bolą! :O
    W Podegrodziu czułam się już padnięta! Nie mogłam się doczekać kiedy dojadę do domu. Byłam głodna,zmęczona i już słońce zachodziło... Taka kolejna jazda od wschodu do zachodu ;)
    Dobry dzień! Mimo,że w większości spędzony w pracy, to jestem z niego zadowolona ;) Normalnie gdyby nie 18-stka Natalii,to bym pewnie nie pojechała przed 6 "do pracy", no ale skoro tak, to co mi szkodziło? 18-stka jest raz w życiu! :P
    Kategoria Stóweczka


    Counterliczniki.com