Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Kwiecień, 2017

    Dystans całkowity:901.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:34:05
    Średnia prędkość:26.46 km/h
    Maksymalna prędkość:76.70 km/h
    Suma podjazdów:8614 m
    Suma kalorii:20279 kcal
    Liczba aktywności:12
    Średnio na aktywność:75.14 km i 2h 50m
    Więcej statystyk
    • Dystans 110.20km
    • Czas 04:05
    • SpeedAVG 26.99km/h
    • SpeedMaxxx 70.90km/h
    • Kalorie 2406kcal
    • Podjazdy 1041m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Knurowska #1(17), love!

    Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 03.04.2017 | Komentarze 0

    Kurde!
    Lepszej pogody na wolny weekend nie mogłam sobie wymarzyć!
    Po raz pierwszy w tym roku, spod domu wystartowałam tak jak startuję całe lato!
    Krótkie spodenki, krótka koszulka no poprostu +100 do funu z jazdy!

    Wahałam się od wczoraj czy aby nie zabrać się razem z grupą z bikeatelier na tripa pod Ostrą, ale... kurcze Knurowska jest:
    My favorite place! <3
    Musicie Panowie wybaczyć, ale Podhale rządzi się swoimi prawami, a na Ostrą, to ja sobie wyskoczę w tygodniu, bo mam ją pod nosem :D
    Następnym razem postaram się jechać z Wami ;)

    No więc chwilę po 10 wystartowałam podbijać Przełęcz Knurowską, od strony Harklowej...
    Będzie pod górę i pewnie będzie bolało, ale co tam.
    Bolało już na pierwszej hopce z Gostwicy na Podegrodzie.
    Znaczy wczoraj nogi zmęczyłam, dzisiaj je zabije!
    Nie nadawałabym się do jazdy z BANS, tylko bym ich zwalniała ;)

    Już za Podegrodziem stwierdziłam, że dzisiaj moim "przyjacielem" niedoli będzie wiatr!
    O jak duło! I to akurat prosto w twarz!
    No nic, nie dam się!
    Gnojek nie zepsuje mi frajdy z dnia dzisiejszego, nie! :P

    Przez wiatr postanowiłam jechać przez Czarny Potok, tyle wiatru w twarz mniej.
    W sumie trafiłam w dychę, bo w tamtejszym kościele był odpust i oczywiście nie byłabym sobą gdybym karmelizowanych orzeszków nie zakupiła na kramie :D
    Mniam mniam!

    Gęba mi się cieszyła, bo co chwila mijałam się z jakąś grupką bądź z jakimś pojedynczym kolarzem i stwierdziłam,że fajny ten sport!
    Ludzie sobie machają, pozdrawiają, aż się raźniej jedzie :)

    W Zabrzeży minęła mnie spora, "niewiadoma" grupka kolarzystów i od razu się połapałam,że to przecież musi być "OCHOTNICA"!
    Do Krościenka jechałam różnie, zależy jak wiatr pozwolił, a w "centrum" zakupiłam batoniki i pod sklepem jak żulik, zrobiłam pierwszą przerwę dnia dzisiejszego :P
    Jest 12, jest dobrze! :D

    Kiedy odsapnęłam, zebrałam dupę w troki i jadę dalej, bo jeszcze nawet nie ma połowy drogi za mną :P
    Ujechałam kawałek i już widziałam Snozkę... tam mnie zaboli, ale na szczycie będą Tatry!

    Nieśmiało, ale się pokazały!
    No i był Pan, kolarz.
    Jak się okazało jechał z "OCHOTNICĄ", ale go odjechali jak mu łańcuch spadł.
    Po kilku wymienionych zdaniach dowiedziałam się,że Pan też jedzie na Przełęcz.

    Rozpoczęliśmy wspólną jazdę, ale kiedy na kolejnej hopce został daleko z tyłu, postanowiłam nie czekać tylko jechać swoje, bo przecież nie będę jechała cały dzień tej pętelki!

    Do Harklowej nie pamiętam kiedy dojechałam, ale stało się to szybko i bezboleśnie :P
    Stamtąd skręt na Ochotnicę i zaczynam podjazd pod tą prze jedyną i zakręconą Przełęcz Knurowską! <3
    W sumie nie wiem co mi się w niej tak podoba, ale ją uwielbiam!!!

    Oczywiście bez sesji zdjęciowej w trakcie się nie obyło, więc samowyzwalacz pstrykał, a ja próbowałam się wbić w kadr! :P


    Kiedy się już napstrykałam i napaczyłam na Tatry, dojechał mnie Pan z Ochotnicy, zaś chwile żeśmy pogadali iii pora wracać do domu!

    Zakładałam,że zdążę wrócić na 15 i zaliczyć Gorzkie Żale, ale przez moje zapędy fotograficzne się spóźniłam!!!
    No nic.
    Będzie więcej czasu na...rowery! :D

    Na wyścig dookoła Flandrii dobrze się paczy, aż roller mniej poniewiera nogi! :D

    Dzięki świetnej pogodzie nogi i ręce zdobyły ponownie kolarską odznakę i zaś będą "straszyły", ale wisi mi to! 


    Jestę kolarzę!

    Wieczorem dopełnienie zajebistego weekednu i mega zabawa w
    ShareLocked Nowy Sącz z najlepszą ekipą na sądeckiej ziemi <3

    Też byście się tak cieszyli, jakby Wam się udało odgadnąć zagadkę i wyjść z pokoju 4 minuty przed końcem gry! :D

    Enjoy!
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 70.50km
    • Czas 02:59
    • SpeedAVG 23.63km/h
    • SpeedMaxxx 69.80km/h
    • Kalorie 1779kcal
    • Podjazdy 1057m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Operacja pasztetówka!

    Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 03.04.2017 | Komentarze 0

    Ostatni tydzień, to monotonne wałkowanie remontu...
    Mam nadzieję, że nie jestem jedynym człowiekiem na świecie, który stwierdza, że remonty to zło!

    Tak mniej więcej wyglądały moje wolne chwile przed pracą w ostatnie dni :P

    Z racji, że weekend w 100% miałam wolny, a prace sprzątające dopiero przed nami, postanowiłam, że w sobotę wstanę skoro świt iii pójdę sobie użyć na rowerze :P
    Ze wstawaniem nie mam problemu, do czasu kiedy pobudka dotyczy wyjścia z łóżka do pracy... :D

    "Tradycyjnie" oczy otworzyłam już po 6.
    Doleżałam co chciałam, w końcu wstałam, zjadłam i pojechałam w ten piękny i ciepły poranek.

    Chciałam pod górę, miałam pod górę...
    Najpierw Rdziostów, później Zawadka i Dąbrowa tam i nazad :P
    Żeby dobić nogi na deser, zafundowałam im oczywiście Wysokie!
    Którędyś muszę przecież wrócić do domu!

    Dobrze mi się podjeżdżało, tylko momentami nie wiedziałam, czy mam się rozebrać czy dodatkowo ubrać :P

    Gdyby nie to, że czas mnie gonił, na spokojnie mogłabym sobie strzelić z rana stóweczkę w tych pięknych okolicznościach Jeziora Rożnowskiego, ale...

    ...obiecałam w domu, że im pomogę!

    Chwilę po 10 byłam już z powrotem i przynajmniej starałam się cokolwiek pomóc i nie przeszkadzać :D

    Koniec końców do wieczora odzyskałam swój pokój, a na klatce schodowej na reszcie było więcej miejsca niż tylko na stopę!
    Remoncie zgiń! 


    Counterliczniki.com