Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Sierpień, 2017

    Dystans całkowity:1116.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:46:37
    Średnia prędkość:23.94 km/h
    Maksymalna prędkość:109.80 km/h
    Suma podjazdów:12265 m
    Suma kalorii:22490 kcal
    Liczba aktywności:16
    Średnio na aktywność:69.76 km i 2h 54m
    Więcej statystyk
    • Dystans 67.50km
    • Czas 02:50
    • SpeedAVG 23.82km/h
    • SpeedMaxxx 56.90km/h
    • Kalorie 1328kcal
    • Podjazdy 745m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Ku szybszej rekonwalescencji ;)

    Piątek, 11 sierpnia 2017 · dodano: 17.08.2017 | Komentarze 2

    Że się poturbowałam już wiecie.
    Ze im więcej jeździłam na rowerze tym szybciej mi się rany goiły... Tego nie wiedzieliście ;)
    Fakt, faktem po zaliczeniu dzwona coraz mniej śladów, ale jeszcze lekko ponad tydzień temu, do ogólnego "bleee" wyglądu doszedł ból głowy.
    Nie czekając na dalsze skutki uboczne tego wypadku postanowiłam udać się do lekarza rodzinnego, coby mnie opatrzył i zawyrokował: Będę żyła, czy nie?
    Doktorka oglądnęła mnie z każdej strony, powzdychała, zmierzyła ciśnienie i kazała siedzieć w domu!
    Bo najważniejsze po takim wypadku jest kilka pierwszych dni. Mam dojść do siebie!
    OK! Dzięki za info ;)

    Na koniec zapytałam, czy jeśli głowa nie będzie dokuczała mogę jeździć na rowerze? Możesz tylko dla relaksu, nie wysiłku :D
    Super!

    W piątek musiałam dostać się jakoś do Sącza (iżonowóz czekał na oględziny po stłuczce), więc zabrałam rower i mimo potężnego skwaru, dotoczyłam się do pracy, po resztę wypłaty i powiedzenie "cześć ekipo, ja mam urlop!" :P
    Po drodze zaliczyłam pętelkę przez Limanową iii do domu wróciłam uskwarzona w samo południe!!!
    To był prawdziwy hardcor!
    Na ten tydzień roweru wystarczyło, teraz Karkonosze.

    Z buta!!! :P


    • Dystans 63.20km
    • Czas 03:05
    • SpeedAVG 20.50km/h
    • SpeedMaxxx 60.10km/h
    • Kalorie 1458kcal
    • Podjazdy 500m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Po sprawunki w tym upale...!!!

    Czwartek, 10 sierpnia 2017 · dodano: 10.08.2017 | Komentarze 0

    Jutro zaczynam urlop. Jedziemy z Marysią i Jackiem w Karkonosze.
    Bez rowerów, chcemy się powłóczyć po górach.
    W Karkonoszach jeszcze nie byłam, ciekawa jestem tego wypadu ;)
     
    Z racji tego wyjazdu, potrzebowałam pożyczyć większego plecaka.
    Pisze więc z samego rana do Tadzika, czy plecak ma w Sączu czy na Buczkowie.
    Na moje szczęście jest tu.
    Kombinuję kiedy i jak po niego jechać, bo upał zapowiadali niemiłosierny, a ja pozbawiona iżonowozu, wolę się usmażyć na rowerze niż na dwa autobusy doczołgać się na Pokrzywkowe osiedle.
    Źle to przekombinowałam, bo w samiutkie południe znalazłam się na rowerze haha...

    Skoro już się wybrałam, postanowiłam odwiedzić jeszcze Łącko i dopiero wjechać do Sącza.
    Jadę i w sumie nie wiem czy dobrze robię, bo jest 11, a na termometrze 29 stopni...
    Cóż, ja się tak łatwo nie poddaje :)
    Najgorzej podjechać z Czarnego Potoku do Łącka,a reszta trasy, to w sumie płaskacze.
    Do mieszkania dojechałam po 12 i taka przerwa była mi potrzebna, bo nie dość,że bidon już usechł, to jeszcze mnie zagotowało :D
    Chwilę siadłam, coby dychnąć i zostawić im na laptopie zdjęcia z telefonu (czysty telefon przyda się na urlopie :P) i już wracam z powrotem, bo coś się na burzę zbiera...
    Wjeżdżam na ul. Węgierską i jestem w szoku!!!
    Jaki zrobili, to zrobili, ale mamy "pas" tylko dla rowerów!
    Nie wiele, ale poczułam się troszkę bezpieczniej na tym ruchliwym odcinku Nowego Sącza ;)

    Brawo Ojcze Dyrektorze!

    Nawet jakoś samochody z większym respectem mnie mijały ;)
    Noooo i koła po wczorajszym serwisie, a dzisiejszym przejeździe "drogą gładką jak stół" dalej są proste!!! :D
    Jest moc!
    Zauważyłam,że strava nie zapauzowała zaś mojej posiadówy u Pokrzywków, więc po raz kolejny kiedy coś "załatwiam" jadąc na rowerze, zaniżyłam strasznie średnią przejazdu.
    Cóż... Życie ;)

    Do domu wróciłam chwilę przed 14, już ugotowana!
    Podjeżdżając górkę dzielącą mnie z głównej drogi od domu, miałam wrażenie że mój mózg się gotuję, jak chłodnica w piątek w iżonowozie :D 

    Ot taki czarny humor na dobranoc! 


    • Dystans 72.10km
    • Czas 03:08
    • SpeedAVG 23.01km/h
    • SpeedMaxxx 70.60km/h
    • Kalorie 1582kcal
    • Podjazdy 1103m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Najgorzej to się bać....

    Środa, 9 sierpnia 2017 · dodano: 10.08.2017 | Komentarze 2

    Mówią,że najgorzej to się bać...
    W sumie Ziomuś mnie nauczył tego powiedzenia.
    Ma Chłop rację! ;)
    Gdybym w piątek nie poczuła strachu i nie wystraszyła się wyjeżdżającego samochodu, nie drapałabym dzisiaj swędzących mnie strupków!
    No cóż, stało się...

    Niby w niedzielę wsiadłam już na rower, ale tu nie chodzi o rower.
    Tu chodzi o szosówkę.
    Zaczynam jej się bać!
    Pomyśleć,że mam ją półtora roku i za ten czas zaliczyłam już dwie porządne gleby.
    Na góralu przez 6 lat nie leżałam ani razu.
    Wniosek?
    Ja swój zostawię dla siebie, każdy wysnuję sobie swój własny.
    Żeby mnie tak do tej szosy nie ciągło, już dawno bym ją dała tacie porąbać...
    Skoro on i tak bardzo chce to zrobić :D
    Mam nadzieję,że mimo wszystko się na niej nie zabiję.

    Zważywszy na wszystkie okoliczności,chyba zaczęłam bardziej uważać na to, gdzie jadę i z jaką prędkością to robię.
    Trasa nad Jezioro Rożnowskie jest moją ulubioną.
    Lubię tam jeździć, bo teren jest mocno urozmaicony.
    Podjazdy, zjazdy, góry, jezioro...
    Wszystko na raz <3
    Pojechałam, w sumie sprawdzając jak moje powypadkowe ciało w tym głównie głowa, będzie reagowała na wysiłek fizyczny.
    Dziwnie reagowała. Ale nie wiem czy to było fizyczne odczucie czy psychiczne.
    Wolałam się nie spinać i na średnie prędkości nie zważać, byle tylko się nie zagotować i nie przewrócić.
    Od Rdziostowa, przez Chomranicę na Zawadkę do góry.
    Zjazd z Zawadki do Tęgoborzy i już wspinam się pod just.
    Nawet jakbym chciała, to ciało jakoś specjalnie nie rzucało się do szybszych obrotów korbą.
    Cóż... Jadę na ile mogę.
    I tak się cieszę,że jeżdżę!
    Lubie to i mi tego po prostu brakuję :) 
    Z justu chyba najszybszy zjazd tej wycieczki i potem szybka przeprawa przez najbardziej ruchliwy odcinek mojej dzisiejszej trasy.
    W Witowicach skręt na Rożnów i tu już spokojnie, bo ruch znikomy ;)
    Do Gródka bez spiny, tam chwila przerwy na doładowanie bidonów i zdjęcia...

    Pięknie jest! <3
    Z Gródka do Siennej i ostatni podjazd do Dąbrowej.
    Zjazd do Wielogłów też był ostrożniejszy niż zwykle. Chwilę minie nim zaś się zacznę puszczać na Sagana :D
    Chyba, że w piątek się z tego wyleczyłam... ;)
    Jestem na Zabełczu dzwoni Wioleta, pyta co robię i co zamierzam robić w reszcie dnia.
    Teraz chciałam zahaczyć o bikeatelier, bo pasuje mi poprosić ładnie Jacka o wyprostowanie kół. (jednak je pokrzywiłam na Gliczarowie!).
    Aleeee skoro Pokrzywki spontanicznie chcą mnie zabrać do Krakowa na obiad, to ja już nie potrzebuję na "wczoraj" tych prostych kół :D
    Koniec końców z racji chwili czasu i mojego "daru przekonywania" (Jacuś dał się namówić na poza kolejkowe prostowanie kół :P) i rower został przeswerisowany i my zjedliśmy obiad w Krakowie na Karmelickiej <3

    Spontany są najlepsze!

    Fajni my som :D

    Aż chce się żyć!

    • Dystans 7.00km
    • Czas 00:39
    • SpeedAVG 10.77km/h
    • SpeedMaxxx 24.50km/h
    • Kalorie 89kcal
    • Podjazdy 43m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Rodzinnie ;)

    Niedziela, 6 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 0

    Fajny, wolny weekend, spędzony w gronie rodzinki ;)
    Pojechaliśmy do szwagra na Buczków.
    Spędziliśmy tam fajny wieczór w sobotę i przyjemną niedzielę z chwilą na rowerach po obiedzie.


    Trochę odreagowałam ;)
    Kategoria Po bułki...


    • Dystans 46.20km
    • Czas 02:50
    • SpeedAVG 16.31km/h
    • SpeedMaxxx 60.80km/h
    • Kalorie 954kcal
    • Podjazdy 766m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Na Gliczarów, na Tour de Pologne

    Piątek, 4 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 9

    To miał być niewinny wyjazd na Gliczarów coby poczuć prawdziwe Tour de Pologne!
    Poczułam i to dosłownie!

    Piątek miałam cały wolny i mimo,że mnie w pracy poganiali żebym wystartowała w wyścigu amatorów, stwierdziłam,że mi za gorąco i szkoda mojego zdrowia na ściganie się w takim upale i w takim tłumie (podobno na TdPA zapisało się 2800 osób!!!).
    Pojechałam za to w roli kibica, dopingować zawodowców...

    Najpierw do Nowego Targu samochodem, a stamtąd z Pauliną rowerami na Gliczarów.


    Wszystko pięknie ładnie, na ściance dużo kibiców i niesamowita atmosfera.



    Pod Gliczarów wytyczono dwie rundy do podjechania, więc emocje kumulowały się podwójnie.
    Jakie miałam ciarki kiedy peleton piął się do góry, a my zdzieraliśmy gardła,żeby im dodać siły!

    Świetne to było! 

    Po zakończonych rundach, pojechałyśmy na dekorację zwycięzców do Bukowiny:



    a potem do Nowego Targu...

    Nie było by w tym wyjeździe nic złego i winnego, gdyby nie fakt,że w drodze powrotnej (czyli chwilę po tym pięknym zdjęciu) przy zjeździe z Gliczarowa zaliczyłam konkretnego dzwona, tracąc połowę "jedynki" i haratając obydwie ręce!
    Pytacie to wrzucam zdjęcia:



    Ot taka pamiątka z wypadu na Tour de Pologne!

    Mimo wszystko i tak tam wrócę w przyszłym roku, bo atmosfera prze jedyna!

    • Dystans 62.20km
    • Czas 02:13
    • SpeedAVG 28.06km/h
    • SpeedMaxxx 52.90km/h
    • Kalorie 1225kcal
    • Podjazdy 476m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    W czas, bo upał ;)

    Środa, 2 sierpnia 2017 · dodano: 02.08.2017 | Komentarze 0

    Jak chciałam odpocząć po pielgrzymce tak odpoczęłam ;)
    Gdyby nie to,że musiałam w poniedziałek i wtorek iść do pracy, to resztę wolnego w tych dniach przeleżałam cały czas.
    Nawet się opaliłam :P
    Przecież ja nie cierpię leżeć i się opalać bezczynnie!
    Helloł! :D
    A jednak teraz dało mi rady ;)

    Dzisiaj skoro już się obudziłam, przed 7, a kolejny dzień z rzędu zapowiadali porządny upał, zjadłam śniadanie i o 7.30 już startowałam przed siebie ;)

    Pięknie tu mam! <3

    Ale mi było duszno! Prawdziwe wakacje ;)

    Z pracy naciskają żebym w piątek wystartowała w Tour de Pologne Amatorów, a ja dziękuję na takim skwarze sobie płuca wypluwać na Gliczarowie pomiędzy tysiącami innych samobójców.
    Nie ciągnie mnie tam, nie jadę ;)
    Dzisiaj na płaskim, spokojnym tempem chciałam ducha wyzionąć,a co dopiero w południe się ścigać... noł! :P

    Pojechałam do Piwnicznej, wkurzając się na szkło na drodze rowerowej, zatankowałam wodę w źródełku Piwniczanki i wróciłam do domu pętelką przez Stary Sącz.

    Była 9:45, a ja się topiłam :D 
    Lato <3 

    PS: Moja alejka w sierpniowym już wydaniu ;)

    Młaaa :P

    Counterliczniki.com