Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 202.30km
    • Czas 09:10
    • SpeedAVG 22.07km/h
    • SpeedMaxxx 58.50km/h
    • Kalorie 4947kcal
    • HRmax 182 ( 90%)
    • HRavg 151 ( 75%)
    • Sprzęt Giant Brass 2

    XIX rajd wokół Tatr, czyli samobójstwo na życzenie! ;)

    Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 9

    To nie była ani łatwa ani trudna decyzja... Była poprostu ciężka!
    Bo skąd ja mam wiedzieć, czy ja dam rady jechać ponad 200km po górach, w nieznanym terenie, na nie swoim rowerze?! Tego się nie dało przewidzieć, to trzeba było spróbować, spróbowałam! Przynajmniej wiem,że na zawodowca się nie nadaje :D
    Ale od początku... ;)
    O tym rajdzie dowiedziałam się od Pauliny jakoś już chyba końcem lipca i od tego czasu siedziała mi w głowie myśl,że pojadę,spróbuję, bo jak nie to będę żałowała ;) Pojechałam, nie żałuję :D

    Przygotowania do rajdu z jakimiś mecyjami nie było ;) Najpierw orientacyjne szukanie chętnych w grupie GB (znalazłam jednego PROsa, tzn. Fortunosa, który się napalił na ten rajd równie mocno jak ja :P),później zostało obczajenie transportu do Nowego Targu i samo zakwaterowanie przed rajdem... W tej kwestii nie obyło się bez przeszkód, (człowiek bez własnego samochodu jest jak człowiek bez ręki TAK!), ale daliśmy radę ;) Dzięki Basia!
    Im bliżej rajdu tym większe wątpliwości zaczęły mną władać, bo kto przy zdrowych zmysłach garnie się dobrowolnie na COŚ takiego?!
    Teraz rozumiem dlaczego tak ważna w sporcie jest mocna psychika!
    Będąc już w sobotę w Nowym Targu, mieliśmy ochotę wrócić z powrotem z Basią do Sącza, jakbogakocham! Ale nieeee, bo przecież w życiu trzeba być twardym, a nie miękkim!

    Nasza przygoda w Nowym Targu zaczęła się od poszukiwania ul. Ogrodowej gdzie mieliśmy drzymać ;)
    Nawet nam to sprawnie poszło. Załatwiliśmy formalności meldunkowe iii się rozdzieliliśmy ;) Ja do Pauliny po "moją rajdówkę", Fortuna do serwisu dopracować rower ;)

    Fury!

    Następnie pasowało cosik zjeść, bo mi osobiście w tym całym przed rajdowym amoku nawet do głowy nie przyszło,że jak zjadłam śniadanie o 8 tak było przed 16, a ja dalej o śniadaniu!!!! A jutro rajd, nie wolno tak!
    Poszliśmy, zjedliśmy(pizza była bleeee!), zrobiliśmy zakupy na wieczór i na jutro, przebraliśmy się i wio na rowery, szlifować po Nowym Targu ;)
    Tak! Jako że na rower tereny są zajebiste! Paulina zazdraszczam!!!! Można śmigać i śmigać, ojeju <3 Ale jako samo miasto, to takie se ;) Będąc lokalnym patriotą, do mieszkania wolę mój płaski Nowy Sącz ;)
    Rajdówka okazała się genialnym rowerem! Dzięki Rafał, dzięki Paulina ;)

    Boszsze ja chce rower z przerzutkami!!!


    Jako że NT jest małym miastem przejechaliśmy go PRAWIE dookoła, na końcu lądując na lotnisku, coby odebrać pakiety startowe ;)

    Pogadali my z "zielonym" i trochę nabraliśmy odwagi na ten rajd, bo tak ciągle mieliśmy cykora!!!

    Wróciliśmy do pokoju, tylko po to żeby zostawić rowery i z powrotem na miasto, obczaić jak się (nie) bawią na Podhalu w sobotę...
    Godz 20,cisza! OK to my też idziemy spać, bo ustaliliśmy,że rano wstajemy o 6, żeby zjeść normalne śniadanie... ;)

    I nastała niedziela, sądny dzień, wyrok śmierci... Godz 6 rano, budzik się drze swoje, ja swoje na Marcina, czy on oszalał,żeby w niedziele o tej porze budzik nastawiać, a Marcin na mnie żebym wstawała, bo ktoś jajecznice musi zrobić, tee chłopy! :D
    Przy śniadaniu poznaliśmy dwóch innych uczestników rajdu, jakonimielinaimie?! Nie ważne,byli spoko i już ;) Po
    śniadaniu razem wystartowaliśmy na lotnisko, miło było ;) Mgła ograniczała widoczność do mojego przedniego koła, kiepsko!
    Ale ta mgła, dawała nadzieje na słońce za parę godzin ;)

    Na lotnisku istna śmietanka towarzystwa kolarskiego, lubię to!

    Chwila na ogarnięcie się, jakieś fotencje i przejazd na nowotarski rynek ;) ZIMNO!

    Na rynku zaś zdjęcia, godzina 8:14 i strzał omatkotojużmamyjechać?!

    Jedziemy! Tego startu nie zapomnę do końca życia! ;)

    Coś pięknego!
    Z początku, jechało się równo wszyscy w jednej grupie, nie przeszkadzał mi nawet fakt,że ja i Marcin jesteśmy jedynymi uczestnikami tego rajdu bez kolarek! Kiedy na starcie jeden PROs na szosówce(znajdę Cię PROsie!), zagadał że na pewno nie dojedziemy na TYCH rowerach do mety, to sobie pomyślałam, choćbym się miała porzygać, to dojadę i nie dam satysfakcji cwaniakowi!

    Jedziemy, grupa się rozbija, ja zostaje, bo do cholery czeka mnie ponad 200km, jak się teraz zajadę, to po 40km spadnę...!
    Jadę po swojemu, czekając kiedy Fortuna zaczai,że mnie zgubił :D

    Jeeeest czeka, jak miło ;)

    Do pierwszego bufetu (80km), jechało mi się genialnie, sobie pomyślałam nawet,że nie taki diabeł straszny ;) Ten zjazd z tych serpentyn i te widoczki,no ja pikole bomba! ;)
    Nie wiedziałam jak się grubo w tym momencie myliłam z takim podejściem :D Gdzieś tam po drodze zaczęło, padać ja nie ogarniam po co to lało?! Zimno, mokro, no w mordę jeża, nie tak miało być!!!

    Teoretycznie płaski teren i podjazd na Strbskie Pleso(taaak TdP i te sprawy), tak nam dał w kość, że ja osobiście w głowie miałam kilka razy myśli typu japierdolędalejniejadę!
    Marcin też nie miał optymistycznego nastawienia co mnie nie motywowało jakoś szczególnie, o fuck!
    Podjazd ciągnął się jak flaki, normalnie droga donikąd!
    Kolejny bufet miał być po wjeździe na Strbskie (130km), ale kuwa zaczęłam wątpić,że na niego zdążymy!
    Wg endomondo brakowało nam do bufetu ponad 10km, a do końca jego postoju zostało ok 45min, na tym terenie niemożliwe do wykonania!
    Aleee jest, udało się! Pan Czarek (pozdro dla mojego rajdowego idola ;)), czekał na nas! Jednak na tym podjeździe tak się doprawiłam,że o jakimkolwiek jedzeniu nie było mowy, rzygać mi się chciało, a nie jeść!!! P. Czarek dopompował mi wody do bidonów i obiecał,że teraz będzie z górki, uff było ;)
    Do trzeciego bufetu nie pamiętam nic,wiem,że tam ów Pan Czarek pamiętając,że na poprzednim bufecie nie zjadłam nic, wręcz wcisnął(nawet obrał ze skórki :D)mi na chama banana,żebym cokolwiek chociaż zjadła, zjadłam pół, reszta była bleeee...!

    Po trzecim bufecie, dołączyliśmy do trójki uczestników rajdu i tak już razem w 5 jadąc na zmiany cisnęliśmy(dosłownie 45-47km/h) do samego Nowego Targu(skąd ja na to jeszcze siłę wzięłam?!)! Nigdy, na prawdę nigdy się tak nie ucieszyłam na widok tablicy z informacją,że przejeżdżamy na granicę Polski! Boszsze, czekałam na to od początku deszczu na Słowacji, czyli po pierwszym bufecie! Już miałam w nosie,że znowu leje, że jeszcze jakieś % na drodze się pojawiają, ja już chciałam żeby było sucho i ciepło!

    A ta satysfakcja z wjazdu na Ranczo, bezcenna!

    Pierwsze słowa do Marcina na mecie:Kurwa Fortuna zrobiliśmy TO!
    Gratulacje na parkingu i miłe przywitanie w namiocie przez resztę, przybyłych już kolarzy, uświadomiło mi,że TAK WARTO BYŁO!

    I jeśli miałabym tam pojechać drugi raz, TAK pojechałabym! Więc gratuluję wszystkim uczestnikom i do zobaczenia za rok! ;)

    PS: Dzisiejszy poranek nie należał do najlepszych w moim życiu, żeby wstać z łóżka potrzebowałam trzech prób, nogi nie chciały współpracować! Chcieliśmy wracać na rowerach do NS, ale nieee po pierwsze ał wszystko nas boli, po drugie deszcz!

    Jak dobrze,że kierowca jedynego PKSu jadącego do Sącza był tak łaskawy i wpakował nam te rowery do środka :D Nie było szans wrócić na rowerze, NIE!

    Dzięki Paulina, dzięki Marcin, dzięki Rafał, bez Was by mnie tam nie było ;)




    Komentarze
    Izona
    | 09:25 wtorek, 24 października 2017 | linkuj sky1967 dziękuję ;)
    sky1967
    | 06:26 czwartek, 19 października 2017 | linkuj Zuch dziewuszka !!!
    Izona
    | 20:59 środa, 3 września 2014 | linkuj #anetkas dziekuje ;)
    anetkas
    | 19:32 środa, 3 września 2014 | linkuj Gratuluję :)
    Izona
    | 20:46 poniedziałek, 1 września 2014 | linkuj Babo skad te 2,211? :)

    Dzieki zes sie podpisala :D
    Gość | 20:25 poniedziałek, 1 września 2014 | linkuj "tylko" 2,211m przewyższenia ;)
    [Baba na rowerze]
    Izona
    | 20:23 poniedziałek, 1 września 2014 | linkuj #wloczykij
    Dzieki ;)
    Wg pomiaru wysokosci z endomondo max wysokosc wynosila 1298m ;)
    #Gość jak zaczelo padac po raz drugi mialam to juz w nosie,bo wiedzialam ze juz NA PRAWDE jest niedaleko do konca ;)
    Gorzej bylo z deszczem po 1m bufecie na tej pozornie prostej drodze ;)
    Ale teraz to juz nie ma znaczenia,dojechalismy i to sie liczy ;)
    Rowniez gratuluje,widzimy sie za rok!
    Gość | 19:14 poniedziałek, 1 września 2014 | linkuj Wyjeżdżaliśmy już samochodem do Krakowa kiedy mijałaś metę. Bardzo współczuliśmy, że Was drugi raz deszcz dopadł. Gratuluję ukończenia rajdu. Pozdrawiam! :)
    wloczykij
    | 17:44 poniedziałek, 1 września 2014 | linkuj Gratulacje ukończenia!! Może za rok wpadnę :)
    A swoją drogą wiadomo ile było metrów przewyższenia ?
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylisz
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com