Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 125.50km
    • Teren 14.00km
    • Czas 05:34
    • SpeedAVG 22.54km/h
    • SpeedMaxxx 56.20km/h
    • Kalorie 3229kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 149 ( 75%)
    • Podjazdy 841m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Słowacka wyrypa! :)

    Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 2

    Niedziela,wolne, piękne słoneczko, czego chcieć więcej?  Roweru oo taaak! <3 Nie wyobrażam sobie przeleżeć całej pogodnej niedzieli w domu!
    Myślałam już że pojadę sama,bo jedni wyjechali z miasta, inni jeżdżą na kolarkach, a Marcin kasetę zmienił i mu się łańcuch nie mógł z nią dogadać!
    Umówiliśmy się że rano spróbuje je ponownie pogodzić i da mi znać czy jedzie czy mam sobie sama radzić. Przed 10 dobre info, jedziemy!
    Tak! Wiedziałam gdzie jedziemy, obydwoje tego chcieliśmy! Słowacja! :D
    Jakkolwiek by to nie zabrzmiało i tak nie wiedziałam na co się pisze, bo od tej strony jechałam nią po raz pierwszy,tzn. pierwszy raz na rowerze :)
    Umówiliśmy się o 11 na subwayu, ojoj będzie gorąco! I było! Strasznie gorąco! Momentami brakowało tchu a tętno nie spadało poniżej 170 ud/min! Udar,zawał i te inne dziady na własne życzenie! Ale i tak się cieszyłam! :v

    Z faktami się nie dyskutuje! :D

    Jedziemy, najpierw na Mniszek przez Piwniczną.

    Wojenne zapasy!

    Uff, ledwo nam wody z bidonów wystarczyło do odwiertu Piwniczanki. Tam się zatankowaliśmy, polaliśmy wodą , czyt. schłodziliśmy i pojechaliśmy dalej.

    Że bicek? :D

    Do granicy bez przeszkód, no oprócz zamkniętej drogi i objazdu, ale luz :)
    Wjeżdżając na Słowację, do "Salasu u Franka" mniej więcej wiedziałam czym to się je, bo się już tamtędy woziłam... autem :)
    No ale auto,a  rower... :D Samochodem nie odczuwałam nigdy tego 12% nachylenia :p

    Pięknie!

    Słonce nas nie oszczędzało!

    Mimo zapasów wody, mogło się zdarzyć że nam jej zwyczajnie braknie do Szczawnicy,a nie chcieliśmy przewalutowywać naszych złotówek na ojro :) Na szczęście wody nie brakło!

    Gdzieś  w Kamience już (dopiero!) na Słowacji zrobiliśmy brejka, bo w Starej Lubovni chcieliśmy,ale nie znaleźliśmy cienia :)

    Coffee break, level hard! :D

    Siedliśmy pod kościołem, czy jak to się tam na Słowacji nazywa, pojedliśmy, popiliśmy i trzeba było jechać dalej, byle do Czerwonego Klasztoru!

    Tu ciągła się dosłowna droga do nikad!

    Z prawej pola, z lewej pola, przed i za nami tez... pola! :D
    Bywało momentami ciężko, nie było grama cienia (no bo skąd jak w szczerym polu jechaliśmy), dochodziła 14, wiec teoretycznie
    najbardziej gorąca godzina w ciągu dnia, ale to nic, podjazdy się skończyły, teraz to już z wiatrem byle na teren PPN wjechać :)


    Wjechaliśmy! Kto nie widział, nie był, niech żałuje!!!

    Piękne widoki, piękne góry,górki i Trzy Korony przed nami :P <3 Bjutifulll!


    W tym momencie zapomniałam jak bardzo mi gorąco i jak bardzo chciałabym żeby zaczął padać deszcz! :)
    A przyznam się tu i przyznałam się też Marcinowi, przed tymi widoczkami miałam kryzys i to duży! Bo nie dość, że upał, to jeszcze górki i zero cienia, shit!
    Tu jadąc z góry na dół z prędkością dochodzącą miejscami grubo ponad 50km/h, upału nie czułam :) Chciałam już być z powrotem "u siebie" :)

    Już niedaleko "słowackiej zajebanki" :D

    I jest! Skręt na drogę rowerowa prowadząca wzdłuż Dunajca, wprost do Szczawnicy! Cale 12km jazdy i będziemy "w domu" :)




    Sielanka na Dunajcu :)

    Na owej drodze rowerowej ruch jakby co najmniej rozdawali tam kury za darmo :D

    Czyli jesteśmy "u siebie" :P

    Jakoś się po przeciskaliśmy, po ścigaliśmy i wyjechaliśmy, wprost na główną drogę. Tu szybkie rozpatrzenie za sklepem, kolejne tankowanie i już prosto do domu, teraz tego prawdziwego :)
    Z racji kończącego się długiego weekendu, droga z Krościenka do Łącka zakorkowana jak nigdy! Aż śmiesznie to wyglądało :) Żeby na wiejskich drogach przeciskać się przez korek rowerem :P
    Grzało, ciągle grzało! Oblewanie się wodą zaczęło już powodować niekontrolowaną gęsią skórkę z przegrzania!
    Ja już chciałam do cienia!

    Nawet ta kostka paliła po dupie :D

    W Podegrodziu MUSIAŁAM zrobić jeszcze jeden postój, bo normalnie bym nie dojechała! Pomogło!
    Nowy power w nogach, jedziemy! Do domu już tylko(i aż!) z 6km! W Stadłach się pożegnaliśmy i każde do siebie!
    O jak się ucieszyłam jak skręciłam na własne podwórko :D

    Zajebista wycieczka mimo wszystko! Pełno widoków, nowych dróg,miejsc i wgl zaaaaaaaaaaaaajebankaaa !:D


    PS: To jest dopiero bicek! :v



    Kategoria Stóweczka



    Komentarze
    Izona
    | 17:44 poniedziałek, 15 czerwca 2015 | linkuj Myślałam o wafelkach, ale one w razie bomby są słabe :)
    mandraghora
    | 08:57 poniedziałek, 15 czerwca 2015 | linkuj Zacny trip! Niestety przy takich upałach zostają do jedzenia tylko wafelki (level medium) ;-)
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa scsie
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com