Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 205.05km
    • Czas 08:16
    • SpeedAVG 24.80km/h
    • SpeedMaxxx 65.64km/h
    • Kalorie 4978kcal
    • HRmax 182 ( 92%)
    • HRavg 145 ( 73%)
    • Podjazdy 2122m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    XX Rajd wokół Tatr!

    Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 6

    Kiedy w zeszłym roku wyjeżdżałam pod Strbskie Pleso, wypluwając płuca, w deszczu i zimnie, obiecałam sobie,że pierwszy i ostatni raz jadę ten Rajd! Bo za co ja mam się tak męczyć i żyły wypruwać, jak tak naprawdę nic za to nie dostanę?!
    Mogłam sobie przecież wtedy pod ciepłym kocem w domu telewizor oglądać...
    Gdyby mi chociaż wtedy ktoś za to konkretnie zapłacił, to może bym widziała sens tej rzeźni....a tak to płakać się chciało!

    Chyba bym sobą nie była, gdybym została w domu! :D

    Są wydarzenia, miejsca i ludzie, którzy są bezcenni! :)
    Nie da się, po prostu się nie da przeliczyć na złotówki tych wszystkich wrażeń, emocji i pozytywnej energii od pozytywnie zakręconych ludzi!!!
    Czekałam na tegoroczny Rajd jak dziecko na Boże Narodzenie! Sierpniowe grafiki w pracy już w lutym miały delikatnie zaznaczone,że Iwony nie ma 29/30 sierpnia w klubie! Święto! :P
    Mając "jakieś" doświadczenie z tamtego roku, wiedziałam,że jestem w stanie to przejechać, tylko nie wiedziałam w jakim to zrobię tym razem! :D
    Oczywiście miałam nadzieję(obiecałam to sobie właśnie rok temu),że chociażbym miała suchy chleb wodą popijać, to kupię sobie szosę i więcej się na góralu męczyła nie będę!
    Nadzieja jednak odchodzi ostatnia! Odeszła w kwietniu kiedy mój iżonowóz odmówił współpracy i trzeba było "ciułane" $ wydać na 4, a nie 2 koła!
    Wiedziałam wtedy,że już do sierpnia nie zdążę się z kasą na szosę ogarnąć, a już mi tak dobrze szło :O
    No cóż...

    Im bliżej Rajdu tym więcej logistycznego przygotowania. Pogodziłam się z myślą,że zaś pojadę na góralu(o ile mi go Rafał pożyczy :P), ale na tyle mi się do końca w tamtym roku tam podobało,że nawet na hulajnodze mogłabym to jechać(patrz 2 akapit!)
    Rafał roweru chciał pożyczyć(nawet go specjalnie na tą okazję do serwisu oddał,żeby mnie nie zawiódł na trasie), ale tak się wszystko poskładało,że dokładnie tydzień przed Rajdem przywiozłam do domu prawdziwy, szosowy rower! :P Dzięęęęęęki Paulina <3

    No to mam tydzień na to,żeby się nauczyć "na tym" jeździć :P Naukę rozpoczęłam zaraz w niedzielę :p
    Wsiadam i zonk! Ta szosa nie jest taka zajebista jak mi się wydawało! Oddajcie mi mój rower!!!
    Na szczęście ten stan trwał przez pierwsze 3 km pokonane na TREKu Pauliny :P
    Potem się już tylko w nim zakochałam <3 :D
    Planowałam nawet w pracy wziąć urlop w na żądanie coby się nacieszyć tym rowerem przez ten tydzień, aleeee nie!
    Tydzień wolnego+rower szosowy w domu= zajazd do Rajdu murowany :D
    Więc grzecznie chodziłam do pracy, a po pracy delikatnie oswajałam swoje plecy do całkiem dla nich nowej pozycji aeroeuroPRO :D
    Tak w ogóle to nie ma porównania rower górski na szosie, a szosa na szosie! :P

    Jadąc na Rajd wiedziałam,że w tym roku może być tylko lepiej i było! Ale od początku:

    Niedziela, pobudka 6 rano,patrze przez okno zaś mgła taka,że nawet balkonu nie widzę!
    Szit powtórka z zeszłego roku, a Krystian wczoraj mówił,że nawet rękawków nie potrzeba ze sobą zabierać, bo ciepło...
    OK,rękawków nie zabiorę, bo wezmę kurtkę!
    Ta desperacja na szczęście trwała tylko do śniadania, później po jednym i drugim wyjściu przed dom, stwierdziłam,że jest "ciepło" i Krystian miał jednak rację(z lokalnym herosem się nie dyskutuje! :D)!
    Po śniadaniu "pakowanie" zestawu na przetrwanie no i jedźmy już w końcu, bo czekam na to od 365 dni! :P

    Dojeżdżamy na lotnisko i jestem w swoim żywiole! Pełno rowerów, pełno kolarzy i pełno optymizmu! Lubię to :D
    Wyłapuję kilka znajomych(z zeszłego roku) twarzy, w oczy rzuca mi się zajebistozielony TREK Grześka i sam Grzesiek, jest Andrzej i Magda i drugi Grzesiek i jest ten PROs, który w tamtym roku się nabijał,że niby na góralu chcę te Tatry objechać....
    No chłopie masz przerąbane,nie zapomniałam! :D
    Ludzi dużo,chociaż to na pewno jeszcze nie są wszyscy,reszta pewnie na rynku czeka, robi mi się gorąco :D
    Wybija 8, czas ruszać!

    Ustawiamy się w kolumnę i według tego co mówi Krystian, mamy ochronę policyjną aż do przejścia granicznego w Chochołowie, ekstra! Całe 40 kilometrów jazdy w stylu "co mi zrobisz jak mnie złapiesz?!" :P

    Na rynku pamiątkowe foto(pewnie i tak nie wszyscy się załapali :P) i ruszamy! W końcu!!!! :P

    Ruszamy z peletonem i w peletonie jedziemy! Nie zostaliśmy z Marcinem z tyłu jak w zeszłym roku, praktycznie zaraz po stracie!
    Mówią,że nie sprzęt lecz technika....pierdoły opowiadają :P Chociaż pewnie i  w tym stwierdzeniu jest dużo prawdy :P

    Fajnie się wozimy, my jedziemy, policja jedzie, a auta stoją i mrugają :P Gęba mi się cieszy na dzień dobry!

    Przygoda z peletonem urwała mi się w Chochołowie na pierwszym podjeździe :D Wiedziałam,że tam się wszystko rozłoży :P
    Marcin wystrzelił w pierwszej grupie, ja zostałam! I dobrze! Potem mi mówił,że oni tam nawet z blatów nie zrzucali tylko jak ciśli na najcięższych tak wylecieli na nich na granicę :D Kozaki!
    Już się miałam wbijać na górze w jakąś grupkę, kiedy przy zmianie przerzutki łańcuch mi spadł i musiałam go ręcznie zakładać!
    Taaaak Paulina ostrzegała, że jest naciągnięty i już go w tygodniu zakładałam,no ale.... i tak jest zajebiście :D

    Marcin tam u góry się zatrzymał i czekał na mnie,potem już jechaliśmy sami.
    Zostało z tyłu kilka osób, ale to też wina defektów, nie ma łatwo.

    Strzałki które organizatorzy pozakładali przy "najgorszych" skrętach ułatwiły sprawę. Szczerze? W tym roku mapkę Rajdu którą dostaliśmy w sobotę przewiozłam przez 205 km w tylnej kieszonce nietkniętą :P
    Pewnie to też dlatego,że mało jechaliśmy sami, ciągle kogoś dojeżdżaliśmy albo ktoś nas dojeżdżał i każdy z nas mniej więcej kojarzył kiedy trzeba skręcać, a gdzie trzeba jechać prosto :)
    I szczerze? :D W tym roku dzięki pięknej pogodzie, przynajmniej widziałam wokół czego jadę! :D



    Widoki były przecudne!!!
    Do pierwszego bufetu dojechaliśmy całkiem szybko. Nawet woda mi się w bidonach nie zdążyła skończyć,a z naładowanych kieszonek nie pomyślałam jeszcze,żeby coś zjeść :P

    Robiem co mogem! :D

    Na bufecie tankujemy do pełna, łapie banana, chwila oddechu i jedziemy :)
    Wystartowaliśmy razem z dwójką ziomeczków z jmp,nie znam ich, ale poznam :P
    Po chwili już wiem,że ona to Edyta, a on to Rafał :P
    Super,jedziemy z Wami!
    I tu po pierwszym bufecie doznałam ciężkiego szoku! Jak, JAK to możliwe,że w tamtym roku nie widziałam,że przejeżdżaliśmy centralnie koło Tatralandii? :D Ja wiem,padało, ale żeby aż tak? :D

    Etap od pierwszego do drugiego bufetu,wypruł mi najwięcej żył rok temu i dlatego wjazdu na Strbskie Pleso obawiałam się najbardziej!
    Rozpoczynając wspinaczkę,zastanawiałam się,czy to rower, czy obecność Edyty i Rafała...

    ...a potem jeszcze jednej grupki,która z nami podjeżdżała,czy może fakt,że nie padał deszcz sprawiły że nie wiem, na prawdę nie wiem kiedy przejechaliśmy "najgorszy" etap Rajdu!

    Prawda prawdą teraz też jechałam do porzygu i na 2 bufecie nawet woda nie chciała wejść, ale najważniejsze,że już mam za sobą te 50 kilometrów :P


    Na 2 bufecie, na górze Strbskiego istny piknik kolarski! :P Jak mi się to spodobało :D
    Zero spiny, totalny luz i jest czas,żeby się poznać, pogadać i pomarudzić :)
    Nikomu się nie śpieszyło! Było gdzie się położyć, było co jeść i pić i było CIEPŁO :P Luzacko!
    Posiedziałam chwilę, pooddychałam to i na kanapkę się wkońcu skusiłam :)
    Dowiedziałam się od Edyty,że to będzie dla niej najdłuższa jednodniowa wyprawa rowerowa. Dotychczasowy rekord, to było 80 km, a teraz miało być ponad 2x tyle! No Edytko od tego momentu trzymam za Ciebie kciuki :)

    Z drugiego bufetu wystartowaliśmy sami, ale widząc jak tegoroczny rajd przebiega, wiedzieliśmy,że zaraz dogonimy kogoś albo ktoś nas i już będzie raźniej :P
    Tak też się stało :) Dojechaliśmy do jakiegoś Tomka i przez jakiś czas spawaliśmy za nim :) Poznał mnie! Pamiętał,że rok temu jechałam na góralu, omatko! To aż tak się to ludziom w pamięci wyryło,że się puściłam na Tatry na MTBku? :P
    To już 4 osoba która była w szoku,że przeżyłam zeszłoroczny Rajd :P Czuję się niezniszczalna!
    Ten zjazd ze Strbskiego mógłby trwać do granicy z Polską, aleeee wtedy toby było przecież bez sensu! :P
    Zjazd był długi i szybki.
    Ledwo połknęłam kanapki z drugiego bufetu, a Marcin mi mówi,że następny już za 15 kilometrów :D Nie wyrabiam w tym roku z jedzeniem i piciem :D

    Nie nauczony do szosowej pozycji kark coraz bardziej dawał o sobie znać,muszę być twarda :P
    Tak naprawdę najgorsze już za nami. Teraz został ostatni dłuższy podjazd na Zdziar, 3 bufet iiii wracamy do Polski.
    A ten Z(a)dzi(a)orny podjazd w zeszłym roku podchodziłam w kawałku z buta, przy okazji jedząc banana :)
    Teraz nie było takiej potrzeby, rower robił robotę :)

    Po wyjechaniu na górę,czekał na nas 3 już ostatni bufet na trasie tegorocznego Rajdu :)
    Tu nie zjadłam nic,niedobrze mi! Proszę o dolewkę płynów do bidonów iiii znowu! Pani z karetki też sobie mnie zapamiętała z zeszłego roku! :P Miło!
    Musiałam chyba wtedy żałośnie wyglądać :D Nieważne to :P

    Po chwili kiedy do bufetu dojechała "nasza" para z jmp postanowiłyśmy sobie z Edytką uciąć krótką pogawędkę nad sensem istnienia, który w tym momencie nie miał sensu :D
    Wygodnie rozsiadłyśmy się na krzesełkach i chwilo trwaj :P

    Każdy ma swoje Calpe! :D

    Tylu nowych ludzi,lubię nowych ludzi! :D

    Był czas na wszystko! :D No bo po co się śpieszyć? :P Jest fajnie!!!

    Chwila jednak nie mogła trwać, bo wiadomo im dłużej siedzisz tym gorzej wstajesz :)
    Wstałyśmy więc i jazda! Jeszcze tylko ze 3 dychy na liczniku i będziemy szczęśliwe(albo i nie?).

    Zjazdy z bufetów były długie i strome, tak samo jak podjazdy na nie :P
    W ogóle to sobie w głowie zakodowałam,że bufety to takie nagrody za to że się do nich na górę wyjechało :P

    W zeszłym roku ten odcinek pokonaliśmy w trupa,do dzisiaj pamiętam tą prędkość(nienaturalnie dużą, patrząc na wcześniej przejechane 170 km) i ten padający prosto na twarz deszcz.
    Tym razem było całkiem inaczej. Gorące, wręcz palące słońce, mocny boczny wiatr i na prostym typowe wożenie się za prowadzącym :) Przynajmniej nie padało! I tu właśnie na stosunkowo najprostszym odcinku Rajdu, złapałam kryzys! Tak dopiero i aż wtedy!
    Mój zmulony żołądek prosił się o wyczyszczenie, do tego ten wiatr i pragnienie, a napić się nie mogłam, bo śliny nawet nie chciały się połknąć :O Omatkoboska,porzygam się zaraz!!!
    Ale! Byle do lotniska! Co, ja nie dam rady?!
    Pamiętałam jak w zeszłym roku bardzo mi się dłużył przejazd na ranczo po wjechaniu za znak z napisem Nowy Targ!
    Teraz już wiedziałam,że sam wjazd do miasta nie oznacza jeszcze końca Rajdu,bo do lotniska zostało kilka kilometrów, no nic zaciskam zęby i gonię Rafała, a Marcin z Edytą gonią mnie! :D

    Metę Rajdu zobaczyłam już z daaaaleka,a mijając po drodze Paulinę(zmierzającą na after party) nawet się nie zatrzymałam, bo już chciałam sobie usiąść(taaaak dawno nie siedziałam, tylko ostatnie 8h! :D) i pozwolić żołądkowi na dojście do siebie :P
    Na mecie podeszła do mnie jakaś dziewczyna z dyplomami i zapytała jak się nazywam, a ja jej na to,że nie wiem! Nie teraz! :D
    Teraz chodź tu Edytko niech ja Cię uścisnę,żeś dała radę przejechać Rajd i pokonać swój dotychczasowy 80 kilometrowy rekord :P Zrobiłaś to!

    Kiedy doszło do mnie,że ja to Iwona i dyplom był mój,zostawiłam rower i już tylko zostało odebrać po rajdowy posiłek i zimne piwo!
    O dziwo!
    Zimne piwo wchodziło, a jeszcze przed chwilą nawet ślina nie weszła :D Aleee ja wiem czemu! To po prostu ten zobojętniający chmiel :D
    Teraz mogłabym siedzieć z nimi wszystkimi nawet do rana! Zadowoleni, uśmiechnięci i towarzyscy, lubię to i tych wszystkich ludzi z którymi miałam okazję przejechać ten Rajd! :D Na mecie znalazł się też Pan Czarek, który także miło(tym razem mi!) utknął w pamięci z zeszłego roku :) Pierwsze co zapytał, to czy tym razem założyłam slicki na koła, czy nadal tłukłam się na tamtych? Ma pamięć! :D
    Zawsze kiedy słyszę lub widzę wzmiankę o Nowym Targu,właśnie z tymi wszystkimi pozytywnymi wspomnieniami on mi się kojarzy! <3

    I dlatego nawet jeśli w przyszłym roku faktycznie Rajd wokół Tatr pojedziemy w przeciwną (trudniejszą) stronę,to też znowu tu wrócę i przejadę te odwrócone 205 kilometrów dla tej atmosfery i dla tych właśnie ludzi!

    Dziękuję wszystkim organizatorom tego zamieszania za zorganizowanie po raz kolejny najlepszego wydarzenia w roku!
    Na następne znowu będę czekała całe, dłuuuugie 365 dni!
    Dzięki całej ekipie JMP! Jesteście najbardziej sympatyczną ekipą kolarską jaką dotychczas poznałam(i wcale się nie przylizuję! :D), po prostu jesteście najlepsi! :P
    Dzięki, dzięki, dzięki!!!

    PS: Jak za rok faktycznie pojedziemy w druga stronę i będzie za ciężko, to najwyżej sobie zrobię maraton 24 godzinny! :D

    Do uwidzenia! :)
     



    Komentarze
    Izona
    | 14:11 środa, 2 września 2015 | linkuj Czyli im dłuższa tym bardziej się podoba? Zapamiętam! :P
    Dziękuję :)
    Hipek
    | 10:59 środa, 2 września 2015 | linkuj No nareszcie jakaś dłuższa relacja!
    Gratuluję ukończenia i wyniku - solidna średnia Ci wyszła!
    Izona
    | 14:02 wtorek, 1 września 2015 | linkuj Tofik83 Dzięki :) To nie to samo co Częstochowa, za płasko tam macie :D
    Izona
    | 14:01 wtorek, 1 września 2015 | linkuj Brass, dziękuję za miłe słowa :)
    Brass | 09:52 wtorek, 1 września 2015 | linkuj Gratuluję :-)
    Niesamowity wyczyn, swietna relacja.
    Moze i pamietaja ze wzgledu na gorala- ale mi sie wydaje, ze pamietaja ze wzgledu na Ciebie :-)
    Twoj charakter.
    No powiedzmy sobie szczerze jestes niepowtarzalna i wyjatkowa
    MEGA Pozytywna Energia - tak powinna sie Twoja grupa nazywac MPEteaM
    Tofik83 | 09:20 wtorek, 1 września 2015 | linkuj widzę, że JEST MOC !!!
    gratulacje :-)
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dzaja
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com