Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 70.02km
    • Czas 02:45
    • SpeedAVG 25.46km/h
    • SpeedMaxxx 44.09km/h
    • Kalorie 1527kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 144 ( 73%)
    • Podjazdy 312m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Szczupła taka, a tak szybko jeździ :D

    Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 0

    Lol :D
    Miałam partnera na rowerze dzisiaj co tekstami strzelał no no no....! :P

    Po wtórnym ogarnięciu domu i ugotowaniu obiadu (o mamo cały tydzień ja gotuję! :O), ubrałam się i W KOŃCU poszłam na rower!
    Było tak ciepło,że gdybym tego nie zrobiła, żałowałabym strasznie!
    No więc, 13:45 nie jedząc ugotowanego obiadu(bo musiałabym jeszcze czekać aż się przyjmie, a dzień krótki!),pojechałam! Taaak dobrze wiedziałam gdzie chce jechać! Im bliżej Podhala tym mi się serduchu bardziej cieszy :P
    Już w Stadłach minął mnie jakiś euroPROs na czadowej szosówce z czadowym kopytem, bo go za pierona dogonić nie mogłam :D
    Za chwilę oh noł! Trzepak mnie przegonił, Iwona rusz się :P O jak się biedny spinał,żebym go nie dogoniła! :P Aż mu nogawki od jeansów w korbę wpadały! No nic, moje ambicje nie pozwoliły na to,żeby Pan w jeansach na góralu z szosowymi 28" mi uciekł, PROs na kolarce mógł, no bo to PROs na kolarce :D
    Spokojnie więc dałam się Panu nacieszyć szybkością, kiedy on się tak ze strachem oglądał jak daleko jestem i ile ma przewagi, ja się dopiero rozkręcałam :P O jak się zdziwił kiedy nagle ni stąd ni z tamtąd już się wiozłam na jego kole, a jakże :D Przewiozłam się ze 2 kilometry i kiedy stwierdziłam,że za nudno jedzie, po prostu go wyprzedziłam :P
    Cisnął ładnie za mną kilka kilometrów, wkońcu zagadał tekstem jak z tytułu :P Buhaha :p
    Po kilkukilometrowej rozmowie z nim stwierdziłam,że trzepak, ale całkiem sympatyczny :P W Maszkowicach nas dopadły młode cygany, na rowerach, ścigać się to chciało, bosze jaka dzicz! Chwała Bogu,że nas samochody nie pozabijały!!!
    W Łącku zaś Pan w jeansach podziękował za jazdę i zawrócił do domu, do Niskowej :)
    Ja pojechałam dalej :P Chciałam do Krościenka dojechać, ale nie wiedziałam czy mi dnia wystarczy, więc deptałam ile mogłam :P I tu zonk! Po drodze zauważyłam,że zlikwidowali stacje ORLEN w Zabrzeży, holly shit! Jedyna nasza (moja i Marcina) ostoja na powrotach z dalekich tripów, np. ze Słowacji czy z Przełęczy Knurowskiej!
    W następnym roku będzie trzeba mieć ten brak stacji poważnie na uwadze, inaczej bomby gwarantowane!
    Świetnie mi się jechało, naprawdę dawno nie czułam jakiejś takiej dziwnej mocy w nogach :P Gdyby nie fakt,że słońce naprawdę szybko chowało się za góry, to i nawet nie o Krościenko, a o Szczawnicę bym się pokusiła :P Jednak ani Krościenko ani Szczawnica :P
    Po minięciu fotoradaru zawróciłam, no trudno! Później jak się okazało w idealnym momencie, bo do domu dojechałam już po zmroku :P
    Bez słońca już zimno i rękawiczki z krótkimi palcami nie pomagały, palce nie reagowały na manetkach :D
    Dojeżdżając do Podegrodzia cieszyłam się,że to już niedaleko, ale tu się jakoś gorzej zaczęło jechać, a to ze względu na smog!
    O matko jak ludzie zapalili w piecach i te wszystkie śmierdzące dymy wyszły z komina, no nie było jak powietrza złapać i oddychać!
    Tak dusząc się jechałam do domu, tragedia! Za niedługo będziemy w maskach jak Chińczycy chodzić! Amen :D

    I tak mi się skończył październik :P Nie wiem ile, nie wiem gdzie, i nie wiem kiedy zrobiłam październikowe kilometry :P 
    Początek października nie zapraszał na rower, bo pogoda zimna i brzydka, chwilowo nawet zimowa, a potem kiedy się już rozkręciło miesiąc się skończył :D

    No to mamy listopad....jedziemy dalej :P




    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mocso
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com