Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 123.00km
    • Czas 04:05
    • SpeedAVG 30.12km/h
    • SpeedMaxxx 78.10km/h
    • Kalorie 3137kcal
    • Podjazdy 1437m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Przełęcz Knurowska. Do trzech razy sztuka :D

    Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 7

    "Wariatka!".... Te słowa usłyszałam na dzień dobry od siostry w sobotę rano :D 
    Kiedy mój budzik zadzwonił, siostra się przebudziła i zapytała: "Która godzina?" Odpowiedziałam szczerze: 5:00!... ;)
    Taaaak zaś wstałam o 5 żeby pojeździć na rowerze!
    Tym razem nie z powodu braku czasu, a z powodu później zapowiadanych upałów i burz...No i w sumie to wina Bartka! :P
    Nie myślałam żeby aż o 5 zrywać się z łóżka, start na tripa zakładałam najwcześniej 6.30-7:00, to Bartek mnie zwlekł skoro świt! ;)
    W piątek zapytał "Hej, lecisz jutro ze mną o 5 na Knurowską?" No chyba żeś ociulał,pomyślałam w pierwszej chwili! :D 
    Cały tydzień niemiłosierny budzik zrywał mnie przed kurami z łóżka, a ten jeszcze w sobotę (WOLNĄ sobotę!) chce żebym z nim na rower skoro środek nocy szła, pff! :D
    W drugiej chwili pomyślałam w sumie, to nie jest zły pomysł, im wcześniej tym dalej i im wcześniej tym szybciej w domu, tam obowiązki czekają, toż to wieczorem imprezka się szykuje! :P
    Zaproponowałam start z LOTOSu o 6 rano,bo brzmi o 1% przyjemniej niż start o 5 (start o 5=pobudka o 4?! :D) i ahoj przygodo!
    Faktycznie wstałam o 5, zrobiłam sobie śniadanie i jakoś 10 minut przed 6 wystartowałam w stronę stacji.
    Czułam,że się zaś spóźnię,jednak na tyle szybko jechałam,że byłam punktualnie na 6:01, a średnia prędkość po zatrzymaniu się na LOTOSie (czyli po pokonaniu 6 km) wyniosła bagatela 43 km/h :P LOL! :D
    Bartka nie było. Poczekałam chwilę, żeby później zgodnie z umową ("jak się spóźnię,jedź w moją stronę") wystartować w kierunku N. Sącza i wyjechać mu naprzeciwko.
    Dojechałam do Podrzecza i już go widzę, więc zawracam i jadąc w wolnym tempie czekam,aż mnie dojedzie ;)
    Teraz już razem obieramy kierunek w stronę Knurowskiej. Zaś Podhale, ale ono się nigdy nie znudzi! :D
    Jedziemy na Czarny Potok, coby jeszcze na "świeżych" nogach podjechać tamtejsze pagórki, bo w drodze powrotnej marnie to widziałam, Bartek chyba też ;)
    Z Czarnego do Tylmanowej i dalej do Krościenka. W Krościenku sik-stop na ORLENie i drugie "śniadanie".
    Dopiero teraz kiedy chwilę się zatrzymaliśmy poczułam jak powietrze jest bardzo wilgotne i jak bardzo jest mi zimno!
    Jedźmy już!

    "Podjedziemy pod Hałuszową", że co kuwa?! Raz tam zjeżdżałam GIANTem, to myślałam,że wpadłam pod poziom morza, a teraz mam tam podjeżdżać? No way! 
    Zbuntowałam się na propozycję Bartka, ale w głębi serca wierzyłam,że jak podjedziemy z tamtej strony, to miniemy Krośnicę.
    Posłusznie wiec zaczęłam podjeżdżać pod Hałuszową.
    Nie było, to straszne,aż do ostatnich może 200-300 m, tam już stawiało, ale twardo ciśniem! :P
    Jak to na Podhalu bywa, po dotarciu na szczyt są widoczki, były!!! Taterki! Piękne, wyraźne i takie bliskie <3 Ilofje :D

    Kierujemy się w prawo wg. drogowskazu i cieszymy oko pięknym, na prawdę pięknym krajobrazem! 
    Zjeżdżamy w dół i ja Cię Bartek chyba zastrzelę!!! Zjechaliśmy pod sam początek podjazdu na Krośnica-Kluszkowce, supa! 
    Chwile mi siły opadły, ale później pomyślałam, dobre to! Za tydzień przecież nie takie podjazdy nogi będą musiały opędzlowac! :D
    Wspinamy się! Starałam się jechać równo, bez szarpania. Bartek pokręcił mocniej, ale jakoś mnie to nie ruszało, toż to chłop! :)
    Na tyle sobie bez szarpania podjechałam,że QOMa przez przypadek złapałam :D

    Na górze zaś nagroda, Taterki w lekkiej mgle i susem w dół, bo jeszcze kawałek mamy przejechać niż do Knurowa skręcimy.
    Kiedy już minęliśmy drogowskaz na Ochotnicę rozpoczęła się zabawa z Przełęczą Knurowską, czyli z gwoździem programu! :P
    Nie, tu też nie zamierzałam się szarpać, ale dużo lepiej mi się podjeżdżało niż ostatnie dwa razy kiedy podjeżdżałam sama. Nie było za szybko, ale czułam,że jedziemy szybciej! Bartek na ostatnich metrach przyśpieszył, ja dalej swoje :P
    I tak mi segmentu nie zaliczyło, GPS go olał :D A byłby PR!

    U góry przerwa, 3"śniadanie", chwila oddechu i spadamy! 
    Kurde,tu się dopiero zaczęła zabawa! Bartek jak dostał powera, to nie mając licznika przed oczami i tak czułam że jedziemy do zajechania :D
    Gdyby ta Ochotnica nie była taka kręta, prędkość z pewnością byłaby jeszcze wyższa ;)
    Raz Bartek, raz ja (z naciskiem na Bartek, tak jest chłopem! :D) ciągliśmy ten nasz dwuosobowy pociąg, coby jak najszybciej przejechać przez tą niekończącą się miejscowość(w sumie dwie :P)! Świetne to było!
    Tak się rozkręciłam,że nawet mnie już nogi nie piekły! Alee gdyby po takim rajdzie kazali mi pod ten właśnie początkowy Czarny Potok podjechać, to płakałabym bardzo... Właśnie dlatego tamte podjazdy poszły na pierwszy odstrzał!
    W Jazowsku kolejny pitt-stop, bo wody brakło i niby już bez zapieku, ale ciągle na prędkości,upalny powrót do domu.
    Było przed 11,w duchu(ale i też jawnie :P)zaczęłam dziękować Bartkowi,że mnie wyciągnął na rower skoro środek nocy, bo teraz, tobym się stopiła żywcem, łyda by się wycięła :D
    On sam chciał koniecznie docisnąć do 150 km, więc miał dokręcać, bo mu było mało, ale patrząc na jego ślad na stravie, nie dokręcał :P Sama trasa na Knurowską od niego tam i nazad daje te magiczne 150 km!
    Trip świetny!

    Czasami mam obawy, czy jak umówię się z kimś ze zbiórek, to czy dam radę mu dotrzymać koła, ale raz drugi spróbowałam i obawy znikają! :D
    Noga może nie na tyle mocna co rasowego chłopa, ale też wstydzić się nie mam czego! :D

    Jak już nogi idą w zapiek, mam jeszcze głowę, która mnie ratuje;) Dopóki ona się nie zbuntuję,będzie fajnie ;)


    Zdjęcia Bartka of course ;)
    Kategoria Stóweczka



    Komentarze
    Monarch
    | 14:10 wtorek, 5 lipca 2016 | linkuj Ach ta jasne:p Będę tu zaglądał do ciebie.:P
    P.S Dołącz do nas na forum jeśli chcesz.:P
    Izona
    | 12:51 wtorek, 5 lipca 2016 | linkuj Jak dorwiesz szosę, to się uzależnisz :D
    Dzięki i może do zobaczenia :P
    Monarch
    | 04:02 wtorek, 5 lipca 2016 | linkuj Pewnie za jakiś czas moja ekspedycja gminna urzy też twoje strony.:D Przy okazji nigdy nie miałem sposobności na trenowanie w górach. Ale to jak dorwę szosę.:P

    Uważąj na siebie.:D
    Izona
    | 21:46 poniedziałek, 4 lipca 2016 | linkuj Poczytam ;)
    Też dawniej nawet nie myślałam o że na rowerze można przejechać dalej jak 2 km do sklepu :p Teraz na 2 to nawet bym się nie ubierała (na 20 też średnio mi się opłaca :p),ale to się nazywa cykloza :p
    Przyjdzie pora na odcięcie pępowiny :D
    Nigdy nie jeżdżę na tyle szybko,żeby nie dało się szybciej! :p
    Monarch
    | 19:57 poniedziałek, 4 lipca 2016 | linkuj 1.heehe dla mnie to było dawniej niemozliwoscia dzisiaj chlebem powszednim jest robienie 200 km.:) Jak ci sie nudzi możesz poczytac.:)
    2.Ty już sie natchnełaś z tego co czytam u ciebie.:p Ale trzeba wyjśc poza swoje rodzinne gniazdko zeby nauczyc sie wiecej.;p
    3. Wokól komina to ok ale jak na jakąs długa trasę to niestety trzeba się poświęcić.

    Tak szybko jeżdzisz na tym rowerze czy mam jakieś omamy wzrokowe?
    Izona
    | 19:06 poniedziałek, 4 lipca 2016 | linkuj 200 km najwcześniej w sierpniu ;) Coroczny Rajd wokół Tatr ;)
    Chyba,że wcześniej mnie coś natchnie :p
    Nie jest normą 5 rano na takie trasy :P Przy wolnym dniu, można się najpierw spokojnie wyspać, a potem hulaj duszo :D
    Monarch
    | 18:20 poniedziałek, 4 lipca 2016 | linkuj Fajnie a kiedy jakaś soczysta dwusetka?;d
    A o 5 to norma na rowerze przy takich trasach.
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa apang
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com