Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 80.52km
    • Czas 03:08
    • SpeedAVG 25.70km/h
    • SpeedMaxxx 72.00km/h
    • Kalorie 1435kcal
    • Podjazdy 872m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Przed wyrwaniem drugiego zęba, nacieszyć się rowerem :P

    Wtorek, 16 października 2018 · dodano: 18.10.2018 | Komentarze 0

    Czas wykonania drugiego wyroku nastał za szybko :P
    Znaczy za wcześnie, bo ciągle w pogodzie lato ;)
    Z drugiej jednak strony czekałam na to i chciałam mieć to już za sobą, bo siedziało mi to na głowie :O
    Drugiej czwórki już nie mam, ale za to mam parę dni z głowy rower :P
    We wtorek nie zastanawiając się długo, (bo każda minuta zwłoki z wyjściem na wycieczkę oznaczało kilometr albo pół mniej na liczniku :P), zabrałam rower i ogień! Albo jakby to mała Zuzia powiedziała "ogienek" :P
    Obiadu zaś nie zjadłam przed, bo szkoda czasu,ale nadrobiłam po rowerze :P

    Pojechałam w sumie przed siebie,bo przecież wszędzie jest tak pięknie!

    Czy to na pewno p(i)ździernik? :P

    Nie bardzo ogarniałam w którym kierunku jechać,znaczy chciałam ominąć miejsce w którym mi najszybciej słońce spierdzieli :D
    Nie mogąc sobie uświadomić,gdzie to słońce najszybciej zajdzie, bo wydawało mi się,że wszędzie, to się stanie, pojechałam w kierunku Marcinkowic.
    Tu nie chcąc stać w korku, spróbowałam przejechać przez skrót, który mi zdradziła ekipa z pracy mojego brata :P
    Zamiast pchać się Marcinkowicką,w korek,żeby dostać się na Rdziostów, pojechałam na Helenę i tam dosłownie 3 razy skręcając w lewo znalazłam się pod zakorkowaną obwodnicą i już żaden korek związany z przebudową mostu mnie nie dotyczył :P

    Haha a Wy se stójcie w tych uzbrojonych czterokołowcach!
    Rower na prezydenta! :D

    Po wdrapaniu się na górę, standardowo jak najszybszy przejazd aż na Wysokie i stamtąd powrót do Chełmca.
    Czyli typowa pętelka w tamtych okolicach ;)
    Zastanawiałam się, czy starczy mi dnia na powrót, czy to będzie już jazda po zmroku, bo widząc ten zachód słońca zaczęłam wątpić :P

    Jest czad nie? :P
    Tak było na Kaninie ;) 

    Na Wysokim zaś naszło mnie na utrwalenie tego widoku, tym razem z Bianką w roli głównej <3

    Romantico nie? :P
    Tu też już musiałam zawdziać na siebie jaką kamizelkę, bo brak słońca robił robotę, znaczy zimno!
    Dobrze,że zabrałam ze sobą też buffkę i rękawki, bo zjeżdżając z Biczyc do Chełmca, zamarzłabym chyba :O
    Chociaż tylko miejscami, bo czasami powietrze było takie moje ulubione ;)
    Ciepłe, jesienne, pachnące paloną naciną z ziemniaków :P
    Kto ze wsi, wie o czym piszę :D

    Wyjeżdżając z domu na wszelki wypadek zabrałam ze sobą też czołówkę zakupioną w Biedronce za 14,99 zł :D
    Lampka z przodu ledwo dyszy, więc dodatkowe oświetlenie może się przydać, pomyślałam :P
    I to był dobry pomysł, bo podczas zjeżdżania serpentynami w dół, naszedł mnie diabelski pomysł żeby wracać do domu przez Stary Sącz :D
    Wariatka pomyślicie! 
    Ciemnawo, a ona zamiast jechać prosto do domu i jeszcze na jakim takim widoku zakończyć wycieczkę, dokłada sobie z 15 km świadomie godząc się na powrót po ciemku...
    Cóż, żyje się raz! :D
    Czołówka na kask i ogień :P
    Gdyby nie to, że zdjęcie w półmroku wyszło fatalnie, pokazałabym Wam jak to się wyglądało z czołówką na rowerze :D
    Przez cały Stary światełko to było słabo potrzebne, ale kiedy już wjechałam do swojej dzielni, cieszyłam się że go mam! :P
    Wróciłam już całkiem w nocy (znaczy o 18 :45!!!), ręce skostniały mi na tyle,że na ostatnim podjeździe przed domem, nie byłam wstanie zrzucić łańcucha na lżejszą przerzutkę i takim ślimaczym tempem musiałam targać siebie i rower pod górę ;P
    A czołówka... cóż. 
    Mówią,że co tanie to drogie...
    Dwie jazdy i czas ciągłego działania czołówki nie dłuższy niż 2 h i baterie do wymiany!
    Dobrze,że przetestowałam ją na rowerze, gdzie teren mi znany, a nie na przykład w górach, zabierając ją na pewniaka,że poświeci w razie potrzeby.
    Szajz i tyle :P

    Ale wycieczka przednia iiiii teraz czeka mnie kilkudniowa, przymusowa abstynencja od roweru...
    Zdrowie najważniejsze!
    Pogoda pewnie nie wytrzyma,aż mi się miejsce po wyrwaniu zęba zagoi, ale jak jeszcze śniegiem nie rzuci, to pewnie sobie w przyszłym tygodniu śmiało pośmigam :)

    A Wy korzystajcie jak macie wszystkie zęby na swoim miejscu, bo szkoda pogody na siedzenie w domu!


    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa trzad
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com