Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
Wpisy archiwalne w kategorii
Więcej jak 20, mniej niż 100km
Dystans całkowity: | 40736.61 km (w terenie 699.20 km; 1.72%) |
Czas w ruchu: | 1804:30 |
Średnia prędkość: | 22.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 165.80 km/h |
Suma podjazdów: | 237220 m |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (82 %) |
Suma kalorii: | 958060 kcal |
Liczba aktywności: | 831 |
Średnio na aktywność: | 49.02 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
- Dystans 50.50km
- Czas 01:50
- SpeedAVG 27.55km/h
- SpeedMaxxx 47.90km/h
- Kalorie 901kcal
- Podjazdy 203m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Ostatnie serwisy przed Rajdem :P
Czwartek, 24 sierpnia 2017 · dodano: 26.08.2017 | Komentarze 2
Ostatni raz przed Rajdem wokół Tatr, bo mi już nogi do tyłka zaczynają wchodzić :PWolne wolnym, ale jak jeszcze pojadę z raz na rower, to o Tatrach mogę zapomnieć :D
Po obiedzie z racji pięknej pogody postanowiłam się przewieźć do chłopaków z bikeatelier, żeby rzucili okiem na mój rower...
Koło z przodu wydawało mi się jakieś takie lelawe i hamulce też jakby poluzowane...
Sprawa z hamulcami trwała 10 sekund, a z kołem 2 minuty :P
Lubię chłopaków za to,że zawsze bez kolejki takie pierdołki mi posprawdzają :P
Mam cichą nadzieję,że jak tym okiem rzucili, to Rajd objadę bez szwanku :P
W podziękowaniu i potrzebie zakupiłam jeszcze koszyk na bidon, przecież z jednym bidonem nie dojadę do pierwszego bufetu na Rajdzie! :P
Ładny, biały, nowy...:P
Działa bez zarzutu :D
Chyba się jeszcze tam wrócę po drugi taki sam, bo fajniejszy jak ten stary :D
Teraz postanawiam leżeć z nogami do góry i czekać na najlepsze wydarzenie w rowerowym roku :D
PS: Trzymajcie kciuki żebym zaś asfaltu nie zamaiatała!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 75.00km
- Czas 02:57
- SpeedAVG 25.42km/h
- SpeedMaxxx 67.30km/h
- Kalorie 1470kcal
- Podjazdy 922m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Ciuciubabka z deszczem :P
Wtorek, 22 sierpnia 2017 · dodano: 22.08.2017 | Komentarze 0
Miało już nie padać...Obiecanki cacanki :)Od rana straszyło, a kiedy w południe zobaczyłam słońce postanowiłam nie zwlekać, tylko się zebrać i pokręcić po okolicy ;)
Wybrałam się w stronę Limanowej, ale do Limanowej nie dojechałam.
Gdzieś na wysokości Młyńczysk patrząc przed siebie dopatrzyłam chmury, a raczej chmurzyska!
Będzie pizgać, ale jadę w ich kierunku, booo na pewno wiatr je rozgoni :P
Taaaak....
Nie ujechałam z pół kilometra iii już zaczyna kropić!
Szlak by to!
Zawijam się z powrotem i uciekam przed tymi kroplami :P
Im szybciej jadę, tym mniej kropi, ale za plecami dosłownie na centymetry wisi chmura z której będzie pizgać jak mnie dorwie :P
Uciekałam i oglądałam się za siebie, mówię Wam jaka adrenalina :)
Patrzcie na te górki z prawej i lewej strony, one już są w deszczu!
Kiedy uciekłam na tyle,że mogłam spokojnie zrobić fotkę,obczaiłam kierunek wiatru i myślałam,że zagrożenie minęło, myliłam się!
Pojechałam na Stary Sącz i zaś zaczęło najpierw kropić, za chwilę lać!
Dobrze,że SPAR był po drodze, bo by mnie do majtek dolało!
Tfuu, przecież ja nie miałam majtek :D
Zjechałam pod sklep i znalazłam idealne miejsce na przeczekanie deszczu:
Lało z dobre pół godziny.
Zdążyłam wyschnąć od potu i zmarznąć, a chciałam przeczekać coby asfalt troszkę wyschnął.
Kiedy w końcu wystartowałam, aż mnie otrzepało z zimna, myślałam żeby jak najszybciej wrócić do domu.
Plan ten jednak uległ zmianie już na obwodnicy.
Rozgrzałam się iii hulaj duso mogę jechać dalej, bo na horyzoncie zero oznak deszczu :D
Póki co...
Postanowiłam powspinać się na Wysokie i wrócić Przyszową do domu ;)
Było by za nudno gdyby mnie na Kaninie kolejna fala deszczu nie dorwała i tak mnie zlało i tak.
Ale nie do majtek :D
Suma sumarum na kolarzu zmokło, na kolarzu wyschło :P
Do domu wróciłam sucha jak nitka;)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 77.20km
- Czas 03:17
- SpeedAVG 23.51km/h
- SpeedMaxxx 73.40km/h
- Kalorie 1571kcal
- Podjazdy 559m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Chyba zabiłam nogi... :D
Piątek, 18 sierpnia 2017 · dodano: 22.08.2017 | Komentarze 0
Ja głupia!Zamiast wziąć i dać odpocząć nogom po kilkudniowym włóczeniu się po Karkonoszach, ja je jak sadysta dobiłam na rowerze! :D
Bestia!
Ej no ale mam urlop, pogoda jak bajka,chyba bym się zapłakała siedząc w domu i nie wiem oglądając TV? :P
Niestety dla mnie telewizor w lecie, jest tylko przedmiotem zbędnie zbierającym kurz :P
W sumie miałam też pretekst do jazdy rowerem, bo samochód dalej u mechanika, a ja potrzebowałam dostać się do dentysty, w tej stronie Sącza do której nie dojeżdża mój busik :D
Jadę więc w samo prawie południe, masakra jakaś z tym upałem :P
Ale nie, ja nie narzekam, ja uwielbiam upał! :D
W sumie dopóki się poruszasz,się nie roztopisz!
U dentysty musiałam stracić ze 20 minut swojego cennego czasu,odebrałam kartotekę potrzebną do PZU iii już jadę dalej.
W sumie to zaś się wkurzyłam, bo strava znowu nie zatrzymała czasu jazdy, kiedy nie jeździłam.
Głupi ten Huawei!
Tfu, ja zatrzymałam czas ręcznie, ale to nic nie dało, bo jak od pauzowałam on się cofnął i liczył od momentu zatrzymania go, bez sensu!
Średnia mi się zaniża :D
Postanowiłam przewieźć się w stronę Piwnicznej i dalej Słowacji, mimo że mama prosiła żebym po drodze makaron do obiadu kupiła :D
No nic, na obiad będzie ryż, a makaron jak dowiozę może być na kolację :P
Dojechałam do granicy polsko-słowackiej i zawróciłam.
Jakieś taśmy uniemożliwiające przejazd były tam rozciągnięte.
Wracając do domu myślałam że mi nogi odlecą :D
Gdzieś jakoś po 60 kilometrze obiecałam sobie że cały weekend leżę i pachnę i nie robię nogami nic!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 80.40km
- Czas 03:28
- SpeedAVG 23.19km/h
- SpeedMaxxx 109.80km/h
- Kalorie 1732kcal
- Podjazdy 1168m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Jeziorko, moje najulubieńsze miejsce we wakacje ;) <3
Czwartek, 17 sierpnia 2017 · dodano: 17.08.2017 | Komentarze 0
Chcąc rozjeździć nogi, sztywne od kilkudniowego butowania postanowiłam przejechać się w najlepsze (moim zdaniem) miejsce na całej Sądecczyźnie <3Okolice Rożnowa i tamtejszego Jeziora mają dosłownie wszystko czego ja potrzebuję na rowerze :P
Podjazdy, zjazdy, góry, jezioro, widoczki i ten zapach "morskiego" powietrza (czyt. cuchnącego rybą :D :D) <3
Mając do wykorzystania cały zapas czasu nie spieszyłam się z wyjazdem w samo południe, lecz tą spiekotę wykorzystałam na opalanie się :D
A co! Urlop mam! :P
Po obiedzie, na przetrawienie jak zwykle kiedy jadę w tamtą stronę Rdziostów, Chomranice i Zawadka...
Zjazd w dół, tankowanie do pełna, bo uschnę i wio w górę pod just.
Pierwszy raz w życiu widziałam naprawdę niebezpieczną sytuację, kiedy to TIR załadowany pewnie po brzegi, na ostatnim zakręcie justu nie dał rady i mu brakło gazu!!!
Korek jak przy bramkach na A4 a ten biedak się gimnastykuje jak ruszyć i się nie stoczyć...
Miałam go nagrać, ale stwierdziłam żeby go to jeszcze bardziej stresowało.
Pojechałam dalej, trzymając za niego kciuki ;)
Zjazd z justu szybki, ale gdzieś tam z tyłu głowy mała blokada i automatyczne heble, ku ostrożności :P
Ten odcinek do skrętu na Rożnów jest najbardziej hardcorowy z całych 80 kilometrów wycieczki, ale przy odrobinie skupienia i szczęścia można go przejechać bez szwanku...
W Rożnowie podziwianie widoków:
Iii już jadę dalej do Gródka.
W Gródku sielanka i wakacje w pełni. Mimo godzin popołudniowych ludzie ciągle korzystali z uroków pięknej pogody i leniwie leżakowali ;)
Jak kto woli, ja bym cały dzień nie przeleżała w miejscu,oj nie! :P
Tutaj też chwila, na zdjęcie:
i wracam do domu, bo mnie noc zastanie :)
Nim dom, to jeszcze podjazd z Siennej do Dąbrowej iii tu zjazd, którego dawniej nie mialam oporów pokonać bez używania hamulców, a teraz po ostatniej wywrotce z większą rozwagą podchodzę do tematu tego odcinka.
I tak za szybko się tam puściłam! :D Ale żyję!
W Wielogłowach następne tankowanie (na Gliczarowie został mój jeden z dwóch koszyczków na bidon-pękł i doleciał), więc mam ograniczone zapasy wody w bidonie...
Z Wielogłów przez Sącz i tu na heleńskim mija mnie autem Marcin S., dodając otuchy w pedałowaniu :P
Przejął się biedaczek moim powypadkowym wyglądem w poniedziałek po wywrotce...
No cóż kolarz kolarza zrozumie ;)
Do domu wróciłam lekko po 18 i postanowiłam skorzystać z braku jakiejkolwiek roboty "na wczoraj" idąc wygodnie wyciągnąć nogi na poduszkach :P
Ahoj!
PS: A nogi dalej jak kołki!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 42.80km
- Czas 01:32
- SpeedAVG 27.91km/h
- SpeedMaxxx 64.80km/h
- Kalorie 809kcal
- Podjazdy 314m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Nogi jak kołki po tych Karkonoszach...
Środa, 16 sierpnia 2017 · dodano: 17.08.2017 | Komentarze 0
Oooo matko!Co za intensywny wypad w góry!
W życiu jeszcze się tyle nie ochodziłam po krzakach, skałach i kamieniach :P
4 dni intensywnego eksplorowania Karkonoszy dało się odczuć w dzisiejszej jeździe na rowerze...
Nogi jakby nie moje, wcale nie współpracowały, a o kolanach nawet nie wspomnę, szok!
Myślałam, że jakaś Knurowska siądzie albo inna Limanowa od Ostrej, a tu ledwo do Łącka przez Czarny Potok się wyturlałam....!
Jak na złość spokój w kręceniu musiał zakłócić mi rzeczoznawca z PZU, który akurat teraz koniecznie chciał oglądnąć moje znokautowane auto :o
Z dwojga złego lepiej tak niż czekać na niego do 22 sierpnia jak pierwotnie obiecali...
No więc jadę, ale co chwila spoglądam na zegarek, chcę być przy oględzinach, mam półtorej godziny na zrobienie założonego kółeczka.
Po wyczołganiu się na górę, sam zjazd do Łącka i powrót do domu, gdyby nie wmordęwind byłby przyjemny i znośny ;)
Adrenalina rosła na myśl o powrocie na czas oględzin :D
Koniec końców tak się uwinęłam, że ekspert z PZU minął mnie 2 kilometry od domu, więc powiedzmy że zdążyłam :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 67.50km
- Czas 02:50
- SpeedAVG 23.82km/h
- SpeedMaxxx 56.90km/h
- Kalorie 1328kcal
- Podjazdy 745m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Ku szybszej rekonwalescencji ;)
Piątek, 11 sierpnia 2017 · dodano: 17.08.2017 | Komentarze 2
Że się poturbowałam już wiecie.Ze im więcej jeździłam na rowerze tym szybciej mi się rany goiły... Tego nie wiedzieliście ;)
Fakt, faktem po zaliczeniu dzwona coraz mniej śladów, ale jeszcze lekko ponad tydzień temu, do ogólnego "bleee" wyglądu doszedł ból głowy.
Nie czekając na dalsze skutki uboczne tego wypadku postanowiłam udać się do lekarza rodzinnego, coby mnie opatrzył i zawyrokował: Będę żyła, czy nie?
Doktorka oglądnęła mnie z każdej strony, powzdychała, zmierzyła ciśnienie i kazała siedzieć w domu!
Bo najważniejsze po takim wypadku jest kilka pierwszych dni. Mam dojść do siebie!
OK! Dzięki za info ;)
Na koniec zapytałam, czy jeśli głowa nie będzie dokuczała mogę jeździć na rowerze? Możesz tylko dla relaksu, nie wysiłku :D
Super!
W piątek musiałam dostać się jakoś do Sącza (iżonowóz czekał na oględziny po stłuczce), więc zabrałam rower i mimo potężnego skwaru, dotoczyłam się do pracy, po resztę wypłaty i powiedzenie "cześć ekipo, ja mam urlop!" :P
Po drodze zaliczyłam pętelkę przez Limanową iii do domu wróciłam uskwarzona w samo południe!!!
To był prawdziwy hardcor!
Na ten tydzień roweru wystarczyło, teraz Karkonosze.
Z buta!!! :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 63.20km
- Czas 03:05
- SpeedAVG 20.50km/h
- SpeedMaxxx 60.10km/h
- Kalorie 1458kcal
- Podjazdy 500m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Po sprawunki w tym upale...!!!
Czwartek, 10 sierpnia 2017 · dodano: 10.08.2017 | Komentarze 0
Jutro zaczynam urlop. Jedziemy z Marysią i Jackiem w Karkonosze.Bez rowerów, chcemy się powłóczyć po górach.
W Karkonoszach jeszcze nie byłam, ciekawa jestem tego wypadu ;)
Z racji tego wyjazdu, potrzebowałam pożyczyć większego plecaka.
Pisze więc z samego rana do Tadzika, czy plecak ma w Sączu czy na Buczkowie.
Na moje szczęście jest tu.
Kombinuję kiedy i jak po niego jechać, bo upał zapowiadali niemiłosierny, a ja pozbawiona iżonowozu, wolę się usmażyć na rowerze niż na dwa autobusy doczołgać się na Pokrzywkowe osiedle.
Źle to przekombinowałam, bo w samiutkie południe znalazłam się na rowerze haha...
Skoro już się wybrałam, postanowiłam odwiedzić jeszcze Łącko i dopiero wjechać do Sącza.
Jadę i w sumie nie wiem czy dobrze robię, bo jest 11, a na termometrze 29 stopni...
Cóż, ja się tak łatwo nie poddaje :)
Najgorzej podjechać z Czarnego Potoku do Łącka,a reszta trasy, to w sumie płaskacze.
Do mieszkania dojechałam po 12 i taka przerwa była mi potrzebna, bo nie dość,że bidon już usechł, to jeszcze mnie zagotowało :D
Chwilę siadłam, coby dychnąć i zostawić im na laptopie zdjęcia z telefonu (czysty telefon przyda się na urlopie :P) i już wracam z powrotem, bo coś się na burzę zbiera...
Wjeżdżam na ul. Węgierską i jestem w szoku!!!
Jaki zrobili, to zrobili, ale mamy "pas" tylko dla rowerów!
Nie wiele, ale poczułam się troszkę bezpieczniej na tym ruchliwym odcinku Nowego Sącza ;)
Brawo Ojcze Dyrektorze!
Nawet jakoś samochody z większym respectem mnie mijały ;)
Noooo i koła po wczorajszym serwisie, a dzisiejszym przejeździe "drogą gładką jak stół" dalej są proste!!! :D
Jest moc!
Zauważyłam,że strava nie zapauzowała zaś mojej posiadówy u Pokrzywków, więc po raz kolejny kiedy coś "załatwiam" jadąc na rowerze, zaniżyłam strasznie średnią przejazdu.
Cóż... Życie ;)
Do domu wróciłam chwilę przed 14, już ugotowana!
Podjeżdżając górkę dzielącą mnie z głównej drogi od domu, miałam wrażenie że mój mózg się gotuję, jak chłodnica w piątek w iżonowozie :D
Ot taki czarny humor na dobranoc!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 72.10km
- Czas 03:08
- SpeedAVG 23.01km/h
- SpeedMaxxx 70.60km/h
- Kalorie 1582kcal
- Podjazdy 1103m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Najgorzej to się bać....
Środa, 9 sierpnia 2017 · dodano: 10.08.2017 | Komentarze 2
Mówią,że najgorzej to się bać...W sumie Ziomuś mnie nauczył tego powiedzenia.
Ma Chłop rację! ;)
Gdybym w piątek nie poczuła strachu i nie wystraszyła się wyjeżdżającego samochodu, nie drapałabym dzisiaj swędzących mnie strupków!
No cóż, stało się...
Niby w niedzielę wsiadłam już na rower, ale tu nie chodzi o rower.
Tu chodzi o szosówkę.
Zaczynam jej się bać!
Pomyśleć,że mam ją półtora roku i za ten czas zaliczyłam już dwie porządne gleby.
Na góralu przez 6 lat nie leżałam ani razu.
Wniosek?
Ja swój zostawię dla siebie, każdy wysnuję sobie swój własny.
Żeby mnie tak do tej szosy nie ciągło, już dawno bym ją dała tacie porąbać...
Skoro on i tak bardzo chce to zrobić :D
Mam nadzieję,że mimo wszystko się na niej nie zabiję.
Zważywszy na wszystkie okoliczności,chyba zaczęłam bardziej uważać na to, gdzie jadę i z jaką prędkością to robię.
Trasa nad Jezioro Rożnowskie jest moją ulubioną.
Lubię tam jeździć, bo teren jest mocno urozmaicony.
Podjazdy, zjazdy, góry, jezioro...
Wszystko na raz <3
Pojechałam, w sumie sprawdzając jak moje powypadkowe ciało w tym głównie głowa, będzie reagowała na wysiłek fizyczny.
Dziwnie reagowała. Ale nie wiem czy to było fizyczne odczucie czy psychiczne.
Wolałam się nie spinać i na średnie prędkości nie zważać, byle tylko się nie zagotować i nie przewrócić.
Od Rdziostowa, przez Chomranicę na Zawadkę do góry.
Zjazd z Zawadki do Tęgoborzy i już wspinam się pod just.
Nawet jakbym chciała, to ciało jakoś specjalnie nie rzucało się do szybszych obrotów korbą.
Cóż... Jadę na ile mogę.
I tak się cieszę,że jeżdżę!
Lubie to i mi tego po prostu brakuję :)
Z justu chyba najszybszy zjazd tej wycieczki i potem szybka przeprawa przez najbardziej ruchliwy odcinek mojej dzisiejszej trasy.
W Witowicach skręt na Rożnów i tu już spokojnie, bo ruch znikomy ;)
Do Gródka bez spiny, tam chwila przerwy na doładowanie bidonów i zdjęcia...
Pięknie jest! <3
Z Gródka do Siennej i ostatni podjazd do Dąbrowej.
Zjazd do Wielogłów też był ostrożniejszy niż zwykle. Chwilę minie nim zaś się zacznę puszczać na Sagana :D
Chyba, że w piątek się z tego wyleczyłam... ;)
Jestem na Zabełczu dzwoni Wioleta, pyta co robię i co zamierzam robić w reszcie dnia.
Teraz chciałam zahaczyć o bikeatelier, bo pasuje mi poprosić ładnie Jacka o wyprostowanie kół. (jednak je pokrzywiłam na Gliczarowie!).
Aleeee skoro Pokrzywki spontanicznie chcą mnie zabrać do Krakowa na obiad, to ja już nie potrzebuję na "wczoraj" tych prostych kół :D
Koniec końców z racji chwili czasu i mojego "daru przekonywania" (Jacuś dał się namówić na poza kolejkowe prostowanie kół :P) i rower został przeswerisowany i my zjedliśmy obiad w Krakowie na Karmelickiej <3
Spontany są najlepsze!
Fajni my som :D
Aż chce się żyć!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 46.20km
- Czas 02:50
- SpeedAVG 16.31km/h
- SpeedMaxxx 60.80km/h
- Kalorie 954kcal
- Podjazdy 766m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Na Gliczarów, na Tour de Pologne
Piątek, 4 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 9
To miał być niewinny wyjazd na Gliczarów coby poczuć prawdziwe Tour de Pologne!Poczułam i to dosłownie!
Piątek miałam cały wolny i mimo,że mnie w pracy poganiali żebym wystartowała w wyścigu amatorów, stwierdziłam,że mi za gorąco i szkoda mojego zdrowia na ściganie się w takim upale i w takim tłumie (podobno na TdPA zapisało się 2800 osób!!!).
Pojechałam za to w roli kibica, dopingować zawodowców...
Najpierw do Nowego Targu samochodem, a stamtąd z Pauliną rowerami na Gliczarów.
Wszystko pięknie ładnie, na ściance dużo kibiców i niesamowita atmosfera.
Pod Gliczarów wytyczono dwie rundy do podjechania, więc emocje kumulowały się podwójnie.
Jakie miałam ciarki kiedy peleton piął się do góry, a my zdzieraliśmy gardła,żeby im dodać siły!
Świetne to było!
Po zakończonych rundach, pojechałyśmy na dekorację zwycięzców do Bukowiny:
a potem do Nowego Targu...
Nie było by w tym wyjeździe nic złego i winnego, gdyby nie fakt,że w drodze powrotnej (czyli chwilę po tym pięknym zdjęciu) przy zjeździe z Gliczarowa zaliczyłam konkretnego dzwona, tracąc połowę "jedynki" i haratając obydwie ręce!
Pytacie to wrzucam zdjęcia:
Ot taka pamiątka z wypadu na Tour de Pologne!
Mimo wszystko i tak tam wrócę w przyszłym roku, bo atmosfera prze jedyna!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km, Klepy!
- Dystans 62.20km
- Czas 02:13
- SpeedAVG 28.06km/h
- SpeedMaxxx 52.90km/h
- Kalorie 1225kcal
- Podjazdy 476m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
W czas, bo upał ;)
Środa, 2 sierpnia 2017 · dodano: 02.08.2017 | Komentarze 0
Jak chciałam odpocząć po pielgrzymce tak odpoczęłam ;)Gdyby nie to,że musiałam w poniedziałek i wtorek iść do pracy, to resztę wolnego w tych dniach przeleżałam cały czas.
Nawet się opaliłam :P
Przecież ja nie cierpię leżeć i się opalać bezczynnie!
Helloł! :D
A jednak teraz dało mi rady ;)
Dzisiaj skoro już się obudziłam, przed 7, a kolejny dzień z rzędu zapowiadali porządny upał, zjadłam śniadanie i o 7.30 już startowałam przed siebie ;)
Pięknie tu mam! <3
Ale mi było duszno! Prawdziwe wakacje ;)
Z pracy naciskają żebym w piątek wystartowała w Tour de Pologne Amatorów, a ja dziękuję na takim skwarze sobie płuca wypluwać na Gliczarowie pomiędzy tysiącami innych samobójców.
Nie ciągnie mnie tam, nie jadę ;)
Dzisiaj na płaskim, spokojnym tempem chciałam ducha wyzionąć,a co dopiero w południe się ścigać... noł! :P
Pojechałam do Piwnicznej, wkurzając się na szkło na drodze rowerowej, zatankowałam wodę w źródełku Piwniczanki i wróciłam do domu pętelką przez Stary Sącz.
Była 9:45, a ja się topiłam :D
Lato <3
PS: Moja alejka w sierpniowym już wydaniu ;)
Młaaa :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km