Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
- Dystans 60.27km
- Czas 02:22
- SpeedAVG 25.47km/h
- SpeedMaxxx 58.30km/h
- Kalorie 1204kcal
- Podjazdy 754m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Na dobicie nóg po Krywaniu! :D
Sobota, 18 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 2
Piękną sobie wczoraj z chłopakami trasę w Tatrach zrobiliśmy!Cud, miód i orzeszki normalnie!
Kocham te góry fes!
Niby nogi czuły,że zostały skatowane, ale głowa chciała więcej i więcej wyciskać z tego wolnego :P
Wiedziałam,że mam mało czasu, bo to sobota, a więc nawet urlop nie bronił mnie przed sprzątaniem :D
I wiedziałam też,że o 17 jedziemy na ognicho do szwagra, ale no na rower musiał znaleźć się czas!
Ładnie pogadałam z mamą i obiecałam, że jak wrócę to nadrobię swoje obowiązki :P
Kiedy nie usłyszałam większego sprzeciwu, ubrałam się szybciej niż robiłam to kiedykolwiek i już śmigałam w tej pięknej pogodzie w kierunku Rdziostowa :P
Chwilami na niebie straszyło czymś w rodzaju burzowych chmur, ale nic z tego nie było :D
Pętelka bardzo w górę,a więc i nie najszybsza, ale fajna :)
Po dojechaniu do Mordarki, nawrotka na Wysokie i powrót aż przez Chełmiec do domu :)
Obiecałam że nie zejdzie mi więcej jak półtorej godziny, trochę się przeliczyłam,ale nie dlatego że nie miałam ognia w nogach :D
Dlatego tylko,że nie liczyłam na aż taką pętelkę :P
Koniec końców sprzątanie mnie ominęło, a zostało mi zjeść obiad i napalić w piecu na ciepłą wodę, coby przed wycieczką do szwagra się z grubsza ogarnąć i na ognisku bawić do białego rana :P
I tak było! <3
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 32.09km
- Czas 01:20
- SpeedAVG 24.07km/h
- SpeedMaxxx 45.70km/h
- Kalorie 987kcal
- Podjazdy 224m
- Sprzęt Giant Brass 2
Wieczorny szlif :)
Czwartek, 16 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0
Po całej świątecznej środzie i czwartkowym dniu spędzonym u Chopusia, wieczorny zachód słońca postanowiłam spędzić na rowerze.Ot taka mała zdrada :D <3
Że przebierać mi się w szoszona nie chciało, zaprzęgłam Traktor do roboty i sruuuu w to zachodzące słońce ;)
Tak mi się micha cieszyła na tak pogodny i ciepły wieczór,że jechałam i jechałam aż się bałam,że nie zdążę się położyć przed poranną pobudką do wyjścia w góry :P
Objechałam Stary Sącz dookoła iiii już faktycznie po zmroku gnałam do domu :)
Ale jak powietrze pachniało!
Takim wczesnym latem i jego skoszona trawą, a do tego to przyjemne ciepełko!
Boszeeeee kochammm!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 110.00km
- Czas 04:16
- SpeedAVG 25.78km/h
- SpeedMaxxx 62.60km/h
- Kalorie 2059kcal
- Podjazdy 1250m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Przełęcz Knurowska :)
Wtorek, 14 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0
Długo wyczekiwany urlop rozpoczęłam genialnym i odmóżdżającym wyjazdem na Mazury ;)Wyjazd z taką ekipa MUSIAŁ być udany! I taki był <3
Totalne nic nie robienie myślę,że nam wszystkim wyszło na zdrowie ;)
Po powrocie nie miałam jakichś większych planów na resztę wolnego.
Chciałam po prostu robić kiedy i co mi pasowało :P
We wtorek korzystając ze świetnej pogody wybrałam się skoro świt pętelką na Przełęcz Knurowską ;)
Lubię tam jeździć, bo to jest Podhale, a ja lubię Podhale :)
Jedyne co do dzisiaj pamiętam z tej wycieczki, to owce na szczycie Przełęczy i potworne zakwasy dnia następnego :)
Aaaaaa no i grupkę kolarzy, którzy postanowili się schłodzić w okolicznej rzece Białce i razem ze mną (albo ja razem z nimi? :P) zjeżdżali z Przełęczy :)
Pamiętam też,że ledwo obroniłam się przed bombą i chwała Bogu,że zatrzymałam się w sklepie w Zabrzeży, bo bym padła jak mucha w drodze do domu!
I co najważniejsze ledwo, na prawdę LEDWO zdążyłam wrócić do domu przed okropną burzą!
Już podjeżdżając "moją" górkę zaczęło mocniej kropić, żeby w momencie mojego wejścia do domu porządnie się rozlać :P
Miałam farta! ;)
Fajna wycieczka, mam nadzieję,że ją powtórzę jeszcze kiedy w jesieni ;)
Kategoria Stóweczka
- Dystans 70.14km
- Czas 02:52
- SpeedAVG 24.47km/h
- SpeedMaxxx 51.80km/h
- Kalorie 1263kcal
- Podjazdy 583m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Ostatni raz przed urlopem... Tak mi go trzeba <3
Środa, 8 sierpnia 2018 · dodano: 09.08.2018 | Komentarze 0
Miałam już dać sobie siana z rowerem przed i po pracy.Organizm mówi dość,zmęczony i kilometrami i upałem.
Postanowiłam jednak,że się szlifnę po raz ostatni przed urlopem i całe 4 dni będę odpoczywać od roweru :P
Bo główny urlop zaczynam dopiero od poniedziałku, a dzisiejszy wyjazd na Mazury jest tylko takim wstępem do wolności :D
Wczoraj mimo,że nawet pod górę w miarę mnie te nogi ciągły, to tak czy siak pomęczyłam się trochę.
Przed pracą nawet spoko.
Wieczorne rozciąganie pomogło.
Nogi były takie luźniejsze i jak dołożyłam do tego świetne, poranne widoczki, gęba mi się sama cieszyła :P
Do Sącza dojechałam bez problemu, nawet stwierdziłam ze zdziwieniem,że na obwodnicy nie było korku, baaa nawet ruchu nie było! Szok!
Czy już wszyscy rzucili wszystko i wyjechali w Bieszczady? :D
Za to był piękny Dunajec, który tyle życia mi ostatnio zabiera :P
No i jak się ta gęba ma nie cieszyć? :P
Aż się mi do pracy nie chciało dojeżdżać, tylko bym się tak włóczyła i włóczyła,aż bym padła jak ta mucha :D
Po pracy upał niesamowity!
Ja z masą pozostawionych przez cały tydzień w pracy klamotów i plecakiem wypchanym po brzegi jak najszybciej chcę się dostać do miejsca pracy brata, co by mu to zostawić i już całkiem na luzie włóczyć się dalej na rowerze :P
Jak mi ulżyło kiedy się tego pozbyłam!!!
Zaś szok!
Trasę zrobiłam na hardcora, bo w 33 stopniowym upale, na odsłoniętym asfalcie pchałam się od Biczyc w kierunku Wysokiego, a spod kasku aż czacha dymiła :P
Poddałam się w połowie, bo mnie zgrzało i skręciłam na Chochorowice przez tą Trzetrzewinę, którą znam najlepiej <3
Tu niby zjazd, ale ciągle gorąco :P
Stwierdziłam,że już nigdzie się nie pcham pod górę, tylko po płaskim trochę jeszcze powłóczę się po okolicy :P
Myślę,że męska część społeczeństwa miała radochę z mojego powrotu do domu :)
Cóż... 33 stopnie, to na prawdę okropny skwar na rower!
Tak więc ja odpoczywam kilka dni, Wy za to bawcie się świetnie i uważajcie na upały!
Ahoj!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 60.10km
- Czas 02:31
- SpeedAVG 23.88km/h
- SpeedMaxxx 54.00km/h
- Kalorie 1060kcal
- Podjazdy 349m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Góralem w tym TdP, to ja bym nie była :D
Wtorek, 7 sierpnia 2018 · dodano: 08.08.2018 | Komentarze 2
Cosik mi się coraz wolniej jeździ tym rowerem :PNie rozciągam się (wiem, grzeszę!), ale nie chcę mi się iiii nogi zmęczone, mięśnie skatowane!
Z rana jechałam prawie na śpiocha, dopiero już w Sączu jakoś dostałam takiego powera, ale on chyba spowodowany był godziną (późną!) jaką zobaczyłam na telefonie :P
Ja Wam mówię, ja się kiedyś spóźnię rowerem do pracy! :D
I jak ja się mam w takich okolicznościach przyrody śpieszyć, no jak? :P
Po pracy upał! Lubię upał, ale nie lubię upału jak mam takie dziadoskie nogi :O
Nie wiedziałam gdzie jechać....
Miałam w dwóch miejscach załatwienie.
W sumieeeee całkiem nie po drodze, więc się powłóczyłam :)
Pojechałam byle jak najdalej głównych dróg.
Jazda po mieście i innych głównych szosach w godzinach szczytu nie jest przyjemnością!
Na Podegrodzie i później Rogi, Owieczka (śmieszne nazwy nie? :D), dalej w kierunku Przyszowej.
Zapomniałam,że we wspomnianej Owieczce zburzyli most i trzeba się bawić w cross countrowca na szosie,żeby się przedostać na drugi koniec rzeki.
Kiedy zapytałam Pana budowlańca czy przejadę na drugi brzeg odpowiedział z uśmiechem na twarzy:
"Pani mnie się pyta? Nie znam Pani umiejętności :P"
Odpowiedziałam,że przejadę! Poradzę sobie!
Jak nie ja to kto, helloł? :D
Im bliżej domu, tym coraz mniej siły w nogach.
Lol, a ja jeszcze chcę podjechać albo na Mokrą Wieś albo nad kościół w Przyszowej...
Gdziekolwiek byle później do domu było już z górki :D
Jak w tytule w tym roku góralem na TdP bym nie była!
Koniec końców wybrałam podjazd na Mokrą Wieś na którym wyprzedził mnie jakiś nieznajomy szoszon i nawet nie beknął mijając mnie.
Młody smark, widać po nim nie obyty jeszcze na tych kolarskich salonach :P
Może się nauczy jeszcze!
W połowie podjazdu zadzwonił Chopuś.
Żeby z nim pogadać, zatrzymałam się i to w tak niefortunnym miejscu,że zatopiłam się w smole :D
Musiałam targać później z opony, to roztopione gówienko, bleeee :P
Kiedy w końcu znalazłam się na szczycie z radością bez pedałowania puściłam się w dół i chciałam żeby ten zjazd doprowadził mnie do domu...
Nie tak szybko, nie tak łatwo :P
Po drodze zaliczyłam fajny widoczek:
Urokliwa, polska wieś <3
Po powrocie natomiast zmaltretowałam siebie i nogi rollerem i kilkunastominutowym stretchingiem.
Od razu nam lepiej!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 70.48km
- Czas 02:48
- SpeedAVG 25.17km/h
- SpeedMaxxx 49.30km/h
- Kalorie 1204kcal
- Podjazdy 526m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Przed i po pracy!
Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 · dodano: 07.08.2018 | Komentarze 4
Kiedy rano otworzyłam oczy stwierdziłam,że pierdzielę rower, do pracy jadę punciokiem!Mgła, paskudna mgła roztaczała się wokół domu, pomyślałam: jesień!
Zebrałam się jednak w sobie i mając na uwadze zapewne słoneczny powrót do domu, wyciagłam z pokoju rower i jadę w te nieznane czeluści.
Zawsze w stronę słońca! :P
Ono tam na pewno jest! :P
Ledwo się dotoczyłam do pracy, ledwo!
Cieszyłam się,że nie wybrałam samochodu, bo przed wjazdem na obwodnicę w Chełmcu, zakleszczył się pojazd, wiozący konstrukcję stalowe do nowego mostu i ani w tą ani w tą....
A ludzie stoją i nie mogą przejechać do miasta...
Ciekawe na którą bym zajechała autem dzisiaj do pracy?
Ta mgła mnie tak zmoczyła,że omatkobosko!
Dobrze, że w klubie mam pełne zaplecze sanitarne czy jak to się tam nazywa? :D
Po pracy tak jak miałam nadzieję pogoda idealna!
Bez 30 parostopniowego upału, z lekkim wietrzykiem i słońcem, czad!
Jadę normalnie przez Chełmiec, myśląc gdzie by tu zbłądzić? :P
Bez namysłu przeciągłam się przez Stary Sącz i w Gołkowicach wpadłam na "może szalony, może nie?" pomysł podjechania pod szlaban na Przehybę!
Nie jechałam tamtędy chyba parę lat!
Ostatnio jeszcze Traktorem, kiedy nie miałam szosy, ale tak mnie to zmęczyło,że już więcej się tam nie wybierałam :P
Teraz nie było lepiej.
Niby do szlabanu jedzie się w większości płaską drogą (mamy dosłownie kilka hopek do pokonania na tym odcinku), jednak ta płaska jest ciągle pod górę.
Zmęczyłam się chyba nie mniej niż parę lat temu!
Z tyłu głowy miałam myśl,żeby wyjechać całkiem do przekaźnika, aleee nieeee!
Nie mam dzisiaj ani na tyle siły, ani czasu.
Powtórzę tą próbę w najbliższych dniach :P
Jak się cieszyłam kiedy minęłam szlaban i mogłam zawrócić, omatko!
Zjazd był przyjemny, ale na tyle zacieniony,że po prostu zmarzłam jadąc w dół!
Później standardowy powrót do domu przez Podegrodzie i dalej.
W końcówce myślałam już,że ducha wyzionę!
Chyba sobie nie odpoczęłam porządnie przez weekend.
Cóż nie było kiedy!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 52.24km
- Czas 01:32
- SpeedAVG 34.07km/h
- SpeedMaxxx 64.30km/h
- Kalorie 1585kcal
- Podjazdy 353m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Dawno nie jeździłam w niedzielę, a jeszcze dawniej wieczorem :)
Niedziela, 5 sierpnia 2018 · dodano: 06.08.2018 | Komentarze 6
Cały weekend przesiedziałam w pracy,lol!Musiałam odpokutować dwa ostatnie wesela i 3 przyszłe weekendy urlopu!
Cieszę się,że mam to już za sobą :P
Po pracy w niedzielę kiedy wróciłam do domu, zamierzałam iść spać...bo i tak padał deszcz.
Kiedy jednak się położyłam tak jakby zaczęło się przejaśniać.
Automatycznie zaciągło mnie na rower :P
Długo nie zwlekałam, bo dzień się powoli kończył, zdążyłam jeszcze tylko zapalić w piecu i adio!
Nie chciało mi się długo jeździć.
Miałam okropnie obolałe ciało po sobotnim wypadzie z całą ekipą do parku trampolin.
Byłam tam pierwszy raz i szczerze? Przejechać 200 km na rowerze, to żaden wysiłek... :P
Oczywiście jeśli porównam ten kilometraż do 55 minut skakania na trampolinach :D
Lało się z nas jak z wiadra!
Boli mnie wszystko!
Myślałam,że ten rower mnie trochę rozrusza, nic z tych rzeczy :P
Źle mi się jechało, w ogóle jakoś siły w sobie nie miałam, ale uparłam się i jechałam i jechałam ;)
W końcu mimo wszystko mogłam podziwiać zachód słońca widziany zza kierownicy roweru :P
Pojechałam na Łącko, bo mi się inaczej nie chciało, a na końcu mojej trasy GPS w stravie mi zwariował i zgubił ślad jazdy....
Cóż, czy ktoś nie chcę mi oddać swojego "starego" Garmina? :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 85.24km
- Czas 03:14
- SpeedAVG 26.36km/h
- SpeedMaxxx 78.40km/h
- Kalorie 1662kcal
- Podjazdy 1166m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Marzyła mi się ta wycieczka ^^ :)
Piątek, 3 sierpnia 2018 · dodano: 03.08.2018 | Komentarze 0
Michał doprowadził mi rower w ekstremalnie szybkim czasie do stanu użytkowania!Dzięki Michał, dzięki bikeatelier!
Już się bałam,że będę na "głodzie" przez najbliższy, słoneczny tydzień, bo serwis nie ma czasu na takie "nagłe" przypadki, a jednak mam go!
Mogę jeździć ^^
Wiedziałam,że piątek przeznaczę na szlifa.
Dalekiego szlifa ;)
Wahałam się tylko czy ma być, to Jezioro Rożnowskie, czy może Przełęcz Knurowska...?
Z racji,że za chwilę chcą nam zamknąć JUST, postanowiłam że po raz pewnie ostatni, przed całym jego remontem wyjadę na jego szczyt.
Czyli Jezioro ;)
Nastawiłam sobie budzik na 7:15 coby nie spać za długo, bo im później wyjadę, tym bardziej mi do czachy dogrzeje!
Budzik okazał się zbędny, bo już o 6:31 moje oczy zrobiły się wielkości monety 5-cio złotowej!
Niby wpół do 7, ale jakoś tak ciemno... Patrzę przez okno a tam mleko!
Mgła, wszędzie mgła! Jesień normalnie!
Patrzę na termometr, ufff jednak lato, 19 stopni :D
Już miałam całkiem zrezygnować z wycieczki (tak przez brak słońca!), ale pomyślałam,że w sumie zawsze mgła z rana oznacza piękne, bezchmurne niebo później ;)
Wstałam więc po 7 i nieśpiesznie przygotowałam sobie pyszniutkie śniadanie z gotowanymi jajkami w roli głównej :P
Trochę mi zeszło nim po tym jedzeniu byłam w stanie zebrać się na rower, ale w końcu wyruszyłam.
Już kawałek od domu zobaczyłam w oddali przebijające się przez mgłę słońce i cieszyłam się,że się wybrałam, a nie poszłam dalej spać :D
Wygrałam!
Standardowo na tej trasie najpierw próba przedostania się w korku do Rdziostowa.
Matko skąd tyle tych aut tu codziennie? :P
Tym razem udało mi się nie zostać potrąconą przez żadną uprzywilejowaną Panią i w całości bez szwanku wdrapałam się na górę.
W Chomranicach skręciłam na Zawadkę i rozpoczęła się kolejna wspinaczka dnia dzisiejszego.
Powiem, nawet znośny ten podjazd był dzisiaj :)
Na samej górze chwilę się zawahałam, bo musiałam sobie przypomnieć wszystkie aktualne wiadomości dotyczące postępów pracy na JUŚCIE, bo nie miałam pewności, czy aby ruch na nim nie został całkowicie zamknięty z dniem 1 sierpnia....
Szybko przewinęłam taśmę w mózgu iiii jadę na niego, po raz ostatni!
Wczoraj przecież czytałam,że przesuwają termin jego zamknięcia na 2 tygodnie...
Zjeżdżam więc do Tęgoborzy i szybciutko wbijam się na główną drogę prowadzącą pod owy podjazd.
Już na jego początku widzę pojazdy budowy i robotników i już na dole zostaję zatrzymana z kilkoma innymi samochodami przez kierujących ruchem :)
Cóż...
Kiedy tylko pozwolili nam jechać, czując presję szybkiego podjazdu i nie tamowania ruchu tak wystrzeliłam w górę,że aż QOMa skasowałam na tym podjeździe :P
Coś czuję,że długo on zostanie u mnie, chyba że jakaś Pani zdąży mi go zabrać przed generalnym remontem tego odcinka ;)
Nawet Pan robotnik na górze krzyczał do mnie "jedziesz szybciej tym rowerem niż te samochody"
Nie wiedziałam,że aż tak szybko!
W sumie nie mam na razie sobie równych na tym odcinku, bo było nie było sama sobie odebrałam i ponownie zdobyłam koronę (bo od dwóch lat ta korona i tak była moja :D), ale zwiększyłam przewagę nad kolejną kobietą ;)
Nieświadoma jeszcze tej zdobyczy szybkim susem zjeżdżam w dół w kierunku Rożnowa.
W Łososinie mnóstwo samolotów latało mi nad głową, jak one mnie kręcą, szok! :O
Ucieszyłam się kiedy skręciłam już na Rożnów, bo pokonałam trasę największego ruchu!
No i tu jest pięknie^^
Jadę dalej.
Im dłużej kręcę, tym nogi zdają mnie się bardziej słuchać, jakoś tak lepiej mi się jedzie.
W Gródku chwila na podziwianie iście wakacyjnej sielanki i pora wracać do domu, bo coraz bliżej do południa.
Został mi jeszcze jeden najdłuższy podjazd pod Sienną, ale "gładko" poszło, bo słońce zaszło :P
"Gładko", bo nie ciężko, ale wertepy takie że ja pierdziu!
Robią tą drogę tam już któryś miesiąc z kolei, masakra!
Po wdrapaniu się na samą górę, zostało mi zjechać z Dąbrowej i nie dać się zabić na odcinku od Wiśniowskiego do Chełmca.
Challange accepted!
Od Wielogłów do Zabełckiej Góry ruch jakiś taki większy i ta koparka, która chciała, ale jednak nie mogła szybko, biedna... :(
Na szczęście przy rondzie trafiłam na uprzejmego kierowcę i nawet nie zdążyłam się wypiąć z butów, a już robiłam kółeczko i "bezpieczna" śmigałam drogą rowerową do Chełmca.
Tu zaś miałam odrobinę szczęścia, bo na mojej połowie drogi nie było korka i szybkim pędem, (takim prawie do skończenia się po tych kilometrach i w tym upale), dotarłam pod światła, zwiastujące spokojniejszą jazdę przez ostatnie 10 kilometrów do domu.
Spokój był, ale i coraz większy upał :P
Jak dobrze,że uwinęłam się przed południem i kiedy już na prawdę grzało, ja leżałam sobie z nogami w górze w chłodnym pokoju, zbierając siły na dalszą część pracowitego dnia :P
Ave ja! :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 45.50km
- Czas 02:05
- SpeedAVG 21.84km/h
- SpeedMaxxx 84.20km/h
- Kalorie 948kcal
- Podjazdy 760m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Urwałam z przodu przerzutkę!
Wtorek, 31 lipca 2018 · dodano: 31.07.2018 | Komentarze 2
Miało być tak pięknie... :PWcześnie się dzisiaj obudziłam (jakiś dziwny sen mnie obudził), do tego byłam rano strasznie głodna, więc postanowiłam nie leżeć bezczynnie w łóżku tylko ogień na śniadanie i będę miała taaakiii długi dzień przed pracą :P
Taaaa :P
Wstałam,zjadłam, obczaiłam prognozę pogody (bo coś nie wyraźnie było na niebie) i już byłam gotowa na włóczenie się po wsi.
Niby spoko 8 rano, a ja już na rowerze, tylko udało mi się 100 m od domu, urwać przerzutkę z przodu.
Znaczy linka mi strzeliła... I to na najlżejszym blacie, lol!
Już miałam zawracać póki jestem tak blisko domu, no ale co ja ze sobą będę robić w tak długim,wolnym czasie?!
Jadę dalej, ale muszę sobie kombinować podjazdy non stop, bo po prostym nie da się jechać!
Już w Gostwicy skręcam na Krzaki i ciągnę do góry na tej urwanej przerzutce :P
Tak mi trochę morale opadły, ale skoro tak mi się zdarzyło :)
Dalej pcham się na Mokrą Wieś i Łukowicę.
Wszędzie byle jak najwięcej pod górę, bo nie chce mi się myrdać nogami na darmo!
W Łukowicy skręcam na Roztokę i ciesząc się,że mam "coś" depnąć pod nogą jadę aż do Starej Wsi.
LoL to miała być szybka wycieczka,a w tym tempie, to nawet do obiadu nie wrócę do domu :D
Robiem co mogem!
Musiałam śmiesznie wyglądać, machając tak w kręciołku nogami :P
Z Siekierczyny dojechałam do Rogów i stamtąd zaś się wspinając dotarłam na Osowie, skąd "na luzie" stoczyłam się z powrotem do Gostwicy.
Umordowałam się więcej niż jeżdżąc na twardych przełożeniach, a rower? Rower do serwisu!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 55.31km
- Czas 02:05
- SpeedAVG 26.55km/h
- SpeedMaxxx 55.10km/h
- Kalorie 1016kcal
- Podjazdy 436m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Na dobry początek tygodnia ;)
Poniedziałek, 30 lipca 2018 · dodano: 31.07.2018 | Komentarze 4
Weekend po raz ostatni (na najbliższe półtora miesiąca) przeleciał mi pod znakiem wesela,znowu!Już mi się odechciało tych wesel! :D
Człowiek taki uwiązany,że o matko bosko!
Niby olaliśmy poprawiny i niedziela była wolna, ale szkoda mi się było włóczyć na rowerze, kiedy Chopusia miałam w domu, a później i reszta rodzeństwa się pozjeżdżała <3
Woleliśmy jedną wielką ekipą wybrać się i trochę posmażyć nad Jeziorem Rożnowskim, ooooo tak skwarki! :D
W poniedziałek tak bardzo mi się chciało na rower,że ojeju :D
Wyspałam się i to porządnie fes!
Prawie 12 h snu, wyrównało jego weekendowe braki.
Szkoda mi czasu w weekend na sen ;)
Pełna siły i z masą energii wyruszyłam na podbój sądeckich szos :D
O jak moją formę i weekendowe pijaństwo szybko zweryfikowały pierwsze lepsze hopki :P
Piłaś, nie jedź bym rzekła :D
Nie dość,że upał, duszno jak fiks (uwielbiam lato i upały, ale nie aż takie :P), to jeszcze wody w bidonie brakło jakoś nawet nie w połowie drogi, lol :P
Stwierdziłam,że i tak mi się nigdzie nie śpieszy :D
Więcej siedziałam jak jechałam, ale kto mi zabroni, trener? :P
No więc właśnie, dlatego go nie mam! :D
W drodze na Piwniczną milion robót drogowych i non stop jakieś zatrzymanie ruchu, a ja potrzebuję prędkości, bo skwaaar!
Po dojechaniu do źródełka w Piwnicznej i dopompowaniu bidona, zawróciłam i czym prędzej pedałowałam do domu, bo chciałam zdążyć przed południem wrócić...
Prawie się udało, prawie :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km