Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
- Dystans 15.20km
- Czas 00:54
- SpeedAVG 16.89km/h
- SpeedMaxxx 40.70km/h
- Kalorie 222kcal
- Podjazdy 68m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Niedzielny szlif z Tuśką :P
Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 01.08.2016 | Komentarze 0
Burza mnie przestraszyła i mnie nosiło na więcej :PPierwszy od 2 tygodni wolny wieczór... No nie mogłam go bezczynnie przesiedzieć w domu :)
Udało mi się Natalkę wyciągnąć na niedaleko i nie szybko po okolicy :P
Kategoria Do 20km
- Dystans 35.70km
- Czas 01:24
- SpeedAVG 25.50km/h
- SpeedMaxxx 55.80km/h
- Kalorie 620kcal
- Podjazdy 126m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Zaś do...i z powrotem...
Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 01.08.2016 | Komentarze 0
Niedziela w pracy, cycuś malinka...Rano miałam zamiar wstać sobie z godzinkę wcześniej niż normalnie (kiedy idę w weekend do pracy) i pojeździć chwilkę,żeby chociaż chwilkę być wolną...
Niestety kiedy o 4.40 obudziły mnie iintensywne opady deszczu, wiedziałam,że przed pracą nic nie pojeżdżę, no cóż :)
W pracy się ciągło jak krew z nosa, a kiedy już byłam wolna, grzmiało i błyskało :O
Porzuciłam myśl o dalekim tripie i czym prędzej wróciłam do domu... :P
Te chmury kazały mi zwiewać do domu... Zwiałam, niepotrzebnie!
Burza poszła bokiem i do wieczora nie było po niej śladu :)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 80.70km
- Czas 03:13
- SpeedAVG 25.09km/h
- SpeedMaxxx 72.40km/h
- Kalorie 1760kcal
- Podjazdy 831m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Do i po pracy... Snickers wybawca ;)
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 31.07.2016 | Komentarze 2
Oboszsz... Zaś trzeba siedzieć w weekend w pracy...Pogoda piękna, to i ludzi w klubie jak na lekarstwo, oomasakra...!
No ale dobra, nie przeskoczę, trzeba przegryźć sprawę ;)
Rano wybrałam rower jako mój środek lokomocji, bo już mi się autem normalnie znudziło :O
Do tego, po dwóch dniach przerwy (rower we czwartek zostawiłam u chłopaków w sklepie, bo coś strzelało!) zwyczajnie miałam ochotę się na rowerze wyżyć :D
(Wyżywam się, a potem dziwię,że stuka! :D)
Stukają pedały, a ja przy okazji serwisu wyczyściłam napęd (nie on nie jest nowy, on jest czysty!) i jaram się jego srebrzystością :D
W pracy wysiedziałam co miałam i w drodze powrotnej wspinałam się na Wysokie coby pokonać zamulenie ;)
Z Wysokiego do Siekierczyny i dalej do Przyszowej.
W Przyszowej podjazd do Łukowicy i w końcu odbiłam na nieznane mi dotąd serpentynki nad kościół :)
Srepentynki te doprowadziły mnie doooo Jastrzębia!!!!
Taki stromy podjazd, później zjazd i już jestem w Czarnym Potoku! Dobry skrót! :)
Jechałam śliczną, spokojną dróżką, między wiśniowymi drzewkami i się cieszyłam jak dziecko,że mogę jechać w takich okolicznościach przyrody <3
Po zjeździe do Łącka pitt-stop w Carrefourze, (bo już mi krasnoludki przed oczami skakały!) i stamtąd już prosto do domu, bo czułam jakby mnie tam rok nie było!!!
Job shit!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 65.00km
- Czas 02:32
- SpeedAVG 25.66km/h
- SpeedMaxxx 77.00km/h
- Kalorie 1485kcal
- Podjazdy 786m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Gorzkie Żale na Drodze Krzyżowej :P
Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 2
Wczoraj nogi miały lazy day dzisiaj nimi trochę powłóczyłam po góreckach :PNie miałam zbytnio pomysłu na trasę, więc jechałam na spontana :D
Już w Gostwicy za szkołą skręciłam na niepodjeżdżany dotąd przeze mnie podjazd na Mokrą Wieś.
Wbrew pozorom wcale nie taki najgorszy, chociaż jechało mi się ciężko. Dobra przyznam się! Wczoraj popiłam i miałam kaca, to temu! :D
Kiedy znalazłam się u góry, no musiałam się zatrzymać, bo niezły widok miałam :P
Typowa polska wieś, i like it! :P
Pomyślałam,że skoro znalazłam się z tej strony, to mogłabym jechać powspinać się pod Ostrą, no czemu nie? :P
Jak pomyślałam tak jechałam, ale kiedy byłam już w Starej Wsi zrezygnowałam z Ostrej iiii skręciłam na Siekierczynę żeby wrócić do Roztoki. W tamtym kierunku też są niezłe podjazdy :)
W sumie to tylko początek drogi w tamtym kierunku był podjazdem i to stromym, później już sama sobie podjazdy dokładałam, które nie koniecznie były mi po drodze :)
Sama sobie stworzyłam trasę Drogi Krzyżowej :D
Z Roztoki do Łukowicy i stamtąd do Naszacowic. Zaś ciepło, mam nadzieję,że tą razą mi wody nie braknie :P
Zrezygnowałam na chwilę z Naszacowic na rzecz podjazdu do Rogów, miodzio :P
Ślimaczy podjazd iiiii zastanawiam się czy aby mama mi już szubienicy nie ryktuje, bo miałam makaron do obiadu kupić... :D
Mamuś wybacz, ale tu jest pięknie!
Z Naszacowic do Kadczy i wracam przez Stary Sącz.
Będąc w Brzeznej miałam wielką ochotę na podjazd nad Instytut, ale kuwa już przed 13, no a wiadomo MAKARON!!!
Darowałam go sobie, włączyłam turbo iiii stwierdziłam,że już nie mam kaca! :D Wypociłam!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 70.00km
- Czas 02:41
- SpeedAVG 26.09km/h
- SpeedMaxxx 73.10km/h
- Kalorie 1714kcal
- Podjazdy 909m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Poniedziałkowe usychanie :D
Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0
Wczoraj odpuściłam jakiekolwiek włóczenie się na rowerze po pracy, na rzecz rodzinnych posiadówek :PDzisiaj korzystając z ciągle dopisującej pogody, po śniadaniu pojechałam gdzieś. Gdzieś, gdzie będą górki i górecki ;)
Uzależniłam się trochę od wspinaczek :P Do Króla Gór Rafała to mi jeszcze daleko, ale zawziętość, to już podobno połowa sukcesu :D
Do Chełmca i dalej do Marcinkowic,żeby stamtąd wspinać się na Zawadkę.
Luz w płucach, troszkę mniejszy w nogach, ale jadę!
Szybki zjazd do Tęgoborzy i zaś podjazd tym razem pod just :P
Ruch w kiuerunku Krakowa niewielki jak na tym odcinku drogi.
Gorzej było z powrotem (tak zjechałam do Łososiny tylko po to żeby z powrotem wrócić na górę :D) pełno tirów i innych :P
Po zjeździe z powrotem do Tęgoborzy, dojechałam do Dąbrowej i tam skręciłam na kolejny podjazd w kierunku Kurowa.
Było już po 11, upał był, ale jeszcze dało się jechać :P
Z Kurowa do Wielogłów i tam kuwa łatają dziury!!! Moje biedne opony, mój biedny rower :O
Strasznie mi po nim potrzaskało kamyczkami!!! :O
Jadąc obwodnicą z Biczyc do Brzeznej zaczęłam usychać!
Wody w obydwu bidonach już brakowało sklepu nie było, a upał i zaduch był niemożliwy!
No nic spinam dupę i byle do domu, zostało niewiele, bo 5 km!
Jakimiś tam resztami ślin się obroniłam przed katastrofą i doczołgałam do mety! ;)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 104.30km
- Czas 04:04
- SpeedAVG 25.65km/h
- SpeedMaxxx 64.10km/h
- Kalorie 2116kcal
- Podjazdy 879m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Dookoła Jeziora Orawskiego
Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 4
Tam jeszcze nie byłam ;)Kiedyś na przedwiośniu chyba, gadając z Pauliną ustaliłyśmy,że pojedziemy razem na wycieczkę dookoła Jeziora Orawskiego...
Wiosna przyszła, poszła, a wspólnego tripa na Orawę nie było... Paulina pojechała sama!!!
Pojechała sama, bo ja wtedy na pewno musiałam siedzieć w pracy (yes, i love my job, za te weekendy w niej spędzone!).
Przyszło lato, dalej nic i tak aż do zeszłego czwartku!
We czwartek Mamuśka niespodziewanie "zaprosiła" na polsko-słowackiego tripa, oł jeah! :D
Pewnie że przyjadę! Przecież ja kocham jeździć po Podhalu :P
Co prawda tego Podhala nie było dużo, ale więcej jak Słowacji, więc kochom! :)
Umówiłyśmy się,że w sobotę zamelduję się u niej już o 10 rano. Wyjechałam więc z domu przed 9, no bo przecież przy dobrych wiatrach do Nowego Targu jedziem lekko ponad godzinę, nie wczoraj!!!
Wczorajsza podróż w tamtą stronę trwała ponad 2h ! Dwie godziny wycięte z życiorysu na siedzenie w aucie!
Poznałam uroki wakacyjnego wożenia się po turystycznych miejscowościach...
Ruch na drodze był miejscami nie mniejszy niż w Sączu w godzinach szczytu, a ten samochód który rozbił się na moście w Tylmanowej spowodował największe opóźnienie. No nic jadę i informuję Paulinę,że nie wiem kiedy, ale mam nadzieję,że kiedyś dojadę :P
W końcu po wielu próbach przyśpieszania/hamowania/przeklinania, dojechałam!!!
Chwila oddechu, śniadanie (drugie!) i wio można jechać, bo pogoda przecudna!!
Najpierw kierujemy się ścieżką rowerową w stronę Czarnego Dunajca,żeby docelowo dojechać do Trsteny na Słowacji.
Tą drogę rowerową poznałam (prawie całą) w zeszłym roku przed Rajdem dookoła Tatr.
Wtedy z Marcinem gdzieś w zgodzie z rozsądkiem nagle zawróciliśmy, wczoraj z Pauliną przejechałam całość aż do wspomnianej Słowacji.
Ta droga rowerowa jest świetna dla kogoś kto na rowerze jeździ w niedziele i święta :P Jest płasko i przyjemnie :P
Co prawda gdyby jeździł tamtędy codziennie umarłby z nudów, ale w mojej miłości do Tatr, gór, widoczków i Podhala, a także mojej rzadkości jeżdżenia tam, ja nie umierałam :P
Mogłyśmy pogadać i nie trzeba było uciekać przed samochodami ;)
Po dotarciu na Słowację pozornie ustawiłyśmy się gęsiego coby nie kusić słowackich policiantów.
Już chwilę po zjechaniu ze ścieżki rowerowej skręciłyśmy w lewo,żeby zaliczyć pierwszy "podjazd" i dalej przez kolejne ileś tam kilometrów jechać po typowo słowackiej tarce z na przemian gładkim jak mydło asfalcie :P
3. Zdjęcia od Pauliny :D
1.
Jechałyśmy tak ja wiem z 20 może 30 min aż w końcu zza drzew powoli pokazywał się cel naszej dzisiejszej wycieczki.
Jezioro Orawskie swoją wielkością może przypominać nasze Rożnowskie czy podhalańskie Czorsztyńskie :)
2.
Ładne, bardzo ładne ;)
Po wjechaniu do Namestova, czyli po dokładnie 50 km jazdy zrobiłyśmy sobie dłuższą przerwę na papu i widoczki.
3.
Przy okazji odkryłyśmy super rampę do jeżdżenia na deskach iiii szosówkach! :D
Zabawa przednia, tylko widmo SPD-ków na stopach trochę hamowało wyobraźnię :)
Ten moment gdy Cię przyłapią,że Ty łapiesz na zdjęcie :D
Kiedy stwierdziłyśmy,że pasuje jechać, bo im dłużej siedzimy tym gorzej będzie ruszyć dalej, zebrałyśmy się i ahoj, wracamy na swoją stronę! :)
Z Namestova wjechałyśmy do miejscowości Bobrov. Fajna droga, początkowo nieco ruchliwa, ale im bliżej granicy tym ruch mniejszy, widoczki lepsze i teren przypominający mi zeszłoroczną pielgrzymkę do Częstochowy.
Wgl najlepsze w tym całym Jeziorze Orawskim jest to,że siedzisz nad Jeziorem, a niedaleko nad głową masz widok na całą panoramę Tatr, świetne to! ;)
Po drodze nawet bym nie zauważyła kiedy przejechałyśmy granicę, ale po moich kilku już tripach do naszych południowych sąsiadów zauważyłam jedno! Oni nie mają innych podjazdów jak te 12%!!! Znaczy podjazdy są i mniejsze i większe!
Strava je widzi, nogi to czują, a przydrożne znaki informujące o nachyleniu ciągle pokazują te 12%, o co chodzi?!
I właśnie dzięki tej zależności, kiedy zobaczyłam 9% znak przed podjazdem, stwierdziłam, a Paulina potwierdziła,że tak już jesteśmy w Polsce.
Oficjalne przejście graniczne było chwilę za podjazdem.
Som my na Orawie :P
Z Lipnicy Wielkiej kierujemy się na Jabłonkę. Stamtąd przez Piekielnik, Babice, Odrowąż, Załuczne aż do Działu.
Wcześniej po drodze kończy nam się zapas wody.
Z jednej strony super,że dopiero teraz z drugiej jednak masakra, bo tu nie ma sklepu!
Jeden LEWIATAN olałyśmy w nadziei,że przecież musi być jeszcze gdzieś jakiś sklep. Ludzie tam żyją, więc na pewno robią zakupy!
Był, ale zamknięty. Sobota, w tym sklepie pracują do 13, spóźniłyśmy się... Moje śliny zaczęły się już sklejać, a upał swoje! :D
Normalnie to ja uwielbiam jak jest ciepło, ale bez wody na górkach to tak trochę usycham :)
Gdzieś tam w końcu znalazło się ABC i pragnienie zostało zaspokojone, możemy jechać dalej :P
Już mi się trochę nie chce, ale to jak mi się podoba okolica i pogoda i ten ciągły widok Taterków po prawej stronie, skutecznie zabija tą niechęć ;)
W końcu jednak dojechałyśmy z powrotem na drogę rowerową i już wiedziałam,że nasza dzisiejsza przygoda dobiega końca :o
Fajny trip, fajne towarzystwo, piękne widoki i pogoda, a do tego kolejna warstwa kolarskiej opalenizny i mogę zadowolona wracać do domu, bo przecież czeka nas nie mała impreza! :D
Kategoria Stóweczka
- Dystans 82.40km
- Czas 03:24
- SpeedAVG 24.24km/h
- SpeedMaxxx 79.20km/h
- Kalorie 2075kcal
- Podjazdy 1362m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Dawno się nie wspinałam ;)
Czwartek, 21 lipca 2016 · dodano: 21.07.2016 | Komentarze 0
W końcu lato sobie przypomniało,że to jego czas ;) <3Zbrzydła mi już deszczowa pogoda! No ileż można?!
Wczoraj grzecznie zostałam w domu i o rowerze starałam się nawet nie myśleć,na rzecz dnia dzisiejszego :)
Dzisiaj chciałam jeździć długo i dużo podjeżdżać...
Udało mi się to na tyle,że już na ostatnim podjeździe 5 km od domu, chciałam już w nim być... Nogi mnie bolały! :P
Najlepiej podjeżdża się w okolicach Limanowej, sprawdziłam :)
Myślałam niby żeby pojechać w stronę Kunowa, bo nigdy tam nie byłam, a na TdP podjazdy w tamtych okolicach były zacne.
Jednak na takie tripy muszę mieć więcej jak 4 luźne godziny, to w razie błąkania się po nieznanym :P
Podjazd od Jadamwoli w kierunku Ostrej na spokojnie, nawet się nie dłużył i nawet nie musiałam słuchawek na uszy zakładać :P
Później szybki zjazd do Starej Wsi i dalej do Limanowej i tam skręt w stronę Siekierczyny.
Stromy podjazd, ale podjazdów już się nie boję :) Moje morale podniosły się na wyższy poziom! :)
Zjeżdżając na Raszówki chciałam w przydrożnym sklepie wodę dokupić, bo wypiłam już JUŻ!!! dwa bidony. Pani sprzedająca widocznie nie zorientowana,że komuny już nie ma, skutecznie zniechęciła mnie do zakupów :P
Wodę kupiłam dopiero w Marcinkowicach, na oparach tam dojechałam!!! :D
Wcześniej wspinaczka na Wysokie i dla odmiany nie zjeżdżałam w dół przez Biczyce tylko skręciłam w dół na Krasne Potockie.
Tam odkryłam świetny podjazd!!! :P Wykorzystam go następnym razem jak pojadę gdzieś przez Marcinkowice :P
Z Marcinkowic prosto do domu, ale w Brzeznej stoczyłam ze sobą wojnę :)
Głowa chciała podjechać z Brzeznej nad instytut do domu (0.9 km 10% podjazdu), nogi chciały do tego domu wrócić w linii prostej, miały dość wspinania :P
Ostatecznie głowa wygrała, bo przecież nogi wszystko opie*dolą! :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 45.40km
- Czas 01:42
- SpeedAVG 26.71km/h
- SpeedMaxxx 67.70km/h
- Kalorie 998kcal
- Podjazdy 337m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Coś się pogodzie chyba poprzestawiało :(
Wtorek, 19 lipca 2016 · dodano: 19.07.2016 | Komentarze 0
Ehh... Pada i pada, od soboty ciągle...Zamiast upalnego lipca, mamy zimny i deszczowy listopad w środku lata :O
Mówią,że deszcz też potrzebny, ale ja jestem za tym,żeby w dzień grzało, w nocy padało :)
Tak by było sprawiedliwie ;)
Dzisiaj jazda z ciągłym błaganiem: "żeby mnie nie zlało"... :P
Udało mi się, ale gdybym pokusiła się jeszcze o parę kilometrów do domu wróciłabym jak zmokła kura!
W drodze powrotnej dosłownie 300 m od domu zaczęło kropić,żeby później przeszło w deszcz, do wieczora nawet chwilami intensywny!
No nic, liczę na to,że jak będę miała w sierpniu urlop, to i pogoda się przestawi na tą letnią :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 107.70km
- Czas 04:50
- SpeedAVG 22.28km/h
- SpeedMaxxx 64.10km/h
- Kalorie 2658kcal
- Podjazdy 1762m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
6 przełęczy...czyli Słowacja eksplorejszyn!
Piątek, 15 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 4
Siedząc w pracy we czwartek, napisałam do Grześka zapytać czy w piątek ma czas na już dawno zaplanowanego tripa, ale odciąganego w czasie z powodu pogody.Ku mojej radości Grzesiek piątek ma wolny, a że mi też wypada co dwutygodniowy dłuuuugi weekend, więc jedziem do Szczawnicy! :)
Że kolega teren Słowacji wyeksplorował ile mógł, to robił za mojego słowackiego przewodnika.
Trasę wyznaczył taką,że jeszcze kawałek i na 100 km zrobilibyśmy 2000 m w górę :D Jak ma się do tego sierpniowy Rajd wokół Tatr? :D
Nijak :P
Do 2000 m brakło niecałe 300 i dobrze, bo nogi już bolały!
Ale od początku:
Ze Szczawnicy udaliśmy się w kierunku Leśnicy. Kawałek przejazdu drogą rowerową prowadzącą wzdłuż Dunajca do Czerwonego Klasztoru, to wyzwanie podczas wzmożonego ruchu turystów. Większość oszołomionych urlopowiczów nie rozróżnia drogi rowerowej od pasa wyznaczonego dla spacerujących :O
Od Leśnicy podjazd. Pierwszy, dłuższy 12%. Podjeżdżało się przyjemnie i spokojnie tak dla rozgrzewki.
Zjazd epicki, długi, szybki i mimo kilku zakrętów, bezpieczny ;)
Dojechaliśmy do Velkiego Lipnika i jadąc przez tą małą wieś dotarliśmy do Haligovców.
Obowiązkowe selfie :P
Stamtąd skierowaliśmy się na Vielką Leśną gdzie czekał nas 11% podjazd w kierunku miejscowości Toporec.
Okolica przypominała mi tą z trasy Doliną Popradu. Poprad z lewej strony,a przy drodze tory kolejowe, no witamy w Zubrzyku :D
Dość płaska droga dała odpocząć nogom przed kolejnym nie byle jakim podjazdem!
Po drodze miljaliśmy wioskę cygańską... Ta z Maszkowic jest wysokocywilizowana w porównaniu z tą którą teraz oglądaliśmy!
Strach się bać mieć jakiekolwiek doczynienie z tymi słowackimi moresami :O
Żeby dostać się na kolejną Przełęcz musieliśmy pokonać ponad 5 kilometrowy podjazd z momentami 18 % nachyleniem lol! :P
Tam jedziemy!
Czułam się jak na Przełęczy Stelvio :P
Podjazd się opłacał, widoki na okolicę były cudne, jedyne czego nie widzieliśmy przy otaczających góry chmurach, to właśnie Tatry :P
No cóż, nie można mieć wszystkiego :)
Takie tam słowackie POZORy :P
Z Przełęczy zjechaliśmy w dół i znaleźliśmy się w miejscowości Relov.
Stamtąd w Spisskich Hanusovcach ostatni słowacki podjazd na Velką Frankową i dojeżdżamy do Kacwina,jesteśmy z powrotem, u siebie :P
Z Kacwina do Niedzicy i tam od nowa podjazd na Sromowce. Niekończące się, ale przyjemne zakręty i wzniesienia :P
Na górze odbijamy w lewo na Czorsztyn i lądujemy na kolejnej Przełęczy z widokiem na zamek w Czorsztynie i drugi w Niedzicy, pięknie! :P
Teraz zostaje nam szybki zjazd od Krośnicy do Szczawnicy i nastąpi koniec naszej górskiej wyrypy :/
Wg stravy (która podobno oszukuje!) zrobiliśmy ponad 1700 m na 100 km, ładnie to wygląda w cyferkach. Patrząc na te statystyki pomyślałam o tych którzy w tamtym tygodniu na 133 km podjechali 3000 m i aż mnie nogi zapiekły! Ja to wiedziałam, to są prze harpagany :D
Piątek upłynął mi w nie dość,że ładnych terenach to jeszcze w miłym towarzystwie :) Grzegorzu do następnego!
Kategoria Stóweczka
- Dystans 71.00km
- Czas 02:49
- SpeedAVG 25.21km/h
- SpeedMaxxx 76.70km/h
- Kalorie 1676kcal
- Podjazdy 814m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
TdP sprawdziłam! ;) Od Limanowej czysto, możecie jechać ;)
Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 14.07.2016 | Komentarze 0
Że we czwartek ma padać, to pojeżdżę we środę!Wiszące od rana chmury nie zachęcały do jeżdżenia na rowerze... Prędzej bym sobie pospała :P
Chwile i owszem poleżałam, pospacerowałam koło domu, a kiedy stwierdziłam,że lało nie będzie, a mi się będzie nudziło...zabrałam rower i tyle mnie w domu widzieli ;)
Nie chciało mi się jeździć pod górę, ale z drugiej strony po płaskim mi się nudzi :)
Po chwili wojny między płasko/górzyście, w końcu pojechałam na Limanową obczaić jak idą przygotowania do przejazdu Tour de Pologne. Jak na Limanową, tak jednak będzie więcej w górę aniżeli w dół, spoko o płuca trzeba dbać :D
Do Limanowej szybciej niż zwykle, z Limanowej ciągły podjazd aż na Wysokie,więc chwilę to trwało.
Po drodze widoczne były tabliczki ze wskazaniem drogi jadącemu peletonowi, co bardzo przypomniało mi sytuację z tamtego roku po Sączu i okolicach ;)
Niech się dzieje!
Po wyjechaniu na Wysokie, szybki zjazd na Biczyce i od Chełmca powrót do domu.
Fajnie,że Tour de Pologne znowu zawita na moje tereny.
Żal tylko,że trasa zmieniona i kolarze na Kunów pojadą, ale jak się dobrze zorganizuję to ich gdzieś dorwę :)
Zastanawiam się tylko jak jutro po pracy wrócę do domu? (Ma padać, rower odpada!) :)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km