Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
- Dystans 77.60km
- Czas 03:11
- SpeedAVG 24.38km/h
- SpeedMaxxx 69.80km/h
- Kalorie 1944kcal
- Podjazdy 1099m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Uparcie po te UP-y!
Wtorek, 10 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 0
Po niedzielnej stówce, za głosem rozsądku w poniedziałek dałam sobie na wstrzymanie ;)Dzisiaj za to postanowiłam,że się powspinam, coby noga się wyrabiała na tych górkach :P
Ciężko, nawet bardzo znaleźć mi tu na miejscu jakieś górki, coby się na nich wyżyć...! Jedynym wyjściem byłoby po prostu teleportować się w okolice Gródka nad Dunajcem, Bartkowej i tamtych okolic. bo tam to pełno górek.
Teleportować dlatego,że w tygodniu kiedy mam na drugą zmianę nie zawsze mogę sobie wstać na tyle wcześniej,żeby po te up-y kręcić ponad 100 km :P
No więc pojechałam tam, gdzie wiedziałam że coś się powspinam :P
Rdziostów i dalej w Chomranicach pod Zawadkę :P To już taki bym rzekła "standard" jeśli chodzi o "szczytowanie" :D
Podjeżdżając pod Zawadkę pomyślałam,że jadąc kiedyś z Marcinem na Jaworz, wspinaliśmy się pod niezłą górę (ta góra jest zaraz po wyjeździe na Zawadkę), kiedyś tam pojadę, jest stromo,długo, idealnie! :P
Dzisiaj nie było na to czasu :P
Zjeżdżając w dół do Tęgoborzy musiałam uważać, bo wczoraj polało (tam to chyba dość dużo), bo się kamienie na jezdnie poobsuwały :O
No więc uważam :P Gdzieś w połowie zjazdu wpadł mi do głowy pomysł, coby podjechać pod just zjechać w dół do Bilska i wrócić, zaliczając just też z drugiej strony, good idea!
Gdyby nie ciężarówki i ogólny ruch na tej drodze (główna trasa prowadząca ze Sącza do Krakowa), to tam całkiem spoko klimat do jazdy :P
Podjechałam, zjechałam i już myślałam że mnie zleje (taaaaaka paskudna chmura nade mną się znalazła),ale na szczęście chmurze się lać nie chciało :D
Wyjeżdżam z powrotem i przypominam sobie jak w zeszłym roku z Marcinem i Konradem jechaliśmy przez just (tam i nazad) na Rajd o Puchar Złotego Bicykla do Iwkowej, ojeju!
Wtedy na GIANCIE myślałam,że tam zejdę, dzisiaj pyk, pyk, myk, myk i już zjeżdżam tam skąd przyjechałam :P
O jaki by to był świetny zjazd gdyby nie te zbierające się w zakręty ciężarówki!!!
Musiałam hamować, fiks kanada! A taki ogień by mógł iść! :D
No nic, zjechałam, jadę teraz do Sącza :P
W Sączu odbijam na most heleński i kieruję się w stronę Biczyc, taaaak zaś chcę zmęczyć Trzetrzewinę!
Do upadłego, dopóki jadąc do góry na tym odcinku nie przerzucę na przynajmniej 3 przerzutkę z tyłu! :D
(Czyli już za jedną przerzutkę więcej czasu :D).
Wspinam się i wspinam, tego samego wiatru, który mnie z Tęgoborzy do Sącza nie chciał puścić,tu pod górkę nie ma!
Słońce smaży i to fest, opali mnie i na pewno nie równo :D
Do wesela w sierpniu muszę się pilnować, bo sukienki żadnej nie ubiorę w "opalonym rękawku" :P
Kiedy już pokonałam wszystkich "pierdylion" zakrętów na tej trzetrzewińskiej patelni, wyjechałam na Kaninie i stąd został mi zjazd do Przyszowej i ostatni podjazd spod kościoła do domu :P
No! Dopięłam swego :P
Co prawda jakoś miażdżąco wysoko nie podjechałam, ale ponad 1000 m w górę wykonane i to na odcinku trasy mniejszej niż 100 km!
Good job!!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 101.30km
- Czas 03:48
- SpeedAVG 26.66km/h
- SpeedMaxxx 69.80km/h
- Kalorie 2360kcal
- Podjazdy 939m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Koniec majówki, cza się brać do roboty!!!
Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 09.05.2016 | Komentarze 4
Wszystko co dobre szybko się kończy... :/To był wspaniały,wolny tydzień :P Pogoda spisywała się wybornie, można było śmigać na rowerze, opalać się na balkonie i przesiadywać całymi dniami na polu <3 Jupiiiii :D
Niestety było i się skończyło... Trzeba wrócić do pracy!
Tego tripa nie planowałam, a jak już to na pewno nie planowałam stówki, to był spontan :P
Od rana miałam dużo czasu, bo już o 9 byłam po kościele, nie mając ani ochoty ani pogody na rowerowanie...poprostu leżałam ;)
No dobra, w sobotę były imieniny Stanisława, to temu :D
Do obiadu jakoś prze biedziłam, po obiedzie i ochota i pogoda przyszły ino,że byłam jeszcze zatrzymana w próżni przez brata, któremu miałam szoferować :) Spokojnie nie śpieszy mi się... :P
Kiedy już w końcu mogłam jechać, zaś się zachmurzyło i to na tyle,że zaczęłam się zastanawiać czy aby nie zawrócić :P
Nie zawróciłam, wygrałam!
Pojechałam na pętelkę do Łącka i aż mnie w Jazowsku zmroziło, że mnie Kasia z ojcem? swoim mijają z naprzeciwka, omnomnom!!!
Na pewno jadą w odwrotną stronę i w najgorszym wypadku zaś się miniemy na podjeździe/zjeździe w Czarnym Potoku :D
Pędzę tam więc ile wlezie coby się nie spóźnić, jestem w połowie podjazdu, a oni sruuuuu z góry, o matko!!!
Chociażbym chciała "jej" powiedzieć cześć, to nie mam szans!
Nie zastanawiając się długo odwróciłam się na tylnim kole (nie dosłownie, bo tak nie potrafię :D) i rura za nimi!
Dogoniłam ich dopiero "w rynku" w Łącku, ładnie pociśli w dół!!!
Przywitałam się z "ojcem" gadu gadu i coś mi nie pasuje, bo to za "chłopięce" jak na Kasię :D
Szybkie pytanie do mojego rozmówcy iii zonk, to jego syn (on i syn, to sąsiedzi Kasi) w ubraniu od Kasi, a nie sama Kasia :P
No nic, przynajmniej spróbowałam :P
Pogadałam, popytałam i przejechałam się z nimi aż do Tylmanowej ;)
Młody jak na juniora w KRAKUSie ciśnie,że nie ma się czego powstydzić :P Po kawałku jazdy z nimi i 35 km średnia prędkość dobiła mi do 29km/h, sama bym tego tak nie przejechała :P
Dostałam numer telefonu, gdybym chciała się z Ochotnicą wozić i się rozjechaliśmy :P
Wróciłam do podjazdu na Czarny Potok, w między czasie zaliczając dwa inne strome podjazdy i zjechałam do Naszacowic.
Pięknie!!!
Miałam od razu wrócić do domu,ale jakoś nie poczułam jeszcze,że jeździłam, więc jadę dalej :P
Z Naszacowic do Starego Sącza i tam mnie natchło na podjechanie do Przysietnicy od strony Moszczenicy, wiadomo sztajfa musi być :P
Na szczycie musiałam ubrać już ocieplacze, bo słońce zaszło i zjazd w dół mógłby mnie zamrozić :P
Z Barcic na obwodnicę i z obwodnicy do domu...
Przez przypadek wykręciłam stówkę, a miałam tylko zapętlić z Łącka do Czarnego Potoku :P
Kategoria Stóweczka
- Dystans 78.90km
- Czas 03:30
- SpeedAVG 22.54km/h
- SpeedMaxxx 66.60km/h
- Kalorie 1761kcal
- Podjazdy 927m
- Sprzęt Giant Brass 2
"Szosą po Podhalu" :)
Piątek, 6 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0
Kto śledzi ten wie! Zakochana jestem w Nowym Targu i jego okolicach <3 Uwielbiam tamte miejsca! ;)Wolny tydzień uciekał,korzystałam ile mogłam i na koniec wymyśliłam,że jedziem tam!!!
Zapytałam Marcina czy się pisze na tripa i pojechaliśmy razem ;)
W piątek pogoda w Sączu cudna! Słońce, bezchmurne niebo i zero, null, nic wiatru! No nic, mamy nadzieję,że tam dalej w Nowym Targu będzie tak samo :)
Niestety im bliżej celu naszej wycieczki tym gorzej... Chmury, wiatr i zimno!
Osobiście tak się pozytywnie nakręciłam na tą wycieczkę,że chociażby trąba powietrzna miała przejść ja i tak będę gębę cieszyła,że jestem tam, na Podhalu ;)
Już na miejscu z powodu braku pomysłu na to gdzie się przebrać w obcisłe, postanowiliśmy odwiedzić naszą rajdową "gospodynię" Panią Anię ;)
Ooo jak się ucieszyła z naszych odwiedzin ;) Miło :P
Siedliśmy chwilę, pogadaliśmy i już już, bo my jeździć przyjechaliśmy :P
Oporządziliśmy się, maszyny z iżonowozu wytargaliśmy i z lekkim opóźnieniem (no ale po co się śpieszyć? :P) ruszyliśmy na podbój Podhala :P
Pierwsze kilometry wykręciliśmy w kierunku Ostrowska (czyli wracamy do Sącza :P) i Gronkowa.
O matko! To już tu na dzień dobry oczy nasze zobaczyły, to po co tu przyjechały <3
Tatry, Taterki nasze piękne góry w całej swojej okazałości <3 :P
Jedziemy, podziwiamy kurde i love it!
Pogoda się wyrobiła, słońce dogrzewało na tyle,że musieliśmy się trochę pościągać :P
Z Gronkowa skręciliśmy na Nową Białą i już mi się przypomniało,że tą drogą (tylko w odwrotnym kierunku) wracałyśmy z Pauliną w tamtym roku z Turbaczowej wyrypy :P No to jedziemy do Pauliny na włości :P
Kiedy minęliśmy rzekę Białkę i Janosikowe skałki zaczął się podjazd pod Frydman w kierunku Falsztyna :)
Wydawało się,że będzie ciężko, poszło łatwo, jest żyła! :)
Z Falsztynu sruu w dół i jej już jesteśmy w Niedzicy! Szybko!!!
Na Zaporze zrobiliśmy krótszy lub dłuższy pitt-stop coby popodziwiać piękno tego miejsca i w końcu coś zjeść :)
Nie wiedziałam co mi się bardziej podobało: widok na Tatry czy na Jezioro Czorsztyńskie? :P
Kiedy już naładowaliśmy się widokami i kaloriami, mogliśmy ruszać dalej, tyleee jeszcze na nas czeka :P
Zjechaliśmy do ronda w dół i stamtąd pokierowaliśmy się w kierunku Łapsz Niżnych i Wyżnych :P
Po drodze kusiło mnie,żeby zahaczyć o Kacwin, miejsce z którego Kubens wrzuca foty na swój FP, ale to next time :)
W sumie i my nie mieliśmy najgorszych widoków ;)
Kiedy dojechaliśmy do Trybsza, kierowaliśmy się w stronę Gronkowa, zapętlając pierwszą pętelkę, opuściliśmy Spisz :)
Nie chciałam jeszcze wracać do Nowego Targu! Ani się nie zmęczyłam, ani się nie napatrzyłam na Taterki :P
Wyjojczałam Marcinowi,że chce jechać dalej.
Może na drogę rowerową,po której jechaliśmy w zeszłym roku przed rajdem, a może gdzie indziej? Nie ważne, ale jeździjmy jeszcze :P
Marcin (przewodnik) oblukał mapkę, a ja patrzyłam z zainteresowaniem którędy tam...
Kierunek był jeden! Zjeżdżamy w dół i kierujemy się na Szaflary :P
I to był strzał w dziesiątkę!
Prawda prawdą, wchuj pod górę, ale kurde jesteśmy na Podhalu, tu podobno "próżno szukać płaskiego" :P
Wystyrmaliśmy się na Maruszynę, na samej górze widoki że jo Cie pieron i te owieczki <3 :P
I trzeba było zjeżdżać do Ludźmierza.... :)
Zjazd długi, momentami stromy i wietrzny, ale słoneczko nie dawało za wygraną <3
Po zjeździe została nam już tylko droga rowerowa do pokonania i znaleźliśmy się z powrotem w Nowym Targu :)
Pomysł na wyjazd? Bingo!
Wycieczka? Bingo!
Widoczki? Bingo!
Fun? Bingo!!!!
Na Podhale wrócę na pewno jeszcze nie jeden raz, bo kocham tamto miejsce, kocham tamtych ludzi i tamte widoki <3
I love it!!! <3
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 101.00km
- Czas 03:55
- SpeedAVG 25.79km/h
- SpeedMaxxx 67.70km/h
- Kalorie 2591kcal
- Podjazdy 1377m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Słowacja...w poszukiwaniu przewyższeń ;)
Środa, 4 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 2
Piąty dzień mojej wolności :PJak dla mnie taki weekend, długi weekend może trwać w każdym miesiącu :P
Wybrałam się(ku niezadowoleniu mamy) tym razem zaraz po śniadaniu :)
Obiecałam,że wrócę za 2 h, ale kurde nooo... wolne mam, spieszyć się nie muszę :P
Wiedziałam gdzie chce jechać, taaaak na Słowację ;) Zainspirowały mnie zrzuty z tras, znajomych na stravie :P
Przecież to nie daleko, a ( z tego co pamiętam z samochodowych wycieczek do "Franka" w Starej Lubovni) tereny dobre do ćwiczenia przewyższeń ;)
Jedyne co mnie przerażało, to fakt że w telefonie nie mam roamingu :D Ale zabrałam dowód osobisty, to tak w razie "W" :D
Do Piwnicznej zajechałam pieronem, chyba miałam dobry wiatr albo po prostu liczyłam na to,że faktycznie obrócę tam i nazad za obiecane 2 h :D
Po wjeździe na Słowację, jebut sms-a do Fortuny nie wyślę,ojojoj no trudno!
Jadę i jadę i podoba mi się tu... ;) Ostatnio właśnie z Marcinem tu byliśmy jadąc do Czerwonego Klasztoru.
Dzisiaj aż tak daleko nie zamierzałam się zapuszczać. Planowałam podjechać ściankę, która wiedziałam,że gdzieś tam jest i wrócić do Polski.
Po to tu przyjechałam! :D
Plany,planami jak wyjechałam to i zjechać chciałam,żeby w drodze powrotnej znowu podjazdów narobić :P
Dojechałam aż do Starej Lubovni ;)
Gdyby ten asfalt słowacki nie był taki groszkowy, mogłabym powiedzieć,że Słowacja jest bardzo urozmaicona pod względem rowerowym :P
Niestety ta siepiąca nawierzchnia umniejszała radości z szybszych zjazdów (albo porostu szkoda mi roweru :P),a podjazdy można było robić slalomem :P
Jak już sobie po podjeżdżałam tak podjęłam babską decyzję,że już pora wracać "do siebie" :)
Powrót utrudniał mi wiatr, wiejący prosto w twarz, ale słońce tak piękne i ciepłe było,że dzisiaj to mi ten wiatr nie przeszkadzał :)
W Piwnicznej szybki pitt-stop u źródełka, bo mi bidon wysechł i śmigam dalej, bo już 13, czyli jestem już godzinę spóźniona z obietnicy danej mamie :O
Dla urozmaicenia wracałam przez Stary Sącz cobym nie musiała połowy obwodnicy Brzeznej z buta podchodzić(przerwana droga rowerowa i kamyrdole!) i dopiero na 14 zameldowałam się w domu! Mamusiu wybacz :*
Jak ogarnę mapkę porządnie to myślę,że kolejne wycieczki, to już będę zapętlała na Słowacji, bo to się da w kierunku Muszyny :P Tylko,że to może w ciul kilometrów od domu nabić :) Się zobaczy!
Kategoria Stóweczka
- Dystans 72.00km
- Czas 02:37
- SpeedAVG 27.52km/h
- SpeedMaxxx 70.20km/h
- Kalorie 1669kcal
- Podjazdy 691m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Podziwiać uroki wiosny <3 ;)
Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 0
Weekend majowy trwa, pogoda dopisuje, omnomnom się mi układa tak jak sobie tego życzyłam :PChociażbym nie chciała jeździć to...przecież ja zawsze mam ochotę sobie pojeździć! :D
Od rana byłam w stanie nieważkości, bo chciałam iść na pogrzeb dziadka sąsiadów, ten był dopiero o 13...
W sumie za bardzo nie planowałam rowerowania, ale kiedy po powrocie z pogrzebu i zjedzeniu obiadu, wszyscy się rozeszli do swoich pokoi spać, ja nie mając w zwyczaju spać w dzień, zabrałam rower i pojechałam odpoczywać po swojemu ;)
W sobotę chłopaki pokazali mi fajny przejazd przez Kamienicę, więc postanowiłam wyeksploatować go ponownie, ale od dupy strony :)
Pojechałam więc do Olszanki i stamtąd odbiłam do Jadamwoli turlając się w górę do Młyńczysk.
Jadamwola, Jastrzębie kurde pełno tu sadów i drzewek które akurat teraz przecież kwitną, no raj na Ziemi!!! <3
Chyba powinnam zostać artystą, rajcują mnie takie piękne miejsca ;)
Po wyjechaniu do góry miałam 2 opcje: albo jechać dalej pod górę i znaleźć się na Ostrej albo zjechać w dól i tak jak w sobotę ( tylko w odwrotną stronę) przez Kamienicę zjechać aż do Zabrzeży. Wybrałam zjazd. Na dalszy podjazd przyjdzie jeszcze czas ;)
Zjeżdżam i zjeżdżam i końca nie widać, niby ładnie bo zakrętów dużo, wszędzie zielono i rzeczka po prawej,ale nudno bo ciągle w dół!!!
Dojechałam do Zabrzeży i patrząc w niebo stwierdziłam,że pasuje spiąć zadek bo inaczej złapie mnie porządna burza!!!
Starałam się jak najszybciej przejechać Łącko (ostatnio jak mnie zlało to tu!) i chciałam już znaleźć się w co najmniej Naszacowicach ;)
Udało się dojechać do "bezpiecznego" punktu suchym kołem,ale ciągle uważnie obserwowałam niebo...
Podjeżdżając do Młyńczysk, założyłam,że z powrotem podjadę jeszcze na Wysokie i wrócę Przyszową do domu, ale...
Przez te brzydkie chmury i późną już godzinę, stwierdziłam,że nie chce mi się już tam jechać, wrócę przez Brzezną i będzie gitara :P
Przyszowa z Kamienicy będzie na raz kolejny :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 115.00km
- Czas 04:26
- SpeedAVG 25.94km/h
- SpeedMaxxx 64.10km/h
- Kalorie 2682kcal
- Podjazdy 1018m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Dolina Popradu
Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 0
Po sobotniej przejażdżce, nie czułam żebym coś (te 100 km ) wtedy objechała :DUmówiliśmy się wstępnie z Marcinem na niedziele żeby się przewieźć Doliną Popradu, jupii :P
Z Doliną byłam w plecy, bo kiedy z bikeatelier tam jechali ja byłam gdzie? No jasne,że w pracy!
Umowa umową, a życie życiem... Mimo (chyba) szczerych chęci Marcinowi nie udało się ze mną pojechać...
Ja się nastawiłam,więc mimo wszystko jadę :)
Wiało, co nie jest jakoś szczególnie pożądane przez rowerzystów... Zwłaszcza na tych dłuższych trasach!
Wyjechałam późno, bo niedzielny obiad musiałam zrobić... No ale jadę :P
Do Sącza, Nawojowej i byle do Krzyżówki...Wiało, słońce zaszło i już przez myśl przeleciała mi myśl,że jak tak dalej pójdzie to wyjadę na Krzyżówkę i zawrócę... Ale! Po wyjeździe na Krzyżówkę żal mi było wracać ;)
Jak powiedziałam A, to jadę dalej :P
W Krynicy ciasno, wiadomo długi weekend :P Jak najszybciej chciałam się stamtąd wyrwać i już w spokoju wracać do domu.
Muszyna czy Żegiestów mimo,że wzdłuż Popradu i powinno mi się podobać, to jednak nie cierpię tamtejszego zapachu nasypów i torów kolejowych, fuj!
Zaczęłam się już wkurzać powoli, bo głodna się zrobiłam, a wiadomo jak człowiek głodny to i zły!
Uratował mnie "góralek", którego wpakowałam do kieszeni,ale to za mało! Chciałam jak najszybciej być już w domu i sobie porządnie pojeść :)
Wiatr nie dawał za wygraną i jak w tamtą stronę nie chciał puścić do Krynicy, tak w tą do domu :O
W Piwnicznej zrobiło się zimno i już mi się odechciało wszystkiego :P Chyba miałam bombę!
Zapomniałam sobie,że jest święto i że sklepy zamknięte, poprzednie lata niczego mnie nie nauczyły, dobrze Ci tak Iwono
Mimo,że do domu wróciłam wytyrana jak wół, zadowolenie wzięło górę i nawet głód nie zmącił mojego dobrego humoru :P
Do całości dobrego nastroju zostałam porwana przez Basię i Marunię na pizzę i piwo do mojej siostry i od razu zapomniałam,że jeszcze przed chwilą chciałam się rozpłakać,że jeżdżę na rowerze.... Bombo zgiń!!!
Kategoria Stóweczka
- Dystans 100.50km
- Czas 04:05
- SpeedAVG 24.61km/h
- SpeedMaxxx 67.70km/h
- Kalorie 2184kcal
- Podjazdy 739m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
We trójkę ;)
Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 0
Taaak ja żyję :PJeżdżę,nie mam czasu na pisanie, no bo jeżdżę! :D
W końcu żeśmy się z Marcinem zgrali ;)
Już myślałam,że on całkiem z roweru zrezygnował :O
Wolnego mam teraz nadmiar, bo mój weekend majowy będzie trwał aż 9 dni, jak pogoda dopisze to się ojeżdżę że hohoho :D
Pierwszy dzień wolności i luzu no to wio na rower!
Marcin chętny albo wahający się no bo rano lało... Nie ciekawie się zaczyna...
Rano to mi w sumie obojętne było, no bo wiadomo sobota: pranie, sprzątanie, gotowanie.... Jak kura domowa :D
Umówiliśmy się na 14:30 i to był strzał w dychę! A raczej w setkę :P
Marcin zapowiedział,że pojedzie z nami jeszcze jego kumpel Piotrek...
Piotrek jechał na MTB... Tak pamiętam te czasy kiedy sama tłukłam się na góralu :P Ja się tłukłam, Piotrek się wlekł...
No cóż zostawiałam ich (no bo Marcin solidarnie wlekł się z kumplem) jechałam swoim tempem jakiś odcinek drogi i do nich wracałam :P
Pojechaliśmy do Kamienicy... Rzadko kiedy tam jeżdżę. Odbiło mnie od tamtych terenów kiedy wjechałam w jakieś zadupia i wyjechać nie mogłam!
Chłopaki znali teren i mieliśmy zjechać do Młyńczysk. W Zabrzeży przypadkiem byliśmy świadkami zderzenia dwóch samochodów, no cóż...mają już po majówce... !
Po wyjechaniu na górę przed zjazdem do tych Młyńczysk,dopiero kapłam się,że to ta sama droga co zjeżdżaliśmy z Ostrej :)
Fajnie, teraz już wiem,więc można kombinować więcej pętelek w tamtych okolicach :P
Na szczycie musieliśmy chwilę (dłuższą chwilę) poczekać na Piotrka i już myślałam,że w dół rower potoczy mu się szybciej... aaa skąd :O
Po zjeździe do Jastrzębia postanowiliśmy zaś na niego poczekać (Marcin puścił się w dół bez kumpla) przy okazji posłuchaliśmy przemówienia z okazji X rocznicy poświęcenia/otworzenia tamtejszej remizy strażackiej :P
Kiedy już byliśmy w komplecie zjechaliśmy do Jadamwoli i Olszanki, stamtąd zadecydowałam,że wracamy przez Stary Sącz.
Tam kumpel Piotrek się poddał i kazał nam jechać w swoim tempie, a on się do Nowego jakoś dotoczy... OK, po upewnieniu się,że nie zejdzie z tego świata nim do domu dojedzie pojechaliśmy, a on odpoczywał :)
Droga ze Starego do Nowego Sącza przez ul. Węgierską to jakaś masakra na rowerach szosowych, o jezu!
Się ucieszyłam kiedy dojechaliśmy na Aleje.... Odprowadziłam Marcina pod blok i sama już obwodnicami wróciłam do domu :)
Mimo "kuli u nogi" dobra to była przejażdżka :)
Kategoria Stóweczka
- Dystans 74.00km
- Czas 03:05
- SpeedAVG 24.00km/h
- SpeedMaxxx 73.80km/h
- Kalorie 1640kcal
- Podjazdy 857m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
W końcu, kurde!
Czwartek, 28 kwietnia 2016 · dodano: 28.04.2016 | Komentarze 0
Jeju jak mnie na rower puścić nie chciało!Niedziela zasłużenie była przeleżana, poniedziałek okropnie brzydka pogoda, wtorek dentysta,środa Basia iiii w końcu czwartek omnomnom jadę! :P
Wczorajsze, wieczorne opady śniegu (tak, kurzyło lepiej jak w styczniu!!!) nie zachęcały do nastawiania się na poranne rowerowanie, ale jak już rano wstałam tak kurde mogę jechać :P
Słońce świeciło,po śniegu nie było już śladu, trochę wiało, ale ogólnie było bardzo przyjemnie ;)
Stwierdziłam,że muszę zrobić porządną jazdę,żeby trochę chociaż nadrobić tyły ;)
Początek jazdy był mega trudny! Tak się mi nogi kręcić nie chciały,że myślałam zawrócić :O
To pewnie przez te wczorajsze batony, się najadłam ich ;) Czasami jednak kobiety bardziej potrzebują czekolady niż zwykle :D
Zdecydowałam że pojadę na Limanową od strony Owieczki, niezły pomysł, bo wiatr ustawił się z boku, co aż tak mnie nie drażni jak wiatr z przodu!
Im więcej metrów, później kilometrów tym lepiej dla moich nóg ;)
Zjeżdżając z Siekierczyny do Limanowej było już fajnie i dobrze, bo...podjazdy dopiero na mnie czekały :P
Najpierw Marcinkowice pod Rdziostów, potem Biczyce do Trzetzrewiny. Poszło lepiej niż się spodziewałam :P
Z Trzetrzewiny do domu i pieronem, bo w końcu do roboty kiedyś nie zdążę przez ten rower! :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 100.20km
- Czas 03:26
- SpeedAVG 29.18km/h
- SpeedMaxxx 66.20km/h
- Kalorie 2910kcal
- Podjazdy 587m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Szczawnica
Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 7
Dzisiaj to już zgłupam z tym rowerem! Wgl na pewno nie planowałam się dzisiaj wozić!Albo inaczej TAK się wozić! ;)
Z góry zakładałam, że będzie padało, tak głosiły pogody...
Rano jak się obudziłam, to na lajcie śniadanko, sprzątanko no i obiad też przypadł mi do zrobienia, wrr...
Tak jednak sprzątam, gotuję ( tak, pranie też się prało :P) i widzę,że zamiast deszczu słońce się nieśmiało pokazuję, oooo me gusta :P
Poczekam aż mama wróci i będzie mogła dokończyć gotowanie a ja się przejadę tak na chwilę i najlepiej na płasko ;)
Mama wróciła i ja już bidony pompuję wodą, omnomnom :)
Dałam sobie max 2h spokojnej jazdy! Diabeł jednak nie śpi!!!
Kiedy byłam w Stadłach przypomniało mi się,że mam do nadrobienia Szczawnicę której nie "zaliczyłam" z Bikeatelier, no bo w pracy przecież byłam :O
Jak mnie nie napadło, tak wystrzeliłam jak poparzona! Idiotka! :D
Jadąc już w kierunku Szczawnicy przypomniało mi się również,że tam dzisiaj impreza inaugurująca sezon letni.
Jej tym bardziej jadę! :D
Do Szczawnicy wydawało mi się,że jadę z wiatrem... Chyba że moje nogi miały tę moc!? :P
Po godzinie i 40 minutach jazdy byłam już na Przystani ;)
Tłumów jakiś dużych nie było, ale widać było że coś się dzieje :)
Po opatrzeniu i znudzeniu wyjechałam wyżej do Szlachtowej i muszę coś zjeść, bo o śniadaniu jadę :)
Złapałam pierwszy, lepszy kiosk, dwa LIONy i wracam do domu ;)
Z powrotem jechało mi się ciut gorzej. Wiatr w twarz, a nogi przypomniały sobie co robiły we czwartek :D
Stwierdziłam,że im szybciej wrócę i wyciągnę je do góry tym lepiej będę funkcjonowała do końca dnia ;)
Jak stwierdziłam, tak jeszcze mocniej docisnęłam na pedały i byle do domu :P
Po powrocie uświadomiłam sobie,że całą trasę nie zrzucałam łańcucha z blatu, więc faktycznie mi się śpieszyło, tylko do czego? :P
Nawet szarlotki z próby pobicia rekordu Guinnessa w Szczawnicy nie spróbowałam, aaaa oddajcie mi auto!!
Na pocieszenie po powrocie wreszcie mogłam zjeść porządny obiad, mniam!
Jutro leżem i pachnę :v
Kategoria Stóweczka
- Dystans 20.90km
- Czas 01:09
- SpeedAVG 18.17km/h
- SpeedMaxxx 52.60km/h
- Kalorie 335kcal
- Podjazdy 92m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Bajabongo z Tuśką ;)
Piątek, 22 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 0
Miałam nie jeździć dzisiaj wcale, ale umówiłam się z Natalką,że jak wróci ze szkoły to się szlifniemy :)Nie za długa dla moich nóg ( po wczorajszym tripie), nie wymagająca spokojna jazda ;)
Regeneracyjna bym rzekła :P
I co najważniejsze, dumnam z Tuśki! Już do Starego Sącza ze mną obróci i wcale się nie wlecze, serio!
I love you :)
Kategoria Do 20km