Info

Follow me on












Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny

Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
- Dystans 45.57km
- Czas 01:56
- SpeedAVG 23.57km/h
- SpeedMaxxx 39.49km/h
- Kalorie 1090kcal
- Podjazdy 337m
- Sprzęt Giant Brass 2
Poniedziałek, fryzjer :P
Poniedziałek, 14 września 2015 · dodano: 16.09.2015 | Komentarze 0
Tak ustawiałam fryzjera w piątek na poniedziałek,żebym nie musiała pisoint razy do Sącza jeździć, tylko przed pracą, na styk cobym się nie spóźniła, a zrobiła :P Jednak piątek, piątkiem, a w poniedziałek mi się na rower chce :DNo to o 9.30 startuję, robię rundę od Starego do Nowego Sącza i na umówioną 11 jestem u fryzjera :P
Zeszło mi (albo fryzjerce!) okropnie długo (strach pomyśleć jakby to wyglądało na długich włosach?!), więc tak jak zakładałam po fryzjerze już tylko szybkim migiem do domu!
Ledwo, ledwo zdążyłam wrócić, zjeść, umyć się i stawić punktualnie na 14.30 w pracy :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 110.94km
- Czas 04:54
- SpeedAVG 22.64km/h
- SpeedMaxxx 60.37km/h
- Kalorie 2278kcal
- HRmax 176 ( 89%)
- HRavg 143 ( 72%)
- Podjazdy 861m
- Sprzęt Giant Brass 2
Kufa, gdzie my jesteśmy? :D
Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 1
Jej dawno nie jechałam "stówki" na rowerze! No nie licząc 2 rajdowych setek :PCały tydzień przeleciał mi na urlopie jak dziś i wczoraj! Chociaż jak mi to brat mądrze wytłumaczył "Twój tydzień urlopu nie był ani krótszy ani dłuższy niż inne tygodnie, był taki sam" :) I chłopak ma rację :)
Może był nawet dłuższy, bo mało spałam :P Chciałam jak najwięcej wycisnąć z wolnego iiii stwierdzam,że mi się to udało :D
Dzisiaj nie marnując wolnej niedzieli i pięknej, naprawdę pięknej pogody wybraliśmy się z Marcinem "gdzieś" :)
Wstałam wcześnie, bo przed 7 i W KOŃCU dotarłam do kościoła, po prawie miesięcznej przerwie, wstyd!
Po kościele mały serwis roweru i staruję, bo na 10.30 mam być na nowosądeckim rynku. Udało się przyjechać punktualnie, Marcin już czekał :P
I ja i on mieliśmy zajebiste nastawienie do dzisiejszego tripa,więc kufa chwilo trwaj! :P
Do połowy trasę mieliśmy zaplanowaną... Z rynku kierujemy się na just. Kiedyś bałam się tego podjazdu, zwłaszcza kiedy tam pierwszy raz musiałam jechać. Przed oczami miałam ledwo toczące się Szwagropole w drodze do Krakowa, a ja niby miałam tam rowerem wykręcić? Nie wyobrażałam sobie tego! :D Teraz po kilku razach, just nie jest straszny, "górka" jak "górka" :)
Wyjeżdżamy na górę i kierujemy się na Witowice,tam skręcamy na Tropie.

Przejeżdżamy przez Dunajec iii muszę coś zjeść! Śniadanie jadłam przed kościołem, a już prawie południe!
Robimy pitt-stopa :)
Marcin żartował,żebym "się uspokoiła", bo po 40 km jego licznik pokazuje 28 km/h średniej prędkości! Spoko miśku, jak sobie pojem, to już mi się tak nie będzie śmigało :P
Kończę żuć i jedziemy dalej :)

Wjeżdżamy do miejscowości Roztoka-Brzeziny, tam ładnie, ale czeka nas podjazd i to jak się okazało nie mały :P

A Marcin sobie na szosówce pomyka :P Aleee i tak ciśnie 3x szybciej niż ja! No cóż...a podobno "jesteśmy już po sezonie!" :D
Wkładam drugą słuchawkę do ucha i sama sobie z Pitbullem kręcę na górę :)
Na górze pozwalam sobie na coca-colę, coby mi się za chwilę nie zagotowała...

...i możemy jechać dalej :D
Tu mi się jakoś i dlaczegoś wyłączyło endomondo...zaś nie będzie kółeczka :P
Odpalam go po raz drugi i z chwilowym smutkiem rozpoczynam jazdę od 0.00 km! :O
Nic, nie może mi to zepsuć nastroju :P
Cudownie jeździ się w taką pogodę <3 Jeśli jesień faktycznie też ma być taka ciepła i sucha jak lato, to coś mi się wydaje,że nie prędko rzucę rower, na rzecz chociażby zumby (a grupa czeka i pyta kiedy wrócę? Wrócę! :D)
Tu tak jakby już nie wiedzieliśmy gdzie dalej jechać,żeby wrócić zapętlając do Sącza :D Sprawa rozwiązała się sama, kiedy po zjeździe w dół, drogowskaz kazał skręcić w prawo :P Tutejszy asfalt, przypominał ten słowacki... Połączenie sproszkowanego sera szwajcarskiego z lekkim nachyleniem i jedziem, ale stoim :P
Ujechaliśmy kawałek i mijamy tabliczkę "powiat nowosądecki, gmina Gródek nad Dunajcem", aż z ciekawości spojrzałam na tabliczkę po drugiej stronie ulicy, a tam:

No ładnie! Jeszcze w tarnowskim powiecie na rowerze nie byłam :P
Nasze "wow" zniszczyła następna tabliczka z podjazdem i to 9% !
W sumie nieznajomość trasy, też ma swój plus, przynajmniej nie wiesz co Cię czeka :D
Jedziemy! Nie ma że boli! A nie bolało! :D
Skończył się jeden i zaś tabliczka ostrzegająca przed drugim! I do tego serpentyny! :D Miodzio!
Po którymś zakręcie dopatrzyłam na boku, tablicę upamiętniającą pchor. Chrobaka.

Walczył w Powstaniu warszawskim. Nie znałam, ale już znam :)
Zjeżdżamy, wkońcu! Jedziemy i jedziemy i się zgubiliśmy! No tak! Po prostu się zgubiliśmy! :D
Albo inaczej, bez żadnego znaku, ostrzeżenia droga nam się skończyła! Urwał się asfalt i były krzaki :P
Wjeżdżam, więc naprzód moim terenowym traktorem sprawdzić czy jest się po co tam pchać, a Marcin ze względu na swoją półcarboszosę drepta z buta! Nie widzi nam się to, ale twardo idziemy w stronę jasności! No bo przecież gdzieś musi być droga! :)

I jest! Po bagnach, kamyrdolach i po stromiźnie wychodzimy do cywilizacji, kumając,że po prostu skręciliśmy o 300 m nie tam gdzie trzeba :P

No cóż, przygoda :D
Bartkowa Posadowa, ta miejscowość kojarzy mi się z naszą zeszłoroczną zgrupką w "Calpe" :P Tylko jechaną teraz od dupy strony :P
Znowu trzeba się wspinać, znowu są widoczki i ciągle jest świetnie, bo mamy wyj*bane :D
Podole, Jasienna, Korzenna no tu już się nie można zgubić :P Wszystkie drogi prowadzą do Sącza :P
Co prawda w Korzennej jeszcze podjazd, ale przynajmniej wiatr w plecy, inaczej byłabym zua :P
Po dojeździe do Sącza, Marcin zjeżdża "standardowo" za mostem w lewo, a ja dokupuję wodę w "żabce" i cisnę dalej na Stary Sącz! :P Jest cudnie! :D
Czułam,że mnie JESZCZE opala, co później przy po rowerowym kąpaniu dało się zauważyć, więc latoooooo trwa! :D
I tak chcąc czy nie chcąc jutro muszę grzecznie stawić się w pracy.... Co prawda moja produktywność w tym tygodniu zapewne będzie poniżej jakiejkolwiek normy czy oczekiwań, ale no cóż,urlopu nigdy za wiele :)
Kategoria Stóweczka
- Dystans 65.10km
- Czas 03:15
- SpeedAVG 20.03km/h
- SpeedMaxxx 61.68km/h
- Kalorie 1457kcal
- Sprzęt Giant Brass 2
Bieszczadzki trakt :D
Czwartek, 10 września 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 2
W końcu, dłuuuuugo wyczekiwany urlop :)Piękna sprawa, robisz co chcesz, ile chcesz i gdzie chcesz :)
Od poniedziałku bujam się po Bieszczadach :) Na rower aż do dzisiaj nie było czasu,
a bo to wyjście na Tarnicę...

a bo rejs po Solinie...

ale ileż można bez roweru przeżyć? :) Jak widać nie długo! :)
Już we środę zapowiedziałam,że nie angażuję się w żadne czwartkowe wędrówki, bo biorę mapę i jeżdżę, cały dzień :)
Wystartowałam na luzaka po 10 i udałam się na jedno większe kółko. Pierwszym punktem docelowym był Baligród. Powiedzieli mi,że od naszego "domku" mam niecałe 4 km! 4x3=12! Całe 8 kilometrów mojego myślenia,czy aby już się nie zgubiłam :D

Z Baligrodu wg mapy obczaiłam,że najlepiej mi będzie kierować się na Hoczew, tam będzie skręt na Polańczyk, a tak miałam nadzieję zapętlić do Górzanki(tam mieliśmy nocleg)! Wszystko szło zgodnie z planem :) Co prawda mój początek tej wycieczki nie napawał mnie optymizmem, gdyż, iż, ponieważ prędkości rozwinąć nie mogłam,żadnej! Nie mój teren :D
Prawda prawdą stać w miejscu nie stałam, ale AVG 15 km/h po 10 km nie było fajne :P
Aleee po co się śpieszyć?!
90% mojego rowerowego zwiedzania było "pod górę"!

Po wjechaniu do gminy Baligród, długim zjeździe(wkońcu!) skręciłam w prawo,coby się ustawić w kierunku na ten cały Hoczew :)
Jadę i jadę i jadę,kukam na mapę co jakiś czas i stwierdzam,że pojadę jednak na Lesko, bo wcześniejsza wersja skrętu na Polańczyk (już za chwilę) była niezadowalająca :D
Po wjechaniu do Leska, skończył mi się dzień dziecka! Zaś podjazdy i zaś te "kolarskie" % :P
Siostra już za mną dzwoni gdzie jestem(widać,że w domu już nie mieszka, bo nie nauczona do mojego całodniowego tripowania :P)!
Zapewniłam,ją że żyję i wrócę i zaczęłam wspinaczkę w stronę Uherców Mineralnych. I tu mi się przypomniało,że w poniedziałek w drodze w Bieszczady tędy jechaliśmy! I zaś się pomyliłam tak jak siostra (nasz kierowca) i zamiast jechać przez Orelec i tam dopiero na Polańczyk to i ona wtedy i ja teraz skręciłyśmy na Myczkowce, a tam ze 3 km samego bruku na drodze, o jak mi mózg wytrzepało! :D

Z Myczkowców już za drogowskazami na Solinę/Polańczyk i zaś podjazdy! I to pierony takie strome!
Już wiem gdzie przyjadę ćwiczyć up-y na przyszły sezon :D
Zaczęło się chmurzyć, słońce znikło i już myślałam,że po 4 dniach względnej, bez deszczowej pogody mnie zleje, ale nie nie nie!
Bozia mnie kocha :)
Skończywszy podjeżdżać zostało mi zjechać prosto do Wołkowyi(nieeee Wilkowyi), kupić kiełbaski na grilla i wrócić do domku :)
W domku czekał pyszny żurek,więc poczułam się jak u mamy :P
Dobry trip, dobre up-y i widoki :)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 15.39km
- Czas 00:37
- SpeedAVG 24.96km/h
- SpeedMaxxx 40.42km/h
- Kalorie 375kcal
- Podjazdy 84m
- Sprzęt Giant Brass 2
W drodze na urlop :P
Poniedziałek, 7 września 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 0
W poniedziałek początek urlopu, więc szybki,poranny dojazd do Sącza.
Jest urlop, jest rower :D
Stamtąd już samochodem z resztą ekipy, kierunek BIESZCZADY! <3 :P
Kategoria Do 20km
- Dystans 42.13km
- Czas 01:44
- SpeedAVG 24.31km/h
- SpeedMaxxx 45.45km/h
- Kalorie 1020kcal
- Podjazdy 171m
- Sprzęt Giant Brass 2
Trening silnej woli!!!
Sobota, 5 września 2015 · dodano: 05.09.2015 | Komentarze 0
Nie mogłam się doczekać kiedy z pracy wylezę!Nie lubię pracować w weekendy!
Zresztą chyba nikt nie lubi :O
Od 8-16, to tak ni w 5 ni w 9!
Ale w tygodniu, nie ukrywam właśnie takie zmiany by mnie tylko interesowały :D
Nie było jednak wyjścia i w sumie ze względu na pogodę nawet jakoś tą zmianę zgryzłam!
Aleeee kiedy po porannym deszczu, w południe wyszło słonce, trzeba było zacisnąć zęby i już cierpieć niewolę!
Po pracy i powrocie do domu, zjadłam obiad i czekając aż się "uleży" ogarnęłam swoje luźne obowiązki(luźne ze względu na pracującą sobotę! :P) i już się zbieram na rower kiedy zaczyna kropić!!!
No nic poczekam może przejdzie... Przeszło, no to jadę :)
Kiedy startowałam mama zapytała "gdzie jedziesz jak zaraz będzie padało?" Mamuśka wyluzuj, nie będzie....! Padało! :P
Nie ujechałam 10 kilometrów i zawróciłam, bo w kierunku skąd przyjechałam było "słońce", a w drugi lało :D
Ujechałam znowu chwilę i przestało! No to jacha,że nie wracam,jadę dalej! :P
I od tego momentu już mi mieszało! Raz deszcz, raz bezdeszcz! Ale jak pod koniec już się na dobre rozpadało, olałam ten deszcz i z racji,że mi zimno nie było po prostu sobie jeździłam w najbliższej okolicy mojej Gostwicy :D
I całkiem mi to nie przeszkadzało,że już całkiem po ciemku i już całkiem mokra wróciłam do domu!
Prawdziwy trening silnej woli!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 50.13km
- Czas 02:20
- SpeedAVG 21.48km/h
- SpeedMaxxx 52.89km/h
- Kalorie 1138kcal
- Podjazdy 510m
- Sprzęt Giant Brass 2
Górki!
Czwartek, 3 września 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 0
Pogoda nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz, ale wczoraj już za dużo przesiedziałam na tyłku! Nosiło mnie! :PPrzez brak słońca wstałam, nieśpiesznie o 9, zjadłam i wróciłam do łóżka(aaaa mam na drugą zmianę!) :D
Poleżałam do 10 i postanowiłam zrobić coś konkretnego,bo inaczej zwariuję! Poszłam na rower,lol :P
Nie chciałam daleko, bo ciągłe zachmurzenie groziło deszczem, ale chciałam też trochę up-ów zaliczyć! Takie kopsnięcie! :P
Pojechałam więc w stronę Kaniny i Wysokiego, zjeżdżając przez Trzetrzewinę do domu :)
Szkoda mi było się w Trzetrzewinie(na górskiej premii TAURONA z TdP) zatrzymywać i fotki robić napisom na "ściance" , ale wierzcie mi, TdP ciągle żywy po okolicznych wioskach,miło :P
Po podjeżdżałam ile mogłam, nie wymigałam się z żadnej napotkanej górki i nawet zadyszki nie dostałam,a avg też wyszło niezłe :)
Muszę klepać te górki i kupić szosę, to idealny przepis na start w Tatraroadrace w 2016 roku :)
Ciekawam co za PROsiak jadący za motorkiem machał mi w Stadłach? :P
Lato wróć!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 50.03km
- Czas 02:06
- SpeedAVG 23.82km/h
- SpeedMaxxx 43.98km/h
- Kalorie 1203kcal
- Podjazdy 135m
- Sprzęt Giant Brass 2
Kompensacja!
Wtorek, 1 września 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 2
Weekend, weekendem,ale niestety trzeba było wrócić do rzeczywistości :ORajdem dookoła Tatr,będę żyła zapewne cały rok jak nie dłużej, ale jest co wspominać i jest po co tam jechać :P
Polecam!
Wszystko fajnie, tylko następnym razem potrzebuję dostać lewe L-4 przynajmniej na tydzień po Rajdzie, coby dojść do siebie, bo w pracy po takiej imprezie mało produktywna jestem :D
Niby poniedziałek wolny, ale dzisiaj trzeba było faktycznie wrócić do rzeczywistości i w pełnym skupieniu zająć stanowisko w pracy!
Na moje szczęście (lub nie) ten tydzień pracuję na drugą zmianę, więc z rana jeszcze trochę wolności, taki jakby dłuższy weekend :P
Pogoda ciągle dopisuje, a że po Rajdzie zakwasów jak nie było tak nie ma, to nic innego mi nie pozostało zrobić jak dalej jeździć coby się nogi nie zastały! :P
Wystartowałam po okolicy, w stronę Piwnicznej i Starego Sącza,żeby nie było daleko, bo i czasu nie dużo.
Po drodze w Rytrze dojechałam jakiegoś Mastersa, który sobie kręcił z Krynicy do Sącza i tak sobie aż do Cyganowic po zmianach ciągliśmy :) Nie powiem przydało się, bo wiatr strasznie dmuchał, puścić nie chciał, ale dzięki zmianom prędkość była niezła :)
Dowiedziałam się,że owy Pan jest z Bochni, ale że już szczęśliwie sobie na emeryturze siedzi, to czas zajmuje sportem,ładnie!
Rozjechaliśmy się w Starym Sączu i tu przypomniało mi się,że mam dyplom z Rajdu dla tego Arka z jmp, muszę się z nim umówić :D
Poprawiłam kolarską opaleniznę,dosmażyło mnie konkretnie, lato trwaj! :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 205.05km
- Czas 08:16
- SpeedAVG 24.80km/h
- SpeedMaxxx 65.64km/h
- Kalorie 4978kcal
- HRmax 182 ( 92%)
- HRavg 145 ( 73%)
- Podjazdy 2122m
- Sprzęt Giant Brass 2
XX Rajd wokół Tatr!
Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 6
Kiedy w zeszłym roku wyjeżdżałam pod Strbskie Pleso, wypluwając płuca, w deszczu i zimnie, obiecałam sobie,że pierwszy i ostatni raz jadę ten Rajd! Bo za co ja mam się tak męczyć i żyły wypruwać, jak tak naprawdę nic za to nie dostanę?!Mogłam sobie przecież wtedy pod ciepłym kocem w domu telewizor oglądać...
Gdyby mi chociaż wtedy ktoś za to konkretnie zapłacił, to może bym widziała sens tej rzeźni....a tak to płakać się chciało!
Chyba bym sobą nie była, gdybym została w domu! :D
Są wydarzenia, miejsca i ludzie, którzy są bezcenni! :)
Nie da się, po prostu się nie da przeliczyć na złotówki tych wszystkich wrażeń, emocji i pozytywnej energii od pozytywnie zakręconych ludzi!!!
Czekałam na tegoroczny Rajd jak dziecko na Boże Narodzenie! Sierpniowe grafiki w pracy już w lutym miały delikatnie zaznaczone,że Iwony nie ma 29/30 sierpnia w klubie! Święto! :P
Mając "jakieś" doświadczenie z tamtego roku, wiedziałam,że jestem w stanie to przejechać, tylko nie wiedziałam w jakim to zrobię tym razem! :D
Oczywiście miałam nadzieję(obiecałam to sobie właśnie rok temu),że chociażbym miała suchy chleb wodą popijać, to kupię sobie szosę i więcej się na góralu męczyła nie będę!
Nadzieja jednak odchodzi ostatnia! Odeszła w kwietniu kiedy mój iżonowóz odmówił współpracy i trzeba było "ciułane" $ wydać na 4, a nie 2 koła!
Wiedziałam wtedy,że już do sierpnia nie zdążę się z kasą na szosę ogarnąć, a już mi tak dobrze szło :O
No cóż...
Im bliżej Rajdu tym więcej logistycznego przygotowania. Pogodziłam się z myślą,że zaś pojadę na góralu(o ile mi go Rafał pożyczy :P), ale na tyle mi się do końca w tamtym roku tam podobało,że nawet na hulajnodze mogłabym to jechać(patrz 2 akapit!)
Rafał roweru chciał pożyczyć(nawet go specjalnie na tą okazję do serwisu oddał,żeby mnie nie zawiódł na trasie), ale tak się wszystko poskładało,że dokładnie tydzień przed Rajdem przywiozłam do domu prawdziwy, szosowy rower! :P Dzięęęęęęki Paulina <3

No to mam tydzień na to,żeby się nauczyć "na tym" jeździć :P Naukę rozpoczęłam zaraz w niedzielę :p
Wsiadam i zonk! Ta szosa nie jest taka zajebista jak mi się wydawało! Oddajcie mi mój rower!!!
Na szczęście ten stan trwał przez pierwsze 3 km pokonane na TREKu Pauliny :P
Potem się już tylko w nim zakochałam <3 :D
Planowałam nawet w pracy wziąć urlop w na żądanie coby się nacieszyć tym rowerem przez ten tydzień, aleeee nie!
Tydzień wolnego+rower szosowy w domu= zajazd do Rajdu murowany :D
Więc grzecznie chodziłam do pracy, a po pracy delikatnie oswajałam swoje plecy do całkiem dla nich nowej pozycji aeroeuroPRO :D
Tak w ogóle to nie ma porównania rower górski na szosie, a szosa na szosie! :P
Jadąc na Rajd wiedziałam,że w tym roku może być tylko lepiej i było! Ale od początku:
Niedziela, pobudka 6 rano,patrze przez okno zaś mgła taka,że nawet balkonu nie widzę!
Szit powtórka z zeszłego roku, a Krystian wczoraj mówił,że nawet rękawków nie potrzeba ze sobą zabierać, bo ciepło...
OK,rękawków nie zabiorę, bo wezmę kurtkę!
Ta desperacja na szczęście trwała tylko do śniadania, później po jednym i drugim wyjściu przed dom, stwierdziłam,że jest "ciepło" i Krystian miał jednak rację(z lokalnym herosem się nie dyskutuje! :D)!
Po śniadaniu "pakowanie" zestawu na przetrwanie no i jedźmy już w końcu, bo czekam na to od 365 dni! :P
Dojeżdżamy na lotnisko i jestem w swoim żywiole! Pełno rowerów, pełno kolarzy i pełno optymizmu! Lubię to :D
Wyłapuję kilka znajomych(z zeszłego roku) twarzy, w oczy rzuca mi się zajebistozielony TREK Grześka i sam Grzesiek, jest Andrzej i Magda i drugi Grzesiek i jest ten PROs, który w tamtym roku się nabijał,że niby na góralu chcę te Tatry objechać....
No chłopie masz przerąbane,nie zapomniałam! :D
Ludzi dużo,chociaż to na pewno jeszcze nie są wszyscy,reszta pewnie na rynku czeka, robi mi się gorąco :D
Wybija 8, czas ruszać!

Ustawiamy się w kolumnę i według tego co mówi Krystian, mamy ochronę policyjną aż do przejścia granicznego w Chochołowie, ekstra! Całe 40 kilometrów jazdy w stylu "co mi zrobisz jak mnie złapiesz?!" :P

Na rynku pamiątkowe foto(pewnie i tak nie wszyscy się załapali :P) i ruszamy! W końcu!!!! :P

Ruszamy z peletonem i w peletonie jedziemy! Nie zostaliśmy z Marcinem z tyłu jak w zeszłym roku, praktycznie zaraz po stracie!
Mówią,że nie sprzęt lecz technika....pierdoły opowiadają :P Chociaż pewnie i w tym stwierdzeniu jest dużo prawdy :P
Fajnie się wozimy, my jedziemy, policja jedzie, a auta stoją i mrugają :P Gęba mi się cieszy na dzień dobry!

Przygoda z peletonem urwała mi się w Chochołowie na pierwszym podjeździe :D Wiedziałam,że tam się wszystko rozłoży :P
Marcin wystrzelił w pierwszej grupie, ja zostałam! I dobrze! Potem mi mówił,że oni tam nawet z blatów nie zrzucali tylko jak ciśli na najcięższych tak wylecieli na nich na granicę :D Kozaki!
Już się miałam wbijać na górze w jakąś grupkę, kiedy przy zmianie przerzutki łańcuch mi spadł i musiałam go ręcznie zakładać!
Taaaak Paulina ostrzegała, że jest naciągnięty i już go w tygodniu zakładałam,no ale.... i tak jest zajebiście :D
Marcin tam u góry się zatrzymał i czekał na mnie,potem już jechaliśmy sami.
Zostało z tyłu kilka osób, ale to też wina defektów, nie ma łatwo.
Strzałki które organizatorzy pozakładali przy "najgorszych" skrętach ułatwiły sprawę. Szczerze? W tym roku mapkę Rajdu którą dostaliśmy w sobotę przewiozłam przez 205 km w tylnej kieszonce nietkniętą :P
Pewnie to też dlatego,że mało jechaliśmy sami, ciągle kogoś dojeżdżaliśmy albo ktoś nas dojeżdżał i każdy z nas mniej więcej kojarzył kiedy trzeba skręcać, a gdzie trzeba jechać prosto :)
I szczerze? :D W tym roku dzięki pięknej pogodzie, przynajmniej widziałam wokół czego jadę! :D



Widoki były przecudne!!!
Do pierwszego bufetu dojechaliśmy całkiem szybko. Nawet woda mi się w bidonach nie zdążyła skończyć,a z naładowanych kieszonek nie pomyślałam jeszcze,żeby coś zjeść :P

Robiem co mogem! :D

Na bufecie tankujemy do pełna, łapie banana, chwila oddechu i jedziemy :)
Wystartowaliśmy razem z dwójką ziomeczków z jmp,nie znam ich, ale poznam :P
Po chwili już wiem,że ona to Edyta, a on to Rafał :P
Super,jedziemy z Wami!
I tu po pierwszym bufecie doznałam ciężkiego szoku! Jak, JAK to możliwe,że w tamtym roku nie widziałam,że przejeżdżaliśmy centralnie koło Tatralandii? :D Ja wiem,padało, ale żeby aż tak? :D
Etap od pierwszego do drugiego bufetu,wypruł mi najwięcej żył rok temu i dlatego wjazdu na Strbskie Pleso obawiałam się najbardziej!


...a potem jeszcze jednej grupki,która z nami podjeżdżała,czy może fakt,że nie padał deszcz sprawiły że nie wiem, na prawdę nie wiem kiedy przejechaliśmy "najgorszy" etap Rajdu!

Prawda prawdą teraz też jechałam do porzygu i na 2 bufecie nawet woda nie chciała wejść, ale najważniejsze,że już mam za sobą te 50 kilometrów :P


Na 2 bufecie, na górze Strbskiego istny piknik kolarski! :P Jak mi się to spodobało :D
Zero spiny, totalny luz i jest czas,żeby się poznać, pogadać i pomarudzić :)
Nikomu się nie śpieszyło! Było gdzie się położyć, było co jeść i pić i było CIEPŁO :P Luzacko!
Posiedziałam chwilę, pooddychałam to i na kanapkę się wkońcu skusiłam :)
Dowiedziałam się od Edyty,że to będzie dla niej najdłuższa jednodniowa wyprawa rowerowa. Dotychczasowy rekord, to było 80 km, a teraz miało być ponad 2x tyle! No Edytko od tego momentu trzymam za Ciebie kciuki :)
Z drugiego bufetu wystartowaliśmy sami, ale widząc jak tegoroczny rajd przebiega, wiedzieliśmy,że zaraz dogonimy kogoś albo ktoś nas i już będzie raźniej :P
Tak też się stało :) Dojechaliśmy do jakiegoś Tomka i przez jakiś czas spawaliśmy za nim :) Poznał mnie! Pamiętał,że rok temu jechałam na góralu, omatko! To aż tak się to ludziom w pamięci wyryło,że się puściłam na Tatry na MTBku? :P
To już 4 osoba która była w szoku,że przeżyłam zeszłoroczny Rajd :P Czuję się niezniszczalna!
Ten zjazd ze Strbskiego mógłby trwać do granicy z Polską, aleeee wtedy toby było przecież bez sensu! :P
Zjazd był długi i szybki.
Ledwo połknęłam kanapki z drugiego bufetu, a Marcin mi mówi,że następny już za 15 kilometrów :D Nie wyrabiam w tym roku z jedzeniem i piciem :D
Nie nauczony do szosowej pozycji kark coraz bardziej dawał o sobie znać,muszę być twarda :P
Tak naprawdę najgorsze już za nami. Teraz został ostatni dłuższy podjazd na Zdziar, 3 bufet iiii wracamy do Polski.
A ten Z(a)dzi(a)orny podjazd w zeszłym roku podchodziłam w kawałku z buta, przy okazji jedząc banana :)
Teraz nie było takiej potrzeby, rower robił robotę :)
Po wyjechaniu na górę,czekał na nas 3 już ostatni bufet na trasie tegorocznego Rajdu :)
Tu nie zjadłam nic,niedobrze mi! Proszę o dolewkę płynów do bidonów iiii znowu! Pani z karetki też sobie mnie zapamiętała z zeszłego roku! :P Miło!
Musiałam chyba wtedy żałośnie wyglądać :D Nieważne to :P
Po chwili kiedy do bufetu dojechała "nasza" para z jmp postanowiłyśmy sobie z Edytką uciąć krótką pogawędkę nad sensem istnienia, który w tym momencie nie miał sensu :D
Wygodnie rozsiadłyśmy się na krzesełkach i chwilo trwaj :P

Każdy ma swoje Calpe! :D

Tylu nowych ludzi,lubię nowych ludzi! :D

Był czas na wszystko! :D No bo po co się śpieszyć? :P Jest fajnie!!!
Chwila jednak nie mogła trwać, bo wiadomo im dłużej siedzisz tym gorzej wstajesz :)
Wstałyśmy więc i jazda! Jeszcze tylko ze 3 dychy na liczniku i będziemy szczęśliwe(albo i nie?).
Zjazdy z bufetów były długie i strome, tak samo jak podjazdy na nie :P
W ogóle to sobie w głowie zakodowałam,że bufety to takie nagrody za to że się do nich na górę wyjechało :P
W zeszłym roku ten odcinek pokonaliśmy w trupa,do dzisiaj pamiętam tą prędkość(nienaturalnie dużą, patrząc na wcześniej przejechane 170 km) i ten padający prosto na twarz deszcz.
Tym razem było całkiem inaczej. Gorące, wręcz palące słońce, mocny boczny wiatr i na prostym typowe wożenie się za prowadzącym :) Przynajmniej nie padało! I tu właśnie na stosunkowo najprostszym odcinku Rajdu, złapałam kryzys! Tak dopiero i aż wtedy!
Mój zmulony żołądek prosił się o wyczyszczenie, do tego ten wiatr i pragnienie, a napić się nie mogłam, bo śliny nawet nie chciały się połknąć :O Omatkoboska,porzygam się zaraz!!!
Ale! Byle do lotniska! Co, ja nie dam rady?!
Pamiętałam jak w zeszłym roku bardzo mi się dłużył przejazd na ranczo po wjechaniu za znak z napisem Nowy Targ!
Teraz już wiedziałam,że sam wjazd do miasta nie oznacza jeszcze końca Rajdu,bo do lotniska zostało kilka kilometrów, no nic zaciskam zęby i gonię Rafała, a Marcin z Edytą gonią mnie! :D

Metę Rajdu zobaczyłam już z daaaaleka,a mijając po drodze Paulinę(zmierzającą na after party) nawet się nie zatrzymałam, bo już chciałam sobie usiąść(taaaak dawno nie siedziałam, tylko ostatnie 8h! :D) i pozwolić żołądkowi na dojście do siebie :P
Na mecie podeszła do mnie jakaś dziewczyna z dyplomami i zapytała jak się nazywam, a ja jej na to,że nie wiem! Nie teraz! :D
Teraz chodź tu Edytko niech ja Cię uścisnę,żeś dała radę przejechać Rajd i pokonać swój dotychczasowy 80 kilometrowy rekord :P Zrobiłaś to!

Kiedy doszło do mnie,że ja to Iwona i dyplom był mój,zostawiłam rower i już tylko zostało odebrać po rajdowy posiłek i zimne piwo!
O dziwo!
Zimne piwo wchodziło, a jeszcze przed chwilą nawet ślina nie weszła :D Aleee ja wiem czemu! To po prostu ten zobojętniający chmiel :D
Teraz mogłabym siedzieć z nimi wszystkimi nawet do rana! Zadowoleni, uśmiechnięci i towarzyscy, lubię to i tych wszystkich ludzi z którymi miałam okazję przejechać ten Rajd! :D Na mecie znalazł się też Pan Czarek, który także miło(tym razem mi!) utknął w pamięci z zeszłego roku :) Pierwsze co zapytał, to czy tym razem założyłam slicki na koła, czy nadal tłukłam się na tamtych? Ma pamięć! :D
Zawsze kiedy słyszę lub widzę wzmiankę o Nowym Targu,właśnie z tymi wszystkimi pozytywnymi wspomnieniami on mi się kojarzy! <3
I dlatego nawet jeśli w przyszłym roku faktycznie Rajd wokół Tatr pojedziemy w przeciwną (trudniejszą) stronę,to też znowu tu wrócę i przejadę te odwrócone 205 kilometrów dla tej atmosfery i dla tych właśnie ludzi!
Dziękuję wszystkim organizatorom tego zamieszania za zorganizowanie po raz kolejny najlepszego wydarzenia w roku!
Na następne znowu będę czekała całe, dłuuuugie 365 dni!
Dzięki całej ekipie JMP! Jesteście najbardziej sympatyczną ekipą kolarską jaką dotychczas poznałam(i wcale się nie przylizuję! :D), po prostu jesteście najlepsi! :P
Dzięki, dzięki, dzięki!!!
PS: Jak za rok faktycznie pojedziemy w druga stronę i będzie za ciężko, to najwyżej sobie zrobię maraton 24 godzinny! :D
Do uwidzenia! :)
Kategoria Rajd wokół Tatr
- Dystans 67.31km
- Czas 02:36
- SpeedAVG 25.89km/h
- SpeedMaxxx 45.93km/h
- Kalorie 1311kcal
- HRmax 173 ( 87%)
- HRavg 136 ( 69%)
- Podjazdy 354m
- Sprzęt Giant Brass 2
Rozjazd!
Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 31.08.2015 | Komentarze 0
I jest! Najbardziej wyczekiwany weekend w roku, wkońcu stał się faktem! :PUwielbiam jeździć do Nowego Targu! Uwielbiam tamte tereny,tamtejszych ludzi i wgl wszystko co dobre kojarzy mi się z tym miastem :)
Ostatni weekend wakacji z doświadczenia z zeszłego roku, już wiedziałam,że rezerwuję na Rajd wokół Tatr! I nie ma że boli, to trzeba pojechać! :)
Wybraliśmy się we dwójkę z Marcinem, jak rok temu. Tylko we dwoje, bo nikt z nami nie chce jeździć, boją się! :D

Logistycznie wyglądało, to dużo lepiej niż w zeszłym roku, a to za sprawą mojego iżonowozu :P Ciasny, ale własny! :P
No więc zapakowaliśmy te dwie wyścigowe szosy do mojego pudełka i chwilo trwaj! :P
W Nowym Targu zameldowaliśmy się już coś przed 16. Szybka instalacja "u Anny" i już śmigamy na lotnisko, coby dopełnić wszelkich formalności związanych z jutrzejszym Rajdem.
Iiiiiiiiiiiiiii jeszcze ich dobrze tam nie zobaczyłam, a już mi się gęba zaczęła cieszyć! :D
Uwielbiam, no po prostu uwielbiam ludzików z JMP! :P Są tak pozytywnie nastawieni do świata i ludzi,że nic tylko z nimi przebywać :)
Na miejscu pogadaliśmy chwilę z Magdą,Krystianem i Renkawem(Marcina, to tylko z opowiadań Pauliny kojarzyłam),czyli z organizatorami całego tego zamieszania! :D
Magda obiecała,że sokoro mam szosę od Pauliny i nie będę już na góralu tego jechać, to jak się będę dziadowała,to właśnie Renkaw,który pojedzie w ostatnim samochodzie, będzie mnie batem poganiał!
OK,będę pamiętała, a samochód Renkawa omijała będę z daleka :P
Naprawdę są sympatyczni i naprawdę świetnie nam się z nimi gadało,ale w głowie był plan przejechać się ścieżką rowerową od Nowego Targu na Słowację. To tak w ramach rozjazdu!
Zabraliśmy więc wszystko co nam było "niezbędne" do uczestnictwa w Rajdzie i sruuuu :P
Zakładaliśmy, delikatne, nie męczące(wiadomo jutro czeka 200 km z VATem) maksymalnie 30 km...yhmmm :P
Nie w tym miejscu, nie na tych rowerach i nie my :P

Jak się puściliśmy, tak dojechaliśmy do końca ścieżki! Owszem było 35 km, tylko jeszcze trzeba było drugie tyle się wrócić :D


Ta nasza ciekawość może nas zabić na Rajdzie, ale nieee bo ciekawe co jest za tym zakrętem,a ciekawe co za tą górką,a tam dalej jest tak pięknie i góry widać, no cóż... :D

Tam jest tak pięknie,że tam się nie pyta czy już wracamy! Tam się po prostu odpoczywa jadąc :)
Porządny rozjazd,to podstawa :P A jutro będziemy już w Chochołowie zdychać! :p
Po powrocie PROsowy melanż, czyli "ogarnij się, bo jutro Rajd" i ja już chcę to przejechać, ale równocześnie nie chcę,żeby już było po :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 50.03km
- Czas 02:11
- SpeedAVG 22.91km/h
- SpeedMaxxx 44.59km/h
- Kalorie 1176kcal
- Podjazdy 197m
- Sprzęt Giant Brass 2
Trzeba już spasować :D
Czwartek, 27 sierpnia 2015 · dodano: 27.08.2015 | Komentarze 4
Dzisiaj ostatni raz(w tym tygodniu!) rowerem o świcie do pracy, jutro śpię dłużej :PTeraz jak zapowiedziałam tak muszę zrobić...! :D
Jutro leżę i pachnę. Dzisiaj w sumie po powrocie z pracy też leżałam, daaaaawno takiego chilloutu nie miałam :P
Nogi w górę i regen :)
Muszę się zatrzymać jutro, bo przedobrze i na Rajdzie nawet do poniedziałku do mety nie dojadę :v
Na sobotę zaplanowaliśmy z Marcinem ścieżkę rowerową Nowy Targ-Słowacja, ale to się zobaczy czy to aż tak nam potrzebne :P
Słowackie asfalty bójcie się, nadchodzę :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km