Info

Follow me on












Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny

Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
- Dystans 104.18km
- Czas 04:32
- SpeedAVG 22.98km/h
- SpeedMaxxx 62.50km/h
- Kalorie 2457kcal
- Podjazdy 910m
- Sprzęt Giant Brass 2
Bajabongo,czyli stówka na flaku :P
Czwartek, 13 sierpnia 2015 · dodano: 13.08.2015 | Komentarze 3
Czwartek, czyli dzień jak co dzień....11 dzień z rzędu trzeba było iść do pracy...Na razie nie narzekam,lubię/wolę iść do pracy na rano, zwłaszcza w lecie, bo im wcześniej się "odbębni" dniówkę tym więcej wolności popołudniu :D Inaczej sprawa ma się w zimie :)
Korzystając właśnie z dnia w tygodniu zmiany na rano, umówiłam się z Marcinem na popołudniowo-wieczorne bajabongo :D
Pech chciał,że przecież musiałam zostać godzinę dłużej w pracy, noooo OK!
Przesunęłam wyjazd z Marcinem o pół godziny, a jak nie zdążę, to najwyżej nie zjem obiadu :)
Wychodząc z pracy o 15.30 zaczęłam wątpić w naszego wspólnego tripa, ze względu na deszcz, tak D E S Z C Z!
Nie pamiętam już kiedy kropiło/padało!
Kropiło po mnie do Stadeł. Nie rozciągałam trasy, tak jak zwykle, bo już nie chciałam przekładać godziny startu, a po dogadaniu się z Fortuną, wiedziałam,że mam czas zjeść i tak na razie jest duszno i pa(o)rno!
Wróciłam więc najszybszą możliwą trasą, zjadłam i... się położyłam!!!! :D
Pisze do Marcina,że nie jadę, "za dobrze mi się leży..." :D
OK, miśku to był żart! :P Daj mi tylko chwilę aż się mielone zasiedzi :P
Punkt wpół do 6 startuję!
Podchodzę do rowera iiii UPS! Stwierdzam kapcia! :O
Nawet wiem(znaczy podejrzewam), gdzie mogłam go złapać!! Ulica węgierska na wylocie ze Sącza jest naszpikowana szkłem!!!
O drodze rowerowej nie wspomnę! A Pan ze srebrnego forda się czepia,że mam ścieżkę, a asfaltem jadę!
Kapeć, kapciem, ale co innego mnie zmartwiło...Pierwsze, to fakt,że to jest mój (jeśli dobrze liczę) 4 flak w ciągu miesiąca!!! A drugie,to że dętka, przebija się i powietrze ulatuję ciągle w tym samym miejscu, to tu chyba opona winna?! Jutro to zbadam!!
Szybko biegnę po nożną pompkę, dobijam powietrza i jedziem, bo zaś się spóźnię!!!
Zabieram zwykłą pompkę ze sobą i sruuuuu :P
Całe życie na krawędzi! :P
Fortuna widocznie wystartował punktualnie, bo zdążył wyjechać mi na przeciwko! Spotkaliśmy się w Podrzeczu, a mieliśmy w Chełmcu! :D Ot takie moje małe spóźnienie! :D
Na dzień dobry poinformowałam go,że jadę na flaku... "genialnie, to śmigamy!"
Optymizm Marcina, dodał mi +50 do frajdy z tego wypadu :)
Wybraliśmy przejażdżkę w kierunku Limanowej.
Pytanie którędy, tzn. pytanie gdzie najmniej będzie bolało? Trzetrzewina odpada, Wysokie wtedy też, a jedźmy na Rdziostów i Męcinę! Jedziemy! Podjazdy z tej strony mniej wypruwają flaki(tu wnętrzności!) niż w kierunku do Nowego Sącza, nie jest źle.
Tak miało być, to miało być spokojne bajabongo...z flakiem :P
Mieliśmy nadzieję,że Staszka gdzieś na Rdziostowie spotkamy, bo do końca sierpnia się tam buja po lasach. Spotkaliśmy kilku endurowców,ale Staszka niet.
Jedziemy dalej! W Męcinie pitt-stop na dopompowanie wody i powietrza w kole, bo już się ślimaczyła jazda, a czekały kolejne podjazdy. Powietrze dobite, wychodzi na to,że wystarczy go na jakieś 25 km :P

W Mordarce na tym 8% podjeździe zażyczyłam sobie fotkę z zachodzącym słońcem iiii w tym momencie minęło nas dwóch EUROpro kolarzy na super szosówkach <3
I o dziwo! Jak mnie mijali obydwoje powiedzieli "cześć!" Taaak chłopaki lubię... Wasze szosy! :D
Minęli nas, więc szybka ta fota i spawamy za nimi :) Pech chciał,że jechali idento jak my :P
W Mordarce, zamiast skręcić do centrum Limanowej, odbiliśmy za nimi na Wysokie! Tam ze względu na mój defekt(ja się pytam gdzie się zgubił mój wóz techniczny?!) miałam zamiar zjechać wprost na Łąki Gostwickie, czyli prosto do domu, ale Marcin mnie przekonał,że przecież zapętlając do Chełmca przez Trzetrzewinę będziemy mieli najlepszy zjazd ever! :P Tyle to ja też wiem! :D Tamtejsze serpentyny znam na pamięć! I od dołu i od góry! :P
Rezygnuję,więc z tego zjazdu na Łąki i jadę dalej z Marcinem, zakładając że najwyżej w Chełmcu zaś dobiję powietrza :)
Podjazd od strony Limanowej aż na Wysokie jest stromy i długi, ale wczoraj ja nie wiem co za moce nas tak szybko pociągły do góry! Nie zdążyło zaboleć, a na wiosnę tam umarłam! :D Cisnąć z prędkością 30 km/h pod górę na Wysokim, na tripie "bajabongo", super!
O mamo! Co to był za zjazd!
Licznik na kierownicy Marcina pokazał ponad 70 km/h! Rowery się bujały, nasze pyski śmiały, a pod kościołem w Trzetrzewinie miśki z suszarkami wprost na nas! Suszą! :D Nic to! Noga mocniej na pedała i spadamy! :P
Tak "zdroworozsądkowo" rzuciłam okiem przez ramię, czy aby nas nie gonią, ale widocznie inne mieli rozkazy :P
Po zjeździe, żółwik radości w Chełmcu i kolejny pitt-stop na powietrze dla mojej opony! :D
Mało, mało, mało mi było! :P Dochodziła 20, więc Marcin pożyczył mi tych swoich fikuśnych lampeczek i się rozdzieliliśmy :P
W Podrzeczu zaś musiałam dopompować... tym razem bidon i pognałam dalej!
Jeśli już jestem na rowerze, to tak chcę wykorzystać ten wieczór do końca! Nie żałuje!
Przejazd przez Stary Sącz nocą jest piękny!!!! <3 I te ciepłe, letnie powietrze!
No sztachałam się jak narkoman! :P
Do domu wróciłam chwilę po 21, ale poziom szczęścia był/jest ogromny! :P Boszeeee kocham to!
Postanowiłam,że odkręcę koło, zabiorę go jutro autem na serwis i poproszę kogoś "profesjonalnego" o stwierdzenie czemu, akurat w tym miejscu dętka się dziurawi! Nie wielka ta dziura, bo jak po szpilce(dlatego objechałam tego tripa), ale jest i trzeba coś z tym zrobić!
Nie mogę zostać bez roweru na weekend, wolny weekend! :P
Kategoria Stóweczka
- Dystans 53.76km
- Czas 02:18
- SpeedAVG 23.37km/h
- SpeedMaxxx 45.60km/h
- Kalorie 1278kcal
- Podjazdy 261m
- Sprzęt Giant Brass 2
Środa....
Środa, 12 sierpnia 2015 · dodano: 13.08.2015 | Komentarze 0
"Środa minie tydzień zginie", to prawda :D A weekend caaaaałłłyyyy wolny! <3Dzisiaj nie było problemu ze wstaniem i punktualnym wyjechaniem do pracy, ale za to po zmianie, wystartowałam do domu później o 20 min, bo koleżanka mnie zmieniająca przyniosła pyszne lody, więc się chwile zasiedziałam :P Zrobimy lodową tradycję w klubie fitness :D
W tamtym tygodniu ja lodami częstowałam, w tym Paulina :P 1:1 :p
Po starcie 20 min po czasie, wpadłam w korek i już musiałam slalomami między samochodami, chodnikami i asfaltem manewrować!
Dochodzę w tym do wprawy! :D Po powrocie do domu lekki zgon i chwila oddechu, a potem kolejne obowiązki! Nawet do upału już przywykłam :)
Lato trwaj! <3
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 52.64km
- Czas 02:08
- SpeedAVG 24.68km/h
- SpeedMaxxx 46.40km/h
- Kalorie 1278kcal
- Podjazdy 173m
- Sprzęt Giant Brass 2
Wtorek.....
Wtorek, 11 sierpnia 2015 · dodano: 12.08.2015 | Komentarze 0
Pobudka o 5.30, kanapki zrobione wieczorem, czekały na mnie w lodówce, więc tylko się ubrałam, zabrałam kanapki i sruuu.5.45, to idealna godzina,żeby przy dobrych wiatrach zdążyć przed 6.30 dotrzeć do klubu :)
Czyli nie dużo czasu zajęło mi obczajanie czasu przejazdu na 6.30 do pracy :)
Po pracy jak to po pracy, mnóstwo stopni na polu, dużo słońca i ogólna spalara :P Na dwóch bidonach wody, to ledwo wrócę do domu!

Strach z pracy i klimatyzacji wychodzić :D
Jednak tak, wolę taką pogodę od tej zimnej, smutnej i deszczowej! Lato trwaj! :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 52.25km
- Czas 02:15
- SpeedAVG 23.22km/h
- SpeedMaxxx 46.00km/h
- Kalorie 1240kcal
- Podjazdy 128m
- Sprzęt Giant Brass 2
Poniedziałek......
Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · dodano: 11.08.2015 | Komentarze 0
Po przepracowanym weekendzie, nie ma chwili odpoczynku, trzeba było się ogarnąć, zmyć z siebie weekendowe zmęczenie i ruszyć w trudny kolejnego tygodnia :)Rano jeździ się jeszcze całkiem przyjemnie,nie jest zimno ( chociaż zakładam już drugą bluzkę z długim rękawem) a wręcz jest idealnie :) Gorzej w drodze powrotnej, kiedy to po 14.30 praktycznie w szczycie upałów muszę wracać do domu po pracy :)
Muszę ale i chcę :) Świadomie zostawiam samochód pod domem i wybieram rower :) Jest lato, jest pogoda i jest trening!
Pogoda zawiedzie, wtedy mam nadzieję(obrażony?!) iżonowóz nie odmówi współpracy :P
Od początku sierpnia mamy małą zmianę w klubie. Mianowicie pracujemy od 6.30 rano do 22.30 wieczór, więc moja poranna zmiana zaczyna się właśnie o 6.30. Oznacza, to że muszę wstać wcześniej z dobre 20-30 min,żeby na spokojnie dojechać do pracy.
I tak jak pracując od 7, wstawałam 5:45 i na spokojnie, mogłam się ubrać i ogarnąć, tak teraz wstając 5.30(na razie!) zdążam się tylko ubrać :) O jedzeniu śniadania nie ma mowy, ale za pół godziny to nie padnę :) Dzisiaj jeszcze kanapki musiałam sobie przygotować, więc na styk, dosłownie na styk przyjechałam do klubu :) 6.27, więc ja tylko szybko się przebrałam, zaczesałam i już otwieram coby Ewka nie musiała się niecierpliwić pod drzwiami :)
Ogarnę optymalny czas przejazdu na 6.30 i dojdę do ładu, wszystko z czasem! :)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 103.66km
- Czas 04:39
- SpeedAVG 22.29km/h
- SpeedMaxxx 60.50km/h
- Kalorie 2161kcal
- HRmax 171 ( 86%)
- HRavg 130 ( 65%)
- Podjazdy 809m
- Sprzęt Giant Brass 2
Kto rano wstaje... :D
Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 11.08.2015 | Komentarze 0
Ja to naprawdę mam fiu bździu w głowie :DKto normalny ustawia budzik w niedzielę na 5 rano tylko po to,żeby przed pracą wykręcić połowę z zaplanowanej stówki? :D
Tak, it's me! :D Już oswoiłam się z myślą,że jestem nienormalna, a na punkcie roweru mam bzika :P
Więc, bez marudzenia po tym jak zadzwonił budzik i kazał wstać, wstałam, ubrałam się i już o 5:15 śmigałam pod górę w stronę Limanowej :) Nie zjadłam śniadania, nie wiedziałam jak długo bez śniadania pociągnę, ale nieraz zdarza mi się jechać "na wczorajszym" :P Tylko,że to "nieraz" nie trwa dłużej jak pół godziny! Tu trwało ponad 2!
Po wyjechaniu na Wysokie miałam chwilę oddechu, co starałam się wykorzystać, na luźniejszą jazdę,żeby bez tego śniadania nie paść :)
Zjazd do Limanowej jak zwykle szybki i aerodynamiczny :P Nie miałam pojęcia,że aż tak mogę się złożyć na rowerze :D
W Limanowej odbiłam w kierunku Sącza iii tu zaczęła się gorsza jazda, bo praktycznie ciągle lekko pod górkę, oprócz oczywista rzecz jasna tych wszystkich szybszych zjazdów na których aż oczy łzawią :P
Końcówka moich porannych wojaży wycisnęła na mnie resztki potu, kiedy próbowałam wyturlać się pod Rdziostów :P
Tak przy okazji, ten podjazd robi się coraz mniej wkurzający i z czasem łatwiej go pokonywać :) Niech ja sobie tylko szosę kupię a do niej w gratisie spd :D Nie będzie na mnie mocnych we wsi(już nie ma! :D)
Po odpokutowaniu 8h w pracy,zaczęłam ponowną batalię, tym razem nie z podjazdami, a z sakramenckim upałem!
Wychodząc z klubu, spojrzałam na aplikację pogodową i ujrzałam optymistyczne 36 stopni, lol! :D
No nic, twarda jestem, nie dam się :D
Kieruję się w stronę Starego Sącza,by później odbić w stronę Łącka, tak im więcej up-ów tym lepiej! :P
Pogoda jakby łaskawsza,zaczęło się chmurzyć i nawet przez chwilę pomyślałam,żeby zawrócić, bo straszyło burzą :O
Jednak nieeee, zaryzykowałam i nie żałuję :) Podjazd pod Czarny Potok przy takiej temperaturze, to istny wytop całego ciała, ale spoko! :P Im mniej tłuszczu tym lepiej(no aleee bez przesady!) :D
Do domu wróciłam coś przed 19, a satysfakcja z wykonanego treningu była ogromna :)
Bo jak to ktoś kiedyś ładnie powiedział: "Nie ważne o której,ale ważne w jakim humorze wstajesz!" :P Dobry trip!
Kategoria Stóweczka
- Dystans 54.54km
- Czas 02:25
- SpeedAVG 22.57km/h
- SpeedMaxxx 55.20km/h
- Kalorie 1273kcal
- Podjazdy 219m
- Sprzęt Giant Brass 2
Praca i premia górska!
Sobota, 8 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 0
Weekend w pracy, o mamo jak to przeżyć? Jestem, (czuję to) kompletnie wypompowana!Chyba naprawdę muszę pomyśleć o jakimś urlopie, bo inaczej padnę!
Sobota rano, gdyby nie sen z goniącym mnie niedźwiedziem, to pewnie telefon z dzwoniącym budzikiem wylądował by za oknem! :O
Tak to nawet się ucieszyłam,że mnie nie zjadło :D
Wstałam, zrobiłam sobie jedzenie do pracy i wystartowałam! Już gorąco! :O
Przesiedziałam,zamulona w pracy 8h(kto wgl w taki upał przychodzi ćwiczyć?). Stan zamulenia pokazuje,że większość ludzi wybrała wodę :D
Po zamknięciu klubu, wyszłam z klimatyzowanego pomieszczenia jak do piekła! O mamo! I co tu zrobić?
Wrócić "normalnie" do domu, czy robić standardowe kółko do domu? :) Of course,że to będzie kółko! :D
Nie było tak strasznie, nawet nie "łapałam" czerwonych świateł, więc nie musiałam się zatrzymywać :P
Po dojechaniu do Brzeznej, stwierdziłam,że mimo upału mam jeszcze na tyle siły,że mogę spróbować zobaczyć jak wygląda TA straszna góra w Chochorowicach, którą podjeżdżali na sądeckim etapie kolarze TdP :)
Zaczyna się miło:

Dzięki Czesław za najlepszy Tour na Świecie!
Jadę więc wyżej, bo patrząc we środę na telebim dostrzegłam napisy dopingujące zawodowców, chcę je widzieć! :P
Ciężko tam jest, bardzo ciężko, ale się nie poddam! Pewnie oni jadąc na kilku mniejszych przerzutkach więcej niż ja mieli łatwiej, ale mi też nikt tam nie kazał jechać i co najważniejsze nikt nie powiedział,że będzie łatwo! :)
Ciągnę i umieram, po drodze focąc, niezłe napisy. Niezłe, bo biorąc pod uwagę fakt,że TdP po raz pierwszy kręci się w tych okolicach, to i tak ładnie,że ktokolwiek pomyślał o napisaniu czegokolwiek :)

#AllezKwiato!

20%!!! Nie chciałam tego widzieć! :P Swoją drogą musiał, to ktoś ogarnięty pisać :) Byle jaki laik nie ogarnia przecież "kolarskich procentów" :P

#AllezPolacy! :)

Pchajcie, bo ja już nie mogę! :D
Jakoś się wyturlałam! Teraz szybki zjazd w dół na Brzezną(od drugiej strony!) i już prosto do domu :)
Wypociłam na tej górskiej premii chyba całą sól z organizmu! Poczułam to kiedy wspinając się do góry pot zalał mi oczy i zaczęło szczypać!!!
Moja teoria okazała się trafna, bo na jej potwierdzenie miałam wieczorne drganie mięśni! Muszę się dosolić :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 70.22km
- Czas 03:03
- SpeedAVG 23.02km/h
- SpeedMaxxx 60.60km/h
- Kalorie 1575kcal
- HRmax 170 ( 86%)
- HRavg 138 ( 70%)
- Podjazdy 494m
- Sprzęt Giant Brass 2
Mi się zachciało w taki upał! :P
Piątek, 7 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 0
Chciałam odbić sobie słaby tydzień w piękną pogodę :PNo dobra może nie był słaby, ale tyle rowerowych emocji było,że ciężko się było ze wszystkim wstrzelić w grafiki :P
Wymyśliłam sobie tą Zawadkę, bo tam jest podjazd i to dość stromy i długi, a w głowie ciągle mam czekający mnie Rajd :)
Wystartowałam zaś o 9, ale już było gorąco! :) Plan był prosty! Spróbować obrócić tą rundę przed 12, czyli przed kumulacją upału!
Jechało mi się całkiem fajnie, nie czułam jakiegoś zapieku nóg, chociaż wiem,że jadąc z kimś pewnie i tak bym została z tyłu, bo moje tempo okazało by się za wolne :P
Jadę, Chełmiec, Rdziostów(pierwszy podjazd)...

Widok z góry na kamieniołom w Klęczanach.
...Marcinkowice(tu mijam się z Wojtkiem), Chomranice i tu odbijam na Tęgoborze, rozpoczynając podjazd pod Zawadkę. Uff, pufff jak gorąco! Wody mam na tyle, zabezpieczyłam się, więc co jakiś czas polewam głowę i kark dla ochłody.
Znam już dobrze tą górę, więc wiem i to mnie chyba ciągnie do góry,że na szczycie będę miała nagrodę w postaci pięknego widoku na Jezioro Rożnowskie i szybki(chłodzący) zjazd w dół do Tęgoborzy! Mijają mnie auta, które same mają problem z wyturlaniem się na górę! Iwona bądź twarda, nie odpuszczaj!
Nie odpuszczam! Z płucami na wierzchu wyjechałam, teraz nagroda :)
Po zjeździe kieruje się w stronę Nowego Sącza. Nie przepadam za tą drogą,bo to główna droga ze Sącza do Krakowa, ale na szczęście przejazd nią nie trwa aż tak długo, jakoś przeżyłam te tabuny rozpędzonych TIRów :)

Wjazd do Sącza od strony Dąbrowy.
W Sączu mając jeszcze spory zapas czasu postanawiam jechać do domu przez Stary Sącz, a nie przez zaś Chełmiec! :)
Grzeje po mnie fest, siódme jak nie ósme poty ze mnie wychodzą, ale jest dobrze :)
Do domu wpadam 20 minut po 12, więc prawie się udało wcisnąć w oczekiwany czas powrotu! Ave lato!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 32.01km
- Czas 01:20
- SpeedAVG 24.01km/h
- SpeedMaxxx 48.30km/h
- Kalorie 773kcal
- Podjazdy 98m
- Sprzęt Giant Brass 2
Tour de Pologne 2015!
Czwartek, 6 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 0
Co za emocjonujący czas! :PWczorajszą metą 4 etapu TdP rozpoczęło się wielkie, dwudniowe święto kolarskie w Nowym Sączu! <3
Co za emocje, widoki i wszystko co najlepsze :P
W pracy ustawiłam grafik pod siebie,żeby i we środę i we czwartek móc oglądać to kolarskie przedsięwzięcie :P
Środa:
Od rana we środę byłam taaaka niespokojna i podekscytowana,że wysiedzieć w pracy nie mogłam :D

Już od rana Sącz żył popołudniowym wjazdem kolarzy do miasta :)
Po pracy, udałam się prosto na sądecki rynek, by móc z bliska zobaczyć bus grupy etixxu :P

W drodze na rynek....
Przy okazji na rynku wykręciłam dobry czas na trenażerku firmy tacx i dostałam bidon :D

Po emocjach na rynku postanowiłam zejść do mety etapu sprawdzić jak tam się impreza rozkręciła :P
Zaczęły mijać mnie grupowe autokary, Tinkoff Saxo, Astany, Lotto Jumbo,czy Lotto Soudal, jesssu mam ciary! :D


Schodzę więc z coraz większymi emocjami na Prażmowskiego, a tam kolarski raj!
Trwa przygotowanie do startu wyścigu Nutella mini TdP, dzieciaki jak zawodowcy, wypruwają z siebie żyły :P

Zostaję tam!!! Jestem w raju! :P
Chodzę między ustawionymi straganami, oglądam, pytam, macam, ojej ja to wszystko chce mieć! :P
Coraz więcej ludzi przybywa na metę , trzeba zająć sobie dobre miejsce do patrzenia na finishujących kolarzy :)
Rozpoczyna się transmisja z etapu. Kolarze wjechali już w znajome mi tereny,są na Wysokim bomba! Co za zajebiste uczucie patrząc,że Ci najsławniejsi i najlepsi kolarze jeżdżą "moimi" drogami :D
Widząc,że w ucieczce jedzie 2 Polaków dostałam ultrazawał! :O Pchamy kurde, pchamy! Wiedziałam,że po zjeździe z Wysokiego na Biczyce, skręcą na Podrzecze,żeby w Chochorowicach rozpocząć górską premię! Jak tu ich nie dogonią, to nasi mają ten etap :P
O moje biedne serce!
Cisnął chłopaki pod tą ściankę w Chochorowicach, a mnie nogi bolą! Nigdy tamtędy nie wyjeżdżałam, właśnie z obawy o tą stromiznę, ale zjeżdżając musiałam się odchylać w tył coby mnie nie przerzuciło przez kierownicę :P

Wyjechali! Przewaga nad peletonem zmalała, ale nie na tyle,żeby nie dało się tego wygrać!
Allez Bodnar! Allez Zieliński!
Drugi ultrazawał! :O
Po dosłownie "chwili" dla mnie zaczęły się okrążenia wokół Sącza, 3 rundy i meta!
Kolarze z prędkością światła mijali linię mety przy kolejnych okrążeniach, pozostawiając za sobą ostry pęd powietrza!
Rozpoczynając ostatnią rundę przewaga ucieczki zmalała do kilkudziesięciu sekund, omatkoboska!
Kiedy na horyzoncie ostatniego okrążenia zobaczyłam tą wspaniałą uciekającą trójkę z dwoma Polakami, zdarłam gardło!
Brawo Polacy! Dobra robota! :D

Dumnam!

Warto było stać w deszczu i czekać te 3.5h na zwycięzców :P Brawo, brawo, brawo!!!!
Czwartek:
Mimo ogólnego niewyspania od emocji i wrażeń,zerwałam się rano już przed 7 z łóżka coby ogarnąć co nieco w domu, zjeść śniadanie i na spokojnie wyruszyć z powrotem na kolarskie święto! Dzisiaj start 5 etapu, mam większe nadzieję,że pooglądam,pododaje otuchy i porobię zdjęcia naszym narodowym gwiazdom i nie tylko :P
Wystartowałam już o 9 i spokojnym tempem na około dojechałam na sądecki rynek :)

Tam już wszystko gotowe do zabawy, tylko jeszcze kolarzy nie ma :P
Ustawiam się moim zdaniem w najlepszym miejscu i czekam! Robi się gorąco i to nie emocje, a upał!!!! Biedni kolarze, czeka ich na prawdę ciężki dzień!
Jest 10.15, do startu dzisiejszego etapu pozostaje coś koło 2,5h długo jak na taki skwar, ale to się dzieje raz na jakiś czas, warto! :D
Stoję i obserwuję, co jakiś czas podchodzi ktoś znajomy, gadamy, jakoś zlatuje :)
Przyjeżdża dyrektor i sprawca całego zamieszania wspaniały niegdyś kolarz Czesław Lang! Wita i pozdrawia kibiców rozdając autografy, ma facet formę!

Przed 12 pojawiają się pierwsi kolarze z LOTTO JUMBO, podjeżdżają podpisać listy startowe.
Po nich coraz więcej i więcej!

Nasz narodowy CCC Sprandi Polkowice

Francuski Ag2r - La Mondiale

Szwajcarski IAM Cycling

Hiszpański Movistar

Francuski FDJ :)
I wielu wielu innych :)
Wszyscy, którzy chcą wystartować muszą listę podpisać, czyli podjechać na rynek i wrócić na linię startu, belissima!
No to czarujemy i czekamy na autografy i zdjęcia w zamian dodając słownej otuchy :P
Mam kolejny ultrazawał o mamo :D Ilu ich jest! I te rowery! <3

W oczekiwaniu na swoje 2s z Najaktywniejszym Kolarzem 72 Tour de Pologne Kamilem Gradkiem :D

Mam go! Kamil i Iżona, yolo! :D

Jest i zwycięzca sądeckiego etapu Kamil Zieliński :) Pytałam o fotkę together, ale przeprosił, musiał lecieć się grzać, bo start coraz bliżej :)

Jest i Mistrz Świata Michał Kwiatkowski! :)
Niestety ani zdjęcia ani autografu od Mistrza nie dostałam, no bo Mistrz rządzi się swoimi prawami :P

Teamowy kolega Michała Kwiatkowskiego, Michał Gołaś nie stronił od kibiców i cierpliwie rozdawał autografy i dał się focić :) Miły gość! :)
Po podpisaniu list startowych punktualnie o 12.43 rozpoczął się start 5, najdłuższego etapu tegorocznego TdP!
Zawodnicy mieli do pokonania 223 km z metą w Zakopanym!

Na pierwszym planie zawodnicy kazachskiej Astany z Fabio Aru na czele, który miał swój sądecki fan club na rynku :P

Mam ich wielu i wszystkich zabieram ich do domu <3
Po wielu pięknie spędzonych chwilach podczas tych dwóch jakże kolarskich dni trzeba było wrócić do rzeczywistości i "normalnego" świata :) Mam nadzieję,że w przyszłym roku TdP także będzie miał możliwość przejechania po sądeckich drogach, bo to świetna impreza promująca nie tylko miasto, ale także sportowy tryb życia! :)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 60.99km
- Czas 02:51
- SpeedAVG 21.40km/h
- SpeedMaxxx 64.90km/h
- Kalorie 1381kcal
- HRmax 166 ( 84%)
- HRavg 132 ( 67%)
- Podjazdy 617m
- Sprzęt Giant Brass 2
Limanowa up!
Wtorek, 4 sierpnia 2015 · dodano: 05.08.2015 | Komentarze 0
Nosiło mnie na rower, nosiło :)Od początku wiedziałam,że to będzie Limanowa. Po pierwsze, to była trasa przejazdu kolarzy na 4 etapie TdP, po drugie są wzniesienia, więc trening przed Rajdem wokół Tatr idealny :)
Po niedzielnej stówce w nogach śladu nie było, więc bez bólu i jęku wyjechałam na Wysokie, a potem jedno wielkie wziuuuuum do Limanowej :) Zacne prędkości zaznaczyłam :) W drodze powrotnej, niestety chcąc nie chcąc musiałam zmagać się z wiatrem, ale jak na zjazdach się dobrze złożyłam, to i prawie 65 km/h zobaczyłam :P I to poczułam,jeah! :D
Zdążyłam przed 12 wyjechać w Rdziostowie (coraz mniej) męczący podjazd i po zjechaniu w dół skręciłam na nową obwodnicę północną :P Mniam!!! :D Po wjeździe do Sącza Nowego, kierunek na Stary i już prosto do domu!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 110.26km
- Czas 04:47
- SpeedAVG 23.05km/h
- SpeedMaxxx 53.00km/h
- Kalorie 2604kcal
- Podjazdy 1014m
- Sprzęt Giant Brass 2
I <3 Podhale :)
Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 0
Wczoraj cała sobotę poświęciłam dla domu i rodziny :) Dawno tak na luzie nie spędziłam tego dnia :) Jak nie praca, to pielgrzymka, jak nie pielgrzymka to praca, a wczoraj luz :)Dzisiaj nie zakładałam nic, bo nie miałam z kim jechać, a nie lubię sama w niedzielę jeździć, ale skoro obudziły mnie dzwony (w nie naszym kościele!) o 6.30, to wstałam i poszłam na 8 do kościoła.
Tu z góry założyłam,że jak już będę po kościele, to jak mnie najdzie na tripa, to już będę wolna :P
I naszło mnie :P Co prawda pogoda zrobiła się bardzo niepewna! Z dogrzewającego słońca, które wysmażyło mnie przed kościołem (tak wiem, to kara za nie wchodzenie do kościoła, na mszę :P) zostały same, deszczowe chmury!
Ale kurde ja miałam ochotę na rower,no! :D
Uparłam się i pojechałam! Tak mi się pomyślało o Przełęczy, a że Przełęcz jest na Podhalu, a że ja kocham to Podhale, no to dwa razy myśleć nie musiałam :D
Pierwszy raz mnie pokropiło w Maszkowicach, ale u moresów na przystanku zatrzymywała się nie będę!!!
Jadę dalej! W Zabrzeży już się zatrzymać musiałam(chciałam, szkoda roweru, mokre klocki piszczą! :P) i przeczekać falę deszczu! OK, ogarnę fejsbuki :D
Po pół godziny przerwy, mogłam jechać dalej. Jeszcze trochę kapało z nieba, ale jak popatrzyłam tam do przodu gdzie jechałam, tam świeciło słońce <3
Do Przełęczy o dziwo nawet mi się nie ciągło! A przecież Ochotnica, to najdłuższa wieś w Polsce!
Całe 20km lekko pod górę, a na górze zjazd z Przełęczy z pięknym widokiem na Tatry <3 Bosze jak ja kocham tamte strony!
W górach jest wszystko co kocham!

Za każdym razem przejeżdżając przez Ochotnicę Górną zastanawiam się gdzie dokładnie mieszka nasza Kasia Niewiadoma?
Kiedyś podawała adres do autografów, ale nie zapisałam :P I tak jej teraz nie ma w domu, baaa nawet w kraju <się ściga!> :)
Jadę i jadę, wjeżdżam na włości Rusnaków, ale Staszka też nie ma w domu :P

Dojeżdżam na szczyt, krótki sik stop, foteczka i zjeżdżam! Asięmimorda cieszy! :P Uwielbiam, no po prostu uwielbiam :P
Dojeżdżam do"mojego" zakrętu na którym zawsze (kiedy tam jestem) staje i podziwiam po prawo Taterki...

Czemu ten aparat taki ślepy!

....a z przeciwka Czorsztyn <3

Fota musi być :P Ino samowyzwalacz nie wie,że jeziorko miało być całe!
Posiedziałam, pojadłam, popiłam i kiedy stwierdziłam,że nie chcę, ale muszę wracać, wstałam i pojechałam w dół, ihaaa!
Uwielbiam ten zjazd (zresztą już mówiłam, ja tam wszystko uwielbiam! :D)!
49 szybkich zakrętów do pokonania aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...... :D
Po zjeździe do Knurowa, odbijam w lewo za strzałką na Nowy Sącz. Informują mnie po drodze(znaki!),że do kościoła w Dębnie pozostało mi 1.5km, aleee mój zachwyt nad Tatrami się przedłużył, więc olewam to.
Wiem i zawsze jest to dla mnie ciężkie doświadczenie kiedy muszę w drodze powrotnej pokonać podjazd w Kluszkowcach!
Za pierwszym razem, (pamiętam ten raz jak dzisiaj!) musiałam stawać w połowie i odpoczywać!!! Żal!
Dzisiaj na szczęście jestem ten etap wyżej kiedy, podjeżdżam to na jednym wydechu, oł je! :D Czyli prawdziwe jest stwierdzenie,że trening czyni mistrza!

Po owym podjeździe, ostatni look na Tatry i spadam do moich sądeckich poziomów! :P
Na tym zjeździe do Krościenka, dogoniłam i wyprzedziłam(a jakże!) 4 chłopa i się już im dogonić nie dałam!! Fifki! :D
Wjeżdżam w kolejną niekończąca się miejscowość. O matko Tylmanowa jest nudna jak flaki z olejem i bułka z masłem czy jakoś tak! :p
Żeby pozbierać więcej up-ów zamiast na łatwiznę jechać przez Łącko, odbijam na Czarny Potok i do zapieku katuję nogi pod górę!
Nie ma że boli! Rajd wokół Tatr sam się nie przejedzie! :D
Jak to zawsze sprawiedliwie bywa po podjeździe jest zjazd i ten zjazd prowadzi mnie aż do Podegrodzia.
Tam wjeżdżam od tyłu coby popatrzeć, czy mi się opłaca wracać tu wieczorem na festyn, aleee nieeeeeeee, dziadownia, będę leżeć! :D
Patrze na zegarek jest 16.03, no to kuwa ogień, bo na 16.25 przewidziany jest finish I etapu TdP, muszę to widzieć, bo beze mnie to się nie liczy! :P
Kręcę ile mogę i wygrywam, finish jest mój :P #AllezKwiato!
Ładowanie baterii na Podhalu!
Kategoria Stóweczka