Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 145.00km
    • Czas 05:15
    • SpeedAVG 27.62km/h
    • SpeedMaxxx 86.40km/h
    • Kalorie 3374kcal
    • Podjazdy 1448m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Zbiórka z Bike Atelier :P

    Niedziela, 15 maja 2016 · dodano: 16.05.2016 | Komentarze 2

    Co za trip! W końcu poczułam,że mam nogi :D
    Zapowiadało się niewinnie, normalne 115 km, ale to nie było normalne 115 km, to było piękne! :P
    Rano obskoczyłam do kościoła coby się już nie spinać po jeździe, bo chyba bym tam zasnęła :P
    Wszystko fajnie ino zaś się spóźnię (tak czułam!), bo nim wróciłam i się przebrałam, to już byłam spóźniona z wyjazdem!
    Na szczęście przyjechałam idealnie(na czas wyjazdu, bo na zbiórkę, już 15 minut byłam spóźniona!), na 10:15 :D
    Prawda prawdą,że jak usłyszałam jakieś piski w (dzień wcześniej wymienianym) łańcuchu sobie pomyślałam,że może Michał by kuknął co to, ale kto późno przychodzi, to wiecie... :P
    Grupka spora, utworzył się 15 osobowy peletonik, super! :P
    Nie studiowałam dokładnie trasy, ale wiedziałam,że ma być coś z Boguszą i Zakliczynem i reszta dziura w trasie :P
    Miałam nadzieję,że się nie zgubię! Hue hue jakby mnie tak zostawili, gdzieś w Ciężkowicach tobym się zgubiła! :v
    Tempo jazdy spoko, co prawda na podjazdach chłopaki mi uciekali, no ale to chłopaki!
    Dobrze wiem,że podjazdy są u mnie słabe, dlatego je tak tłukę!!!
    Pierwsza poważna górka to podjazd w Boguszy, niby nie jakiś stromy, ale taki jakiś nie swój :P
    Zjazd za to był fenomenalny, tylko ten wiatr....
    Kiedy rano otworzyłam oczy stwierdziłam,że pogoda uda się nam świetnie do czasu aż nie poczułam zajebistego wiatru :O
    No nic my "kolarze" to twarde sztuki!
    Gdzieś koło setnego kilometra stwierdziłam zaś,że mogłam jednak zostać w domu i mieć w%^&ne na rower, ale nieeeee!
    Teraz walcz!
    Z Boguszy w kierunku Grybowa, Bobowej a potem Ciężkowic. GDZIEŚ nie zauważyłam gdzie, kiedy było płasko jak na stole, zagapiliśmy się z Wojtkiem i odpadliśmy z grupy! Nijak nie szło ich dogonić! Im nam się robiło szybciej, tym wiatr wiał mocniej ojoj :O
    Na szczęście "ucieczka" zwolniła i mogliśmy do nich dojechać :P
    W tym momencie uświadomiłam sobie,że łatwo naprawdę łatwo wylecieć z grupy, a pościg może wiele kosztować!

    Nie pamiętam też GDZIE był pierwszy sik stop (bo drugi był Gródku), ale to nie ważne :P
    Przed Zakliczynem role się odwróciły i to ja z Beatą i Sebastianem (naszym wiatrołapem :P), po prostu urwaliśmy się od reszty grupy i nigdzie się nie śpiesząc, liczyliśmy że szybko nas dogonią :P
    No cóż, baby urwały chłopów! :D
    Im bliżej Zakliczyna tym Beata straszyła "jakimś" nie miłym podjazdem. Tam chcieliśmy poczekać na resztę zakładając,że i tak nas peleton zje, bo to "jakiś" podjazd ;)
    Podjazd był i to nie jeden, a im więcej kilometrów w nogach tym każda najmniejsza hopka była podjazdem :D Ale o to w tym chodzi nie?! 

    Grupka nas dojechała i dalej razem pchamy się w ten wiatr...
    Do wiatru dochodziło ogólne zimno. Dziękowałam sobie w duchu,że nie zostawiłam kurtki w domu! :P Chyba bym zamarzła na pierwszym lepszym zjeździe albo po prostu dzisiaj byłabym chora :O Zimna Zośka daje popalić, pomyślałam...!
    Kiedy zaczął się podjazd pod Dąbrowę moje nogi jakieś takie luźne się zrobiły i chciały szybciej kręcić :D
    Albo nie szybciej tylko mocniej :P
    Korzystałam więc z "zaproszenia" do szybszego kręcenia i kręciłam ile mogłam,ale w sumie to ja już chciałam zjeść ten rosół w domu :P 
    Po zjeździe do Wielogłów, ostatni ogień ile kto jeszcze może i w końcu jesteśmy w Sączu! :D

    I tak przyznam się, dawno na prawdę dawno mnie nogi nie bolały po rowerze,aż do wczoraj... :P
    Podobno tylko jak boli, to jest progres :)
    Po rozjechaniu się spod sklepu pozostała kwestia powrotu w pojedynkę do domu... Każdy kozak, a nikomu już nie starczyło odwagi potowarzyszyć mi na rowerze w drodze do domu :D :D. No dobra Wojtek chciał mnie podwieźć autem, ale to nie wypada!
    Przecież nie mogę wrócić na tarczy (w aucie) do domu! :D
    Trochę walki z wiatrem, trochę ze sobą, ostatecznie wygrałam! Nie dałam się zajechać chłopakom! :D
    Dzięki Panowie (i Panie!) i oby do następnego :P

    Zdjęcia ściągnięte(nielegalnie! :D)od Bartka!
    Kategoria Stóweczka



    Komentarze
    Izona
    | 13:58 środa, 18 maja 2016 | linkuj Ja też! :D
    Tofik83
    | 16:30 wtorek, 17 maja 2016 | linkuj ja pierdziu !! :)
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iszeb
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com