Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 115.80km
    • Czas 04:50
    • SpeedAVG 23.96km/h
    • SpeedMaxxx 57.20km/h
    • Kalorie 2227kcal
    • Podjazdy 1235m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Dolina Popradu

    Sobota, 5 maja 2018 · dodano: 06.05.2018 | Komentarze 0

    Kiedy dwa tygodnie temu Paulina przyjechała do mnie z zamiarem wspólnego objechania pętelki wokół Popradu, nie wiedziałam,że tak szybko zaś się tam znajdę :P
    Pierwsze podejście zostało zniszczone przez mój defekt przerzutki, ale teraz musiało się udać :P
    W szerszym składzie, bo Paulina zabrała ze sobą Joannę i z bardziej bojowym nastawieniem udałyśmy się na podbój Popradu :P
    Dla mnie trasa żadna, bo znajoma, dla nich niekoniecznie.
    Chociaż w sumie i dla mnie wiele nowości, bo postanowiłyśmy sprawdzić rzucającą się w oczy ostatnim razem ścieżkę po drugiej stronie Popradu.
    Ale po kolei ;)
    Dziewczyny zameldowały się u mnie pod domem okropnie punktualnie, no szacun baby :P
    Ja jeszcze w lekkiej rozsypce, a one już w sumie gotowe do startu :P
    Nic to, nim one złożyły rowery i ja byłam gotowa do wyjazdu :)
    Pogoda jak dla mnie idealna, Paulinie coś zimno było, ale spoko Mamuśka jeszcze zdążysz się zagrzać :)

    Najpierw na Piwniczną i oby jak najmniej główną drogą. Ciężkie zadanie, bo w sumie cała Dolina prowadzi główną drogą, ale zdarzają się wyjątki.

    Ruch na drodze większy jak w niedziele, ale znośny. Trochę nerwowych kierowców. A weź Babo/Chłopie wsiądź na rower i od razu Ci się buzia uśmiechnie, a nie pchaj się w tą pogodę do auta!

    Do Piwnicznej szybko poszło.

    Chwila standardowego postoju przy źródełku i jedziemy, ale jedziemy inaczej niż ostatnio.
    Tak trzeba odkryć sens tej ścieżki po słowackiej stronie.
    Szybki skręt na mostek i już przeprawiamy się przez Poprad w kierunku granicy.

    Tu mały pitt-stop, bo pociąg :P

    I po przekroczeniu granicy, a za oznaczeniami drogi rowerowej, znalazłyśmy się na intrygującej nas ścieżce rowerowej :)

    Dobra droga, asfalt czadowy, bez dziur i słowackiej tarki i te otaczające nas lasy, czad :P

    W którymś momencie GPS pokazywał że się nam urwie droga, znaczy będą kamyrdole iiii były matko, co to była za katorga :P

    Wszystko mnie już bolało,a to tylko 2 może 3 kilometry takiej jazdy.
    Chyba już wolałam jechać główną i ruchliwą drogą :D
    Kiedy od nowa rozwinęli nam asfalt, dojechałyśmy do końca tej ścieżki i okazało się,że jesteśmy już w Żegiestowie, nieźle :P

    Co ekipa to ekipa :P

    Z Żegiestowa lecimy razem w kierunku Andrzejówki. Tu jeszcze spoko, bo w lesie, ale dalej trzeba było cisnąć na zmiany,bo strasznie wiało.
    Dobrze że nas trzy jechały,bo było o wiele łatwiej, bo jakbym miała to sama jechać tobym zwątpiła!

    Do Muszyny z wielkim oporem, do Krynicy z nadzieją na kawę i ciastko :P

    #czujęsiękolarsko :P

    Dobrze się siedziało, długo się czekało na zapiekanki, ale koniec końców warto było, bo od razu jakoś tak siły więcej przybyło :P
    Szczerze? Nie lubię tej Krynicy, bo wszędzie ciasno i dużo ludzi.
    Prawie jak w Szczawnicy :P
    Kiedy już zaczęłyśmy się zbierać, ostrzegłam dziewczyny przed podjazdem pod Krzyżówkę, ale sama stwierdzam,że on od tej strony wcale nie jest straszny.
    Ten od strony Sącza więcej żył wypruwa, no i dlatego jest tam segment :P
    I tu muszę stwierdzić,że nie znałam Asi, ani jej jazdy, ale daje sobie kobitka rady.
    Z Pauliną jechałam nie pierwszy raz, więc wiem jak jeździ, ale z Joanną  była to moja pierwsza jazda i jest zawodnik :P

    Z Krzyżówki do Sącza jazda to bajka :P
    Ciągle lekko z góry na dół, czasami tylko jakaś śmieszna zmarszczka, ale ogólnie dobra droga :)
    Nawet mimo wiatru, prędkości jakie mogłyśmy wykręcić mnie osobiście zadowalały :P
    Pewnie,że jakby wiało w plecy byłoby łatwiej no ale nie można mieć wszystkiego :P
    Po wjeździe do Sącza, intensywnie wyobrażałam sobie na których ulicach jest w miarę spoko asfalt,coby już nie poniewierać rowerów po dziurach, a w Sączu ich jest od groma :P
    No i tak znalazłyśmy się na rynku :D
    Faktycznie szkoda rowerów :D
    Dziewczynom Sącz nie obcy, więc nie było się co nad nim rozczulać.
    Ostatni przejazd zamykanym jutro mostem heleńskim i ostatnia prosta do domu.
    W domu jak to w domu, zimne piwo a na deser obiad iiiii można żyć dalej :P
    W końcu udało się zaliczyć "uzdrowiskową" Dolinę Popradu bez przygód i uszczerbkach (chyba) na sprzęcie, optymistycznie kończąc długi weekend majowy :P




    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa losie
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com