Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 62.23km
    • Czas 02:32
    • SpeedAVG 24.56km/h
    • SpeedMaxxx 59.40km/h
    • Kalorie 1080kcal
    • Podjazdy 450m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Who is the boss? :D

    Czwartek, 11 października 2018 · dodano: 12.10.2018 | Komentarze 3

    Wiecie,że jazda na rowerze nigdy się nie nudzi? :P
    Wiecie!
    Wiecie,że jak jest taka pogoda jak teraz, micha się podwójnie cieszy?
    Wiecie!
    Wyżyć się nie mogę na tym rowerze, cały rok jazdy, a mi mało i mało! ;)

    O jak ja drobiłam nogami w pracy,żeby już, JUŻ być na rowerze!
    Kiedy się w końcu doczekałam, z ogromnym zdziwieniem odkryłam,że dwie warstwy ubrania na górze, to zdecydowanie za dużo!!!
    Matko, już wyjeżdżając z domu, miałam ochotę się rozbierać :D
    Świetna ta pogoda!
    Koniec końców nie rozebrałam się, bo po prostu szkoda mi było czasu, na takie zabawy.
    Dzień zdecydowanie za szybko nam już ucieka :o

    Połowa października, a ja dalej na króciaka, no love so much!

    Pojechałam w stronę Łącka z zamiarem zwiedzenia Ochotnicy i tak się kierowałam ;)
    Po drodze podziwiałam przepiękne okolice w jesiennej szacie, które na prawdę powodowały jeden wielki AHHHH.... <3

    Nim dojechałam do Ochotnicy, w Zabrzeży konieczny mi był postój, bo przecież ja od rana na samych bułkach, bo na obiad mi szkoda było czasu :D
    Rozumiecie?
    Obiad, to pół godziny w plecy. Zasiedzenie obiadu w brzuchu kolejna godzina w tył!
    I co? I noc, a nie rower!
    Weszłam do pierwszego lepszego sklepu i naładowałam do kieszonek mnóstwo kalorii :D 

    Bo tak smakuje życie...! :D
    Po zjedzeniu z automatu połowy zapasów, ruszyłam dalej mając nadzieję,że w Ochotnicy jeszcze działa zachodzące słońce...
    Niestety nie działało :(
    Zjechało już za otaczające tą miejscowość drzewa i lasy, pozwalając całej wsi jak długa i szeroka pozostać już w cieniu do kolejnego ranka :P
    A szkoda, bo na prawdę miałam ochotę przejechać ją całą :P
    Chociaż patrząc na czas mojej jazdy, pewnie by mi dnia brakło i dopiero wtedy bym zmarzła i podziękowała sobie w duchu za zabranie drugiej warstwy :D
    Kiedy stwierdziłam,że jazda przez tą wieś nie ma sensu, bo nie ma słońca i nie ma kolorków, zawróciłam.
    Zawracając, zauważyłam świetne miejsce na pstrykanie jesiennych fotek!!!

    Ekstra co? :P
    Tak mnie wena twórcza wzięła,że pstrykałam i ja i pstrykał samowyzwalacz.
    Kiedy to samowyzwalacz miał rozkaz pstryknąć, ja bawiłam się w modelkę :D 
    Patrzcie na efekty mojej "ciężkiej" pracy :D
    Pracy kolarza, amatora i do tego fotografa laika:

    WHO IS THE BOSS? :D



    Tyle!
    Fajne nie? :P

    Kiedy pokazałam tą sesję Chopusiowi zapytał:
    "Co Ty wozisz ze sobą jaki stojak, czy co?"
    Ja mu na to weeeeź, stojaki są dla amatorów!
    Ja wykorzystuję elementy przyrody i nie tylko :D
    Są kamienie, są korzenie no i jest bidon! :P
    I nie trzeba żadnego trzepackiego stojaka :D

    Kiedy ogarnęłam,że już przed 17,a ja mam ze 30 km do domu, zwinęłam "sprzęt", ubrałam kamizelkę, (bo już ostygłam) i ogień w kierunku domku <3
    Po wyjechaniu z mojego fotograficznego azylu, stwierdziłam jednak,że nie ma się gdzie śpieszyć, bo na "normalnym" terenie i poza Ochotnicą jeszcze spoko dnia jest. 
    W drodze z Łącka na Czarny Potok musiałam się rozbierać, bo kamizelka, to jednak było za dużo :P
    W tym momencie przeleciało mi przez myśl,żeby wracać przez Łukowicę i dalej przez Przyszową do domu.
    Jeśli tak,to w Czarnym Potoku odbić za kościół i chwilę się jeszcze powspinać,ale patrząc jak szybko zjeżdża słońce, zaniechałam tego pomysłu!
    I bardzo dobrze, bo jadąc normalną drogą i tak już prawie po ciemku wróciłam, a co dopiero by było jakbym sobie tych górek podokładała?
    Ciemna noc murowana! 

    Super było, dzisiaj też to powtórzę, ino na innej trasie :D 



    Komentarze
    Roadrunner1984
    | 18:30 poniedziałek, 15 października 2018 | linkuj Identycznie używam korby i kamienia lub kijka jako podpory :P. Fajny TRIP POZDRO Izka
    Izona
    | 08:38 sobota, 13 października 2018 | linkuj dzięki nalini68 ;)
    nalini68
    | 21:04 piątek, 12 października 2018 | linkuj Brawo.
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zdraz
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

    Counterliczniki.com