Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w kategorii

    Więcej jak 20, mniej niż 100km

    Dystans całkowity:40736.61 km (w terenie 699.20 km; 1.72%)
    Czas w ruchu:1804:30
    Średnia prędkość:22.53 km/h
    Maksymalna prędkość:165.80 km/h
    Suma podjazdów:237220 m
    Maks. tętno maksymalne:185 (93 %)
    Maks. tętno średnie:162 (82 %)
    Suma kalorii:958060 kcal
    Liczba aktywności:831
    Średnio na aktywność:49.02 km i 2h 10m
    Więcej statystyk
    • Dystans 65.40km
    • Czas 02:38
    • SpeedAVG 24.84km/h
    • SpeedMaxxx 72.40km/h
    • Kalorie 1455kcal
    • HRmax 178 ( 90%)
    • HRavg 151 ( 76%)
    • Podjazdy 675m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Patelnia w Trzetrzewinie, czyli ojeju jak się ojeździłam :D

    Sobota, 12 marca 2016 · dodano: 12.03.2016 | Komentarze 0

    Miało padać, caaaały czas... :D
    Jakoś nie padało ciągle, ale co jakiś czas sobie mżyło, nie problem,żeby jechać :P
    Od rana kupa roboty. Zostałam sama w domu ze sprzątaniem i gotowaniem, już mi się po tym nic nie chciało :O Jednak mam tak,że dopóki nie siądę, dopóty moje siły są jak nadprzyrodzone :D Tak, to pewnie ADHD :p
    Więc...(wiem, nie zaczyna się zdania od więc :P) jak już posprzątałam,ugotowałam no i zjadłam, tak widząc przez okno,że ciemno ale nie pada, ubrałam się i pojechałam!
    Ojeju to jest już chyba silna wola człowieka żeby w taki ponury dzień chciało się kręcić! Tak mam silną wolę! :P
    Zdarza mi się,że potrafię przez 8h  patrzeć na ciastka w pracy i nie zjeść ani okruszyny! :D
    Wracając do dzisiaj... Jechałam na Łącko,inaczej niż przeważnie. Najpierw przez Olszanki i Czarny Potok dopiero z powrotem do Łącka. Deszcz co jakiś czas straszył, ale stwierdziłam, że jak mnie zleje to i tak szybko nie poczuje, bo mam na sobie chyba ze 4 warstwy :P Takie uroki Sralpe!
    Wjeżdżając do Łącka popatrzyłam za siebie i stwierdziłam,że ta "fala" mżawki jest za mną, ja przed nią uciekam! :P
    Spoko loko jadem dalej. Do domu się muszę wrócić przecież mimo wszystko :P
    Kiedy dojechałam do ronda w Naszacowicach, już miałam wjeżdżać do Podegrodzia kiedy sobie pomyślałam: że przecież mi się fajnie jedzie,jadę dali! :D
    Kieruję się w stronę Chełmca, najpierw obwodnicą Podegrodzia, później obwodnicą Zachodnią i tam zaś w głowie "gupi", ale wartościowy pomysł, nie Sącz, a Trzetrzewina! Tak! Up, Up, Up! :P 
    Ja nie cierpię podjazdów, nienawidzę! Jednak pojechałam do góry! Jej jakie zdziwko! :D Na Biance nie jest tak ciężko jak na Traktorze :P
    Mimo wszystko nie cierpię podjazdów! 
    Wspinam się więc do Trzetrzewiny. Pierwszy odcinek do kościoła dość szybko idzie, następny jeszcze lepiej(wiem, zawsze może być lepiej!). Skręcam za znakiem na Chochorowice, zjeżdżam górską premią TAURONU z zeszłorocznego TdP, napisy ciągle żywe!
    I love it! :P
    Tu już nie powinno boleć, nie bolało! Była petarda! Ktoś wie ile Kuni Mechanicznych ma ten włoski diabeł? :D
    Żeby zjechać jak najbliżej domu, skierowałam się na Litacz, tu kawałek wspinaczki pod szkołę,trochę się zaś w przerzutkach zgubiłam i te dwa dojęte kundle!
    Z Litacza już prosto z góry na dół do Gostwicy, stamtąd do domu ;)

    Więc reasumując...suchą nogą,yyy wróć! Suchym kołem przebrnęłam przez "ulewne" opady deszczu i w drugi dzień mojego dłuugiego weekendu zaliczyłam fajnego tripa :P

    PS: Jutro to mi się już chyba nie będzie chciało! :D


    • Dystans 68.20km
    • Czas 02:30
    • SpeedAVG 27.28km/h
    • SpeedMaxxx 63.40km/h
    • Kalorie 1611kcal
    • HRmax 181 ( 91%)
    • HRavg 162 ( 82%)
    • Podjazdy 641m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Nie ma złej pogody na rower... :)

    Piątek, 11 marca 2016 · dodano: 11.03.2016 | Komentarze 4

    No nie ma :P
    Od wczoraj, od 14.30 mam ten dłuuuugi (opisywany kiedyś) weekend :D Tylko pogody nie mam :O
    W sumie to się wcale na rower nie wybierałam dzisiaj, ale tak mnie nosiło z nudów,że jak tylko zrobiło się jaśniej wstrzeliłam się w "okienko pogodowe" :P
    Co prawda szkoda mi było trochę Biankę ciągnąć na takie wodne podboje, ale przecież kupiłam ją po to żeby na niej jeździć, a nie się na nią patrzeć :D
    Więc pojadłam ciastek "na obiad" i przepraszając mamuśkę stwierdziłam,że już muszę jechać, bo za chwilę będzie lało :P
    Obiad nie ucieknie, "okienko" już tak :P
    Jak ostatnio mi się nie udało pojechać do Piwnicznej tak dzisiaj z rozpędu i o Słowację zahaczyłam i Mníškiem nad Popradom do domu wracałam :P

    Świetnie mi się jechało! Co prawda wolałam nie rozglądać się dalej na boki, bo widoczki żadne,a te Voldemortowe chmury nie zachęcały do kontynuowania wycieczki, no ale przecież nie pada, to jadę dalej! :D
    Asfalty w niektórych miejscach były mokre na tyle,że po prostu do*bałam sobie nówkę sztukę rower! :D
    Kiedy dojechałam do Starego Sącza, już miałam wjechać na drogę rowerową i skierować się prosto do Brzeznej, jednak tak mi jeszcze trochę mało było, więc przejechałam przez cały ten Sącz aż do Podegrodzia i stamtąd dopiero do domu :P
    Ogólnie to mi się podobało, a fakt posiadania szosówki jest najbardziej  zajebiasztym faktem dotychczasowego życia :P
    Najlepszy zakup ever! :D
     

    • Dystans 45.20km
    • Czas 01:41
    • SpeedAVG 26.85km/h
    • SpeedMaxxx 59.40km/h
    • Kalorie 890kcal
    • HRmax 173 ( 87%)
    • HRavg 146 ( 74%)
    • Podjazdy 136m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Pierwsza mokra jazda w roku!

    Wtorek, 8 marca 2016 · dodano: 08.03.2016 | Komentarze 0

    Miało być tak pięknie... I było :D Tylko trochę mokro!
    Z pracy wyszłam chwilę po 14, myślę sobie świetnie, mam czas żeby sobie pojeździć, to pojechałam :P
    Początkowo kierowałam się na Piwniczną, ale już w Starym Sączu zmieniłam kierunek, bo zaczęło padać, tak! Żeby nie wracać tą samą drogą po porostu chciałam zapętlić, więc zapętlałam. W SS już byłam mokra, ale kiedy wjechałam do Podegrodzia przestało padać, no to jadę dalej :P Jedna obwodnica, druga i już jestem w Nowym Sączu. Na moście heleńskim korek, no tak ludzie z pracy jeszcze wracają. Zaczyna znowu padać, nie wyprzedzam, jadę sobie za Q7, me gusta :P
    Po zjechaniu z mostu, skręcam na Małą Wieś i tam spokojnie dojeżdżam do głównej drogi prowadzącej do domu :P W Podrzeczu odbijam jeszcze na Chochorowice i czuję,że mi nie dobrze, przesadziliśmy z koktajlami w pracy :D :v Dobrze,że do domu już nie daleko, bo by mi nosem wyszło :P
    Wróciłam do domu, Bianka ochrzczona, jak ja ją do pokoju wcisnę? :P Się wcisła,laska! :v

    • Dystans 30.00km
    • Czas 01:06
    • SpeedAVG 27.27km/h
    • SpeedMaxxx 57.60km/h
    • Kalorie 1080kcal
    • Podjazdy 112m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Oszukać wiatr i noc, lol :D

    Niedziela, 6 marca 2016 · dodano: 07.03.2016 | Komentarze 2

    O jak mnie ten wiatr wczoraj podenerwował!!! :O
    Od rana do 14 miałam duuużo czasu na dłuuuugiego tripa...
    Co z tego jak wiatr, a raczej huragan robił swoje?! Ja tylko mogłam się wściekać,że nigdzie nie jadę!
    To znaczy ja mogłam jechać, ale co za przyjemność jadąc, stać w miejscu? Żodna!
    Kiedy koło 12.30 wiatr się uspokoił wkurzyłam się jeszcze bardziej, bo już wiedziałam,że teraz nie zdążę nic zrobić, bo na 14 muszę być wyjściowa :P
    Po wkurzałam się i wyszłam z domu.
    Dopiero jak wróciłam (przed 17-stą) stwierdziłam,że chyba zdążę coś obrócić na małe wynagrodzenie mojej dopołudniowej wściekłości!
    Zdążyłam, tylko wracałam już w ciemności brrr.... :P Muszę se w końcu porządne lampki kupić :P
    Co zauważyłam na tej szybkiej rundzie? Że po pierwsze primo do 18 jest jeszcze jasno, a po drugie jak opanuje przerzutki i dokupię SPD-ki, to kurde ta maszyna będzie latała :D
    Idzie jak burza! :D Kochom ją! <3

    • Dystans 75.20km
    • SpeedMaxxx 66.60km/h
    • Kalorie 1580kcal
    • HRmax 174 ( 88%)
    • HRavg 124 ( 62%)
    • Podjazdy 553m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Rozdziewiczanie Bianki :P

    Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 06.03.2016 | Komentarze 3

    Wszyscy kupują szosę, kupiłam i ja :P
    Zakochałam się od nowa w jeździe na rowerze omnomnom <3 <3
    Rowerek przyszedł we wtorek kiedy ja byłam w pracy, najdłuższe 8h życia (tzn. czekania na powrót do domu :P)!
    Udało się,że Marcin poskładał mi go już następnego dnia iiii mogłabym jeździć, aleeee czasu nie miałam,pech!
    Czas znalazł się dopiero w sobotę :P I wykorzystałam go bardzo :P 
    Wiało, co każdy mówił że to na szosie straszne, ale jakoś przebrnęłam przez wiatr :P Z założenia miałam jechać na Łącko ale odwidziało mi się, bo wiatr :P Pojechałam w przeciwnym kierunku aż znalazłam się w Limanowej :P
    Wiem ostatnio się powtarzam, ale samo się tak :P
    Gdyby nie fakt,że zgłupiałam nad ilością przerzutek w rowerze (Giant był prosty 1 z przodu, 8 z tyłu i wio!), tobym uznała,że wypad był fest udany :D
    A tak to ja największe podjazdy zaczynałam na najcięższych biegach :P Myliły mi się manetki ot tak no! :D Naumim się i będzie git :D
    Na zjazdach trzeba uważać,żeby się złożyć w zakrętach, a na podjazdach w końcu mam lżej pod nogą (jest opcja lżejszej przerzutki!) :D  W sumie to dzisiaj mam tylko zakwasy na barkach, ale tego się spodziewałam po przejściu z pozycji "a like boss" na pozycję "aeroeuropro" :P Się przyzwyczaję :)
    Poza tym wiosno napitalaj, bo mi się za krótkimi ubraniami tęskni <3 


    • Dystans 70.20km
    • Czas 02:52
    • SpeedAVG 24.49km/h
    • SpeedMaxxx 54.70km/h
    • Kalorie 1266kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 151 ( 76%)
    • Podjazdy 398m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Bajabongo z Ochotnicą :P

    Niedziela, 28 lutego 2016 · dodano: 29.02.2016 | Komentarze 2

    Pogoda na niedziele miała być i była :) Ja miałam plany na rower i rower był, tylko ciut inaczej jak planowałam :P
    A planowałam tak: iść do kościoła na 10.30, wrócić i iść na rower, ale... :P
    Siostra w zeszłym tygodniu skończyła 18 lat i popiliśmy! :D
    Zamiast po kościele iść na rower,zasiadłam z resztą rodzinki przy stole i wciągłam drineczka na jednym wdechu :D
    Tata się ucieszył "załatwiłem Cię, na rower już nie pójdziesz dzisiaj"! Takiego! Pójdę! Poszłam! :D
    Może to nie było zbyt rozsądne, ale drink nie był mocny, po nim zjadłam pyszny obiad i suma sumarum na rowerze znalazłam się dopiero jakieś 3h po jego wypiciu, po prostu jadąc nie czułam,żebym cokolwiek wypiła! :P
    Wiem, w razie jakiegoś potrącenia mnie czy kontroli trzeźwości miałabym pozamiatane! Na szczęście nic z tych rzeczy nie miało miejsca :)
    Miało być bajabobgo, było! :P Nie chciało mi się walczyć z podjazdami, wybrałam się w kierunku Krościenka, tam gdzie miałam jechać w zeszłą sobotę :P
    Jechało się spoko, bo w miarę płasko, tylko oczywiście pod wiatr, standard! Fajnie ciepło, w powietrzu wiosna i ćwierkające ptaszki, aż słuchawkę z ucha wyciągłam coby się nasłuchać natury :P 
    Jadę sobie sama, nie widzę żadnych kolarzystów, aż do Jazowska para PROsiaków, którzy nie znają rowerowej kultury na drodze!
    Ujechałam do Zabrzeży i naglę słyszę za sobą:"dawaj, dawaj! Dawaj z nami!" Oglądam się, a tu jakiś tabun kolarzy, wow! :D
    Krzykłam dokąd jadą kazali jechać to się dowiem. Pojechałam! :P

    Cała ta grupka była z Ochotnicy. Od Zabrzeży aż do skrętu w Tylmanowej na Ochotnicę trzymałam z nimi tempo, przy okazji poznając kilku członków tej zgrupki :P
    Zauważyłam w tym całym peletonie dziewczyny ubrane w barwy Nestle Pacyfik, czy z Raboliv. Faceci byli w BBC Czaja.
    Fajna grupka,kurde w Sączu taką znaleźć :P Od Andrzeja dowiedziałam się,że ta dziewczyna z Raboliv, to nikt inny jak mamuśka naszej Kasi Niewiadomej, a obok niej jej tata :P Świetnie! Z Kasią mi się JESZCZE nie udało przeciągnąć na kole, ale z jej rodzicami już tak :D
    Zaprosili na wtorkowo-czwartkowo-niedzielne zgrupki...za 2 tygodnie zaczynają maltretować szosy, super!
    Za dwa tygodnie i ja będę miała swoją perełkę :P
    W sumie, to kiedyś w Czarnym Potoku tą właśnie grupkę mijałam, tylko wtedy w niej na 100% jechała też Kasia :P 
    No nic, fajnie widzieć,że duch w narodzie nie ginie i rowerowe szaleństwo nabiera rozpędu :P
    Rozstaliśmy się na skręcie do Ochotnicy, bo ja nie zmieniając planów nadal chciałam jechać w stronę Krościenka :P
    Jazda z tą grupką trochę mnie wsparła, bo się wmieszałam w tłum i przed wiatrem uchowałam, ale jadąc dalej sama nie mogłam się doczekać kiedy zawrócę i wiatr zrobi za mnie robotę :P
    Dojechałam do punktu "zawróć" i mnie popchało :P Pchało aż do Moresów, tam zawsze wmordęwiatr :P
    Mimo wszystko cisło mi się bardzo dobrze. Wcześniej chłopaki z Ochotnicy stwierdzili,że noga mi podaje, więc moje ambitne ego wzrosło na wyższy poziom :P Do domu wróciłam jeszcze za widoku, dzień coraz dłuższy :P Super! :D
    Ogólnie to polecam jeździć, ale jeździć z głową. Może moja dzisiejsza jazda na podwójnym gazie nie była wzorowa, ale to się już więcej nie powtórzy, bo to ani przyjemne, ani odpowiedzialne! :)
    Amen
    PS: Nie polecam pić zimnej wody z bidonu, zamraża wnętrzności i organizm traci siły na jego ogrzewanie, zamiast te siły zamieniać w moc w nogach :D
    To tyle z mądrości Waszej Iżonki ;)





    • Dystans 38.00km
    • Czas 01:30
    • SpeedAVG 25.33km/h
    • SpeedMaxxx 55.80km/h
    • Kalorie 1254kcal
    • HRmax 177 ( 89%)
    • HRavg 157 ( 79%)
    • Podjazdy 111m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Dwie pętelki szczęścia :P

    Czwartek, 25 lutego 2016 · dodano: 26.02.2016 | Komentarze 2

    Miałam wolne, było zimno!
    Czwartki już od jakiegoś czasu mamy wolne przy zmianie na rano,od marca wolny czwartek zamieni się na wolny piątek co w ostateczności zrobi prawie 4 dni weekendu :P
    (Wolny piątek i cały weekend ma osoba ze zmianą na rano, czyli we czwartek wychodzę z pracy o 14.30 i wracam dopiero w poniedziałek na 14.30 :D)!
    Na razie mamy luty. No dobra jest luty, nie ma co się fochować,że ja mam wolne a na polu brzydko i ledwo 5 stopni. Równie dobrze mogłoby być -15 i pół metra śniegu :P W sumie dla mnie jeśli nie leje i jeśli nie ma mrozu, to mogę jeździć :P 
    Tak więc zbierałam się na tą przejażdżkę od rana,ale tak mi schodziło,że w końcu miałam odpuścić! No ale jak to odpuścić? W wolny dzień kisić się w domu? Brrr! :O 
    Jak się już ubrałam, tata wrócił do domu i potrzebował mojej pomocy "na już"! Omnomnom to ja się ubierałam 15 min po to żeby się teraz zaś przez 15 rozbierać, a po wszystkim zaś ubierać o matko! Godzinę stracę na samo ubieranie i rozbieranie! :O
    Ale jak mus to mus :P 
    Pomogłam i zaś się ubieram :D :D Teraz już mnie nikt nie powstrzyma! No chyba że noc, bo wystartowałam dopiero koło 15.40!
    Dobrze mi się jechało. Wiatr jest już tak nieodłącznym elementem każdej mojej wycieczki,że już nawet przestaje zwracać na niego uwagę :D Niech se ciulek wieje! :P
    Jadę i jadę i dość szybko mi się pokonuje założoną pętelkę, więc postanawiam zrobić drugą, a bo czemu nie? :) 
    Założyłam tą jedną  z tego względu,bo myślałam,że po tej jednej już zamarznę, a tu nic z tych rzeczy :D
    Z drugiej pętelki już prosto do domu na porządne rozciąganie :P To rozciąganie tak mi weszło w krew, że czuję jak mi mięśnie dziękują za ten nawyk, a ja dziękuje Dominikowi za jego świetny wykład w BIKE ID, który przekonał mnie,że stretching jest równie ważny jak jedzenie :P  

    PS: I jest już pół tysiąca wykręcone w tym roku! :P


    • Dystans 46.50km
    • Czas 02:12
    • SpeedAVG 21.14km/h
    • SpeedMaxxx 61.90km/h
    • Kalorie 1593kcal
    • HRmax 175 ( 88%)
    • HRavg 154 ( 78%)
    • Podjazdy 590m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Góra i dół i góra, góra, góra...zjazd!!! :D

    Sobota, 20 lutego 2016 · dodano: 21.02.2016 | Komentarze 2

    Weekend okrojony,sobota wolna, niedziela w pracy...
    Kiedy się w sobotę obudziłam i zobaczyłam śnieg na polu, pomyślałam: chyba zdążę upiec dzisiaj ze 3 serniki... :P Na szczęście jeszcze mi nie odbiło! Popatrzyłam na pogodę, przeczytałam czego się można spodziewać później, w radiu też obiecywali przejaśnienia, no więc na razie sprzątam :P Chwilę mi zeszło, bo zostałam z tym zadaniem sama w domu, ok nie pierwszy raz :P W między czasie zrobiłam syrop na kaszel jakiś naturalny z internetowego przepisu (marchewka+imbir+miód). Kazałam rodzicom pić, bo kaszlą jak gruźliki. Wg opisu po 3 dniach picia tego syropu powinni być zdrowi, mają więc czas do jutra! :D
    Sprzątałam aż do obiadu!!! Po nim zaczęłam dopiero ubierać się na rower, bo stwierdziłam że oprócz zimnego wiatru, na zewnątrz jest dość przyjemnie, dość ^^
    Już miałam jechać w kierunku Krościenka, ale stwierdziłam,że tam będzie zimniej bo na pewno w ciągu dnia nie zdążył stopnieć śnieg :P Pojechałam więc w przeciwnym kierunku, na Chełmiec, Marcinkowice i Limanową :P Przynajmniej tam jest dużo podjazdów :P Krościenko byłoby za płaskie, czyt.za łatwe :P Zresztą na Krościenko nie miałabym tyle czasu, bo to ze 3h by zeszło, musiałabym po ciemku wracać!
    No więc jadę na tą Limanową, dobrowolnie skazuję się na podjazdy, sadomacho normalnie! :P
    O ile z początku się cieszyłam, bo jechałam z wiatrem tak już po wyjeździe na Rdziostów mój optymizm znikł kiedy nawet z góry na dół nie dało się rozpędzić,bo duło! Ehh... Na razie mi ciepło, fajnie się jedzie, ale im bliżej Limanowej tym więcej...śniegu?!

    Tu na Wysokim zima w pełni!

    Jak to? Przecież wcześniej go już wgl nie było!!! Mogłam jednak na Krościenko :P
    Już się nie wycofam! Dopóki słońce świeci jest fajnie :P Jadę góra, dół, góraa,dółł, góóóóóraaaa..... Wiedziałam,że tak będzie, ale to wszystko jest po coś :P Przed samą Limanową skręciłam w lewo i tam pokonując 8% podjazd (drugi już na tej trasie) wjechałam na drogę prowadzącą do Nowego Sącza. W zamyśle miałam jeszcze wyjechać na sam szczyt Wysokiego i stamtąd zjechać na dół do Trzetrzewiny i do domu przez Litacz, aleee jak byłam już na Wysokim...

    zobaczyłam Tatry, zaczęłam pstrykać fotki i ostygłam, tak zrezygnowałam, zamarzłabym chyba jadąc przez Trzetrzewinę!
    To następnym razem :) Tym zjechałam na Łąki i z zamarzniętymi stopami i palcami u rąk dojechałam do domu w między czasie przejeżdżając z krainy

    śniegu do

    wiosny :P
    Jak mi członki odmarzły(ta miłość do gór mnie kiedyś zabije! :P) upiekłam sernik, jeden! :D
    Ahoj! :P

    • Dystans 50.50km
    • Czas 02:14
    • SpeedAVG 22.61km/h
    • SpeedMaxxx 57.60km/h
    • Kalorie 1692kcal
    • HRmax 172 ( 87%)
    • HRavg 141 ( 71%)
    • Podjazdy 489m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Król Traktor Pierwszy-zjazdowiec :P

    Czwartek, 18 lutego 2016 · dodano: 18.02.2016 | Komentarze 0

    Jaka zajebiaszcza pogoda omnomnom :D <3 Już od wczoraj się na rower wybierałam, ale wczoraj "już mi zaplanowali" dzień, no bo po co się pytać czy mi pasuje tak jak oni chcą czy nie? :O
    Wczoraj się nie udało, więc dzisiaj chociażby się miało walić i palić to posprzątałam po śniadaniu i już po 10 szykowałam się do wyjścia :P
    Zaś góry, górki, podjazdy nie dam się tak łatwo zniechęcić :P Wiedziałam (a to rzadko się zdarza) gdzie mam jechać, Trzetrzewina od Chełmca oł jeah! :D Chcesz górki, chcesz w lipcu wystartować w TRR to cierp teraz, żebyś potem dojechała do mety :P
    Nie cierpiałam tak strasznie. Dziwne :P Jak porównam ten podjazd jechany kilka razy w zeszłym roku w moim wykonaniu z dzisiejszym, to w sumie nie ma porównania :P Dzisiaj nawet nie wrzucałam na najlżejszą przerzutkę :P Albo 2 albo 3 z tyłu (of course!) i jedziem (no bo z przodu ja nie mam przerzutek :D)! Nie wiem może to brak zimy i moje dość regularne jazdy? A może jednak to zimowe umieranie na spinningu? :P Nie ważne co, ważne że pomogło/pomaga :P

    I tak dookoła :P

    Wystyrmałam się na Wysokie, tam szybki look na zegarek ile mam jeszcze czasu do pracy, coby się zdecydować czy zjeżdżać na Łąki czy cisnąć dalej? Cisnę, bo dopiero po 11 :P 
    W Trzetrzewinie na odcinku "premii górskiej" TdP ciągle widać napisy dopingujące peleton, miodzio :P
    Jadę dalej na Kaninę, Siekierczynę i dopiero zjeżdżam na Naszacowice. Uwielbiam ten zjazd, to taka nagroda za całe 45 min wspinania się do góry :P Na tyle się nim cieszę,że dzisiaj wystrzeliłam tam z prędkością na miano QOMa, oł jeah :P Może nie podjeżdżam (jeszcze) na królewskie tytuły, ale zjeżdżam najszybciej :D Do końca roku, wszystkie QOMy w okolicy będą moje! Zrobim to!
    Zjechałam i dojeżdżając do Przyszowej zaś szybka myśl kończę i podjeżdżam już pod Długołękę czy jadę na Podegrodzie? Dobry mam czas,Podegrodzie! :P W Podegrodziu już bez prędkości,spokojny rozjazd i powrót do domu w wystarczającym czasie na rozciąganie,kąpanie i jedzenie coby tylko zdążyć do pracy :D

    • Dystans 50.50km
    • Czas 02:19
    • SpeedAVG 21.80km/h
    • SpeedMaxxx 65.90km/h
    • Kalorie 1691kcal
    • HRmax 175 ( 88%)
    • HRavg 149 ( 75%)
    • Podjazdy 409m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Walentynkowa lampa :P

    Niedziela, 14 lutego 2016 · dodano: 16.02.2016 | Komentarze 2

    Cały weekend wolny, dawno tak nie było :P
    W sobotę nie było czasu na rower, chociaż miałam takie plany. Plany są po to żeby je zmieniać, si? :P
    Zamiast jechać gdzieś tam, po coś tam rowerem na spontana kazałam mamie ubrać się w wygodne rzeczy i jedziemy na przejażdżkę, iżonowowzem :P

    Wymyśliłam sobie na prędkości,że wezmę ją na przechadzkę do Rytra, na ruiny zamku, ot tak dla dotlenienia i rozrywki :P
    Ostatnio spodobały mi się takie wycieczki niespodzianki organizowane przeze mnie z mamą :P
    Dawno na zamku nie byłam. W sumie do soboty, to tylko 2 razy w życiu :P Raz w podstawówce na wycieczce szkolnej, drugi raz dwa lata temu z Marcinem na rowerze :P W sobotę był 3 raz, fajny :P
    Na niedziele to w sumie planów nie miałam :P Wiedziałam,że ma przyjechać brat w odwiedziny, więc średnio mi się miało chcieć na rower, a jednak :P Kiedy wróciliśmy z kościoła, obrałam ziemniaki i warzywa, utłukłam cycka kury i stwierdzając że z resztą obiadu mama sobie już poradzi, po cichu bez oznajmiania całemu światu że jadę, pojechałam! :P
    Tak UP-y UP-y i jeszcze raz górki! Mam na nie ciśnienie, bo wiem,że słaba pod górę jestem, więc cisnę! Dyszę i przeklinam, ale wyjeżdżam! Pojechałam na Marcinkowice, bo chciałam stamtąd do Tęgoborzy, good idea :P Są podjazdy,są zjazdy pięknie :P
    Wiatr jak szalony, czasami pomagał, czasami wkurzał, ale taka już chyba jego natura!
    Nie najgorzej mi się wyjeżdżało pod Rdziostów, świetnie mi się zjeżdżało, aż mi oczy załzawiły (pomimo okularów) od pędu powietrza :P
    Mogłabym tak zjeżdżać i zjeżdżać, ale nie ja chce górki! Ujechałam kawałek i mam górę! Od Chomranic aż do Zawadki i ten początek sztajfa! Jadym! :D
    Tu też nie było źle, tzn. pamiętam czasy kiedy musiałam odpoczywać wyjeżdżając tam, teraz od któregoś już razu mnie to nie dotyczy! Progres? :P
    Wystyrmałam się, porobiłam foty i jazda w dół! 

    Na dole pozwoliłam sobie podjechać do Jeziora na całuśne foty, toż to walentynki <3 :D
    Popstrykałam i zbieram się do domu, już pora, bo głodna jestem! Najgorszy odcinek trasy przede mną! Niby droga płaska, ale strasznie ruchliwa,trasa Nowy Sącz-Kraków! Zawsze mam obawy jak tamtędy jadę, no ale jak trzeba....
    Kiedy wjechałam do miasta, poczułam się trochę bezpieczniejsza, ale tylko trochę! Jest niedziela, na drodze pełno niedzielnych kierowców, nie lubię ich!
    Wróciłam umęczona jakbym zrobiła przynajmniej ze 120 km, marzyła mi się micha mięsa i wiadro wody! Mięso dostałam iiiii rosół :D
    Dopiero wieczorem poczułam jak wiatr wysmagał mi twarz(albo to słońce i pierwsze tan linesy na czole? :P), a w poniedziałek poczułam jak walka z wiatrem oddziałuje na wszystkie członki mojego ciała! Prawie wszystkie :P

    Counterliczniki.com