Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 52.30km
    • Czas 01:57
    • SpeedAVG 26.82km/h
    • SpeedMaxxx 69.10km/h
    • Kalorie 1135kcal
    • Podjazdy 364m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Pokręciłam się ;)

    Środa, 22 czerwca 2016 · dodano: 22.06.2016 | Komentarze 4

    Jest tak piękna, letnia pogoda,że chociażby człowiek chciał nie jeździć, to i tak musi bo go nosi :P
    Nie, nie potrafię leżeć w słońcu na kocu i nic nie robić! :D 
    Obiecałam w domu,że wrócę wcześniej niż wczoraj, więc zrobiłam bardzo płaską trasę, coby się wrócić dzisiaj, nie jutro! :D
    Wiało trochę, ale od początku roku wieje,więc zdążyłam się tak jakby do wiatru przyzwyczaić :P

    (Żartowałam! :P)

    • Dystans 72.40km
    • Czas 03:04
    • SpeedAVG 23.61km/h
    • SpeedMaxxx 87.50km/h
    • Kalorie 1764kcal
    • Podjazdy 950m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Z rańca

    Wtorek, 21 czerwca 2016 · dodano: 21.06.2016 | Komentarze 9

    Ciężkie czasy dla mojej wolności rowerowej się skończyły!!! :P
    Teraz żeby jeździć najpierw mogę się wyspać i zjeść porządne śniadanie,żeby dopiero po tym ruszyć w świat! :D
    Ruszyłam o 9 i skierowałam się w stronę Strzygańca.
    Omnomnom nigdy nie podjeżdżałam tego podjazdu rowerem, do tej pory męczyłam tam iżonowóz ;)
    Nie powiem, tamtejsza górka dała się we znaki i płucom i nogom!
    Zjeżdżam przez Chochorowice i turlam się do Sącza, bo chcę (też po raz pierwszy) podjechać Dąbrową od tej strony ;)
    Tutaj nie zdążyłam się zadyszeć :P

    Zjeżdżam w dół, w kierunku Gródka,żeby za chwilę wrócić i przekręcić jeszcze podjazd od tej strony :)
    Celowałam zjechać do końca, ale dwie ciężarówki spotkały się na zakręcie i nie wiedziałam co to dalej będzie :D
    Zakorkowały drogę, więc ja nawrotka i spadam, nie czekam szkoda czasu :)
    Zjeżdżając na moje nieszczęście (albo i szczęście?) dopatrzyłam w lewo drogowskaz do Zbyszyc, hmmm nigdy tam nie jechałam, zaryzykuję, najwyżej się zgubię :P
    O matkoboska co to był za zjazd! Wpadłam chyba pod poziom morza :D :D
    Szybko, stromo i na końcu kręto! 
    Skończyło się z górki i kurde, nie wiem gdzie jestem, ale jadę przed siebie ;)
    Wyciągnęłam telefon i popatrzyłam na stravę.
    Jeśli dalej pojadę w tym kierunku, to zrobię pętelkę z podjazdem pod Dąbrową, ok chyba nie zginęłam :) 
    Faktycznie wyjechałam chwilę przed zjazdem Dąbrowa-Wielogłowy na który zaś wpadłam z prędkością bez hebli i już na dole skierowałam się w kierunku Tęgoborzy!
    Tam kusiło podjechać just,ale z założenia czekał mnie podjazd od Świdnika do Zawadki...
    Kruca, ten podjazd mnie dzisiaj nie zniszczył!!!
    Podjechałam go dużo lepiej niż za pierwszym razem, a mój oddech nie przyśpieszył ;)
    I od czego to zależy? ;)
    Zjazd do Chomranic i powrót przez Marcinkowice do Chełmca.
    W głowie siedziała mi jeszcze myśl podjechania w Brzeznej nad Instytut, ale słońce na tyle dogrzewało do głowy (prawie południe!),że wolałam wrócić do domu szybciej i mniej wymagająco ;)
    A z całości trasy i jej przebiegu jestem zadowolona! Tłuczenie podjazdów przynosi efekty ;)


    • Dystans 55.80km
    • Czas 02:21
    • SpeedAVG 23.74km/h
    • SpeedMaxxx 74.20km/h
    • Kalorie 1151kcal
    • Podjazdy 465m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Regen po dzielni :P

    Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0

    Miałam dzisiaj nie jeździć, miałam się wyspać!
    Kiedy rano mój przyzwyczajony do wstawania organizm obudził mnie o 5.45, oszalałam!!!!
    Co prawda zasnęłam jeszcze, ale tylko do 7!
    Wstałam, zrobiłam sobie porządne śniadanie, (bo jakoś mnie tak ubyło po wczorajszej wyprawie) i stwierdziłam,że pójdę już do kościoła, bo zasnąć i tak już nie zasnę :O
    Wróciłam iiii....trochę sobie pojeżdżę :D Tak chwilę bez szarpania i górek, taki regen na wypasie :P
    Nogi jakoś nie odczuwały wczorajszych podjazdów, tym lepiej dla mnie, bo to znaczy,że nie umrę a się pobujam! :P
    Zaryzykowałam nawet podjechać po raz pierwszy w życiu Łazy Brzyńskie od Jazowska, nooooo stawiało mnie tam ładnie! :D
    Więcej mi się nie chciało :) 


    • Dystans 105.70km
    • Czas 04:33
    • SpeedAVG 23.23km/h
    • SpeedMaxxx 76.30km/h
    • Kalorie 2796kcal
    • Podjazdy 1684m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Jezioro Rożnowskie

    Sobota, 18 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0

    W końcu Paulinka dotarła na moje włości ;)  Lata na nią czekałam! :v

    No dobra przyjechała, to pasuje ją gdzieś powozić coby jej się odmieniło ;)
    Poprzeczka na tripa postawiona wysoko, bo moim zdaniem żadna trasa w sądeckim nie pobije trasy i widoków na Podhalu! :)
    Jezioro Rożnowskie było dobrym wyborem,najlepszym!
    Żeby do niego dojechać trzeba i się powspinać i pozjeżdżać i powalczyć z wiatrem na płaskim :P Kumulacja!
    Kiedy się już ogarnęłyśmy do jazdy, na luzie, bez spiny pokręciłyśmy w stronę Rdziostowa, ot taka pierwsza hopka.
    Już po tych pierwszych kilkunastu kilometrach czułam,że to będzie gorąca wycieczka!!!
    W Chomranicach kierujemy się na Tęgoborze, ale najpierw czeka nas długi i początkowo stromy podjazd pod Zawadkę.
    Chyba się zdyszałam :D
    Ciągle w pamięci próbowałam odtworzyć przebieg trasy pielgrzymki do Częstochowy... 
    Tzn. ten moment kiedy z Zawadki zjechaliśmy gdzieś i wyjechaliśmy koło lotniska w Łososinie, dzięki czemu ominęliśmy just...
    No niestety moja pamięć podręczna nie potrafiła odtworzyć tego odcinka! :D
    Trudno, przynajmniej Paulina zobaczy na własne oczy te justowskie serpentynki :P
    Po wyjechaniu na górę czekał nas chwilowy kawałek po bardzo głównej drodze, krajowej, prowadzącej z Nowego Sącza do Krakowa.
    Droga krajowa to TIR-y,Szwagropole i te inne dziady :O
    Byle do Witowic!
    W Witowicach skręcamy w kierunku Rożnowa i ufff na jakieś kilkanaście/dziesiąt kilometrów zjeżdżamy z głównej drogi :P
    Raz tą stroną jechałam nad Jezioro.
    O ile dobrze pamiętam, to było w zeszłym roku z Marcinem. Niby drogę pamiętałam,ale jeszcze w piątek wieczorem wolałam się na googlach upewnić,że się nie zgubimy :P

    W Rożnowie kierujemy się na Gródek i  jak tu się nie zgubiłyśmy, to już nam to nie grozi :P
    Kolejne i kolejne, dłuższe i krótsze hopki i w końcu możemy sobie usiąść w tym upale i zjeść coś zimnego, na przykład loda.... :D

    Jak się tak rozsiadłam na tej ławce i patrzyłam na Jeziorko, stwierdziłam,że w sumie wygodnie tu mają, słońce niby trochę do czerepa dogrzewa,ale mi się nie chce dalej jechać, jest pięknie!!! <3


    Tak tylko przez chwilę myślałam, bo dobrze wiedziałam,że to dopiero połowa naszej dzisiejszej wycieczki :P
    Kiedy tak siedziałyśmy, nad głowami zawisły czarne chmury, które na szczęście nie sprowadziły deszczu, rozeszły się :P

    Z Gródka do Bartkowej,ostatni look na Jeziorko i wjeżdżamy w krzaki,żeby za chwilę puścić się bez hebli z Dąbrowej do Wielogłów :P
    Wytelepotało mózg przy tej prędkości na tych dziurach i łatach, masakra!
    Z Wielogłów do Sącza, zaś główną, w Sączu mały pitt-stop pod klubem i wracamy :P
    Żeby nie było za łatwo, powrót przez...Wysokie, oł jeah! :D
    Odkąd zaczęłam namolnie tłuc tamte serpentynki, to teraz jakoś nie robią na mnie już większego wrażenia :)
    Kiedyś na góralu, o tak! Podjechać z Chełmca na Wysokie albo dalej na Kaninę, to był wyczyn!
    Teraz jest fajnie, można się wspinać :D
    U góry dopatrzyłyśmy smugę z nieba, która zwiastowała,że nas zleje, bardzo!
    Że jako taki podjazd się skończył i w sumie jedziemy po płaskim, to pasuje docisnąć,coby zdążyć przed deszczem... Zdążyłyśmy!!! 
    Z Kaniny zjazd przez Raszówki i powrót przez Przyszową do domu ;)

    Taki był plan tripa,plan wykonany w 100%!
    Chociaż kiedy Paulina powiedziała,że chciałaby jeszcze o Stary Sącz zahaczyć myślałam żeby zamiast przez Przyszową wracać Starym Sączem, ale ta smuga z nieba i te ciągle wiszące chmury kazały nie ryzykować :P
    Do Starego Sącza pojechałyśmy po obiedzie...autem :D
    Fajnie kurde, mi się barz podobało!!!

    Mamuśka podobno też zadowolona, to ja czekam na następne takie tripy :D 



    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 51.20km
    • Czas 02:03
    • SpeedAVG 24.98km/h
    • SpeedMaxxx 67.00km/h
    • Kalorie 1143kcal
    • Podjazdy 563m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Do/z pracy...

    Wtorek, 14 czerwca 2016 · dodano: 15.06.2016 | Komentarze 0

    Rzadko kiedy ostatnio jadę do pracy rano rowerem.
    Te prognozy pogody pokazujące burze z piorunami i ulewnym deszczem nie zachęcają do wybierania się na 8 h, ba nawet na 11 h rowerem.
    Przeważnie jest tak, że rano przed 6 kiedy jadę do pracy jest słońce, błękitne niebo i zero możliwości jakiegokolwiek deszczu czy burzy...!
    Niestety popołudniu często niebo robi się granatowe, wiatr szaleje, a gdzieniegdzie słychać grzmoty, nie lubię!
    Wczoraj też po pracy pogoda była nie pewna.
    Wiatr szalał, chmury zaszły na niebo i w ogóle wydawało mi się,że jadę w kierunku deszczu!
    Na moje szczęście z deszczu nie było nic! :D
    Do domu wracałam przez Wysokie, no bo przecież dołem to za proste! :P


    • Dystans 125.40km
    • Czas 04:26
    • SpeedAVG 28.29km/h
    • SpeedMaxxx 71.60km/h
    • Kalorie 3047kcal
    • Podjazdy 1261m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Szybko, bo mecz!!!

    Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 12.06.2016 | Komentarze 0

    Wyrwałam się "na chwilę" :D
    Wiedziałam,że wcześniej jak po obiedzie nie pójdę na rower, bo mama jeszcze obiadu nie da rady zrobić....
    Jazda w niedziele popołudniu oznaczała jazdę samej, bo wszyscy jeżdżą rano, prawie wszyscy :P
    Bartek na szczęście miał zajęcia i też jeździć mógł dopiero popołudniu ;)
    Spisaliśmy się i pojechaliśmy :P
    Wstępnie start o 15, ale im wcześniej tym lepiej, bo o 18 mecz Polaków na euro, a to też lubię :P
    Nie wyrobiłam się wcześniej, baaa! Nawet się spóźniłam 4 minuty, ale co ja poradzę?! :O
    Startujemy spod sklepu i jedziemy w stronę Grybowa, o matko! Pamiętam tamtą drogę z zeszłego roku kiedy jechaliśmy w Bieszczady na urlop :P Autem, rzecz jasna! Wtedy nie bolało ;) Rowerem nigdy tam nie jeździłam, bo pod górę, a jak już wiadomo górki zaczęłam męczyć na szosie, traktorem to była masakra!
    Dzisiaj nie dopompowałam powietrza w kołach(przynajmniej miałam na co złożyć przy słabości :D) i tak mi się flakowato podjeżdżało!
    Dwa pitt-stopy na ORLENach,żeby dopompować i troszkę lepiej!
    Gdybym jechała sama, jechałabym do teraz, a że jechałam z Bartkiem, to mi oszczędził twarzowego wiatru ;)
    Mocne (jak dla mnie), ale dobre tempo narzucił ;) I dobrze, bo gdyby nie ten pośpiech to ani minuty meczu bym nie zobaczyła ;)
    Jedynego gola i tak widziałam dopiero w powtórce po meczu!
    Przy okazji dzisiejszej trasy, zobaczyłam urywek majowego Klasyku Beskidziego na który of course nie pojechałam, bo po co? :D
    Dobrze,że tamtędy jechaliśmy, bo w tamte strony w ogóle nie jeżdżę, nie znam tych terenów...
    W Korzennej już nogi bolały a do domu jeszcze tak daleko... Trza być twardym!
    Od teraz każda hopka zabijała, ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!
    Od Łęki już sama się turlałam analizując na bieżąco informacje z meczu nadawane przez brata :D
    Po powrocie do domu przed telewizorem zasiadłam z piwem w ręku i uśmiechem na twarzy.
    Zmęczona, ale usatysfakcjonowana! :P
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 60.00km
    • Czas 02:25
    • SpeedAVG 24.83km/h
    • SpeedMaxxx 74.50km/h
    • Kalorie 1430kcal
    • Podjazdy 838m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Zaś o świcie!

    Piątek, 10 czerwca 2016 · dodano: 10.06.2016 | Komentarze 0

    Bardzo pracowity tydzień powoli się kończy!
    Jestem z siebie dumna,że znalazłam w sobie na tyle motywacji,żeby w tym całym kołowrotku te 2 razy wstać o 5 rano i pomęczyć trochę podjazdy! 
    Wczoraj wieczorem kiedy kończyłam prace i wracałam do domu z na wpół otwartymi oczami, już się poddałam i w nosie miałam pobudkę o 5, ale kiedy rano budzik zadzwonił, wstałam i nawet z uśmiechem na twarzy zaczęłam się stroić na rower :D
    Te późniejsze pytania "Spać nie możesz?", od znajomych z okolicy kiedy to ja wracałam z roweru, a oni ledwo ciepli dreptali na przystanek autobusowy, utwierdziły mnie w przekonaniu,że jestem nienormalna :P
    No cóż, jak jest motywacja i są chęci,to nie wolno ich zabijać, tylko wzmacniać i pielęgnować ;) 
    Podjazdowym standardem sobie przejechałam...
    Biczyce, Kanina, zjazd do Przyszowej, Łukowica i dla urozmaicenia podjazd w Rogach do Juraszowej.
    Powrót przez Podegrodzie.
    Amen

    PS: Uwielbiam kiedy na stravowych segmentach sama siebie pokonuje i uzyskuje coraz lepsze czasy, zabierając sobie i z powrotem zgarniając QOMa! :P To się chyba nazywa PROgres :)

    • Dystans 75.10km
    • Czas 02:55
    • SpeedAVG 25.75km/h
    • SpeedMaxxx 68.80km/h
    • Kalorie 1724kcal
    • Podjazdy 1165m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Godzina 5 minut 15!

    Środa, 8 czerwca 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 0

    Tak, nie mam czasu na rower... Masakra!!!
    Żeby pojeździć i się nie zastać wymyśliłam sobie,że raz na dwa dni wstawała będę o 5 rano i wio na rower ;)
    Me gusta! Dzisiaj co prawda marzłam niemiłosiernie przez około 2 pierwsze godziny jazdy,ale potem było już tylko przyjemnie ;)
    Pobudka, 15 minut na wyzbieranie i ja już jadę ;) Super! Męczę dalej podjazdy i nie odpuszczę przynajmniej do 9 lipca ;)
    Pod Ostrą od Jadamwoli i zjazd w dół do Limanowej. Na rondzie nawrotka i wspinam się w kierunku Siekierczyny.
    Ciężko mi się jakoś jechało, nogi jak betony od początku... Dopiero gdzieś przy podjeździe na Wysokie (ok. 50 kilometr) zaczęło się świadome kręcenie nogami, miazga!
    Wydaje mi się,że ta "nie moc" mogła być spowodowana brakiem porządnego śniadania! 
    Śniadaniem dzisiaj były banany i batony jedzone pojedynczo co 30 min ;)
    I to jest chyba jedyny minus tak wczesnego treningu ;) Mój organizm przyzwyczajony do śniadania niemal natychmiast po wstaniu z łóżka, nie radzi sobie z jazdą na głoda ;)
    Nie, nie wstanę kolejne pół godziny wcześniej żeby zjeść, bo mnie to zniszczy! Ostatnio i tak strasznie mało śpię!
    Mówią,że regeneracja równie ważna jak trening, no ale...
    Przynajmniej Tatry były "na miejscu" o tak wczesnej porze ;) 

    My love! <3

    PS: Na Wysokim "miśki" trzeźwość sprawdzali :D
    Ustawiłam się grzecznie w sznureczku aut i kiedy przede mną zostało ostatnie auto, pytam policjanta czy też dmucham, czy mogę jechać? :D 
    "Dmuchamy, dmuchamy"-odpowiada. Ja mu na to,świetnie dmuchanko na śniadanko! :D
    Uśmiechnął się i puścił mnie luzem ;)


    • Dystans 52.10km
    • Czas 01:57
    • SpeedAVG 26.72km/h
    • SpeedMaxxx 52.90km/h
    • Kalorie 947kcal
    • Podjazdy 136m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Regeneracyjne płaszczaki :P

    Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 0

    Niedziela bez szału.
    Wiedząc że muszę być w domu w razie "W", na rower wybrałam się dopiero kiedy miałam spokojną głowę ;)
    Powoli, bez górek, bo nogi jednak też potrzebują odpoczynku. Poplątałam się po okolicy i wychodzi na to że obrałam idealny kierunek jazdy, bo gdybym pojechała odwrotnie zapewne w Starym Sączu złapała by mnie straszna ulewa!  Się mi upiekło ;)

    • Dystans 102.00km
    • Czas 04:03
    • SpeedAVG 25.19km/h
    • SpeedMaxxx 64.80km/h
    • Kalorie 2466kcal
    • Podjazdy 1322m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Baby są uparte, ja jestem zawzięta!

    Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 05.06.2016 | Komentarze 0

    Ile w człowieku musi być zawziętości,żeby po całym tygodniu wstawania o 5:15 do pracy, w wolną sobotę wstać o 5:00 i jechać na "trening"?!
    Tak jestem zawzięta i jak sobie coś postanowię, to chociażby nie wiem co się działo nie odpuszczę!
    Pewnie,że mogłabym spać nawet i do 10, ale mój grafik zajęć w domu po dwudniowym poślizgu (deszcz!) strasznie się napiął!!!
    Wiedziałam,że jak nie wstanę skoro świt i nie pojeżdżę, to w ciągu dnia nic z tego...
    I tak jak wstałam o 5 rano, tak spać poszłam o 00:24! Strasznie dłuuuuugi dzień!
    Kiedy otworzyłam oczy stwierdziłam,że muszę ubrać nogawki, bo zero słońca tylko gęsta mgła!
    Już miałam wrócić do łóżka, (bo nie takiej pogody się spodziewałam!) ale jak wrócę, to i tak nie zasnę! :D
    W piątek wieczorem przygotowałam sobie kanapeczki i bananki coby śniadanie zjeść w trasie, zapakowałam wszystko co mi było niezbędne do przeżycia i jedziem! :P
    Już na 1 kilometrze przypomniałam sobie moje wieczorne podjeżdżanie "gdzie się da!", auć!
    Sobie myślę, kurde bez sensu się pchać na te ścianki między Mniszkiem a Starą Lubovnią na Słowacji, bo nie wykręcę! 
    Iwona ogarnij się! Zjedz banana i jedź dalej :D
    To była dobra myśl, po bananku jakoś mi się tak weselej zrobiło :P
    Jadę do Starego Sącza, potem do Piwnicznej, a po drodze w Rytrze zatrzymuję się w ŻABCE po czekotubki, wciągam od razu! :D
    Teraz mogę rozmawiać z głodnym :D
    Mgła nie puszcza, w Piwnicznej wzdłuż Popradu, nawet się jakoś pogłębia, ale jest ciepło i spokojnie na drodze (chyba polubię takie tripy) :P
    Na granicy Polsko-Słowackiej zero mgły,jak ręką odjął po mgle ani śladu!
    Słoneczko i błękitne niebo kazały się rozebrać :P
    Gorzej,dużo gorzej, bo ciężej podjeżdżało mi się w kierunku Kremnej niż początkiem maja... Zwalam to na piątkowe podjazdy!
    Kiedy zaczęła się 12% ścianka w Hranicach do Kremnej, słońce na tyle mocno świeciło,że aż mi okulary (zmoczone od mgły/rosy) wysuszyło :D
    A to dopiero 7.30 rano!!!
    Podjeżdżam nie jest źle, aczkolwiek nogi pieką, a niech pieką! Od pieczenia jeszcze nikt nie umarł! :D
    Na samej górze nie zastanawiałam się tak jak ostatnio czy zjeżdżać do Starej Lubovni czy od razu zacząć wracać...
    Zjechałam, wytrzepało mi mózgiem ile się dało (typowy słowacki asfalt), ale za to w nagrodę były Taterki <3

    Malutkie, ale piękne! #wgórachjestwszystkocokocham!

    Po wjechaniu do Starej Lubovni kusiło,żeby kontynuować jazdę w głąb Słowacji, no ale kiedy ja mam tak wszystko na minuty wyliczone!!!
    Kiedyś to odrobię i zwiedzę Słowację ;)
    Teraz odwróciłam się na pięcie (tzn.na kole) i już zabieram się za podjeżdżanie niekończącego się podjazdu ;) 
    Chamski, strasznie chamski podjazd, znaczy asfalt tak dziadowski że aż szkoda roweru!

    Kiedy nieskończoność się skończyła zaczął się zjazd, w końcu zjeżdżam i tak aż do granicy!!!
    I tu dobrze,że ten asfalt taki powstrzymujący przed nadmierną prędkością, bo bym sobie wjechała....
     
    Myślałam,że pisząc ścieżka, czy jak kto woli droga, mieli na myśli drogę rowerową, a nie zwykłe roboty drogowe :D

    Jak na takie zadupie, tamtejsza trzypasmowa droga (niżej niż znak) nie powoduje żadnych zbędnych problemów w poruszaniu się po okolicy przy okazji remontów ;)
    Kiedy zjechałam do Piwnicznej stwierdziłam,że czasowo i tak się spóźnię od zakładanego czasu powrotu do domu, no cóż... 
    W Starym Sączu zjadłam ostatnią kanapkę i pomyślałam,że śniadanie bez gorącej herbaty się nie liczy :D

    Po powrocie do domu jak sobie usiadłam na ciągle nie pościelonym łóżku pomyślałam,że ja nie chce już na pole, ani w pole!
    Ja chce do łóżka! :D
    Niestety łóżko musiało poczekać aż do po północy!
    Dorypałam się strasznie! Nie tyle rowerem co późniejszymi obowiązkami,dlatego zawodowcy w tym miejscu mają lepiej!
    Poprorstu jeżdżą i na resztę mają wy*ebane :D Ja jeżdżę i potem zapitalam do innych obowiązków, nie ma lekko, ale i tak to lubię :P
    Kategoria Stóweczka


    Counterliczniki.com