Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 14.72km
    • Czas 00:57
    • SpeedAVG 15.49km/h
    • SpeedMaxxx 25.20km/h
    • Kalorie 330kcal
    • Podjazdy 33m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Nowy Targ rulez :P

    Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 06.07.2015 | Komentarze 0

    Początek dobrze zapowiadającego się weekendu :P
    Późną ale i zajebistą jak na lato porą wybrałyśmy się z Pauliną na chilloutowe zwiedzanie Nowego Targu :)
    Fajnie tam jest! Chociażby nie wiem co mi się tam nie podobało to okolica i widoczki łagodzą wszystkie niedociągnięcia :P
    I te drogi rowerowe!!! Piękna sprawa, tu w Sączu to sobie możemy chyba pomarzyć o takiej infrastrukturze rowerowej! Szacuneczek! :)
    Jedziesz i jedziesz i jedziesz i podobno zajedziesz tak aż na Słowację! :P Tak mogę tam mieszkać, tzn na pewno latem, nie wiem jak zima by mi się podobała :P W szoku byłam, ale takim całkiem pozytywnym szoku :P Pokręciłyśmy godzinkę i sru z powrotem, bo trzeba spać, a rano(w nocy)wstać! :P


    Evening ride :P

    W całej trasie odnalazłam tylko kawałek znanego mi odcinka, znanego bo przejechanego już podczas zeszłorocznego Rajdu wokół Tatr :) Super!
    Kategoria Do 20km


    • Dystans 62.06km
    • Czas 03:05
    • SpeedAVG 20.13km/h
    • SpeedMaxxx 51.90km/h
    • Kalorie 1493kcal
    • HRmax 169 ( 85%)
    • HRavg 133 ( 67%)
    • Podjazdy 535m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Szrotowe polowanie :D

    Czwartek, 2 lipca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 0

    Zastanawiałam się rano czy robić tripa czy siedzieć w domu i zrobić sobie rest day :P Niestety moje kolarskie zapędy połączone z mocno zaawansowaną cyklozą nie dały siedzieć, cza było jechać :P
    Musiałam/chciałam, (bo od dawna sobie o tym myślałam) żeby skoczyć na "szrot" po korek do baku, bo w obecnym zgubiłam uszczelkę :D
    Więc trasę dzisiejszej wycieczki tak planowałam żeby przejechać/zapętlić koło jakiegoś złomu :p Wystartowałam na Stary Sącz, bo wiedziałam,że od tej strony "na początku" Nowego Sącza jest jakiś skup złomu :) Jak pomyślałam tak zrobiłam, tylko zapomniałam o jednym.... :P
    W Starym Sączu nadal remontują ul. Węgierską, więc musiałam objazdami przejechać iiii przez przypadek jechałam tą drogą którą "odkryłam" we wtorek po raz pierwszy jadąc objazdem :P Jakie było moje zdziwienie,że ta droga prowadzi tylko i aż do Moszczenicy Niżnej i Wyżnej :P
    Już miałam nadzieję,że jadąc tamtędy, a więc inaczej niż zazwyczaj jeździłam tam z Fortuną ominę ten (kiedyś pieroński, teraz znośny) podjazd, z którego potem leci się na Przysietnicę.Nadzieja matką głupich i zawsze odchodzi ostatnia :D Jednak jak już wspomniałam, ten podjazd kiedyś skazywał mnie na podwójne lub potrójne postoje i odpoczynki, dzisiaj pięknie na jednym wydechu go podjechałam :D
    Może nie jestem jakimś "góralem", bo podjazdy u mnie tragiczne, ale taki PROgres cieszy :P
    Po zjeździe na Przysietnicę, przejazd przez Barcice i prosto już do Sącza na złom :P
    Na złomie szybkie załatwienie sprawy korka(za obrotność-sama go sobie znalazłam :D dostałam go za 5zł od właściciela szrotu, tak na szczęście :P) i już wracam do domu :)


    PS: Jadąc przez nowosądecki rynek natknęłam się na końcówkę jakiegoś wyścigu Solidarności, nawet nie słyszałam,że ma być taaaaka impreza(ok 100 kolarzy brało w niej udział!) i punktacja wliczana do klasyfikacji UCI! Start etapu Nowy Sącz-Jaworzno, naprawdę grubo i to tak w środku tygodnia nooo!... :)

    Żeby nie było tak łatwo, a było skoro ten moszczenicki podjazd mnie nie zabił, postanowiłam wracać przez Wysokie do domu :D
    Mądre! W samo południe,w totalnym upale pchać się na te pierońskie serpentyny z nachyleniem 8% do 10% :P Nie dość,że pod górkę, to jeszcze mi się woda zaczęła kończyć, a najbliższy sklep(LOTOS) dopiero na szczycie, ufff to było straszne!!! Ale jakoś się wturlałam i nawet nie umarłam :D
    Z Wysokiego już z górki do domu i to dosłownie :P Zjazd na Łąki Gostwickie zawsze jest szybki i niebezpieczny! Bo zakręty, bo wąska droga, bo żwirek i krzaki :P Na szczęście mogłam się "puścić" z wiatrem i wyluzować po dłuuuugim podjeździe :)
    Mama w domu, ma wolne, więc i gotowanie nie było moją kwestią, a obiad na stole po 3h jazdy był jak złoty medal na olimpiadzie
    (chyba :P)! :D

    Good day! 




    • Dystans 52.67km
    • Czas 02:15
    • SpeedAVG 23.41km/h
    • SpeedMaxxx 44.80km/h
    • Kalorie 1354kcal
    • HRmax 156 ( 79%)
    • HRavg 124 ( 62%)
    • Podjazdy 166m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Pracowicie! :P

    Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 01.07.2015 | Komentarze 1

    Jeśli ktokolwiek tu zagląda(a z nielicznych komentarzy wiem,że są tacy :P),to wie że moim szczęściem albo przekleństwem jest możliwość dojazdów do pracy rowerem <3
    Czasami się z tego ciesze, czasami wolałabym mieć do pracy na tyle blisko,żebym mogła podejść tam z buta albo już całkiem dojeżdżać dalej, tzn. jechać dłuuuużej samochodem :P
    Jest jak jest, znowu na rano, znowu ładna pogoda, więc ja znowu zagnałam rower do roboty :P
    To nie dość,że zdrowe, to jeszcze szybsze i tańsze :) Ja dziękuję za postój w tych całych nowosądeckich korkach :P
    W poniedziałek odcinek 1km samochodem pokonywałam 30min! Giantem w tym samym czasie pokonuje (przy dobrych wiatrach, dosłownie!) kilometrów 15! :P


    Dokładając do tego jeszcze frajdę z jazdy rowerem, nie może być już lepiej(no chyba,że kupie lepszy rower)! :)


    • Dystans 72.17km
    • Czas 03:25
    • SpeedAVG 21.12km/h
    • SpeedMaxxx 50.10km/h
    • Kalorie 1572kcal
    • HRmax 167 ( 84%)
    • HRavg 130 ( 65%)
    • Podjazdy 510m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Dobry trip na koniec miesiąca :)

    Wtorek, 30 czerwca 2015 · dodano: 01.07.2015 | Komentarze 0

    W końcu tydzień na rano, w końcu pogoda pozwoliła jechać do pracy na rowerze, w końcu nie trzeba się było smażyć w aucie, uff! :P
    Rano za sprawą słońca i błękitnego nieba od razu lepiej mi się wstało :D Co prawda nie mogłam wyciszyć budzika, ale to za sprawą smartphone'a i jego widzi mi się! Pobudka z pompą :D
    Więc rano, grzecznie o 6.10 wystartowałam spod domu, coby zdążyć na 7 do klubu :)
    W pracy, widząc przez okno jak pięknie słońce świeci wysiedzieć nie mogłam,to była katorga! Zresztą ostatnio moja praca, jest dla mnie katorgą, jakoś mnie już nie cieszy, chyba się wypaliłam w tym miejscu i muszę zmienić otoczenie :P
    Po 15, po wyjściu z pracy, czułam,że muszę odreagować i jechać dalej niż "tylko" do domu :)
    Więc nieśpiesznie(dałam znać wcześniej w domu,że tak będę później i że tak odgrzeję sobie sama obiad :P) pojechałam na Barcice, tam z powodu remontu drogi, skręciłam na Cyganowice i tu znalazłam (o dziwo!) drogę rowerową! W sumie dopatrzyłam też nieźle zapowiadającą się inną drogę na dobrze zapowiadająca się wycieczkę rowerową :)
    Z Cyganowic wjechałam boczną drogą na Stary Sącz,skąd później zamiast wprost na Podegrodzie(jak zwykle) odbiłam na Gaboń.

    Ostatni raz tamtędy jechałam jak jeszcze most budowali, a teraz most już gotowy, przejezdny, taaak tzn.że to dawno było :D
    Więc wspinam się przed zjazdem za Maszkowice.... Tak mi się usrało w głowie,że tamtędy minę cygańską osadę. Jakie też było moje zdziwienie kiedy zjeżdżając w dół wyjechałam w Jazowsku!!!

    Zjazd z Łazów Brzyńskich do Jazowska

    A to było aż za nadto oczywiste,że tam zjadę :) No więc spinam zadek i podnoszę tętno śmigając obok moresów :O
    Pełno ich na moje nieszczęście plątało się po ulicy, ale to tylko podniosło moją adrenalinę! Ten cygański doping! :D

    Uwielbiam takie klimaty <3

    Po podjechaniu z Łącka na Czarny Potok nie zjeżdżałam całkiem w dół do Olszanej, postanowiłam się jeszcze po wspinać na Szczereż.
    Byłam tam ze 2 lata temu przez przypadek z przypadkowo spotkanym/poznanym wtedy rowerzystą :)

    Takie nic, a cieszy :)

    Nie pamiętam dzisiaj jak on miał nawet na imię, ale pamiętałam,że tam z góry były dość ładne(dość, bo nie porównywalne do Podhalańskich) widoki :)

    Więc się styrmam i styrmam, oglądam i podziwiam, aż w końcu zjeżdżam! Zjazd prze kozak!!! Heble się grzały, zakręty ledwo zbierałam, ale była jazda! :D Jakby tak zapamiętał gdzie i w którą stronę zakręt leci, toby się nieźle puścił,a  tak to wyobraźnia kazała wciskać heble :)
    Po drodze na rozwidleniu dopytałam przypadkowej kobiety w którą stronę (lewo czy prawo?) do Olszanki. "W prawo pani jedź!", ok to jadę!

    W Olszance już prosto na Podegrodzie i do domu. Ponad 3h totalnego włóczenia się po (nie)znanym :)

    Przy okazji zjazdu ze Szczereża do Olszanki dopatrzyłam fajną trasę, idealną do MTB :) Może się kiedyś tam karne :)

    Trochę mnie to odmóżdżyło, jednak pewnych kwestii samym rowerem nie rozwiąże, trzeba działać!


    • Dystans 100.33km
    • Teren 5.00km
    • Czas 04:07
    • SpeedAVG 24.37km/h
    • SpeedMaxxx 59.50km/h
    • Kalorie 2420kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 150 ( 76%)
    • Podjazdy 535m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Rajd Rowerowy o Puchar Złotego Bicykla

    Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 1

    Pogoda na weekend wcale nie obiecywała długich i owocnych tripów!
    Plany miałam inne, miały być podhalańskie widoczki, miały! Aleeee na następny weekend obiecują lepszą pogodę! :D

    W Iwkowej, miejscowości podchodzącej już pod powiat brzeski organizowali Rajd Rowerowy połączony z powitaniem lata.

    Już jakiś czas temu zaczęłam obserwować event na facebooku i kiedy Marcin dopomniał się w piątek o uczestnictwo w nim, nie zastanawiałam się długo,tylko jadem :D
    Pogoda w sobotę była okropna! Parno, duszno, zero słońca fuuj! Ładne mi lato!
    Mimo wszystko zdecydowaliśmy się jechać.

    Zestaw na udany weekend! :P

    Umówiliśmy się standardowo na rynku w Sączu, o 13.30, mieliśmy jechać w trójkę ja, Marcin i Kondziu (dawno z nim nie jeździłam, ale ma kopa!).
    Wystartowaliśmy kierując się na Karków. Jej cisnęliśmy równo! Konrad prowadził od samego Sącza aż do justu i to tak konkretnie!

    Dla mnie jazda do porzygu! Sama w życiu nie wykręciłam nigdy takiej średniej :D

    Podjazd pod just każdy jechał w swoim tempie, ja odpadłam, chłopaki śmigali, Konrad i ta jego jazda, no jestem w szoku! :P

    Just i takich kolejnych 5 zakrętów wyżej i wyżej :)

    Po wyjechaniu na górę, długi zjazd z odpoczynkiem :) Tak, wolę zjeżdżać niż podjeżdżać :D
    Minęliśmy lotnisko w Łososinie i ciśniemy dalej. I jest skręt na Iwkową. Teraz spokojniej, bo zjechaliśmy z głównej, przelotowej drogi w zwykłą wiejską dróżkę :)
    Wg znaku do Iwkowej zostały nam 3km. Po drodze pytaliśmy ludzi gdzie dokładnie ten rajd/festyn jest organizowany, ale ludzie trochę rodem z Maszkowic ni hu hu :D
    W końcu dojechaliśmy i stwierdziliśmy,że to TU musi być ta impreza, chociaż mało imprezowo się zapowiadało!
    Wjechaliśmy na plac, obczailiśmy sytuację i poszliśmy się zapisać na rajd.

    Karta uczestnika, przepustka do ewentualnego zdobycia Pucharu Złotego Bicykla :P

    Pani w rejestracji jak nas zobaczyła od razu ostrzegła nas,że ten rajd to nie wyścig, a spokojny przejazd na 10 kilometrowej trasie :)
    Nie ma to jak PRO stylówą podnieść sobie średnią prędkość :P
    Do startu rajdu zostało jeszcze dobrze ponad godzinę!

    No to siedzimy, gadamy i dupę lejemy :D

    Po 16.15 wkońcu wystartowaliśmy, n a r e s z c i e!

    Okazało się,że ten rajd, to taki bardziej dziecięcy wyścig o wszystko!

    No to jedziemy, uważając coby nie stratować lub nie zostać stratowanym przez twardzieli z podstawówki :P
    W połowie 10 kilometrowego przejazdu wjechaliśmy z asfaltu w teren, tam dopiero była masakra! Żeby tylko nie było kraksy, bo dzieci bujały się od lewa do prawa :O Straszne! Na dodatek przez nie założony napinacz i już naciągnięty zapewne łańcuch,po prostu musiałam zjechać na pitt-stop i babrać się zakładając część napędu, ojoj :P Samochód ratunkow, zamykający rajd podjechał i czekając na zakończenie moich serwisowych zmagań, doradzał co zrobić,żeby łańcuch nie spadał :P Helloł przecież ja wiem czemu spada :P Nie będę zakładała napinacza w trakcie rajdu! :P

    Skończyłam i dogoniłam "peleton" mocno cisnący w dół po kamyrdolach, dzieci pewnie nawet nie wiedziały,że przejechali swoje pierwsze mini XC :D

    Po zakończeniu rajdu, dostaliśmy bloczki na poczęstunek i dobrze, bo głodna już byłam :P

    Do wyboru kiełbasa+piwo lub kiełbasa+roko :P

    Jadałam lepsze kiełbasy, ale nie wolno wybrzydzać :) Postawiło mnie to mimo wszystko trochę na nogi :)
    Poczekaliśmy jeszcze na losowanie wśród uczestników rajdu nagrody głównej (roweru) i pucharu Złotego Bicykla.
    Niestety nie nasze karty wylosowali, więc już nie przedłużając, bo to kawałek do domu, a na zegarku już 18.45, udaliśmy się w drogę powrotną.
    Próbowałam teraz ja poprowadzić naszą 3 osobową grupkę do podjazdu zaś pod just nawet jakoś mi to szło, później znowu zostałam z tyłu :D
    Po zjeździe z justu w dół ("aż się popłakałam z prędkości"), jeszcze chwilę prowadziłam,
    potem Konrad rozpędzał karuzelę!

    Czujna jazda na kole, jeden gwałtowny ruch i leżymy!!!

    Przed 20 byliśmy już w Sączu. Marcin pożyczył mi lampki(bo swoich zapomniałam, bo po co mi?!) i się rozjechaliśmy.
    Oni mieli iść na kebsa, ja chciałam szybko wrócić do domu, ogarnąć się i jechać jeszcze do wujka na imieniny :P
    Pocisłam rozkręcona przez chłopaków przez Stary Sącz,superaśnie mi się jechało!!!
    Ciągle mi mało i mało było, ale kiedy już dochodziła 21 na zegarku postanowiłam już na poważnie jechać do domu :)
    Dobrze,że przed Starym Sączem przypomniał mi się ostatni wpis Łukasza gdzie wspominał,że ul. Węgierska będzie zamknięta, bo faktycznie była,bym się musiała wracać :P


    Po dotarciu do domu, szybka kąpiel, pindrzenie i już jadę na imprezkę :)

    To był bardzo dobry dzień, takie dni lubię kiedy cały praktycznie spędzam po mojemu! :D

    PS: Powoli kończymy czerwiec, jak dla mnie dość mocno zakręcony miesiąc,tuż za podium! :D






    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 52.24km
    • Teren 4.00km
    • Czas 02:20
    • SpeedAVG 22.39km/h
    • SpeedMaxxx 45.60km/h
    • Kalorie 939kcal
    • HRmax 166 ( 84%)
    • HRavg 121 ( 61%)
    • Podjazdy 256m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    To nie był dobry pomysł! :O

    Piątek, 26 czerwca 2015 · dodano: 26.06.2015 | Komentarze 3

    Powinnam sobie dzisiaj odpuścić, powinnam przez niedysponowanie! Ale nie odpuściłam, czego bardzo żałowałam! 
    W połowie trasy tak się źle poczułam, tak mi mięśnie brzucha za szwankowały,że byłam pewna,że nie wrócę do domu!
    Jeszcze kurde ten wiatr, prosto w twarz o jesusicku,że też tak musiał sobie pozwalać! :O

    Wszystko na nie!


    Ale ta pogoda no... ten rower sam się w takie dni prosi o jazdę ;)

    A że z rana czułam się jeszcze wspaniale,to oczywistą sprawą było,że nie leże tylko śmigam ;)! Oj ciężka ta przejażdżka była, baaaardzo ciężka! Jeszcze nigdy trasa na Piwniczną nie dała mi tak w kość :D


    • Dystans 47.24km
    • Czas 02:04
    • SpeedAVG 22.86km/h
    • SpeedMaxxx 51.20km/h
    • Kalorie 1001kcal
    • HRmax 176 ( 89%)
    • HRavg 134 ( 68%)
    • Podjazdy 311m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Jak się wkurzam, to rower najlepiej uspokaja <3

    Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 25.06.2015 | Komentarze 0

    Wczoraj nie miałam wiele czasu na rowerowanie, dzisiaj wiedziałam,że teoretycznie czasu powinnam mieć dużo więcej, więc już wieczorem zaczęłam się umawiać na tripa :)
    Tyle co się umówiłam iii mama mi zaplanowała dzisiejsze wolne do południa, oj jak ja tego nie lubię!!!!! :O
    Po wkurzałam się konkretnie, co mamie nie dało się nie zauważyć, ale po chwili nerwicy mi przeszło, no trudno nie pojeżdżę!
    Wstałam rano, ogarnęłam i pytam mamy czy jedziemy "Nie, bo cioci nie ma w domu"... cieszyć się czy nie? Już i tak się nastawiłam,że z mojego wspólnego kręcenia nici. No to siedzę i czekam na natchnienie na rower :P
    Koło 11 jest! :P 

    Pomyślałam, mam jakieś 2,5h do wykręcenia z siebie złych emocji! Jak to mi nie pomoże, to pozabijam w pracy!!!
    Wystrzeliłam mocno, na prawdę mocno! Po 15km jazdy moja średnia wynosiła 27km/h!!!! Nigdy tak nie było jeszcze!
    Ten  początkowy strzał dał mi mocno w kość na końcu! Myślałam,że do domu nie dojadę tak mnie wypruło!
    Jakoś dojechałam ale dziękowałam Bogu,że zaniechałam skrętu w Starym Sączu na Barcice, bo bym stamtąd już nie wróciła! :O
    Po 13 byłam już w domu, mama ma wolne obiad czekał na stole, super sprawa! <3

    Pojadłam, ogarnęłam się i wio do pracy, no i siedzę!!

    Ale trochę mi nerwy puściły, PMS mi nie służy!

    • Dystans 35.25km
    • Czas 01:30
    • SpeedAVG 23.50km/h
    • SpeedMaxxx 48.10km/h
    • Kalorie 755kcal
    • HRmax 172 ( 87%)
    • HRavg 137 ( 69%)
    • Podjazdy 134m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Mało czasu...

    Środa, 24 czerwca 2015 · dodano: 24.06.2015 | Komentarze 0

    ... to i trasa mało wymyślna :) Nie miałam czasu na testowanie, sprawdzanie itd. :), ale miałam wielką ochotę na rower, więc ile się dało tyle z chwili wolnego wyciągłam :)

    • Dystans 58.36km
    • Czas 02:38
    • SpeedAVG 22.16km/h
    • SpeedMaxxx 60.20km/h
    • Kalorie 1477kcal
    • HRmax 171 ( 86%)
    • HRavg 146 ( 74%)
    • Podjazdy 515m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Rozkminiana trasa done :)

    Poniedziałek, 22 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 0

    Kiedy w tamtym tygodniu wracając z Limanowej przejeżdżałam przez Chomranice, pomyślałam że następnym razem odbiję stamtąd na Tęgoborze i przejadę, a raczej podjadę nad Jezioro Rożnowskie :) Ten następny raz zdarzył się dzisiaj :)
    Wczoraj przy pracującej niedzieli zrezygnowałam z roweru, jakoś taka słaba byłam, wolałam przeleżeć, a w ostateczności spędzić ten czas z rodzinką <3 :P Taką mamy teraz wolność w domu!!! :D
    Dzisiaj od rana miałam trochę załatwień, ale i tak pozwoliłam sobie pospać do 8 :) Po śniadaniu "załatwiałam", dopiero później już ze spokojną głową wybrałam się na rower :) I tak jak kiedyś zaplanowałam tak pojechałam! Na Świniarsko(budują obwodnicę!), na Chełmiec(też budują!), na Marcinkowice i Chomranice. Tam podjazd na wspomniane Tęgoborze. Długi, ale im więcej jeżdżę tym mniej bolesny :) W zeszłych latach kiedy tam jechałam po raz pierwszy i drugi(tak dzisiaj był trzeci :P) musiałam stawać i łapać oddech, dzisiaj naprawdę bez problemu! :) Jest PROgres! <3
    Po podjeździe wiedziałam,że będzie dłuuuuuugi zjazd kończący się skrzyżowaniem drogi nad Jezioro z główną drogą Kraków-Nowy Sącz.



    Przejechałam nad Jeziorko, siadłam chwilę dla relaksu, foteczka i wracam, bo jeszcze kawałek do domu.
    O jakie było moje zdziwienie kiedy zdałam sobie sprawę,że "zjechałam już" just! :D A tak naprawdę wgl go nie zjeżdżałam, bo on po prostu był kawałek wyżej niż moja droga nad Jeziorko :P No nic jadę dalej! Zjazd z justu kiedyś nadrobię :)
    Wiało, strasznie wiało!!! Zresztą wydaje mi się,że tam zawsze wieje i to zawsze wmordęwiatr!
    Założyłam, więc że byle do Sącza :P
    W Sączu Tarnowska zakorkowana, bo zaś remont! Jak nam narobią tyle tych obwodnic, to do pracy 10 min będę jechała! Istne szaleństwo :D
    Będąc w tamtych stronach, niedaleko klubu, podjechałam jeszcze na chwilę na ploteczki i przy okazji po klucze do drugiego klubu, a stamtąd już prosto do domu :)
    Zmęczyłam się tą wycieczką(chociaż wcale nie była ciężka), teraz to czuję :)


    • Dystans 47.20km
    • Czas 02:07
    • SpeedAVG 22.30km/h
    • SpeedMaxxx 49.20km/h
    • Kalorie 1072kcal
    • HRmax 168 ( 85%)
    • HRavg 137 ( 69%)
    • Podjazdy 263m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Evening ride!

    Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 0

    Przyszła kryska na matyska :)
    Po 3 tygodniach totalnej laby w weekendy, przyszła pora odpokutować swoje i siedzieć w pracy  te 2 dni, całe 16 godzin, ojoj :P
    No nic! Nie pierwszy i chyba nie ostatni raz taka kara :)
    Miałam zamiar śmignąć do pracy rowerem, bo po pobudce o 7 rano świeciło piękne słońce, ale po sprawdzeniu pogody zrezygnowałam :)
    W sumie to w ciągu czasu pracy, pogoda nie zachęcała do kręcenia, ale akurat wtedy kiedy ja skończyłam zmianę nadal świeciło to samo słońce co rano, no cóż... został mi cały wolny wieczór :P
    Zimno było, okrutnie zimno jak na czerwiec!!! Przed domem nie dało się posiedzieć w podkoszulku! Tak siedziałam i siedziałam i co raz mniej mi się chciało na rower :) Już zaniechałam wcale tego pomysłu i nagle jak tchnięta przed 19 stwierdziłam,że jadę! Ubrałam się(jak w zimie!) i pojechałam na wieczorną rundę :)

    Z początku strasznie mi się nogi rozkręcić nie chciały,ojeju! Czułam się taka ociężała, nie wiem, to chyba przez czereśnie,których się nażarłam przed jazdą!!! Aleee takie dobre były! <3 :P
    Pojechałam na pętelkę Podegrodzie-Łącko-Czarny Potok z powrotem zahaczając o Stary Sącz.



    Wróciłam praktycznie już o zmroku.

    Dawwwwwnooo nie jeździłam o tej porze na rowerze :) W sumie już zapomniałam jaka to frajda! Gdyby było tylko tak z 10 stopni cieplej...... :)

    Counterliczniki.com