Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    Wpisy archiwalne w miesiącu

    Październik, 2015

    Dystans całkowity:594.97 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
    Czas w ruchu:26:04
    Średnia prędkość:22.82 km/h
    Maksymalna prędkość:61.95 km/h
    Suma podjazdów:3459 m
    Maks. tętno maksymalne:179 (90 %)
    Maks. tętno średnie:147 (74 %)
    Suma kalorii:14230 kcal
    Liczba aktywności:10
    Średnio na aktywność:59.50 km i 2h 36m
    Więcej statystyk
    • Dystans 70.02km
    • Czas 02:45
    • SpeedAVG 25.46km/h
    • SpeedMaxxx 44.09km/h
    • Kalorie 1527kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 144 ( 73%)
    • Podjazdy 312m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Szczupła taka, a tak szybko jeździ :D

    Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 0

    Lol :D
    Miałam partnera na rowerze dzisiaj co tekstami strzelał no no no....! :P

    Po wtórnym ogarnięciu domu i ugotowaniu obiadu (o mamo cały tydzień ja gotuję! :O), ubrałam się i W KOŃCU poszłam na rower!
    Było tak ciepło,że gdybym tego nie zrobiła, żałowałabym strasznie!
    No więc, 13:45 nie jedząc ugotowanego obiadu(bo musiałabym jeszcze czekać aż się przyjmie, a dzień krótki!),pojechałam! Taaak dobrze wiedziałam gdzie chce jechać! Im bliżej Podhala tym mi się serduchu bardziej cieszy :P
    Już w Stadłach minął mnie jakiś euroPROs na czadowej szosówce z czadowym kopytem, bo go za pierona dogonić nie mogłam :D
    Za chwilę oh noł! Trzepak mnie przegonił, Iwona rusz się :P O jak się biedny spinał,żebym go nie dogoniła! :P Aż mu nogawki od jeansów w korbę wpadały! No nic, moje ambicje nie pozwoliły na to,żeby Pan w jeansach na góralu z szosowymi 28" mi uciekł, PROs na kolarce mógł, no bo to PROs na kolarce :D
    Spokojnie więc dałam się Panu nacieszyć szybkością, kiedy on się tak ze strachem oglądał jak daleko jestem i ile ma przewagi, ja się dopiero rozkręcałam :P O jak się zdziwił kiedy nagle ni stąd ni z tamtąd już się wiozłam na jego kole, a jakże :D Przewiozłam się ze 2 kilometry i kiedy stwierdziłam,że za nudno jedzie, po prostu go wyprzedziłam :P
    Cisnął ładnie za mną kilka kilometrów, wkońcu zagadał tekstem jak z tytułu :P Buhaha :p
    Po kilkukilometrowej rozmowie z nim stwierdziłam,że trzepak, ale całkiem sympatyczny :P W Maszkowicach nas dopadły młode cygany, na rowerach, ścigać się to chciało, bosze jaka dzicz! Chwała Bogu,że nas samochody nie pozabijały!!!
    W Łącku zaś Pan w jeansach podziękował za jazdę i zawrócił do domu, do Niskowej :)
    Ja pojechałam dalej :P Chciałam do Krościenka dojechać, ale nie wiedziałam czy mi dnia wystarczy, więc deptałam ile mogłam :P I tu zonk! Po drodze zauważyłam,że zlikwidowali stacje ORLEN w Zabrzeży, holly shit! Jedyna nasza (moja i Marcina) ostoja na powrotach z dalekich tripów, np. ze Słowacji czy z Przełęczy Knurowskiej!
    W następnym roku będzie trzeba mieć ten brak stacji poważnie na uwadze, inaczej bomby gwarantowane!
    Świetnie mi się jechało, naprawdę dawno nie czułam jakiejś takiej dziwnej mocy w nogach :P Gdyby nie fakt,że słońce naprawdę szybko chowało się za góry, to i nawet nie o Krościenko, a o Szczawnicę bym się pokusiła :P Jednak ani Krościenko ani Szczawnica :P
    Po minięciu fotoradaru zawróciłam, no trudno! Później jak się okazało w idealnym momencie, bo do domu dojechałam już po zmroku :P
    Bez słońca już zimno i rękawiczki z krótkimi palcami nie pomagały, palce nie reagowały na manetkach :D
    Dojeżdżając do Podegrodzia cieszyłam się,że to już niedaleko, ale tu się jakoś gorzej zaczęło jechać, a to ze względu na smog!
    O matko jak ludzie zapalili w piecach i te wszystkie śmierdzące dymy wyszły z komina, no nie było jak powietrza złapać i oddychać!
    Tak dusząc się jechałam do domu, tragedia! Za niedługo będziemy w maskach jak Chińczycy chodzić! Amen :D

    I tak mi się skończył październik :P Nie wiem ile, nie wiem gdzie, i nie wiem kiedy zrobiłam październikowe kilometry :P 
    Początek października nie zapraszał na rower, bo pogoda zimna i brzydka, chwilowo nawet zimowa, a potem kiedy się już rozkręciło miesiąc się skończył :D

    No to mamy listopad....jedziemy dalej :P



    • Dystans 70.20km
    • Czas 03:05
    • SpeedAVG 22.77km/h
    • SpeedMaxxx 45.43km/h
    • Kalorie 1754kcal
    • HRmax 172 ( 87%)
    • HRavg 146 ( 74%)
    • Podjazdy 250m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Babie lato :)

    Czwartek, 29 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 1

    Jej jak mi nie po drodze do roweru od poniedziałku było...!
    Niby to nie jakiś obowiązek,żeby pojeździć czy gdzieś się poplątać,ale kiedy termometr pokazuje prawie 22 stopnie (w słońcu of course! :P) no to nosi człowieka trochę :P
    Ale tak tylko trochę,no bo ja sobie zawsze coś do robienia znajdę :P
    Skoro od 3 dni się nie dało, a dzisiaj się dać dało, to pojechałam :P Odreagować, pocieszyć się ciepłem i słońcem i poprostu pobyć sama ze sobą :)
    W połowie trasy zmieniłam plan na całość jazdy(w pierwotnym zamiarze chciałam dojechać do Mniszka na Słowację) i niby spoko, ale wpadłam pod wiatr tak na 15 km, auć!
    Później sobie pomyślałam,że niby spoko trochę siły się poćwiczy,a i też wiedziałam że wracając to wiatr będzie robił za mnie robotę :)
    Tak też było :P
    Podążając tymi wszystkimi kilometrami, ze 4x spotkałam się z robotami drogowymi co mnie zawsze śmieszy bliżej końca roku, bo dopiero jak pieniędzy zostaje, to się za drogi biorą,ale żeby jeszcze tak o drogach dla rowerów pomyśleli?! 
    Wyszło mi tak,że praktycznie cały wolny czas przed pracą wykorzystałam na rower,czyli najlepiej jak mogłam! :D
    Tutaj zdjęcia:


    no cudownie! <3

    • Dystans 78.09km
    • Czas 03:41
    • SpeedAVG 21.20km/h
    • SpeedMaxxx 61.95km/h
    • Kalorie 1830kcal
    • HRmax 175 ( 88%)
    • HRavg 135 ( 68%)
    • Podjazdy 679m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Niedzielne bajabongo z Marcinem :)

    Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 1

    Dawno nie jeździłam z Marcinem, a szkoda bo razem zawsze raźniej :)
    Wczoraj pytał czy pojedziemy gdzieś dzisiaj, a że ja o tym samym myślałam, to się umówiliśmy na coś, gdzieś :)
    Pogoda od rana jeszcze lepsza niż wczoraj, koło domu dało się nawet w podkoszulku chodzić :P
    Na 12.30 miałam być na rynku w Sączu, już wystartowałam i już się zaczęłam spinać,żeby (zaś) się nie spóźnić, kiedy postanowiłam zawrócić i zabrać z domu nogawki, bo jednak na krótkie spodenki za zimno!!!
    I spóźniłam się, prawie 10 min! Cała ja! :D
    Nie mając planu na wycieczkę, szybki namysł na rynku i już jedziemy na Korzenną od strony Paszyna.
    Gdyby nie zmiana czasu i tak szybko zapadający zmrok, zapuścilibyśmy się na Muszynę, czyli pewnie byłaby to typowa pętla Doliną Popradu :) Jednak dzień krótki, a my późno zaczeliśmy :)
    Jedziemy! Nareszcie skończyli remont drogi w kierunku Grybowa, miodzio! Szkoda,że nie pomyśleli o kontynuacji drogi rowerowej z ul. Lwowskiej. Na tak ruchliwej drodze na pewno by nie zaszkodziła :O
    Gdzieś już w Mogilnie zaszły ciężkie, ciemne chmury i zrobiło się zimno! Jak się cieszyłam,że wróciłam po te nogawki :P
    W sumie dzisiaj właśnie w tym momencie kurtka by się przydała! No cóż ni ma!
    Chcąc nie chcąc musieliśmy pokonać kilka dłuższych podjazdów, ale wiadomo były też mega szybkie zjazdy! I zimne, aż suty zamarzały! :D
    Gdzieś w Chodorowej złapała mnie typowa bomba, zero siły,zero mocy, czułam że kręcę do zapieku, a tak naprawdę stałam w miejscu, straszne! :O
    Marcin chyba myślał,że po prostu mi się nie chce, nie! W sumie to mi się chciało, bo się rozkręciłam, ale siły i mocy to nie miałam w ogóle! Jak tu się do domu wrócić, jak jesteśmy w połowie drogi?!
    Nie wiem jak, ale jakoś doturlałam się do siebie!
    Nie dość,że mnie tak wypompowało, to jeszcze ręce mi zamarzły i ten szitowski wiatr! Bleee :O
    Gdyby to słońce zaszło w momencie mojego startu spod domu albo w chwili powrotu po nogawki, nigdzie bym nie pojechała! Posiedziałabym w ciepłym domku, pod ciepłym kocykiem <3
    Ale! W chwili startu pogoda była taka,że właśnie gdybym została pod tym kocem, to chyba bym w domu wszystkich pozabijała :D

    No nic, zdarza się :P Widocznie za mało zjadłam, a potrzebowałam więcej, dobra szkoła na przyszłość! Więcej się tak nie załatwię :P

    PS: Mimo wszystko dzisiaj też ładnie, tylko ciemniej, dobry weekend! :P


    • Dystans 70.86km
    • Czas 03:07
    • SpeedAVG 22.74km/h
    • SpeedMaxxx 53.55km/h
    • Kalorie 1768kcal
    • HRmax 179 ( 90%)
    • HRavg 146 ( 74%)
    • Podjazdy 306m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Słoneczna sobota :)

    Sobota, 24 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 0

    W końcu udało się wyjść na rower :) W tygodniu zimno i mokro, więc łącząc brzydką pogodę z poranną zmianą, wykorzystałam wolne popołudnia na zumbę i te inne fitnessy :P
    Stęskniłam się za tym :P Ostatnio (nie licząc maratonu zumby w KRK z 3 października) na zumbie byłam 22 maja, szit! :P
    5 miesięcy bez zumby oznacza tyle samo czasu intensywnego rowerowania :P
    Jestem fitnessowym sezonowcem :D
    Aleee wracając do roweru...
    Skoro zimno i brzydko, to wcale mnie na rower nie ciągło, ale patrząc na pogodę w zbliżający się WOLNY! weekend plany były co najmniej rowerowe :P
    W sobotę wymyśliłam,że dopiero jak się wyśpię i posprzątam dom, to na rower pójdę, tak żebym jak wrócę nie musiała już nic robić :P
    Jak wymyśliłam tak zrobiłam :P

    Już od startu spod domu mi się podobało :D

    Tak bez kurtki, bufki i tych innych 10-tonowych szmatek mogłam jechać, było ciepło :D

    Ze spokojną głową po 13 wystartowałam :P Nie wiedziałam gdzie mam jechać, to pojechałam tam gdzie mi się dobrze jedzie, a i nie jest jakoś nudno i monotonnie :P
    W kierunku na Podhale :D Jednak do Podhala mi jeszcze duuuuuuużooooo brakło :P Do Łącka dojechałam i zawróciłam na kółeczko przez Czarny Potok.
    Że Łącko to stolica małopolskich sadów chyba nikomu mówić nie muszę, a że sady to i jabłonie, a jak jabłonie i jesień tooooo tyleeeee liści, kolorowych liści <3 :P

    Asię mi gęba cieszyła jak się tam turlałam pod górkę :D
    Uwielbiam ten etap jesieni :P

    Po zjeździe w dół skierowałam się na Stary Sącz i dalej już tak samo jak ostatnio (tydzień temu w piątek) jadąc tą samą siedemdziesiątkę :P
    Chociaż nie! Teraz skręciłam w Starym Sączu bardziej w kierunku Mochnaczki i stamtąd dopiero w Barcicach wyjechałam. Potem na Nowy Sącz, Chełmiec przez nową drogę rowerową na obwodnicy i do domu, już prawie po ciemku!

    Jeśli miałabym porównać co mi sprawia więcej frajdy: rower czy zumba bardzo ciężko było by mi to jednoznacznie ocenić :P
    Po tygodniowej przerwie od roweru cieszyłam się z jazdy na nim tak samo jak z powrotu na zajęcia zumby :P <3


    • Dystans 34.71km
    • Czas 01:27
    • SpeedAVG 23.94km/h
    • SpeedMaxxx 42.56km/h
    • Kalorie 804kcal
    • HRmax 174 ( 88%)
    • HRavg 144 ( 73%)
    • Podjazdy 141m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Taaaak jakoś krótko jak na niedzielę :P

    Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 1

    Dawno w niedzielę nie jeździłam tak mało :P Ale przyznajmy szczerze sezon główny zakończony :D Pogoda do jazdy też się kończy, zresztą dość się w tym roku już wypociłam :) Wiem, ktoś powie że sezon trwa cały rok. Jasne, też mi się zdarzyło i to nie raz jeździć np. we wigilię na rowerze, ale to już nie ta sama frajda co "w sezonie".
    Teraz tak najnormalniej w świecie wolę spędzić więcej czasu z rodziną czy znajomymi, bo przez okres letni strasznie ich zaniedbałam (chyba :P)!


    Dzisiaj na szybko i krótko, chwila dotlenienia i chwila dla siebie :)

    Dobranoc :P



    • Dystans 70.50km
    • Czas 03:00
    • SpeedAVG 23.50km/h
    • SpeedMaxxx 53.36km/h
    • Kalorie 1680kcal
    • HRmax 171 ( 86%)
    • HRavg 145 ( 73%)
    • Podjazdy 360m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    W końcu jakiś rower :D

    Piątek, 16 października 2015 · dodano: 16.10.2015 | Komentarze 4

    Aaaale nas wszystkich "zaskoczyło", zasypało i odcieło od roweru :O

    Tak było jeszcze w poniedziałek....!

    Nie wiem gdzie w tym tygodniu mieli tą złotą, polską jesień, ale na pewno u mnie jej nie było :P
    Jak w sobotę zamarzłam na rowerze (prawie), tak dopiero dzisiaj po pierwszym ataku zimy wsiadłam na niego :)
    Było cudnie <3 :) Ja to jednak kocham ten rower :P
    Rano samo mi się obudziło już przed 8, więc stwerdziłam,że jak na zewnątrz jest tak ciepło jak się wydaję to jem śniadanie i zmykam się kręcić :P
    Wstałam,zjadłam iii jest bardzo ciepło, jadę! <3

    Tak było dzisiaj.... :D

    Nawet kurtki ubierać nie musiałam, bo sama bluzka z długim rękawem wystarczyła :)
    Bomba, tylko wiatr! Dopóki było słońce ten wiatr był taki jaki ja lubię :) Ciepły i fajny, potem już mi się znudził :) Mimo wiatru i tak cieszyłam się,że wkońcu można było tyłek przewietrzyć, bo od soboty to za długo siedzieć i nic! :O
    Pojechałam na Łącko i stwierdziłam,że jak zdążę to wracała będę przez Olszankę, a i potem zahacze o Stary i Nowy Sącz, ot taka standardowa siedemdziesiątka! :) Pasuje!
    Zdążyłam, myślałam jeszcze wkońcu o tym pumptracku, ale z ograniczonym czasem to szkoda się tam pchać :)
    W Sączu jadąc w kierunku obwodnicy na światłach mineliśmy się z Grzegorzem, pewnie ma wolne na uczelni i korzysta :) A co najlepsze, ja zdążyłam wrócić do domu, wykąpać się, zjeść i wrócić do Sącza do pracy, a ten dalej jeździ :D Skubaniutki! :)
    Mam nadzieję, w weekend jeszcze coś pojeździć, niedziela ma być dosyć słoneczna, więc oby się udało! :)



    • Dystans 55.51km
    • Czas 02:38
    • SpeedAVG 21.08km/h
    • SpeedMaxxx 54.26km/h
    • Kalorie 1256kcal
    • HRmax 163 ( 82%)
    • HRavg 132 ( 67%)
    • Podjazdy 459m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Zimno, ale...

    Sobota, 10 października 2015 · dodano: 10.10.2015 | Komentarze 2

    ...nie aż tak żeby olać rower :)
    Dzisiaj na rower ciągło mnie moje wiosenne postanowienie na endomondo "tygodniowo przejechać 200 km na rowerze".
    Tak jakoś sobie o nim rano przypomniałam i z tą myślą po obiedzie poszłam się przebrać na rower :)
    Zimno było, ale nie tragicznie jakoś :) Ubrałam się tak jak ostatnio ubieram się na rower i mi to wystarczyło :P
    Pojechałam od Podegrodzia na Przyszową stamtąd ten ostry podjazd na Wysokie i późniejszy zjazd z Trzetrzewiny do Chełmca.
    Kuźwa jak mnie przewiało na tych serpentynach! :O Ten zjazd jest boski, zjeżdża się praktycznie 8 km! Ale nie dzisiaj :D  Dzisiaj już w połowie chciałam żeby było pod górkę, bo cieplej :v
    Nie lubię jakoś tej trasy szczególnie, bo już od Naszacowic jedzie się niby prosto, ale ciągle pod górę, taki typowo słowacki asfalt i tak przez 15 kilometrów :P Wolałam jednak zrobić taką pętelkę niż jechać i wracać tą samą drogą skądś, bo to jeszcze nudniejsze :P
    Wgl, to niech sobie sypie ten śnieg w poniedziałek, mam to w nosie! :D I tak nie mam już pomysłów na trasy :P
    Pójdę sobie na zumbę, a w krytycznej sytuacji zeszmacę na spinningu no! I przeczekam "jakoś" tą zimę :P
    Fotencji dzisiaj nie robiłam, bo przecież by mi palce zamarzły! :D

    No i co? I 8 "koło" pękło na 2 kołach! Tylko w tym roku of course! :D




    • Dystans 42.04km
    • Czas 01:51
    • SpeedAVG 22.72km/h
    • SpeedMaxxx 45.20km/h
    • Kalorie 1065kcal
    • HRmax 170 ( 86%)
    • HRavg 147 ( 74%)
    • Podjazdy 141m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Czekam na...pumptracka!

    Piątek, 9 października 2015 · dodano: 09.10.2015 | Komentarze 1

    Na jutro miasto Nowy Sącz zapowiedział imprezę otwierającą największego pumptracka w Europie :P Ja niecierpliwa,chcąc wyprzedzić fakt, pojechałam już dzisiaj na obczajkę co się zmieniło od ostatniej mojej wizyty tam (bodajże w sierpniu?), ale niestety dosłownie pocałowałam klamkę :D
    No nic widzę,że jest na co czekać do jutra już dzieli nas tylko noc, będzie jazda :P
    Fajnie naprawdę fajnie rozwija się w Sączu infrastruktura dla rowerzystów :) Dzisiaj w 40% trasy jechałam drogą rowerową :P Żeby tego było tak więcej i więcej :P
    Zrobili obwodnicę północną, zrobili drogę dla bikerów:

    Zrobili pumptracka, zrobili drogę dla bikerów:

    Robią kolejne obwodnicę i kolejne drogi! Chcą połączyć wjazd do Sącza  północny z południowym, zarąbiście! :D
    Duża w tym zasługa na pewno tego,że dyrektorem tego całego zamieszania w Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jest nasz spinningowy Grzesiu, zapalony rowerzysta, Grzesiu szacun! :P

    No cóż dzisiaj nie po pompowałam, jak czas pozwoli zrobię to jutro na otwarciu :D Trochę niepocieszona wróciłam do domu przez SS zaś drogą rowerową :D


    • Dystans 62.53km
    • Czas 02:47
    • SpeedAVG 22.47km/h
    • SpeedMaxxx 56.43km/h
    • Kalorie 1599kcal
    • HRmax 172 ( 87%)
    • HRavg 147 ( 74%)
    • Podjazdy 527m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Nastraszyli mnie...!

    Czwartek, 8 października 2015 · dodano: 08.10.2015 | Komentarze 0

    Dzisiaj po raz drugi wyjątkowo do pracy na późne popołudnie, czyli na 17.
    Dużo czasu, bardzo dużo czasu... na wszystko!
    Ja jako ja, zawsze sobie znajdę coś do zrobienia, więc od rana latałam i robiłam, czekając równocześnie na słońce, które strasznie długo nie chciało wyjść zza chmur! :O
    Oczywiście,że zakładałam się powozić, ale warunkiem było to słońce :P
    Doczekałam się! Ubrałam jak na wojnę (bo jednak słońce nie dało ciepła! :/) i pojechałam!
    Miałam 4h czasu na luźną jazdę....
    Na spontana stwierdziłam,że pojadę na Chomranice i stamtąd przez Zawadkę skręcając na Tęgoborze wrócę do Sącza. Kto by pomyślał,że ja dobrowolnie wybiorę trasę z taaaaakim podjazdem i taaaakimi procentami? :D
    A jednak! I wcale nie umarłam! :P
    Ciepło na podjazdach, zimno na zjazdach, brrr! Oddawać lato! <3
    Nie pomyślałam,że godzina w którą wjadę w miasto, będzie godziną szczytu komunikacyjnego! O jak się spinałam,żeby przejechać przez całą ulicę węgierską i wyjechać z miasta przed 15, udało się :D
    Później już tylko Stary Sącz i do domu przez Podegrodzie.

    A po weekendzie straszą deszczem i to nie byle jakim, bo tym najgorszym... ze śniegiem!!!

    • Dystans 40.51km
    • Czas 01:43
    • SpeedAVG 23.60km/h
    • SpeedMaxxx 48.82km/h
    • Kalorie 947kcal
    • HRmax 170 ( 86%)
    • HRavg 143 ( 72%)
    • Podjazdy 284m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Love Life!

    Wtorek, 6 października 2015 · dodano: 06.10.2015 | Komentarze 0

    We wrześniu dopięłam swego, więc jak zakładałam tak też zrobiłam i dalej robię :)
    Październik będzie spokojnym, luźnym miesiącem.
    Jeździć będę sporadycznie... Może daleko, może nie, może często albo w ogóle, nie wiem :D 
    Dzisiaj korzystając z ciepłej (nie mylić ze słoneczną!) pogody i chwili luźnego czasu, zabrałam rower na chwilę i pojechałam sprawdzić jak nogi zareagują na kręcenie po (najdłuższej w tym roku) przerwie :)
    Ku mojemu zdziwieniu reagowały świetnie :) Tętno podskoczyło do "normalnych" wartości, a podjazd z Łącka pod Czarny Potok ciągle jeszcze podjeżdżam :D Gut!
    Czas się powoli skraca, po pracy trzeba od razu śmigać na rower albo po prostu zapomnieć o dłuższych dystansach, te co najwyżej w tygodniu na drugą zmianę :)

    Dzisiaj na trasie przeszło mi przez myśl,że gdybym tak spięła poślady, to i do 10 tysięcy kilometrów w tym roku bym dokręciła :P
    Ale czy mi się chce spinać? :)




    Counterliczniki.com