Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 994.93 km (w terenie 28.10 km; 2.82%) |
Czas w ruchu: | 39:34 |
Średnia prędkość: | 25.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 107.60 km/h |
Suma podjazdów: | 11618 m |
Suma kalorii: | 20559 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 66.33 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
- Dystans 45.70km
- Czas 01:45
- SpeedAVG 26.11km/h
- SpeedMaxxx 83.50km/h
- Kalorie 770kcal
- Podjazdy 215m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Tam i nazad :P
Piątek, 30 czerwca 2017 · dodano: 03.07.2017 | Komentarze 0
Do pracy i z powrotem.Miałam bardzo napięty grafik, bo nasza zumbowa Zuzia skończyła wczoraj roczek <3
Musiałam więc streścić się z czasem,żeby na urodziny zdążyć ;)
Z tej okazji nie wymyślałam nie wiadomo czego :D
Po prostu rano prosto do pracy...
i z powrotem obwodnicą do domu :)
A ten wiatr... dziękuję bardzo za takie efekty specjalne ;)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 65.70km
- Czas 02:32
- SpeedAVG 25.93km/h
- SpeedMaxxx 63.40km/h
- Kalorie 1232kcal
- Podjazdy 599m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Żywioł nie pogoda!
Czwartek, 29 czerwca 2017 · dodano: 30.06.2017 | Komentarze 0
Po wczorajszych harcach na Traktorze myślałam,że gorzej się będę rano czuła, a tu o dziwota jestem jak młody Bóg! :D5:15 pobudka i mozolne zbieranie się do pracy...
Dobrze,że chociaż pogoda była piękna, to się jakoś lepiej żyło :D
Ciepło było i to bardzo (jak na 5 rano) 17 stopni, czad!
Nawet dwóch warstw na górę nie musiałam zakładać ;)
Wzięłam rower i pojechałam ;)
Wiał wiatr, słońce świeciło, nie chciało mi się kończyć tej wycieczki pod siłownią :P
Mogłabym tak jechać i jechać :P
W czasie pracy, przeszedł armagedon pogodowy, dziękowałam Bozi,że jestem w pracy, a nie gdzieś na rowerze, bo to przyszło tak nagle,że nawet bym się na trasie nie zdążyła schować :o
Lało jak z cebra, wiało jakby jakiś huragan przechodził, no i te błyskawice...!
Po pracy pogoda ciągle była niepewna, ale postanowiłam sobie,że będę monitorowała sytuację na tyle,żeby nie dać się ewentualnej burzy :P
Wracałam do domu przez Wysokie, ale tam na górze tak piździło,że postanowiłam zjechać na Przyszową i tam kontynuować dalszą wycieczkę ;)
Przez ten wiatr chmury rozchodziły się w błyskawicznym tempie i w sumie nie do końca było wiadomo co się wydarzy.
Przez moment nawet, na full lampie, zaczął kropić deszcz takimi wielkimi kroplami...
Masakra!
Koniec końców do domu wróciłam na sucho, a jak już sobie wygodnie leżałam w pokoju, zajadając ptasie mleczko, zaczął padać ten krążący przez całe popołudnie nad głową deszcz :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 28.10km
- Teren 28.10km
- Czas 02:46
- SpeedAVG 10.16km/h
- SpeedMaxxx 75.60km/h
- Kalorie 1320kcal
- Podjazdy 1041m
- Sprzęt Giant Brass 2
Łabowska wyrypa ;)
Środa, 28 czerwca 2017 · dodano: 29.06.2017 | Komentarze 0
Z racji tego,że w poniedziałek przesiedziałam cały Boży dzień od świtu do nocy w pracy, środę miałam wolną ;)Pogoda miała być i Paulina miała być, więc rower też musiał być ;)
Nie miałam czasu zbytnio rozwodzić się nad trasą, jedyne co wiedziałam,że pojedziemy na Halę Łabowską.
Byłam tam z Marcinem 100 lat temu i za pierona nie mogłam sobie uświadomić jak myśmy się tam do góry do schroniska dostali?!
Pamiętałam,że wjeżdżaliśmy spod szlabanu i było napisane RUNEK, ale gdzie to było, to już ni huhu!
Jak na złość używane wtedy jeszcze endomondo,poszwankowało i zapisu GPS nie miałam, no cóż...
Zabrałyśmy do samochodu rowery i pojechałyśmy do Wierchomli jako początku naszej wyrypy.
Niby Garmin pokazał jakąś trasę i niby miało być spoko, ale nie było, bo olałyśmy go :P
Początek trasy może był obiecujący, ale potem było już tylko gorzej :D
Jakieś haszcze harabuzie uj wi co i na co :)
Więcej pchania jak jechania, nie fajnie!
Po drodze miliony pauz na oddech i miliony łyków wody, bo upał że omatkobosko :D
Do Hali dotarłyśmy zniesmaczone, ale z nadzieją,że z powrotem więcej sobie pojeździmy... i tak było ;)
Według drogowskazów miałyśmy zjechać na (ten pieprzony :p) Runek ;) Więc gdybyśmy na dole posłuchały Garmina, oszczędziłybyśmy sobie pchania rowerów pod górę...
No ale... :)
Posiedziałyśmy pod schroniskiem, wysuszyłyśmy koszulki, pogadałyśmy, przy okazji się opalając i ruszyłyśmy na ten Runek.
Zjazd był fajny, podobało mi się ;)
Mimo,że ja to tam technicznie ni huhu, ale zjechałam cała i zdrowa,a frajdy z tego miałam co nie miara :D
Były kamienie, były korzenie, było błoto...
Ale czasami było...normalnie :P
Świetnie! :D
Palce od hamowania bolały gorzej niż nogi od podjeżdżania!
A barki od trzymania kierownicy, bolą mnie w sumie dopiero dzisiaj! :D
Po zjeździe na dół do Bacówki na Wierchomli utwierdziłam się, w przekonaniu że to na pewno tędy jechaliśmy z Marcinem do góry ;)
Później przez jakieś trawy, krzaki i bajorka zjechałyśmy do Wierchomli pod stację narciarską i szybkim "galopem" na parking gdzie zostawiłyśmy czerwoną strzałę ;)
PS: Iwona do mycia!
Rower też... :D
Świetna wycieczka!
Idealna na afrykańskie upały :D
Polecam!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 60.03km
- Czas 02:15
- SpeedAVG 26.68km/h
- SpeedMaxxx 53.60km/h
- Podjazdy 210m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Tak bardzo bajabongo bez pauzy w pracy ;)
Wtorek, 27 czerwca 2017 · dodano: 29.06.2017 | Komentarze 0
Się wyrwałam do pracy rowerem ;)Cieplutko jak na chwilę przed 6 rano <3 Uwielbiam to lato, niech trwa i trwa i trwa.....
Do pracy bez szału, kto by się tam śpieszył? :P
Po pracy też nie zamierzałam jakoś się strasznie spinać, bo od weekendu miałam jeszcze tak chore mięśnie,że tą przejażdżkę potraktowałam tak bardziej jako rozjazd ;)
Ze Sącza do Łącka, bo tam płasko i stamtąd do domu.
Nie obeszło się bez deszczu! Straszyło, straszyło i na 2 kilometry od domu mnie dorwało!!!
Na szczęście deszcz był ciepły, a ja na tyle spocona,że nie widziałam różnicy, czy jestem mokra od deszczu czy od potu :D
PS: Zaś strava mi zwariowała i mimo włączonej pauzy postanowiła sobie w tle odmierzać mój czas do wyjścia z pracy :D
Kochana!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 100.00km
- Czas 03:58
- SpeedAVG 25.21km/h
- SpeedMaxxx 61.90km/h
- Kalorie 1882kcal
- Podjazdy 1086m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Na dobitkę... ;)
Niedziela, 25 czerwca 2017 · dodano: 26.06.2017 | Komentarze 0
To był naprawdę intensywny weekend ;)Zachciało mi się iść w Tatry, a że ekipa raczej chętna na spontany, to poszliśmy <3
Może i nie było to jakoś super wymagające podejście (1758 m n.p.m), ale zważywszy na rozpiętość wieku wszystkich uczestników wycieczki (12 mcy-31 lat :P), było co iść :P
Trzydniowianski Wierch done! ;)
Żeby nie było za nudno, po powrocie na swoje sądeckie "śmieci" prosto z pola (czyt. z Tatr) odhaczyłam imieniny ulubionego wujka i tak oto powróciłam do domu o 3 nad ranem!
Kurde już świtało! :D
Na niedziele plan był prosty: porządnie wypocząć!
Najlepiej leżąc i się nie ruszać :P
Taaa...
Leżałam,do czasu aż mi się rowerowe ADHD nie włączyło :D
Pogoda była świetna!
Temperatura może ciut za wysoka jak na to żeby się pchać na rower o 14, ale idealna,żeby już na ten rower iść o 15! :D
W domu wszyscy spali po obiedzie, a mi się samej nie chciało oglądać telewizora :)
Pojechałam w ten upał!
Wymyśliłam sobie,że pojadę na Starą Lubovnię, bo po drodze dużo drzew, a jak dużo drzew to i cienia sporo ;)
Tak to można jeździć :)
Gorąco było, to fakt!
Dojeżdżając do Piwnicznej musiałam w źródełku wody dopompować do bidonów, bo już prawie wypiłam obydwa 0,75l...
No dobra, to nie upał, to sobotnie imieniny wychodziły na wierzch :D
Z Piwnicznej na Mniszek iii tu patrząc na niebo zawahałam się, czy aby warto pchać się na Lubovnię, jak ma się na burzę?
Nic jadę dalej.
Jak się będzie pogarszało, zawrócę :P
Podjazd na Kremną dawniej budził respect, teraz albo za dużo się bawiłam "kijem" albo się wlekłam...
Nic nie zapiekło!
Nogi zmordowane po wczorajszych 7 godzinach wędrowania, nie poczuły różnicy ;)
Zjechałam przez Vabec w dół, aleeee nie do samego "centrum" Lubovni ;)
Źle się tam zjeżdża, bo niby dłuuuugooo w dół i można by było szybko, ale weź tu leć pieronem jak dziurawe to wszystko jak fix!
Wbrew pozorom dużo przyjemniej się to podjeżdża :P
W drodze powrotnej ciągle kontrolowałam niebo, ale koniec końców doszłam do wniosku, że dzisiaj to mnie nie zleje :D
Suszyło dalej!
Na tych 100 km wypiłam 4 i pół bidona wody!
LOL, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dużo piłam na rowerze :P
Dobrze,że źródełko w Piwnicznej na Radwanowie zawsze aktywne :P
Do domu wracałam przez centrum Starego Sącza.
Cieszę się,że dzisiaj poniedziałek i że jestem w pracy, bo... sobie w końcu odpocznę ;) :)
Miłego!
Kategoria Stóweczka
- Dystans 82.40km
- Czas 03:14
- SpeedAVG 25.48km/h
- SpeedMaxxx 107.60km/h
- Kalorie 1870kcal
- Podjazdy 1171m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Hello Summer!! :P
Czwartek, 22 czerwca 2017 · dodano: 22.06.2017 | Komentarze 0
Kocham lato! :PBosze co za pogoda, co za trasa!
Sztos! :D
Upał jak w ten czas, ale pamiętaj: dopóki się poruszasz, się nie ugotujesz! :D
Tak mi się w Boże Ciało spodobała trasa nad Jezioro Rożnowskie,że dzisiaj po wszystkich, szybkich kalkulacjach stwierdziłam,że zdążę i pojechałam :P
Strzał w dychę!
Najpierw pod Rdziostów na Marcinkowice...
...zawsze chciałam tej rodzince zrobić zdjęcie, dzisiaj się udało :)
Potem od Chomranic do Zawadki.
Wiadomo up-y muszą się zgadzać! :P
Szybki zjazd do Tęgoborzy i czekam łaskawie, aż sznur samochodów ciągnący się na drodze do/z Krakowa łaskawie mnie wpuści na trasę :)
O dziwo Pan na warszawskich blachach był tak łaskawy,że zatrzymał się tracąc 2 sekundy jazdy i już prawie zaczynam się wspinać pod just :)
Zanim jednak się za ten podjazd zabrałam, skręciłam za strzałką na Bartkową i wygrałam!
Cudnie! <3
Popstrykałam kilka fotek i jadę dalej, bo przecież jeszcze nie jestem w połowie, a muszę zdążyć na chleb dzisiaj zarobić :P
Pod just przeżyłam, nie zabolało :P
Widok z kolejnego zakrętu piękny:
<3
Zjazd szalenie szybki, ale to lubię! :P
Przez Witowice do skrętu na Rożnów i przede mną kolejne hopeczki.
Z Rożnowa do Gródka tu zaś fotka (no bo przecież jest pięknie!)
i już zapylam pod Dąbrowę :P
Zaczęło mi prądu brakować i miałam nadzieję,że mi siły starczy na zjazd do Wielogłów?!
Starczyło!
Tu pitt-stop i wio do domu :P
#lovemylife :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 70.50km
- Czas 02:40
- SpeedAVG 26.44km/h
- SpeedMaxxx 73.10km/h
- Kalorie 1730kcal
- Podjazdy 1059m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Się wystyrmałam...
Środa, 21 czerwca 2017 · dodano: 21.06.2017 | Komentarze 0
Podpuszczają mnie żebym na TRR jechała :PI chyba pojadę, ale bez cudów :D
Że z tyłu głowy siedzi mi ten wyścig, to naturalną koleją rzeczy jest fakt,że zachciewa mi się górek i górecek :P
Wstępnie myślałam zaś o Jeziorku, ale będąc w Chełmcu skręciłam na Biczyce i postanowiłam podjechać całość Wysokiego, zjechać do Limanowej i wracając podjechać caaaałaaaaąąą Ostrą :P
Tak też jechałam.
Miliony myśli w głowie, w sumie to się nawet jakoś nie zmęczyłam co mnie fes zdziwiło, bo nie dość,że kupa górek, to jeszcze wiatr!
Prosto w twarz, ciągło mnie do tyłu,że szok!
No naprawdę nie ułatwiało mi dzisiejszej jazdy :P
Ale kto powiedział,że będzie łatwo?
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 60.80km
- Czas 02:24
- SpeedAVG 25.33km/h
- SpeedMaxxx 61.90km/h
- Kalorie 1454kcal
- Podjazdy 984m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Po górzyste pagórki ;)
Poniedziałek, 19 czerwca 2017 · dodano: 19.06.2017 | Komentarze 0
Halo!No jacha że żyję, tylko lato jakby trochę umarło :O
Długi weekend miał 50/50 pogody na rower ;)
W sumie,to mi to obojętne było ^^
W piątek sobie furę wypucowałam:
Jest maszyna nie? :P
W sobotę się zależałam, a w niedziele...
No w niedziele to przeżyliśmy 13 maja jeszcze raz! :D
Dzisiaj,że spało mi się ciulowo, wstałam wczas z zamiarem doszlifowania tyłka na rowerze.
Nie planowałam trasy, a jak później zobaczyłam podsumowanie na stravie, trasa wyszła mi konkretna :P
Dobrze, górek nigdy za wiele ;)
Poplątałam się po okolicy, bo pogoda była zacna :)
W sumie to dopiero po zjeździe z Łukowicy do Jastrzębia postanowiłam okolicę opuścić i zapuściłam się aż do Kamienicy :P
Fajnie się kręciło, ale zaś mi bębnenek padł.
Mam nadzieję,że od ostatniej wizyty w BANS chłopaki się już doposażyli w novateckie cuda, bo mi się łyda sama wytopi na tym zepsutym :P
Będę się dowiadywała :P
Do zaś!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 82.00km
- Czas 03:06
- SpeedAVG 26.45km/h
- SpeedMaxxx 72.00km/h
- Kalorie 1918kcal
- Podjazdy 1122m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Jeziorko ;)
Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 16.06.2017 | Komentarze 0
W sumie, to miałam nie iść na rower.W sumie, to miałam się oddać w totalne całodniowe lenistwo...
Really?!
Aż tak się chciałam skatować? :D
Nie chciałam!
Po śniadaniu i po drugim placku też, stwierdziłam,że szkoda mi tak przesiedzieć cały,wolny dzień w domu, jeszcze pogoda świetna ;)
Czasu miałam do obiadu dość, po obiedzie czasu na rower szkoda są jeszcze inne przyjemności :P
Chciałam górki, miałam górki!
Jezioro Rożnowskie challenge!
Chociaż potem się okazało,że nie było, to żadne wyzwanie ;)
Na początku tak gdzieś do Zawadki nogi mi się kręcić nie chciały, a później było już tylko lepiej :D
Pod just piernikiem wyjechałam, wydawało mi się nawet,że wycieli jeden zakręt na tych serpentynach, no ale to dobrze,boooo przede mną jeszcze nie jedna górka.
Mijam tu na juście jakiegoś mtb-eka, zjeżdżam w dół, a przede mną jakiś szoszon w białej koszulce ucieka.
Złapię go!
Przejeżdżam przez Łososinę, patrzę lotnisko jakieś takie zarośnięte, WTF?
Do Witowic walka z wiatrem i w końcu skręt na Rożnów.
Po wjeździe do Rożnowa doganiam białego szoszona, pytam jak daleko jeszcze jedzie, odpowiada,że w sumie to za parę kilometrów kończy.
Szkoda, miałabym kompana na dalszą wycieczkę ;)
Chwile pogadaliśmy i kiedy ja miałam skręcać w kierunku na Sącz, on na Rożnów stwierdził,że jedzie jeszcze kawałek dalej, bo mu się fajnie ze mną gada :D
No i tu mnie olśniło!
Znam Cię chłopie przecież!
Już nie raz jechaliśmy w jednej grupce na ustawce!
Skąd to wiem?
A stąd,że Ty kasku nigdy nie ubierasz i rzucasz się w oczy!!!
Szacun chłopie za odwagę!
Ja odkąd w zeszłym roku rozwaliłam kask na Rajdzie wokół Tatr, ubieram go nawet jak wsiadam do PKS-u :D
Żartuję!
Nie jeżdżę PKS-ami :D
Jedziemy dalej z kolegą bez kasku, nagle się mnie pyta:
-"ej kto Cię nauczył tak fajnie jeździć?"
* eeeeeee fajnie, to znaczy jak?
-"no tak równo jedziesz, nie siepiesz"
* yyyyy nie wiem, sama się nauczyłam jeździć :D
Podniosłeś mi chłopie kolarskie ego :P
W pewnym momencie kolega bez kasku podziękował za dalszą jazdę, a dziękując zaprosił do Bukowiny na TdP Amatorów :P
Kto wie, co do sierpnia się wydarzy, może skorzystam z zaproszenia :P
Jadę dalej sama, zaczynają się rożnowskie hopki i słyszę dzwony w kościele.
Myślę sobie o co kaman już dawno po 12, a później nagle sobie przypomniałam,że jest Boże Ciało i pewnie PROcesja gdzieś spaceruje.
Spacerowała i to na mojej drodze do Gródka nad Dunajcem.
Jeden strażak kierujący ruchem, pozwolił mi jechać dalej, drugi ciut wyżej ściągnął mnie z drogi.
W sumie miał rację, nie pasuje się rowerem pchać między to wszystko.
Staje więc z boku, ściągam kask i czekam aż wszyscy przejdą.
Trwało to z 5 minut, mogę jechać dalej :)
W Gródku kupa ludzi, leżingi, smażingi....
Rzut okiem na Jeziorko, jedna fota, bo w sumie Jezioro ciągle wygląda tak samo i jedziem dalej.
Czeka mnie jeszcze jeden najdłuższy podjazd od Siennej pod Dąbrowę.
Ciepło jest, czuję że zaś mnie opali, dlatego już za w czasu podciągałam wszystkie możliwe rękawki, do długości pozwalających ubierać sukienki :D
Wyczołgałam się do góry, zjeżdżam na prędkości do Wielogłów iii wiedząc,że do obiadu chcę wrócić do domu, rezygnuję z podjazdu pod Biczyce i powrót do domu z Wysokiego.
Na płasko, na rozjazd, normalnie przez Chełmiec i Brzezną.
Po powrocie do domu szybki prysznic,obiad i teraz mogę świętować z tym moim Bo(ski)m ciałem! :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 62.00km
- Czas 02:16
- SpeedAVG 27.35km/h
- SpeedMaxxx 62.30km/h
- Kalorie 1247kcal
- Podjazdy 428m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Szoferka do pracy i z powrotem
Wtorek, 13 czerwca 2017 · dodano: 14.06.2017 | Komentarze 0
We wtorek rano jeszcze na tyle chętnie wstałam na pierwszą zmianę do pracy,że nawet rower sobie zaprzęgłam na transport ;)Wiedziałam,że nie pojeżdżę po górkach, bo po poniedziałkowych podbojach i niedzielnej piłce, nogi to mi do d...y chciały wejść :P
Cieszyłam się (a często mi to przeszkadza),że do pracy mam płaski odcinek drogi.
Po pracy też nie poszalałam, bo po pierwsze ból nóg, po drugie wiatr, o matko jak wiało :O
Ze Sącza do Łącka i powrót do domu przez Czarny Potok.
We środę regen, bo mi nogi sfiksują :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km