Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
Wpisy archiwalne w kategorii
Więcej jak 20, mniej niż 100km
Dystans całkowity: | 40736.61 km (w terenie 699.20 km; 1.72%) |
Czas w ruchu: | 1804:30 |
Średnia prędkość: | 22.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 165.80 km/h |
Suma podjazdów: | 237220 m |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (82 %) |
Suma kalorii: | 958060 kcal |
Liczba aktywności: | 831 |
Średnio na aktywność: | 49.02 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
- Dystans 64.00km
- Czas 02:17
- SpeedAVG 28.03km/h
- SpeedMaxxx 72.40km/h
- Kalorie 1432kcal
- Podjazdy 469m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Chillout na wypasie :P
Środa, 25 maja 2016 · dodano: 25.05.2016 | Komentarze 0
Ajajajajaj! Nie po drodze mi się zaczyna robić z rowerem :P Coraz więcej pracy, w sumie praca na 2 etaty :P I gdzie tu rower wcisnąć?!Chyba muszę jeszcze mniej spać :P
Pogoda od kilku dni zajebiaszcza :P Budzę się koło 6 rano i o 8 wydaje mi się że jest już 12, a to dopiero 8 :D
Dzisiaj udało się wygospodarować chwilkę na pedałowanie. Zmęczone nogi po weekendzie niby już odpoczęły, ale ciało pracujące od poniedziałku fizycznie nie koniecznie nadawało się do jazdy :P
Nic to, na rower ciągło i ciągnąć będzie, a w między czasie i robotę się zrobi :P
Nie chciało mi się podjeżdżać, chciałam się szybko przewieźć :) Jedyny większy podjazd jaki dzisiaj zaliczyłam to ten w Łącku i wystarczy :P
Wiało okropnie, niby to standard w tym roku, ale ciągle mnie drażni! Na szybkości pokonałam które "wolniejsze" od wiatru odcinki i już wracałam do domu :P Chwała Bogu,że pojechałam wcześniej niż później, bo później by mnie zlało :D
Się udało!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 87.00km
- Czas 03:30
- SpeedAVG 24.86km/h
- SpeedMaxxx 73.80km/h
- Kalorie 1996kcal
- Podjazdy 892m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Weekendzie w pracy zgiń!!!
Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 22.05.2016 | Komentarze 5
Powiem tak,praca jest okropnym marnotrawieniem czasu człowieka :PIle wolnego miałby każdy z nas gdyby nie te 8 h spędzone w pracy czasami 5, a czasami 7x w tygodniu!
Taaa wiem, powiecie trzeba było zostać zawodowcem,płacili by Ci za to że jeździsz...a no trzeba było ;)
Takie myśli mi się dzisiaj po głowie tłukły kiedy siedziałam praktycznie sama w klubie! Kto normalny ćwiczy na siłowni kiedy na polu taka piękna pogoda :P A no są takie całe 11 osób, które mnie dzisiaj odwiedziły huehue :P
Przesiedziałam swoje, oglądnęłam cały kobiecy wyścig w Albstadt,poplątałam się po klubie, ogarnęłam fejsy iiii mogę iść do domu, jupillllaaaaa! :D
To,że ciepło to widziałam po ludziach ganiających prawie w niczym po ulicy, więc ja też nie ubrałam prawie nic, oprócz spodenek i koszulki :P
Spod klubu prosto do Tęgoborzy, bo chciałam zaliczyć Zawadkę od drugiej strony.
Już na ul. Tarnowskiej się zaczęłam zastanawiać czy aby nie zawrócić i dać sobie z górkami spokój, bo mnie nogi piekły!!!
Nie zawróciłam i dobrze! Nogi się rozkręciły i nawet bez postoju udało się pociągnąć tyłek do góry :P
Może zdjęcie tego nie oddaje, ale na widok tych uli uśmiech miałam od ucha do ucha, takie bajeczne :P
Po zjeździe do Chomranic skręt w lewo i za chwilę jedziem pod Rdziostów!
Ja jadę, a rodzinka w komplecie wypycha rowery idąc... Pamiętam te czasy kiedy jadąc tam parę lat temu z bratem błagałam go,żeby mi oddał swój (wg.mnie) lepszy rower, pamiętam.... I tu potwierdza się powiedzenie,że trening czyni Mistrza!
Przy okazji przejeżdżając koło chłopczyka pchającego swój o wiele za duży rower, dowiedziałam się,że "ładny ma Pani rower", dzięki młody :P
W Sączu na wspomnianej ul. Tarnowskiej kiedy nogi piekły założyłam,że przejadę Zawadkę i jak już będę w Chełmcu to po płaskiej obwodnicy wrócę do domu, a gdzie tam :D
Po skończonym podjeździe pod Rdziostów, wystrzeliłam do świateł na których skręciłam zaś na....taaak Trzetrzewinę :D Oł jeah :P
Zmienione założenie zakładało,że podjeżdżam tylko do skrętu na Chochorowice :P Tak się stało. Zjeżdżam w dół i po raz pierwszy na szosie próbuje zjechać ten najostrzejszy odcinek z pierdylionem dziur w asfalcie...! Jak na pierwszy raz poszło mi po królewsku :P
QOM w zjeździe DH jest mój :P
Z Chochorowic obwodnicą do Starego Sącza i tam zaś mnie diabli podkusili, podjeżdżać pod Łazy Brzyńskie, ciekawe co na to moje "górskie" nogi :P
Nie było źle dawały radę,tylko momentami zapiekły ;)
Po zjeździe do Jazowska niech się dzieje co chce, jadę już prosto do Podegrodzia i domu!!!
Czas odpocząć ;)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 82.80km
- Czas 03:23
- SpeedAVG 24.47km/h
- SpeedMaxxx 67.70km/h
- Kalorie 1857kcal
- Podjazdy 883m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Do pracy i po pracy ;)
Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 22.05.2016 | Komentarze 0
Nastał sądny weekend kiedy to Iwona musi siedzieć w pracy bez względu na full lampę na polu, jej :OI to na tyle sądny,że mijają mnie dwa fajne "treningi"...
1. W sobotę razem z Kasią Niewiadomą w Nowym Targu!
2. W niedzielę z siostrami Agnieszką i Anią Skalniak...
Oczywistą oczywistością był fakt,że korzystając z tej lampy, do klubu pojadę rowerem ;)
Rano przyjemnie ciepło, po raz pierwszy w tym roku jadąc o tak wczesnej porze na rowerze nie musiałam zabierać kurtki <3
Do pracy bez szału, spokojnie i bez zbędnych nadprogramowych kilometrów ;)
Wynudziłam się okropnie przez te 8 h (to było do przewidzenia na taką pogodę :O) i z ogromną radością przed godziną 16 mogłam opuścić mury "więzienne" i zacząć eksploatować rower :P
Ze Sącza do Chełmca i do góry do Trzetrzewiny, czyli standard :D Potem Wysokie, Kanina i Zjazd do Przyszowej :P
Podjazd do Trzetrzewiny od Chełmca jest już bardzo przyzwoity w moim wykonaniu :P Ale to jeszcze nie oznacza,że z niego rezygnuję :P
W Przyszowej skręt na Łukowicę, no bo tam jest podjazd :P W porównaniu do Trzetrzewiny, on JESZCZE boli!
Potem na Świdnik i do Podegrodzia, bez szału :P
I teraz przyznam się,że piątkowa trasa Agi R obczajona na stravie, zainspirowała mnie do skrętu (zamiast do domu) w stronę Gołkowic coby sobie pojechać do szlabanu pod Przehybą. Robiłam co mogłam,ale nogi mnie już piekły jak diabli i w sumie to niby jechałampodgórępopłaskim,a jakoś się tak rozpędzić nie mogłam :P
Pierwszy raz tam jechałam, tzn.aż do szlabanu ;) Na góralu zawsze dojeżdżałam do znaku Gaboń i zawracałam, bo traciłam nadzieję,że dojadę do końca. Teraz wiem,że nie wiele mi brakowało :P
Z powrotem był ogień, bopłaskiepodgórę zmieniło się wzgórynadół :P
Z Gołkowic z powrotem na Podegrodzie i już prosto do chałupy, bo mnie w niej cały dzień nie było...taka praca! :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 71.20km
- Czas 03:04
- SpeedAVG 23.22km/h
- SpeedMaxxx 69.10km/h
- Kalorie 1696kcal
- Podjazdy 995m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Nienawidzę psów!!!
Piątek, 20 maja 2016 · dodano: 20.05.2016 | Komentarze 2
Huehue tak długo na rowerze nie jeździłam,że mi łydka spadła!!! :DNie składało się na rower od poniedziałku,bo albo pogoda nie fajna (czytaj przelotne ulewy deszczu!) albo ja czasu nie miałam, no cóż... Nie samym rowerem się żyje ;)
Dzisiaj w końcu udało się oporządzić i pojeździć co trzeba :P
Po ostatniej sesji zdjęciowej i odkryciu miliona dróg podjazdów, w głowie siedziała mi Juraszowa i jej okolice.
Pierwsze przekręcenia korbą oczywiście musiały zostać skierowane nad kościół w Podegrodziu, bo to tam zaczynała się zabawa :P
Ostatni zjazd pokazał,że tak jest tam stromo, ale nie wiem na ile i czy strasznie umrę podjeżdżając ten odcinek :P
Nie wiem, ale się dowiem, jadę! Z początku nie mogłam zgrać sobie przerzutek żeby się mi "wygodnie" kręciło, ale kiedy się z nimi dogadałam, podjazd sam uciekał :P Miodzio! Pewnie,że się zdyszałam, ale no nie od razu Rzym zbudowali :P
Przy samej końcówce podjazdu zostałam zaatakowana przez 3 "kochaniutkie" i przecież "nic Ci nie zrobią(ce)" psy!!!
Ja się pytam gdzie rozum, trzymać luzem 3 psiory, które na wzajem nakręcają się do zmasowanego ataku na biednego rowerzystę, który tylko podjechać chciał jakąś górkę?! Zatrzymałam się (na szczęście zdążyłam się wypiąć!) i poczekałam,aż siedząca przed domem (wręcz cała rodzinka) łaskawie zawoła swoje pupilki,żeby zaniechały zamierzonego ataku na mnie! Się im nie śpieszyło... Z wielką łaską któreś wstało i przegoniło znienawidzone przeze mnie kundle!
Poirytowana jadę dalej!
Jak przez mgłę pamiętałam tą trasę, ale miałam mnóstwo czasu na eksplorowanie nieznanego terenu. Tak się pokręciłam,że wylądowałam w Mokrej Wsi... OKEJ zmieniam założenia trasy i w takim razie jadę na Łukowicę i sobie tam po podjeżdżam :P
Podjazd jest nieprzyjemny, taka typowa sztajfa, co by wnet rower stawiało, ale dobrze!!! O to w tym chodzi! :P
Po zjeździe miałam kierować się prosto na rynek w Łukowicy, ale podkusiło mnie to z czego kiedyś zrezygnowałam! Nieznana mi droga do nieba :D W górę, w górę i jeszcze raz w górę, jedziem tam!!! :P
Skręciłam w prawo i wspinam się! Wszystko fajnie, droga dobra do styrmania tylko zaś te psy, no helloł!!! Nie można bez żadnych obaw przejechać między domami, bo gdzie fajniej tam więcej kundli, sziet!
Jedną parę objechałam i chętna do kontynuacji ataku podjazdu za 50 m dalej zawróciłam!
3 wystrzeżające kły agresory czekające na moje kostki skutecznie mnie zniechęciły do kontynuacji wspinaczki!
Odwróciłam się na pięcie i puściłam się w te pędy coby mnie żywcem nie pożarły! Kurde!!!! A tam była taka ładna ścianka do zrobienia!! Żal mi!
Nie wiedziałam co prawda gdzie mnie ta droga zaprowadzi, ale przecież gdzieś się musiała skończyć i wejść w cywilizację z psami traktującymi ludzi jak ludzi, a nie jak wrogów :)
Zjechałam więc teraz na ten wspomniany już rynek w Łukowicy i uparcie dalej pcham się w prawą stronę, bo lewą znam, wiem gdzie się kończy, natomiast prawa jest mi obca, a dzisiaj eksploruję :D
Dobry kierunek :P Ciągle w górę :P Na przystanku sprawdziłam na rozkładzie jazdy dokąd jeżdżą stąd busiki (taaa taka jestem cwana :D) i już wiedziałam,że jadę w kierunku Roztoki. Nie znam co prawda tej miejscowości, ale przecież poznam jak przez nią przejadę :P
Pięknie tu! :P
Oooo jakież było moje zdziwienie kiedy nagle minęłam tabliczkę z napisem Siekierczyna!!! To jest TA Siekierczyna, czy jest ich więcej?!
Kurde nie planowałam pchać się aż do Limanowej... Ale jadę! Miałam cichą nadzieję, że dojadę gdzieś w stronach Owieczki, Przyszowej czy coś, ale to tylko nadzieja...
W ciemno ciągłam się wyżej i wyżej i nagle o kuwa! Jestem już w Starej Wsi!
Nie było by w tym nic złego gdyby nie fakt,że zaraz po znaku z nazwą miejscowości, pojawił się znak z informacją 8% zjazdu, długiego zjazdu!!!
Czy ja chcę go na pewno zjechać? Potem jak jednak nie wyjadę w wygodnej dla mnie części Limanowej, będę musiała ten długi zjazd podjeżdżać,aaaaa!!! Tyle myśli na raz :D
Trudno,żyje się raz, zjeżdżam! :P
Im byłam niżej tym teren mi się bardziej znajomy robił z ostatniej trasy "Ostra odwrotnie" :P Super!
Czyli jednak zjadę gdzieś w okolicach Owieczki :P
I tak zjazd, podjazd, zjazd i... jest ten drogowskaz, który doprowadzi mnie pod Raszówki! Jestem już u siebie :P
Od Raszówek kieruję się w stronę Przyszowej żeby stamtąd dostać się z powrotem do Podegrodzia.
Tempo w tym momencie niezłe, oczywiście pojawił się "wmordęwiatr" nieodłączny towarzysz mojej tułaczki! Se wiej, ja se i tak pojadę :P
Z Podegrodzia wracam z powrotem na Juraszową tym razem od skrętu za mostkiem :P Ciekawa jestem jak tu mi pójdzie :P
No cóż! Na góralu mimo wszystko podjeżdżało się łatwiej :) Ale nic to! Jak boli, to znaczy że ćwiczyło! ;)
Z góry kieruję się tym razem w lewo i dojeżdżam do zajebiście stromego zjazdu wprost do Naszacowic!
Masakra, po prostu miazga jakie stromizny! Jeszcze takiego zjazdu na szosie nie zaliczyłam! :P Aż mnie palce od ściskania hamulców zapiekły :P
Pewnie że jechałam wolno, ale kiedy tam tak dużo naniesionych od deszczu kamyczków wolałam zachować ostrożność :P
Zjechałam prosto do Naszacowic. No to zapętliłam kółeczko :P Stamtąd na obwodnicę i na ostatni zaplanowany podjazd dnia dzisiejszego czyli Brzezna-do zjazdu na Gostwicę ;) Wstyd się przyznać, ale nigdy tam nie podjeżdżałam, a jak już to iżonowozem ;)
Zaliczam ten podjazd z ciekawości iiii słitaśny jest :P Początek tylko piecze, a potem można nawet przyśpieszyć :P
Z góry już szybki zjazd nad szkołą w Gostwicy i strzała do domu, bo ileż można jeździć? :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 72.10km
- Czas 02:52
- SpeedAVG 25.15km/h
- SpeedMaxxx 85.30km/h
- Kalorie 1787kcal
- Podjazdy 1096m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Chyba jednak kupie szachy!
Czwartek, 12 maja 2016 · dodano: 12.05.2016 | Komentarze 5
Upartam! Bardzo!!! Zawzięłam,się na te górki i się po nich szlajam jak kozica :DHuehue żartowałam :P Do kozicy to mi jeszcze daaaaleko! Na chwile obecną to się wlekę jak żółw!
W mp4 na playliście co każdą jazdę (gdzieś pod koniec) dochodzi do piosenki gdzie mi śpiewają: "shut up and dance!".
Mocne, ale ja to sobie przekładam na sytuację i powtarzam po swojemu: zamknij się i jedź...!!!
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam skoro świt ;)
Umówiłam się z Kamilem na kolejną sesyjkę rowerową i już po 7 sobie śmigałam na umówione miejsce do pstrykania fotek.
Ładnie nie? Pstrykaliśmy w Juraszowej :P
Shit!!! Jakie tam są widoki, jakie podjazdy! Zaprawdę powiadam Wam kiedyś się tam wrócę na szosie i zacznę klepać tamte górki! :P
Koło 9:30 byłam już wolna, więc wróciłam do domu, zostawiłam górala i zabrałam szosę.
Na szosie doskonale wiedziałam gdzie chcę jechać, bo ta trasa mi się w głowie ułożyła już podczas wspólnej jazdy z bikeatelier na Przełęcz pod Ostrą....czyli dawno ;)
Do Podegrodzia, stamtąd do Olszanki, Jadamwoli aż do Młyńczysk. Tą trasę znam już dobrze, bo parę razy ją już zjeżdżałam i podjeżdżałam (albo wracając z Ostrej albo jak ostatnio jadąc od/do Kamienicy).
Tym razem chciałam z Ostrej zjechać, o tak! Kiedy już znalazłam się na szczycie podjazdu od Młyńczysk zamiast skręcić w lewo ja odbijam w prawo i wspinam się dalej :P
Zjazd z Przełęczy nie był wcale jakiś zajefajny, bo wiatr strasznie hamował, ale po blisko godzinnym podjeżdżaniu, miło było zjechać :P
Kiedy znalazłam się w Starej Wsi zastanawiałam się czy aby się nie zgubiłam, bo jakoś strasznie długo jechałam nim wjechałam do Limanowej :P Na moje szczęście wszystko szło zgodnie z planem :P Wiedziałam,że ma być rondo, nie wiedziałam tylko na 100% który zjazd z ronda będzie ten który mi po głowie chodził :P
Na szczęście drogowskaz pomógł, miałam się kierować na Łukowicę ;) I tu zaś się wspinam, stromo!!! O to mi chodzi na tą chwilę :P
U góry zaś się zawahałam, ale na prawdę oznaczenie kierunków w tej części trasy jest idealne :P
Nie przypominałam sobie co prawda,żebyśmy jadąc z bikeatelier wyjeżdżali z bocznej drogi na główną, ale postanowiłam zaufać znakom i dobrze zrobiłam :P
Skręt w kierunku Siekierczyny i już wjadę w oklepany teren!
Kiedy znalazłam się na dole pod podjazdem pod Raszówki, wiedziałam,że już nic mnie nie zaskoczy. Muszę wyjechać na Wysokie i z Wysokiego zjechać albo do Trzetrzewiny albo do Chełmca (zależy ile czasu będę podjeżdżała).
Że czas podjazdu był na tyle dobry,że nie musiałam skracać trasy do Trzetrzewiny, ogniem puściłam się w dół do Biczyc.
I zaś sytuacja jak ostatnio na juście! Jedna głupia ciężarówka, za nią kilka wlekących się osobówek i ja zamiast puścić heble i cieszyć się prędkością, musiałam zwolnić i uważać,żeby w tym "korku" jakiemuś akurat facetowi na germańskich tablicach w "dupę" auta nie wjechać, ojoj! Na końcu zjazdu i tak nie wytrzymałam i zdążyłam wyprzedzić wszystkie osobówki, zostawiłam w spokoju tylko ciężarówkę, bo już nie zdążyłam przed tą ostatnią serpentyną się tam wcisnąć naprzód :P
W Chełmcu na rondzie odbiłam na obwodnicę i w sumie mimo,że planowałam jeszcze podjechać na Wierzchowinę od Brzeznej, stwierdziłam,że nie mam już czasu ani ochoty, bo głodna jestem i kolejny podjazd mógłby się skończyć niepotrzebną bombą :P
Gęba opalona, podjazdy pokonane,jedziem dalej!!!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 77.60km
- Czas 03:11
- SpeedAVG 24.38km/h
- SpeedMaxxx 69.80km/h
- Kalorie 1944kcal
- Podjazdy 1099m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Uparcie po te UP-y!
Wtorek, 10 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 0
Po niedzielnej stówce, za głosem rozsądku w poniedziałek dałam sobie na wstrzymanie ;)Dzisiaj za to postanowiłam,że się powspinam, coby noga się wyrabiała na tych górkach :P
Ciężko, nawet bardzo znaleźć mi tu na miejscu jakieś górki, coby się na nich wyżyć...! Jedynym wyjściem byłoby po prostu teleportować się w okolice Gródka nad Dunajcem, Bartkowej i tamtych okolic. bo tam to pełno górek.
Teleportować dlatego,że w tygodniu kiedy mam na drugą zmianę nie zawsze mogę sobie wstać na tyle wcześniej,żeby po te up-y kręcić ponad 100 km :P
No więc pojechałam tam, gdzie wiedziałam że coś się powspinam :P
Rdziostów i dalej w Chomranicach pod Zawadkę :P To już taki bym rzekła "standard" jeśli chodzi o "szczytowanie" :D
Podjeżdżając pod Zawadkę pomyślałam,że jadąc kiedyś z Marcinem na Jaworz, wspinaliśmy się pod niezłą górę (ta góra jest zaraz po wyjeździe na Zawadkę), kiedyś tam pojadę, jest stromo,długo, idealnie! :P
Dzisiaj nie było na to czasu :P
Zjeżdżając w dół do Tęgoborzy musiałam uważać, bo wczoraj polało (tam to chyba dość dużo), bo się kamienie na jezdnie poobsuwały :O
No więc uważam :P Gdzieś w połowie zjazdu wpadł mi do głowy pomysł, coby podjechać pod just zjechać w dół do Bilska i wrócić, zaliczając just też z drugiej strony, good idea!
Gdyby nie ciężarówki i ogólny ruch na tej drodze (główna trasa prowadząca ze Sącza do Krakowa), to tam całkiem spoko klimat do jazdy :P
Podjechałam, zjechałam i już myślałam że mnie zleje (taaaaaka paskudna chmura nade mną się znalazła),ale na szczęście chmurze się lać nie chciało :D
Wyjeżdżam z powrotem i przypominam sobie jak w zeszłym roku z Marcinem i Konradem jechaliśmy przez just (tam i nazad) na Rajd o Puchar Złotego Bicykla do Iwkowej, ojeju!
Wtedy na GIANCIE myślałam,że tam zejdę, dzisiaj pyk, pyk, myk, myk i już zjeżdżam tam skąd przyjechałam :P
O jaki by to był świetny zjazd gdyby nie te zbierające się w zakręty ciężarówki!!!
Musiałam hamować, fiks kanada! A taki ogień by mógł iść! :D
No nic, zjechałam, jadę teraz do Sącza :P
W Sączu odbijam na most heleński i kieruję się w stronę Biczyc, taaaak zaś chcę zmęczyć Trzetrzewinę!
Do upadłego, dopóki jadąc do góry na tym odcinku nie przerzucę na przynajmniej 3 przerzutkę z tyłu! :D
(Czyli już za jedną przerzutkę więcej czasu :D).
Wspinam się i wspinam, tego samego wiatru, który mnie z Tęgoborzy do Sącza nie chciał puścić,tu pod górkę nie ma!
Słońce smaży i to fest, opali mnie i na pewno nie równo :D
Do wesela w sierpniu muszę się pilnować, bo sukienki żadnej nie ubiorę w "opalonym rękawku" :P
Kiedy już pokonałam wszystkich "pierdylion" zakrętów na tej trzetrzewińskiej patelni, wyjechałam na Kaninie i stąd został mi zjazd do Przyszowej i ostatni podjazd spod kościoła do domu :P
No! Dopięłam swego :P
Co prawda jakoś miażdżąco wysoko nie podjechałam, ale ponad 1000 m w górę wykonane i to na odcinku trasy mniejszej niż 100 km!
Good job!!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 78.90km
- Czas 03:30
- SpeedAVG 22.54km/h
- SpeedMaxxx 66.60km/h
- Kalorie 1761kcal
- Podjazdy 927m
- Sprzęt Giant Brass 2
"Szosą po Podhalu" :)
Piątek, 6 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0
Kto śledzi ten wie! Zakochana jestem w Nowym Targu i jego okolicach <3 Uwielbiam tamte miejsca! ;)Wolny tydzień uciekał,korzystałam ile mogłam i na koniec wymyśliłam,że jedziem tam!!!
Zapytałam Marcina czy się pisze na tripa i pojechaliśmy razem ;)
W piątek pogoda w Sączu cudna! Słońce, bezchmurne niebo i zero, null, nic wiatru! No nic, mamy nadzieję,że tam dalej w Nowym Targu będzie tak samo :)
Niestety im bliżej celu naszej wycieczki tym gorzej... Chmury, wiatr i zimno!
Osobiście tak się pozytywnie nakręciłam na tą wycieczkę,że chociażby trąba powietrzna miała przejść ja i tak będę gębę cieszyła,że jestem tam, na Podhalu ;)
Już na miejscu z powodu braku pomysłu na to gdzie się przebrać w obcisłe, postanowiliśmy odwiedzić naszą rajdową "gospodynię" Panią Anię ;)
Ooo jak się ucieszyła z naszych odwiedzin ;) Miło :P
Siedliśmy chwilę, pogadaliśmy i już już, bo my jeździć przyjechaliśmy :P
Oporządziliśmy się, maszyny z iżonowozu wytargaliśmy i z lekkim opóźnieniem (no ale po co się śpieszyć? :P) ruszyliśmy na podbój Podhala :P
Pierwsze kilometry wykręciliśmy w kierunku Ostrowska (czyli wracamy do Sącza :P) i Gronkowa.
O matko! To już tu na dzień dobry oczy nasze zobaczyły, to po co tu przyjechały <3
Tatry, Taterki nasze piękne góry w całej swojej okazałości <3 :P
Jedziemy, podziwiamy kurde i love it!
Pogoda się wyrobiła, słońce dogrzewało na tyle,że musieliśmy się trochę pościągać :P
Z Gronkowa skręciliśmy na Nową Białą i już mi się przypomniało,że tą drogą (tylko w odwrotnym kierunku) wracałyśmy z Pauliną w tamtym roku z Turbaczowej wyrypy :P No to jedziemy do Pauliny na włości :P
Kiedy minęliśmy rzekę Białkę i Janosikowe skałki zaczął się podjazd pod Frydman w kierunku Falsztyna :)
Wydawało się,że będzie ciężko, poszło łatwo, jest żyła! :)
Z Falsztynu sruu w dół i jej już jesteśmy w Niedzicy! Szybko!!!
Na Zaporze zrobiliśmy krótszy lub dłuższy pitt-stop coby popodziwiać piękno tego miejsca i w końcu coś zjeść :)
Nie wiedziałam co mi się bardziej podobało: widok na Tatry czy na Jezioro Czorsztyńskie? :P
Kiedy już naładowaliśmy się widokami i kaloriami, mogliśmy ruszać dalej, tyleee jeszcze na nas czeka :P
Zjechaliśmy do ronda w dół i stamtąd pokierowaliśmy się w kierunku Łapsz Niżnych i Wyżnych :P
Po drodze kusiło mnie,żeby zahaczyć o Kacwin, miejsce z którego Kubens wrzuca foty na swój FP, ale to next time :)
W sumie i my nie mieliśmy najgorszych widoków ;)
Kiedy dojechaliśmy do Trybsza, kierowaliśmy się w stronę Gronkowa, zapętlając pierwszą pętelkę, opuściliśmy Spisz :)
Nie chciałam jeszcze wracać do Nowego Targu! Ani się nie zmęczyłam, ani się nie napatrzyłam na Taterki :P
Wyjojczałam Marcinowi,że chce jechać dalej.
Może na drogę rowerową,po której jechaliśmy w zeszłym roku przed rajdem, a może gdzie indziej? Nie ważne, ale jeździjmy jeszcze :P
Marcin (przewodnik) oblukał mapkę, a ja patrzyłam z zainteresowaniem którędy tam...
Kierunek był jeden! Zjeżdżamy w dół i kierujemy się na Szaflary :P
I to był strzał w dziesiątkę!
Prawda prawdą, wchuj pod górę, ale kurde jesteśmy na Podhalu, tu podobno "próżno szukać płaskiego" :P
Wystyrmaliśmy się na Maruszynę, na samej górze widoki że jo Cie pieron i te owieczki <3 :P
I trzeba było zjeżdżać do Ludźmierza.... :)
Zjazd długi, momentami stromy i wietrzny, ale słoneczko nie dawało za wygraną <3
Po zjeździe została nam już tylko droga rowerowa do pokonania i znaleźliśmy się z powrotem w Nowym Targu :)
Pomysł na wyjazd? Bingo!
Wycieczka? Bingo!
Widoczki? Bingo!
Fun? Bingo!!!!
Na Podhale wrócę na pewno jeszcze nie jeden raz, bo kocham tamto miejsce, kocham tamtych ludzi i tamte widoki <3
I love it!!! <3
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 72.00km
- Czas 02:37
- SpeedAVG 27.52km/h
- SpeedMaxxx 70.20km/h
- Kalorie 1669kcal
- Podjazdy 691m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Podziwiać uroki wiosny <3 ;)
Wtorek, 3 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 0
Weekend majowy trwa, pogoda dopisuje, omnomnom się mi układa tak jak sobie tego życzyłam :PChociażbym nie chciała jeździć to...przecież ja zawsze mam ochotę sobie pojeździć! :D
Od rana byłam w stanie nieważkości, bo chciałam iść na pogrzeb dziadka sąsiadów, ten był dopiero o 13...
W sumie za bardzo nie planowałam rowerowania, ale kiedy po powrocie z pogrzebu i zjedzeniu obiadu, wszyscy się rozeszli do swoich pokoi spać, ja nie mając w zwyczaju spać w dzień, zabrałam rower i pojechałam odpoczywać po swojemu ;)
W sobotę chłopaki pokazali mi fajny przejazd przez Kamienicę, więc postanowiłam wyeksploatować go ponownie, ale od dupy strony :)
Pojechałam więc do Olszanki i stamtąd odbiłam do Jadamwoli turlając się w górę do Młyńczysk.
Jadamwola, Jastrzębie kurde pełno tu sadów i drzewek które akurat teraz przecież kwitną, no raj na Ziemi!!! <3
Chyba powinnam zostać artystą, rajcują mnie takie piękne miejsca ;)
Po wyjechaniu do góry miałam 2 opcje: albo jechać dalej pod górę i znaleźć się na Ostrej albo zjechać w dól i tak jak w sobotę ( tylko w odwrotną stronę) przez Kamienicę zjechać aż do Zabrzeży. Wybrałam zjazd. Na dalszy podjazd przyjdzie jeszcze czas ;)
Zjeżdżam i zjeżdżam i końca nie widać, niby ładnie bo zakrętów dużo, wszędzie zielono i rzeczka po prawej,ale nudno bo ciągle w dół!!!
Dojechałam do Zabrzeży i patrząc w niebo stwierdziłam,że pasuje spiąć zadek bo inaczej złapie mnie porządna burza!!!
Starałam się jak najszybciej przejechać Łącko (ostatnio jak mnie zlało to tu!) i chciałam już znaleźć się w co najmniej Naszacowicach ;)
Udało się dojechać do "bezpiecznego" punktu suchym kołem,ale ciągle uważnie obserwowałam niebo...
Podjeżdżając do Młyńczysk, założyłam,że z powrotem podjadę jeszcze na Wysokie i wrócę Przyszową do domu, ale...
Przez te brzydkie chmury i późną już godzinę, stwierdziłam,że nie chce mi się już tam jechać, wrócę przez Brzezną i będzie gitara :P
Przyszowa z Kamienicy będzie na raz kolejny :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 74.00km
- Czas 03:05
- SpeedAVG 24.00km/h
- SpeedMaxxx 73.80km/h
- Kalorie 1640kcal
- Podjazdy 857m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
W końcu, kurde!
Czwartek, 28 kwietnia 2016 · dodano: 28.04.2016 | Komentarze 0
Jeju jak mnie na rower puścić nie chciało!Niedziela zasłużenie była przeleżana, poniedziałek okropnie brzydka pogoda, wtorek dentysta,środa Basia iiii w końcu czwartek omnomnom jadę! :P
Wczorajsze, wieczorne opady śniegu (tak, kurzyło lepiej jak w styczniu!!!) nie zachęcały do nastawiania się na poranne rowerowanie, ale jak już rano wstałam tak kurde mogę jechać :P
Słońce świeciło,po śniegu nie było już śladu, trochę wiało, ale ogólnie było bardzo przyjemnie ;)
Stwierdziłam,że muszę zrobić porządną jazdę,żeby trochę chociaż nadrobić tyły ;)
Początek jazdy był mega trudny! Tak się mi nogi kręcić nie chciały,że myślałam zawrócić :O
To pewnie przez te wczorajsze batony, się najadłam ich ;) Czasami jednak kobiety bardziej potrzebują czekolady niż zwykle :D
Zdecydowałam że pojadę na Limanową od strony Owieczki, niezły pomysł, bo wiatr ustawił się z boku, co aż tak mnie nie drażni jak wiatr z przodu!
Im więcej metrów, później kilometrów tym lepiej dla moich nóg ;)
Zjeżdżając z Siekierczyny do Limanowej było już fajnie i dobrze, bo...podjazdy dopiero na mnie czekały :P
Najpierw Marcinkowice pod Rdziostów, potem Biczyce do Trzetzrewiny. Poszło lepiej niż się spodziewałam :P
Z Trzetrzewiny do domu i pieronem, bo w końcu do roboty kiedyś nie zdążę przez ten rower! :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 50.40km
- Czas 01:49
- SpeedAVG 27.74km/h
- SpeedMaxxx 67.70km/h
- Kalorie 1014kcal
- Podjazdy 139m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Do sklepu, do chłopaków ;)
Wtorek, 19 kwietnia 2016 · dodano: 20.04.2016 | Komentarze 0
Miałam się bawić w lakiernika po pracy, ale tak mi się strasznie nie chciało... Robiłam wszystko,żeby tylko nie malować :PNawet z tego wszystkiego na rower poszłam :D
Ostatnio mi coś przerzutka szwankowała (od 2 gleby w SPD? :O)?! Nie ważne! Chłopaki w bikeatelier czynią cuda :P
Jasiek po odkręcał, po dokręcał, coś przyciął, coś dołożył i ta dam śmiga :P Powietrza mi dobili, no bo to potrzebuje fes dużo tlenu i od razu mi się przyjemniej jechało ;)
Z Nowego Sącza na Obwodnicę do Chełmca, do Obwodnicy w Brzeznej, na Obwodnicę Podegrodzia i do Starego Sącza.
Bogato tych Obwodnic w okolicy ;)
Stamtąd już prosto do domu. No i po powrocie wymalowałam to co musiałam, a raczej chciałam ;) Się błyszczy!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km