Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 51.57km
    • Czas 02:06
    • SpeedAVG 24.56km/h
    • SpeedMaxxx 52.20km/h
    • Kalorie 863kcal
    • Podjazdy 244m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Listopadowe lato ;)

    Wtorek, 6 listopada 2018 · dodano: 06.11.2018 | Komentarze 0

    Jeju jak ta pogoda nas rozpieszcza w tym roku <3
    Listopad, a na termometrze lepiej niż przynajmniej ze dwa razy w lecie było (w tym podczas Rajdu wokół Tatr!).
    Wczoraj dość wcześnie poszłam spać, znaczy padłam, nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale wiem że już "M jak miłość" nie widziałam :D
    Dzięki temu, czy przez to, obudziłam się po 7 i widząc przez okno tak ładnie święcące słońce nie miałam sumienia grzać więcej łóżka.
    Wstałam,zjadłam śniadanie, sprzątałam po nim i ogienek w pole!!!

    Przez sekundę tylko zawahałam się czy aby nie za lekko się ubrałam, ale po sekundzie czułam,że jest idealnie!
     
    Chciałam (miałam nadzieję) jechać w stronę Muszyny, bo wiem,że tam z rana dobrze słońce świeci, jednak nie miałam na tyle czasu.
    Wystartowałam na prawdę wcześnie, bo zaraz po 9, ale na tyle rozkoszowałam się tą jazdą,że Muszyna musi poczekać :D

    Nie było sensu się śpieszyć :D

    Skoro nie do Muszyny, to miałam nadzieję chociaż na Piwniczną, ale tu zaś wiatr dał mi się we znaki ii już w Barcicach chciałam zawrócić.
    Jeszcze tylko look na najlepszy widok w tej okolicy

    i chwila walki z wiatrem i teraz mogę zawrócić, bo z powrotem wykorzystam ten sam wiatr do szybszego powrotu do domu :D
    Tak też było!
    Wiatr jak nie on dął mi plecy, pomagając mi w ekspresowym tempie znaleźć się w Starym Sączu.
    Stamtąd również dość sprawna przeprawa i chwilę przed 12 byłam w domu.

    Dobry czas na rower i jeszcze lepszy na spokojne ugotowanie obiadu :D
    Listopadowe lato trwaj!

    • Dystans 85.82km
    • Czas 03:29
    • SpeedAVG 24.64km/h
    • SpeedMaxxx 60.10km/h
    • Kalorie 1727kcal
    • Podjazdy 1146m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Wolna sobota, w końcu na rowerze :D

    Sobota, 3 listopada 2018 · dodano: 05.11.2018 | Komentarze 0

    Jej dawno nie byłam w weekend na rowerze i to tak porządnie, daleko!
    Bez względu na zadowolenie ogółu, tudzież nie, po sobotnich porządkach zabrałam rower i pojechałam przed siebie ;)
    Wiedziałam,że chcę jeszcze (może ostatni raz?) w tym roku objechać Jeziorko Rożnowskie i czułam,że to musi być dzisiaj!
    Pogoda nie najgorsza,można było nawet syry odsłonić!

    Wystartowałam po 11 i obliczyłam,że przy normalnej, "sezonowej" prędkości, pokonam tą trasę w około 3 h, taaa.... :D
    Jadąc w kierunku Marcinkowic, kminiłam w głowie jak tu zjechać,żeby zaś się nie zgubić jak ostatnio :P
    Nie było tragedii, po prostu skręciłam w lewo zamiast w prawo i ot tak już miałam Łososinę.
    Nie chciało mi się tam jechać, bo im bliżej celu,znaczy Rożnowa, tym więcej chmur i mgły i wgl nic tylko wejść pod koc i pić gorące kakao :P
    Ale ja się tak szybko nie poddaję!
    Mimo ogólnego zniechęcenia pchałam się w tą mgłę jak głupia i tylko czekałam kiedy skręcę w Rożnów,żeby uciec przed ruchem na głównej drodze.
    W Rożnowie szybki pitt stop, bo brak słońca i wilgotne powietrze zwiastowały szybką bombę :O

    Oreło zawsze na PROpsie :D

    Jechałam w kierunku Gródka i wypatrywałam jakichś pozytywów w tej mojej mglistej tułaczce i znalazłam, nawet kilka :D
    Pierwszy będę miała większą satysfakcję jak po powrocie zasiądę pod ciepłym kocem z grzanym piwem (które mi się niewyobrażalnie marzyło :P) w ręce.
    Drugi będę miała satysfakcje w ogóle.
    Trzeci właśnie mijałam:
     
    Może i słońca nie było, ale złota jesień jeszcze jest :)

    Jadąc dalej znalazłam miejsce, które zmusiło mnie do kolejnego zatrzymania się i pstryknięcia nie najgorszej fotki!
    Może gdyby niebo było błękitne i powietrze bardziej przejrzyste, udało by się z tym zdjęciem zrobić jeszcze coś więcej,ale mimo wszystko uważam,że jesień jest najlepszą porą roku, na klimatyczne fotki!
    Zresztą patrzcie :D
     
    i

    Uważam czad!
    Chociaż pewnie gdyby nie ta mgła, to i Jeziorko byłoby bardziej wyraźne :P
    Cóż.

    Jechałam dalej, mając wrażenie,że jadę już tydzień i czekałam kiedy w końcu wyciągnę się pod górę w Siennej,żeby wyluzować na zjeździe z Dąbrowej :P
    Doczekałam się, ale już zaczęłam wątpić,że wrócę o własnych siłach do domu!
    Nie dość,że z zakładanych 3 godzin zajętych wycieczką, wyszły mi 4, to jeszcze jedzenie mi się skończyło i zaczęło mi być powoli słabo!
    Stwierdziłam jednak,że do domu mam już tak niedaleko,a w między czasie złapałam, ten dobry (choć rzadko spotykany!) wiatr w plecy,że no po prostu muszę się jakoś doczołgać na włościa :P
    I powiem Wam,że ostatnie 10 kilometrów jechało mi się wybitnie dobrze, a po powrocie do domu ta satysfakcja była kilkukrotnie większa niż zakładałam.

    Ahoj!


    • Dystans 50.85km
    • Czas 01:54
    • SpeedAVG 26.76km/h
    • SpeedMaxxx 53.60km/h
    • Kalorie 806kcal
    • Podjazdy 245m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Zaś szybko,bo mało czasu! :D

    Środa, 31 października 2018 · dodano: 05.11.2018 | Komentarze 0

    Miałam zacny plan, zrobienia dużo kilometrów :D
    Dużo znaczy może tak z 70, może 80...
    Plan jak zawsze genialny, trasy w sumie nie wymyśliłam,ale po drodze zawsze się coś nawinie, luz :D
    Przy śniadaniu mój zacny plan poszedł się je*&^*ć, bo jeszcze... groby trzeba umyć,zakupy zrobić,posprzątać dom i bla bla bla...
    No cóż, nie zrobię 70~80 km, ale przejechać się na rowerze chociaż na chwilę muszę!

    Wybrałam najszybszą moim zdaniem trasę, bo najmniej górek, górecek, a widoki i tak bajkowe:

    Lubię okolice Rytra, zawsze lubiłam ;)
    Na prędkości nawijałam, aż do pierwszego podjazdu, później zawróciłam i z powrotem przez Stary Sącz jak najszybciej chciałam wrócić do domu.
    Tu miałam w głowie pomysł,żeby do pracy też skoczyć rowerem ze względu na korki w mieście, ale w tak pełnym makijażu

    nie było by to chyba zbytnio normalne :P
    Już i tak wystarczająco postraszyłam kierowców, pacząc na nich stojącących w korku :D 
    Normalnie Hallowen nie jest dla mnie żadnym "świętem", ale dystans do siebie i świata uważam,że trzeba mieć!

    PS: Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się spóźnić do pracy ponad 2 h!
    Ale w domu posprzątane, zakupy zrobione, groby umyte, makijaż zrobiony, no i rower zaliczony! 
    Ekstra!


    • Dystans 30.15km
    • Czas 01:08
    • SpeedAVG 26.60km/h
    • SpeedMaxxx 64.40km/h
    • Kalorie 353kcal
    • Podjazdy 263m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Szybko, bo ciemno :)

    Wtorek, 30 października 2018 · dodano: 05.11.2018 | Komentarze 0

    Pracując na rano po zmianie czasu, praktycznie niemożliwą rzeczą jest wyjść na rower i objechać jakąkolwiek,większą pętelkę za widoku :)

    Start kilkanaście minut przed 16 i ot taki urok późnej jesieni ;)

    Miałam zacny plan zrobienia kółka od domu przez Łącko i z powrotem na Czarny Potok, ale wiedząc,że w domu nie ma nikogo kto mógłby cokolwiek pozamykać i pozabezpieczać przed nocą, zaniechałam tego pomysłu ;)
    Pętelka w kierunku Przyszowej z Podegrodzia wydała się mi bardziej odpowiedzialna.
    Im dłużej jechałam w obranym kierunku, tym bardziej się cieszyłam,że to tylko tą pętelkę sobie wymyśliłam, a nie tą o 10 km dłuższą :)
    Powód?
    Po zaledwie 45 minutach jazdy i zachodzie słońca, automatycznie zrobiło się na tyle ciemnawo,że wiedziałam, że wrócę do domu po omacku i tak było!

    No cóż, po zmianie czasu, pospać może i możemy dłużej, ale z jazdą na rowerze po pracy, to już tylko na hardcora po ciemku :D
    Nie, trenażera nie wyciągam, na pewno nie teraz,za wcześnie i za ładna pogoda ;)

    • Dystans 50.22km
    • Czas 02:03
    • SpeedAVG 24.50km/h
    • SpeedMaxxx 58.70km/h
    • Kalorie 898kcal
    • Podjazdy 506m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Niespodziewajka ;)

    Piątek, 26 października 2018 · dodano: 26.10.2018 | Komentarze 0

    Nie spodziewałam się,że dzisiaj będę kręcić na rowerze ;)
    Na pewno nie po ostatnich, dwóch, paskudnych dniach w pogodzie. 
    Ziąb,porywisty wiatr i deszcz pozwoliły "zapomnieć" o wyjściu na rower w cywilizowanych warunkach :P

    Jednak w sumie "pod przymusem" zabrałam rower...do auta,a później już bez auta wracałam do domu :)
    Znaczy musiałam zostawić puncioka u mechanika,a że nie miał mnie kto przywieźć z powrotem do domu, spakowałam niezawodny rower i na nim wróciłam do domu ;)

    Na Biankę zawsze można liczyć :D

    Że było w miarę wcześnie, postanowiłam nie jechać prosto do domu, a w miarę znośnej temperatury, trochę pokręcić się po okolicy ;)
    Padło na Naszacowice, Przyszową i dalej Siekierczynę,żeby później nawrócić przez Wysokie i Chełmiec do domu.
    Lol nie wiedziałam,że będę w stanie taką trasę wykręcić. Nie w temperaturze około 8 stopni, bez ocieplaczy na buty!
    W sumie, to właśnie stopy najbardziej mi dokuczały,reszta członków mojego ciała, dawała rady ;)

    Poniosło mnie troszkę, bo mając świadomość braku samochodu i perspektywy gotowania obiadu przed pracą, przesadziłam z trasą i czasem jej pokonania :O

    Aleeee obiad został ugotowany! :D




    • Dystans 55.05km
    • Czas 02:05
    • SpeedAVG 26.42km/h
    • SpeedMaxxx 43.20km/h
    • Kalorie 840kcal
    • Podjazdy 348m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Jesiennie...

    Wtorek, 23 października 2018 · dodano: 24.10.2018 | Komentarze 2

    Dawno nie musiałam się aż tak ubierać na rower! :O
    Nie planowałam wycieczki, bo planowali deszcz i ziąb,a tu piękne słońce zaświeciło.
    Na termometrze faktycznie nie było szału, ale po to są ubrania!

    Kiedy nadzwyczaj szybko uwinęłam się z "robotą", już po 9 zbierałam się na rower ;)
    Iiii tu powiedzenie "ubierasz się godzinę na rower, żeby godzinę pojeździć" przybrało na mocy.
    Prawda to!

    Summer is dead! ;'(

    Jadąc z Chopusiem w weekend do jego domu, dowiedziałam się,że w końcu skończyli drogę w Rytrze i nareszcie mogę się tam normalnie wybrać rowerem na przejażdżkę :O
    Alleluja!
    Nie zwlekając zbyt wiele i nie mając pomysłu na żadną trasę, postanowiłam sprawdzić gładkość nowo położonego asfaltu :D
    Wybór był słuszny, bo trasa nie wymagająca, a jakoś nie miałam ochoty siepać się z górkami i góreckami :)
    Nie przyzwyczajona jeszcze jestem do tych kilku warstw na sobie, które dodatkowo trzeba targać na plecach, brrr....
    Brak swobody wynagradzały widoczki:

    Pięknie było :)
    W dodatku zdążyłam jeszcze na ostatnie promienie słońca, bo im bliżej południa tym coraz ciemniej...
    Dojechałam do Piwnicznej. 
    Przy Pijalni Artystycznej natchło mnie na foteczki <3


    Popstrykałam i czym prędzej do domu pojechałam :D
    Jaki rym, lol :P
    Miałam wielką ochotę wykręcić ponad 60 km, ale zaczęło brakować mi sił i... czasu!
    Za wolno jechałam, zdecydowanie! :P
    O jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam,że moja średnia prędkość, to ledwo 23.7 km/h lol, lol LOL!
    Słabo! 
    Cóż, brak regularnej jazdy i nowe warunki atmosferyczne pokazały swoje prawdziwe oblicze :D
    Ale szczerze? Wisi mi to! :P
    Jazda na rowerze ma być przyjemnością, a ona skończyła się dzisiaj po 2 h jazdy :D
    Ostatnie 20 minut było przymusem, bo przecież musiałam jakoś wrócić do domu, helloł! :P 

    Patrząc przez okno i w prognozę pogody, widzę kolejne kilka dni przymusowej abstynencji od roweru, bo wieje i leje,że hej!
    No to HEJ!


    • Dystans 40.49km
    • Czas 01:32
    • SpeedAVG 26.41km/h
    • SpeedMaxxx 63.00km/h
    • Kalorie 663kcal
    • Podjazdy 284m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Porannie, po weekendowo :P

    Poniedziałek, 22 października 2018 · dodano: 24.10.2018 | Komentarze 2

    Obiecywali w pogodzie,że złota, piękna jesień powoli się kończy. I się skończyła.
    Chociaż jeszcze nie do końca.
    Skończyła się temperatura, która pozwalała na szosowanie w krótkim rękawku, ale "złoto" jeszcze jest ;)

    Nie miałam zbyt wiele czasu na cieszenie się rowerem, bo obowiązki w domu nie pozwalały za wiele, ale uważam,że idealnie wykorzystałam półtorej godziny, które było mi dane dla siebie :D
    Nie chciałam też jakoś za bardzo przesadzać, bo przecież nie jeździłam całe 5 dni (jestem lżejsza o kolejną "czwórkę!"), a niższa temperatura i kilkudniowe "zasiedzenie" mogłyby mnie szybko wybombić :O

    Że tak powiem, idelanie!


    • Dystans 80.52km
    • Czas 03:08
    • SpeedAVG 25.70km/h
    • SpeedMaxxx 72.00km/h
    • Kalorie 1435kcal
    • Podjazdy 872m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Przed wyrwaniem drugiego zęba, nacieszyć się rowerem :P

    Wtorek, 16 października 2018 · dodano: 18.10.2018 | Komentarze 0

    Czas wykonania drugiego wyroku nastał za szybko :P
    Znaczy za wcześnie, bo ciągle w pogodzie lato ;)
    Z drugiej jednak strony czekałam na to i chciałam mieć to już za sobą, bo siedziało mi to na głowie :O
    Drugiej czwórki już nie mam, ale za to mam parę dni z głowy rower :P
    We wtorek nie zastanawiając się długo, (bo każda minuta zwłoki z wyjściem na wycieczkę oznaczało kilometr albo pół mniej na liczniku :P), zabrałam rower i ogień! Albo jakby to mała Zuzia powiedziała "ogienek" :P
    Obiadu zaś nie zjadłam przed, bo szkoda czasu,ale nadrobiłam po rowerze :P

    Pojechałam w sumie przed siebie,bo przecież wszędzie jest tak pięknie!

    Czy to na pewno p(i)ździernik? :P

    Nie bardzo ogarniałam w którym kierunku jechać,znaczy chciałam ominąć miejsce w którym mi najszybciej słońce spierdzieli :D
    Nie mogąc sobie uświadomić,gdzie to słońce najszybciej zajdzie, bo wydawało mi się,że wszędzie, to się stanie, pojechałam w kierunku Marcinkowic.
    Tu nie chcąc stać w korku, spróbowałam przejechać przez skrót, który mi zdradziła ekipa z pracy mojego brata :P
    Zamiast pchać się Marcinkowicką,w korek,żeby dostać się na Rdziostów, pojechałam na Helenę i tam dosłownie 3 razy skręcając w lewo znalazłam się pod zakorkowaną obwodnicą i już żaden korek związany z przebudową mostu mnie nie dotyczył :P

    Haha a Wy se stójcie w tych uzbrojonych czterokołowcach!
    Rower na prezydenta! :D

    Po wdrapaniu się na górę, standardowo jak najszybszy przejazd aż na Wysokie i stamtąd powrót do Chełmca.
    Czyli typowa pętelka w tamtych okolicach ;)
    Zastanawiałam się, czy starczy mi dnia na powrót, czy to będzie już jazda po zmroku, bo widząc ten zachód słońca zaczęłam wątpić :P

    Jest czad nie? :P
    Tak było na Kaninie ;) 

    Na Wysokim zaś naszło mnie na utrwalenie tego widoku, tym razem z Bianką w roli głównej <3

    Romantico nie? :P
    Tu też już musiałam zawdziać na siebie jaką kamizelkę, bo brak słońca robił robotę, znaczy zimno!
    Dobrze,że zabrałam ze sobą też buffkę i rękawki, bo zjeżdżając z Biczyc do Chełmca, zamarzłabym chyba :O
    Chociaż tylko miejscami, bo czasami powietrze było takie moje ulubione ;)
    Ciepłe, jesienne, pachnące paloną naciną z ziemniaków :P
    Kto ze wsi, wie o czym piszę :D

    Wyjeżdżając z domu na wszelki wypadek zabrałam ze sobą też czołówkę zakupioną w Biedronce za 14,99 zł :D
    Lampka z przodu ledwo dyszy, więc dodatkowe oświetlenie może się przydać, pomyślałam :P
    I to był dobry pomysł, bo podczas zjeżdżania serpentynami w dół, naszedł mnie diabelski pomysł żeby wracać do domu przez Stary Sącz :D
    Wariatka pomyślicie! 
    Ciemnawo, a ona zamiast jechać prosto do domu i jeszcze na jakim takim widoku zakończyć wycieczkę, dokłada sobie z 15 km świadomie godząc się na powrót po ciemku...
    Cóż, żyje się raz! :D
    Czołówka na kask i ogień :P
    Gdyby nie to, że zdjęcie w półmroku wyszło fatalnie, pokazałabym Wam jak to się wyglądało z czołówką na rowerze :D
    Przez cały Stary światełko to było słabo potrzebne, ale kiedy już wjechałam do swojej dzielni, cieszyłam się że go mam! :P
    Wróciłam już całkiem w nocy (znaczy o 18 :45!!!), ręce skostniały mi na tyle,że na ostatnim podjeździe przed domem, nie byłam wstanie zrzucić łańcucha na lżejszą przerzutkę i takim ślimaczym tempem musiałam targać siebie i rower pod górę ;P
    A czołówka... cóż. 
    Mówią,że co tanie to drogie...
    Dwie jazdy i czas ciągłego działania czołówki nie dłuższy niż 2 h i baterie do wymiany!
    Dobrze,że przetestowałam ją na rowerze, gdzie teren mi znany, a nie na przykład w górach, zabierając ją na pewniaka,że poświeci w razie potrzeby.
    Szajz i tyle :P

    Ale wycieczka przednia iiiii teraz czeka mnie kilkudniowa, przymusowa abstynencja od roweru...
    Zdrowie najważniejsze!
    Pogoda pewnie nie wytrzyma,aż mi się miejsce po wyrwaniu zęba zagoi, ale jak jeszcze śniegiem nie rzuci, to pewnie sobie w przyszłym tygodniu śmiało pośmigam :)

    A Wy korzystajcie jak macie wszystkie zęby na swoim miejscu, bo szkoda pogody na siedzenie w domu!

    • Dystans 35.02km
    • Czas 01:42
    • SpeedAVG 20.60km/h
    • SpeedMaxxx 47.90km/h
    • Kalorie 464kcal
    • Podjazdy 199m
    • Sprzęt Giant Brass 2

    Nie chciało mi się przebierać w PROsa :D

    Poniedziałek, 15 października 2018 · dodano: 16.10.2018 | Komentarze 0

    Pogoda i pełna paleta kolorów jaka utrzymuje się od dłuuuuższego czasu, skutecznie zniechęca do spędzania większości dnia w pracy, a woła na wyjście na pole <3
    Z rana jak to z rana w październiku. Zimno i nie przyjemnie.
    Koło południa temperatura znacznie wzrasta i tak do 17 jest na prawdę ciepło ;)
    Po powrocie do domu, chciałam się trochę nacieszyć słońcem, ale nie koniecznie drylować w biegu na rower.
    Stwierdziłam,że najpierw zrobię porządek w obejściu, a dopiero później, bliżej nocy skoczę sobie na rundkę wokół "województwa" :P
    Ta jazda była testem, niedawno kupionej czołówki w Biedronce :P
    Trzeba ją było sprawdzić ;)
    Nie chciało mi się stroić w obcisłe, więc ubrałam się na trzepaka :P

    Zabrałam Traktor i kurtkę (bo po zachodzie słońca chłodno jak na październik przystało) i pojechałam na pętelkę starosądecką ;)
    Fajnie mi się jechało ino żałowałam jedynie że dzień tak krótki, no i że najlepszą pogodę w ciągu dnia spędza w pracy....
    Ale za to wieczorem miałam moje ulubione powietrze!!! 
    Super!

    • Dystans 50.43km
    • Czas 02:25
    • SpeedAVG 20.87km/h
    • SpeedMaxxx 51.80km/h
    • Kalorie 1046kcal
    • Podjazdy 773m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Normalnie się zgubiłam :D

    Piątek, 12 października 2018 · dodano: 13.10.2018 | Komentarze 2

    W czwartkowy wieczór zaplanowałam sobie,że na piątek biorę rower do pracy ;)
    Nie, nie zamierzałam jechać do pracy rowerem, nie jestem samobójcą! :D
    Chciałam zaraz po pracy pojeździć na nim :P
    Wpakowałam go do puncioka i miał tam swoje odleżeć :D
    W piątek czas w klubie leciał nadzwyczaj szybko i przyjemnie,o co byłam wdzięczna wszystkim sprzymierzeńcom :)

    Po pracy zostawiłam wszystkie graty pod klubem i z gwiazdkami w oczach ze szczęścia,wyruszyłam na zaplanowaną trasę :p
    Trasę przyjemną, aczkolwiek nie miałam pewności,czy zdążę ją pokonać w odpowiednim, założonym czasie. 
    Chciałam objechać Jezioro Rożnowskie dookoła, zakładając,że skoro już w Sączu jest tak:

    to poza nim musi być jeszcze piękniej!
    No więc jadę.
    Na obwodnicę, na Marcinkowice i w Chomranicach wspinam się w kierunku Zawadki.
    Ruch masakryczny!
    Odkąd zamknęli just i kazali wszystkim samochodom zmierzającym w kierunku do/z Krakowa jeździć tamtą stroną, strach się pchać rowerem na ulicę :O

    Ale widoczki przyjemne!

    Na szczęście bez przygód dotarłam na sam szczyt i nowiutkim asfaltem (chyba świeża sprawa?) zjechałam w dół z zamiarem skrętu na Wronowice.
    Zamiar dobry, bo stamtąd omijając just, dotrę do Łososiny ino żem se źle skręciła :D  
    LOL!
    Już na początku cosik mi się nie podobało, ale stwierdziłam,że przecież zawsze gdzieś wyjadę. 
    Prawda to, tylko czemu akurat musiałam wyjechać totalnie przed samym ZAMKNIĘTYM justem? :D
    No nic. Zamiast wrócić w miejsce złego skrętu brnęłam dalej w nieznane :P
    Brnęłam, bo tam było pięknie!

    I jak tu nie jechać? <3
    Jechałam, ale w pewnym momencie strach mnie obleciał, no bo wyjeżdżam i wyjeżdżam, wnet do nieba dojadę, a tu dalej zero konkretów i informacji o Łososinie :D
    Za to widoki przecudne, bosze serce zabiło mi 200 razy szybciej na tą panoramę:

    Włączyłam mapy w smartfonie i obczajam,gdzie powinnam jechać, a gdzie lepiej się nie pchać :D
    Chwilę nawet słuchałam nawigacji, bo ciągle chciałam dotrzeć nad Jeziorko, ale kiedy w większości trasa miała prowadzić pod górę, a w dodatku doprowadziło mnie do urwanej drogi

    zawróciłam! :D
    Marzenie o objechaniu Jeziorka w tak pięknych okolicznościach przyrody, poszło się je..:D
    No cóż!
    Wracam, bo i tak przełożyłam spotkanie z 17 na 18, a za chwilę jak nie wrócę, to nawet się przebrać nie zdążę, a co dopiero wykąpać i wyglądać :P
    Jedyny minus drogi powrotnej, nie prowadzącej mnie z Gródka nad Dunajcem, (tylko jak się okazało z Rąbkowej) był taki,że wjechałam zaś na drogę krajową i zaś bałam się o życie!
    W piątek po południu omijajcie takie ruchliwe i szybkie drogi, to nie ma sensu! 
    Może i nie wiele ważę i może i jestem drobnym człowiekiem, ale na pewno nie niewidocznym, a większość kierowców za taką mnie chyba wzięło :O
    W dodatku po dojechaniu już do Sącza, korek zepchał mnie na chodnik i już wgl stwierdziłam,że jeśli rower, to z dala od miasta!

    Później naszło mnie na taką refleksję,że patrząc na te wszystkie "pitt stopy" spowodowane pięknymi widokami i tak bym pewnie nie zdążyła objechać Jeziorka za widoku, więc dobrze,że się mi poskładało jak poskładało, bo nienawidzę jeździć po ciemku :O

    Może jeszcze kiedy wyjeżdżając od rana na rower objadę to Jeziorko przed zimą :)



    Counterliczniki.com