Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 50.10km
    • Czas 02:00
    • SpeedAVG 25.05km/h
    • SpeedMaxxx 62.30km/h
    • Kalorie 1111kcal
    • Podjazdy 760m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Piątek, piąteczek,piątunio!

    Piątek, 7 września 2018 · dodano: 10.09.2018 | Komentarze 0

    W końcu kończy się najdłuższy tydzień pracy w moim wykonaniu!
    Od 12 dni non stop siedziałam w pracy i w końcu jest! 
    3 dni wolnego pod rząd! Chyba się z radości opiję :D 
    Będzie ku temu okazja, bo w sobotę ostatnie (mam nadzieję!) w tym roku wesele :D

    Koła, które tak bardzo mnie ostatnio irytowały podczas jazdy, zmusiły mnie do zabrania roweru na serwis.
    W pracy zatem zadzwoniłam do Michała i zapytałam jak ruch na serwisie, a kiedy dowiedziałam się,że w miarę spoko i dostałam zaproszenie na obczajkę mojego sprzętu, po pracy piernikiem postanowiłam to wykorzystać :D
    Jak się okazało koła niczemu winne nie są. Działają bez zarzutu, wręcz podobno idealnie, a więc to moje nogi się psują :D
    Lol, sezonie kończ się :P

    Ucieszona faktem,że nie muszę zostawiać roweru, postanowiłam wykorzystać tą okazję i zrobić małego szlifa od Sącza po góry :P
    A tak serio pojechałam w stronę Limanowej i wróciłam przez Wysokie, bo na tyle puszczał mnie czas :P
    Świetnie mi się jechało, dotleniłam się na cały weekend i mogłam spokojnie iśc i bawić na weseleu <3

    • Dystans 40.42km
    • Czas 01:36
    • SpeedAVG 25.26km/h
    • SpeedMaxxx 45.70km/h
    • Kalorie 700kcal
    • Podjazdy 327m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Po pracy, a przed robotą :D

    Czwartek, 6 września 2018 · dodano: 07.09.2018 | Komentarze 0

    Już będąc w pracy nakreśliłam rodzicielce plan działania na popołudnie :P
    "Nie czekaj na mnie z obiadem, jak wrócę, idę od razu na rower, co by przed 17 być w domu z powrotem, bo wiem że robota" :P
    Jak zaplanowałam, tak zrobiłam!
    Udało mi się wyjechać z miasta bez większych korków, dlatego już kwadrans po 15, gotowa byłam do szybkiej rundki po okolicy :P

    Pojechałam na Mokrą Wieś, zakładając,że przejadę tamtędy na Wysokie.
    Plan dobry, ino czasu mało. Koła jednak ciągle mnie blokują, zdecydowałam,że oddam rower do serwisu,bo mnie to wkurza!
    Ze względu na małą ilość czasu i tempo mojej jazdy,zrezygnowałam z Wysokiego i skręciłam w kierunku Owieczki.
    Nie lubię tamtędy teraz jeździć, bo ciągle tworzą tam nowy most, ale jak już taki kierunek obrałam, muszę sobie jakoś poradzić :P
    Na tyle na ile mogłam u śpieszyłam się z przejazdem do Starego Sącza i stamtąd już chciałam wracać do domu.
    Na moje nieszczęście Stary był miejscowością w której akurat musiało zacząć padać, więc nie omieszkało mi ubrudzić roweru!
    Wrrr...
    Jak się dalej okazało, padało idealnie do granicy dwóch wsi i już w tej mojej jak ten Mojżesz przejechałam suchym kołem do domu :P
    Rower jednak tak czy siak musiałam umyć, bo wstyd taki z deszczu oddawać do serwisu :O

    • Dystans 42.54km
    • Czas 01:35
    • SpeedAVG 26.87km/h
    • SpeedMaxxx 53.60km/h
    • Kalorie 754kcal
    • Podjazdy 293m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Niespodziewajka :)

    Wtorek, 4 września 2018 · dodano: 05.09.2018 | Komentarze 0

    Nie spodziewałam się,że wsiądę we wtorek wieczorem na rower :P
    Poniedziałkowa jazda tak mnie zniesmaczyła,że szok!
    Poza zapowiadali opady deszczu i burze prawie na cały dzień, więc nie nastawiałam się na wozidełko :)
    Kiedy posprzątałam dom (bo w poniedziałek to zaniedbałam :O) i resztę poogarniałam, zabrałam się za "serwis" Bianki :P
    Musiałam zbadać co mi przeszkadza w rozpędzaniu się na niej? Czy to na pewno moje żelazne nogi się zepsuły???
    Pewności nie miałam, ale obstawiłam,że winne temu są opony, którym podczas ostatniego mycia roweru nabiłam za dużo powietrza.
    Analogicznie do tego, pierwsze co zrobiłam, to spuściłam do zera powietrze z kół i nabiłam od nowa do przepisowych 7 barów.
    Aż się spociłam!
    Później dla formalności odkręciłam koła,zdjęłam je i zakręciłam od nowa, nie przesadzając z siłą docisku :P

    Później korzystając z faktu,że nie mam co robić już w domu, pojechałam na szlifa!
    O dziwo! Koła obracały się znacznie lżej niż przed "serwisem" :D
    Jeśli faktycznie za dużo barów w oponie nie pozwala się rozpędzać, to jestem pod wielkim wrażeniem...
    Zawsze myślałam,że to od za małej ilości powietrza i tzw. kapcia rower wolniej się toczy. 
    Nigdy odwrotnie.

    Z racji,że wyjechałam późno ii i tak czekał mnie powrót po zmroku, nie nawojowałam za dużo na trasie, ale małą pętelkę do Łącka zaliczyłam :P
    Tylko strasznie rower do syfiłam, bo o ile u mnie padało TROSZKĘ, o tyle im dalej od domu, tym wody jeszcze więcej...

    Już mi się go trochę nie chciało myć, ale zrobiłam to!

    Po cygańsku, bo po cygańsku, ale przynajmniej nie boję się,że mi go ruda zje :D


    • Dystans 70.10km
    • Czas 03:02
    • SpeedAVG 23.11km/h
    • SpeedMaxxx 77.40km/h
    • Kalorie 1364kcal
    • Podjazdy 929m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Rower mi się nie rozpędza!

    Poniedziałek, 3 września 2018 · dodano: 04.09.2018 | Komentarze 0

    Strasznie mnie nosiło na rower!
    Jednak jak już w coś wsiąkniesz, to jak Ci przejdzie zmęczenie ciągnie Cię do tego :P
    Obiecywałam sobie w piątek,że nie prędko (czytaj za 3-4 dni) wsiądę znowu na rower...
    Minęły dwa dni przerwy, a mnie już nosiło :D
    Do tego okropny dzień w pracy i te straszne korki na mieście, no musiałam odreagować!!
    Po powrocie do domu planowałam nawet nie zjeść obiadu ino od razu wskoczyć na rower, ale czas dojazdu z pracy do domu skutecznie mnie wygłodził :D 
    Ostatecznie dopiero jak sobie pojadłam pojechałam się wyżyć.
    Zapomniałam tylko,że coś mam nie tak z rowerem, bo za cholerę nie mogę się na nim rozpędzić!
    Ktoś coś o tym wie?
    Po ostatnim myciu roweru, czuję jakby coś mi blokowało koła iiii wcale mi się to nie podoba :(
    Zastanawiałam się nawet co się zepsuło? Rower czy ja?
    Nie wiem i nie sprawdziłam tego i zaś całą trasę przeklinałam w duchu, bo zamiast jechać ja dziadowałam!
    A miałam odreagować....

    Pojechałam w stronę Młyńczysk,żeby wrócić przez Wysokie do domu, czyli zatoczyć spore kółeczko, ale ze względu na moją prędkość, Wysokiego nie zaliczyłam...
    W Olszance nawiedził mnie zmysł fotografa iii musiałam/chciałam popstrykać trochę fotek :P
    Miejscówka znalazła się idealna, bo idealnie oddająca klimat teraźniejszej natury :)

    Fajne co? :P
    Przy okazji chciałam sprawdzić wytrzymałość aparatu ortodontycznego, ale już po pierwszym kęsie poczułam,że to nie jest moje ulubione jabłko :D

    Dzięki temu aparat zachował na wartości :P

    Turlałam się po płaskim jak pod górę (chociaż wyjechanie przez Młyńczyska w stronę Zalesia jest lekko pod górę!!!), wkurzałam się, bo się nie mogłam rozpędzić,ale uparłam się, że mimo wszystko zrobię tą pętelkę!
    Po wyjechaniu w końcu mogłam się rozpędzić, przejeżdżając w dół przez tor górskich wyścigów samochodowych, aleee żeby ino mój rower chciał się rozpędzać, jadąc z góry na dół!
    No come on, to już nie jest śmieszne!
    Na prawdę mnie to wkurzyło!
    Czyli to nie moje nogi, to mój rower :(

    Po zjeździe kolejna fotka, bo mi się zawsze marzyło zrobić sobie taką na początku tego toru, ino jeszcze przed remontem drogi tam, początek był słabo widoczny,ale wczoraj:

    Gdyby rower chciał jechać, podpisałabym 3,2,1 start po QOMa :P
    Ale gdzie ja z takimi prędkościami? Po jakiego QOMa? 
    Prędzej po przetrwanie!

    Jadę dalej na Siekierczynę i tu decyduję,że odpuszczam Wysokie, bo jak zacznę się jeszcze wspinać, to już w ogóle do domu wrócę na północ!
    Jedynym problemem był fakt,że w Owieczce robią nowy most i starałam się omijać tamte miejsce szerokim łukiem, jednak teraz musiałam zaryzykować i przeturlać się po usypanym sztucznym przejeździe przez rzekę.
    Kto nie ryzykuje nie piję szampana nie? :P
    Przejechałam i już lekko po zmroku wróciłam do domu,ale do końca przestałam żałować że jeździłam, bo na prawdę było świetnie!
    To powietrze, ten zapach palonej naciny z ziemniaków i to ciepło <3 
    Lato jeszcze walczy i mam nadzieję,że jeszcze długo będzie wygrywało!

    Po jeździe naszło mnie na pyszną drożdżówkę z morelą,bosze z herbatą smakowała jak kawior!

    Najlepsza kolacja ever!

    No i nie odpuściłam tym razem rozciągania!
    Całą drogę zastanawiałam się czy aby moje braki w tej czynności nie doprowadzają pośrednio do braku prędkości na rowerze i postanowiłam tego teraz nie zaniedbać.
    Zmuszona (sama się zmusiłam!) rozciągałam się oglądając nowy sezon "M jak miłość" i cieszyłam się,że to robię, bo czułam,że moje mięśnie mi za to dziękują ;)

    W sumie jeszcze jakoś te mięśnie są elastyczne, ale dużo im też brakuje do perfekcji :P
    Muszę się do tego bardziej przykładać!

    Ahoj!

    • Dystans 100.17km
    • Czas 03:50
    • SpeedAVG 26.13km/h
    • SpeedMaxxx 49.30km/h
    • Kalorie 1647kcal
    • Podjazdy 609m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Najnudniejsza stówka w życiu :D

    Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 31.08.2018 | Komentarze 2

    Postanowiłam sobie,że do końca sierpnia (mojego miesiąca urlopowego), przejadę minimum 1000 km na rowerze i zrobię parę dziennych stówek.
    Plan niezły, zwłaszcza,że pod koniec miesiąca wypada Rajd wokół Tatr, więc 200 km pyknie w jeden dzień...
    Taaaa... ino trzeba jeszcze jechać na ten Rajd :D
    Jak ktoś czyta, wie,że na Rajd nie pojechałam, bo zimno, brzydko i wgl szkoda zdrowia.
    200 km w dzień więc nie było, no i mi się plan zepsuł :D
    Do tego muszę doliczyć parę wypraw w góry iii fakt,że mój mężczyzna zaklepał sobie wolne na równi ze mną iii te 1000 km nie jest już taką oczywistą oczywistością ;) :P

    Szczęście w nieszczęściu ostatni tydzień sierpnia był łaskawy i pozwolił mi sobie pojeździć ile chciałam i kiedy chciałam :P
    Z tym ostatnim nie do końca, bo przecież wróciłam już do pracy,no i zaś się zaczął sezon na pracę polowe w domu, ale i tak nie było źle :P

    Nic z tym tysiącem, ale stówek ciągle mam jakoś tak mało!
    Postanowiłam trochę jeszcze je nadgonić i dzisiaj strzelić byle jaką stówkę na zakończenie wakacji.
    Dosłownie byle jaką! Dawno tak nudnej trasy nie jechałam, jejuuu!
    Gdyby nie to,że mi się po prostu nie chciało jeździć pod górę, to bym ją sobie chociaż trochę urozmaiciła, a tak to morduj się tu człowieku po płaskim :P

    Pojechałam w kierunku Szczawnicy i jak szybko tam zajechałam, tak szybko stamtąd uciekałam!
    Nudno tam,że ojeju :P
    Jedyne z czego się cieszę,to to że jadąc tak sobie powoli rowerem, wyczaiłam na trasie Naleśnikarnię, do której nie zawaham się zaciągnąć Chopusia <3
    Byle nie na rowerze! :P

    Nie było też dzisiaj słońca, może to też nie było jakieś fes motywujące, ale i tak nie miałam co robić w domu, a jak już wstałam o 6 (do kościoła), to przecież nie będę do 14 siedzieć i się w ścianę gapić!
    Dobrze,że chociaż nie padało :)
    Na prawdę była to najnudniejsza stówka w życiu!
    Dobrze,że jutro weekend i że nie będę miała czasu jeździć na rowerze, bo chyba bym go sprzedała, gdyby mnie ktoś na niego zawołał :D 

    Kończąc ten nudny wpis apeluję o przemyślane trasy Waszych szlifów, bo te dziadoskie mogą Wam odebrać chęci i radości z kręcenia na rowerze, serio! 
    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 62.12km
    • Czas 02:25
    • SpeedAVG 25.70km/h
    • SpeedMaxxx 61.60km/h
    • Kalorie 1130kcal
    • Podjazdy 674m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Koniec sierpnia, to koniec lata...

    Środa, 29 sierpnia 2018 · dodano: 29.08.2018 | Komentarze 0

    Dla mnie koniec sierpnia jest równoznaczny z końcem lata, tak :P
    Nie ma,że jeszcze tam lato trwa do połowy września czy coś....
    Koniec wakacji, to koniec i już!
    Korzystając z nawet ciepłej pogody z rana, obskoczyłam dość przyjemną rundkę :P
    Tylko jeszcze jedząc śniadanie sprawdziłam czy aby zaś się nie wkopię na trasie na jakieś roboty drogowe!
    Wybrałam pętelkę od Zabrzeży, przez Kamienicę aż po Młyńczyska :P
    Dawno mnie tam nie było, a droga dość znośna.
    Co prawda od skrętu w stronę Zalesia, dłuży się niemiłosiernie, aleee da się to przeżyć.
    Na trasie znalazłam jeszcze napisy z majowego Rajdu Doliną Dunajca <3
    Ubrałam się letnio, znaczy mało, ale do kieszonki zabrałam koszulkę z długim rękawem.
    To w razie jakbym spociła się na podjeździe i po to żebym nie zmarzła zjeżdżając :)
    Szybko mi to w miarę poszło, ale wydawało mi się,że jadąc stoję w miejscu.
    Gdzie ten power w nogach, helloł? :D

    • Dystans 70.47km
    • Czas 02:40
    • SpeedAVG 26.43km/h
    • SpeedMaxxx 54.70km/h
    • Kalorie 1225kcal
    • Podjazdy 517m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Nie ma gdzie jeździć w okolicy!!!

    Wtorek, 28 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 3

    Serio jak w tytule!
    Wszędzie dookoła rozkopali mi drogi i ni hu hu żeby gdzieś się bez zbędnych postojów powozić, no come on!
    Chcąc nie chcąc musiałam wybrać jedyną z możliwych tras, mianowicie w stronę Krościenka.
    I tu też nie miałam pewności,że mnie nie zatrzymają!
    Zatrzymali, ale na szczęście na chwilę....
    Miałam w planach wystartować z samego rana i zrobić soczystą stóweczkę, ale było tak zimno (8 stopni!),że stwierdziłam nie ma sensu :P 
    Zresztą mama zgoniła mnie z łóżka i zaprosiła na zakupy, a nim wróciłyśmy było już za późno na soczystą stówkę przed pracą :)
    Może jutro?
    Miałam jechać tylko tam i nazad, ale jak sobie wyobraziłam zapis GPSu na stravie stwierdziłam,że nieeee!
    Zrobiłam pętelkę na Czarny Potok i nie dość,że zapis trasy wyszedł ładnie, to jeszcze trochę UP-ów zrobiłam :P
    Aleeee, jechało mi się podobnie dziadosko jak w piatek,starzeję się :D 

    • Dystans 85.54km
    • Czas 03:34
    • SpeedAVG 23.98km/h
    • SpeedMaxxx 81.00km/h
    • Kalorie 5781kcal
    • Podjazdy 1218m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Z cyklu jak dobrze rano wstać, czyli kto by tam spał na urlopie? :D

    Piątek, 24 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 2

    Na ostatni weekend sierpnia jak zawsze (od 5 lat!) szykowałam się na Rajd wokół Tatr.
    Niestety w tym roku pogoda była na tyle masakryczna,że nawet ulżyło mi na sercu kiedy postanowiłam w sobotę wieczór zostać w domu.
    Patrząc na zdjęcia z Rajdu (bo tak Rajd się odbył :P), nie żałuję tej decyzji!
    W ramach przygotowań i wykorzystania czasu wolnego postanowiłam po raz ostatni w piątek (przed Rajdem), przewieźć swoje cztery litery na rowerze ;)
    Obudziłam się stosunkowo wcześnie, bo wiedziałam,że nie mam całego dnia na rower.
    Popołudniu mieliśmy w planach jechać z Chopusiem do Krakowa, więc nawet fajnie,że już po 6 nie spałam :P
    Temperatura bardzo przyjemna jak na koniec sierpnia i tak wczesny poranek :)
    Całe 18 stopni o 6.45, czad! :P

    Pojechałam w stronę Olszanek i dalej w kierunku Młyńczysk, bo chciałam zrobić pętelkę pod Ostrą, omatko jak mi się ciężko jechało :P
    Chyba za dużo na raz nogi zgwałciłam!
    We czwartek zaś zdobyliśmy Rysy i za cholerę nie dałam swoim kończynom odpocząć po tym wyczynie :P

    Ale jak tu nie chodzić, jak czasu dużo,a widoki takie piękne, no jak? :P

    Jechałam, a raczej turlałam się pod tą Ostrą i w głowie włączyło mi się przypomnienie,że przecież ostatnio jak tam się wybrałam, to połowę trasy przetrzepało mnie na zdartej nawierzchni asfaltowej :O
    Szybko musiałam sobie przypomnieć jak dawno to było, coby mieć pewność,że tam jest już nowy asfalt!
    Nie znalazłam w głowie odpowiedniej daty, ale postanowiłam jechać na żywioł, szkoda było teraz zawracać :P
    Dobrze zrobiłam, bo jak się okazało, dane mi było przejechać najnowszy z najnowszych asfaltów w okolicy :D
    Gdyby nie to, że nie wiedziałam czy aby cała trasa została już wyłożona nową nawierzchnią, pewnie puściłabym się tam bez hamulców nie zważając na moją psychiczną blokadę zjazdów!
    Gdzieś się trzeba jej chyba pozbyć, ja? :P
    Po zjeździe do Limanowej zostało mi podjechać z powrotem do Siekierczyny i na Wysokie, ale jak to zrobić kiedy moje nogi jakieś takie obce? :P
     
    Dalej, dalej łydki Iżony! :D
    Czy ja tam widzę jakiegoś żylaka??? :O
    O nieeeee!
    Kiedy już znalazłam się na Wysokim, tak strasznie nie miałam siły jechać,że postanowiłam sobie usiąść w przydrożnym rowie i ponarzekać pod nosem.
    No kto mi kazał tak wcześnie wstać i po takich górach jeździć, kiedy dzień wcześniej szczytowałam na Rysach? No kto?!
    Zważywszy na okoliczności i ciężkie chmury nad głową, musiałam wstać i jakoś doturlać się do domu.
    Mogłam oczywiście zjechać przez Łąki w dół, ale po co kiedy można zjechać do Chełmca Biczycami i dalej się włóczyć po wsiach :D 
    W Podrzeczu dorwałam sklep i parę batonów w nim i tak jakoś jakby od razu mi się humor poprawił :)
    Postanowiłam w tym amoku i radości wracać przez Stary Sącz,żeby już niczego nie żałować, a już na pewno tak wczesnej pobudki!
    Uwielbiam to!


    • Dystans 40.03km
    • Czas 01:29
    • SpeedAVG 26.99km/h
    • SpeedMaxxx 88.90km/h
    • Kalorie 786kcal
    • Podjazdy 388m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Nie lubię siedzieć i nic nie robić....

    Środa, 22 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0

    Miałam dać sobie spokój z rowerem, bo umówiłam się z Chopusiem na pieszą Halę Łabowską,miałam... :)
    Kiedy rano ogarnęłam wszystkie "swoje" obowiązki w domu i popatrzyłam na zegarek, stwierdziłam,że nie!
    Nie będę siedziała bezczynnie czekając na umówioną godzinę kiedy mogę ten czas wykorzystać na chociażby chwilę dla siebie :P

    Szybko wskoczyłam w obcisłe i jadąc w kierunku Łącka obmyśliłam powrót na pętelkę przez Czarny Potok  ;)
    Dobry to był pomysł, bo ostatnie kilka razy jechałam tam w odwrotną stronę ;)
    Przynajmniej przypomniało mi się jak tam mogą nogi zapiec pod tą ostatnią górkę!

    Z trasą uwinęłam się w sam raz, bo kilometr przed domem dojechał do mnie mój szofer, z którym miałam już za chwilę zdobywać Halę ;)
    Ty Chopusiu jedź i poczekaj pod domem, ja się zaraz tam wystyrmam, ogarne i jestem Twoja :D 
    Dwa razy mu nie trzeba było powtarzać <3

    Kolejny dzień wykorzystany na maksa!!!


    • Dystans 105.85km
    • Czas 04:07
    • SpeedAVG 25.71km/h
    • SpeedMaxxx 60.50km/h
    • Kalorie 1917kcal
    • Podjazdy 1067m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Dolina Popradu :P

    Wtorek, 21 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 2

    Dawno mnie tu nie było :P
    Właśnie po to są takie urlopy,żeby korzystać z czasu wolnego i robić coś na co brakuje czasu w okresie pracy :)
    Wstałam sobie na tyle wcześnie,coby zdążyć wyjechać z domu nie później niż przed 8.30, udało mi się :)
    Początkowo chciałam zrobić słowacką pętelkę od Starej Lubowni aż po Czerwony Klasztor, ale wychodząc z domu, obiecałam mamie,że pojadę z nią później w załatwienia.
    Zmieniłam więc trasę na inną, postawiłam na Dolinę Popradu.
    Byłam tu ostatnio z Pauliną i Asią bodajże w maju iii od tego czasu ciągle mi było nie po drodze :)

    Pogoda była idelna :)
    Nie grzało, nie mroziło, super!

    Trasę rozpoczęłam od strony Piwnicznej. O jakież było moje zdziwienie kiedy już od Rytra zatrzymały mnie jakieś niezidentyfikowane pojazdy rozbrajające drogę :O
    Nawet rowerem mnie nie przepuścili.... Cóż :)
    Dalsza droga obyła się bez takich zachowań :D 
    Jechałam sobie spokojnie od Wierchomli po Zubrzyk i Żegiestów podziwiając tamtejsze krajobrazy ;)
    Mówicie co chcecie tam jest co podziwiać, na prawdę!

    Im bliżej Muszyny tym we mnie mniej prądu.
    Pasuje mi się wnet gdzieś zatrzymać, bo nie dojadę nawet do jutra do domu :D
    Szczęście,że przy drodze jakiś CPN i że mają tam jakieś batony :P
    Jem jakbym nie widziała, piję pyszny soczek z czarnej porzeczki i oooo nieeee!
    Jak ja teraz wyjadę pod Krzyżówkę? :D
    Wolno, będę wyjeżdżała wolno ot tak :P
    Sam przejazd przez Krynicę trwał wieki, bo tam ciągle mnóstwo turystów i rozkopane drogi, ale koniec końców kiedy wyprzedziłam dorożkę z jakże zmęczonymi życiem trzydziestolatkami, tak już miałam puste pole w powrocie do domu.
    Pod Krzyżówkę nie poszło mi tak strasznie jak myślałam,ale to chyba dlatego,że podjeżdżałam ją od tej łagodniejszej strony.
    Zawsze uważałam i uważam do dzisiaj,że od strony Sącza ten podjazd daję bardziej w kość :)
    Chyba nawet nie na darmo z drugiej strony ma zaznaczony segment!

    Łatwizna :)
    Po wydrapaniu się na górę, szybki zjazd w dół z prędkością, która nawet mnie zadziwiła (gdzie ten mój strach przed zjazdami?!) i już teoretycznie prostsza (bo z górki) część trasy dzisiejszej pętelki :)
    W tym miejscu rozkminiałam którędy uciekać przed wjazdem do Sącza,bo nie uśmiechało mi się plątać między samochodami i wykminiłam!
    W Nawojowej skręciłam na Łazy Biegonickie i mimo,że wpakowałam się w kolejne hopki, nie musiałam się martwić o to czy mnie aby jakiś pirat drogowy nie stuknie swoją odpicowaną furą :O

    Zmęczyłam się całością tej trasy i na prawdę cieszyłam kiedy mogłam się w domu wykąpać i wygodnie usadowić na fotelu :D 
    Chyba się starzeję :P
    Kategoria Stóweczka


    Counterliczniki.com