Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!
  • Czas na siodełku 100d 08h 39m
  • Więcej o mnie.

    Follow me on Strava 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

    Ja na instagramie

    Znalezione obrazy dla zapytania instagram

    Moje ziomeczki

    Wykres roczny

    Wykres roczny blog rowerowy Izona.bikestats.pl

    Z Archiwum X

    • Dystans 100.30km
    • Czas 03:48
    • SpeedAVG 26.39km/h
    • SpeedMaxxx 73.80km/h
    • Kalorie 2100kcal
    • Podjazdy 861m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Od wschodu do zachodu. Przed pracą i po pracy.

    Sobota, 1 października 2016 · dodano: 02.10.2016 | Komentarze 2

    Wszyscy, wszędzie trąbią,że ten weekend jest ostatnim tak ciepłym weekendem i że po nim będzie już tylko piździernik...
    Patrząc na to jaki ten weekend jest, to faktycznie pierwsza część prognoz się sprawdza, jest pięknie! :D
    Co do drugiej części...dopóki nie zobaczę nie uwierzę ;)
    Jak na złość te ostatki muszę spędzać w pracy! Nie cierpię tej roboty za to, nienawidzę!
    Gdyby nie praca, całą sobotę chodziłabym po górach (bo ileż można jeździć na rowerze? :D).
    Przez pracę musiałam z bólem serca zrezygnować z gór i zadowolić się rowerem,o taka kara! :D

    Rano wstałam o 6,żeby obudzić się przed 8 h bezczynnym siedzeniem (bo kto mądry w taką pogodę przyjdzie na siłownię...?).
    Pojechałam na pierwszą tego dnia pętelkę ;)
    Przez Chomranice i Tęgoborze,bo już wiem,że jadąc tędy zdążę przed 8 być w pracy.

    Jak na 1-wszego października temperatura i widoczność o 6.15 przyjemna, bym rzekła nawet znośna ;) 
    Wiedziałam,że jak tylko słońce zacznie się pokazywać, będzie tylko cieplej ;) 

    Do Stadeł jechałam samotnie. Nie minął mnie żaden samochód, ani nawet pies :)
    W drodze do Chełmca ruch jakby trochę się zwiększył, a im bliżej Marcinkowic i Klęczan tym więcej ciężarówek...
    Nie tylko ja spędzę sobotę w pracy ;)
    Przed podjazdem z Chomranic do Tęgoborzy na zegarku było już po 7, a więc do pracy dojadę parę minut później niż ostatnio.
    Czy ja się zdążę wykąpać przed otwarciem klubu? :D
    Cisnę pod górę, bo minuty uciekają i tak mi się pomyślało: "a co gdybym teraz złapała kapcia?" :D 
    Oj dziewczyno lubisz Ty podkręcać adrenalinę :D
    Gdybym teraz złapała kapcia, to na pewno bym się nie zdążyła wykąpać, baaa nawet bym nie zdążyła zamknąć klubu, a co dopiero go otworzyć :D
    Na moje szczęście obeszło się bez kapcia, a do klubu dojechałam na tyle wcześnie,że bez problemu zdążyłam się "wypachnieć" przed pierwszymi klientami :)

    Po pracy pogoda jak marzenie ;)
    O jak się ucieszyłam kiedy zamknęłam za sobą drzwi klubu! :D 
    Zostawiłam info w domu,żeby nie czekali na mnie z obiadem, baaa nawet z kolacją, bo będę jeździć dopóki nie zapadnie noc :D
    Ooo jakie było moje zdziwienie kiedy startując spod klubu zauważyłam,że nie zastopowałam rano stravy! :D
    No cóż nawet aplikacja wyczuła,że będzie to "całodniowy" trip!
    Jadę na Wysokie, coby się jeszcze trochę pomęczyć na tym niekończącym się podjeździe.
    Micha mi się cieszy, bo temperatura nie różni się od tej z miesięcy wakacyjnych, a przypominam mamy 1-go października :D

    W tym momencie zaś pomyślałam,że pasuje na zachód słońca znaleźć się w takim miejscu,żeby to słońce było widać :D 

    Znaczy jak wjadę gdzieś między krzaki (tam z lewej strony!), to nie dość,że nie zobaczę zachodu, to jeszcze zamarznę, bo bez słońca zimno będzie!
    Styrmam się więc i planuję...Nogi jadą, płuca wyrabiają, znaczy w sumie wyjeżdżone! :) 
    Zjeżdżam przez Raszówki w stronę Siekierczyny iii właśnie dzieje się to o czym przed chwilą myślałam!
    Drzewa mi słońce zabrały i zimno mi!
    Uciekam stamtąd ile sił w nogach mam jeszcze po wyjechaniu na Wysokie, czekając aż się krzaki skończą :)
     
    Tak mi się śpieszyło,że aż mi się telefon spocił :D Ale jest słońce, mogę jechać dalej!

    Jak widać krzywda mi się nie dzieje :D
    W Przyszowej wpadłam na pomysł,żeby zachód słońca oglądać z Łącka, tzn. z granicy Łącko/Czarny Potok, bo to górka będzie dobry warun na takie spektakle.
    Pomysł dobry, ale czas nie ten :)
    Gdybym wszystkich ocieplających ubrań nie zostawiła w klubie, tobym się nie zastanawiała, a tak skanując w pamięci drogę powrotną z Łącka do domu, wiedziałam,że bez słońca będę przeklinać :)
    Rezygnując więc z takich doznań, będąc w Naszacowicach skręciłam na Stary Sącz i oglądając się za siebie stwierdziłam,że tu też zachód będzie mi dany :)
    Jechałam co jakiś czas zatrzymując się na pstryknięcie super fotki, aż słońce całkowicie zaszło i zrobił się półmrok.

    Dzień się (s)kończył trzeba wracać do domu.
    Mam nadzieję,że mimo wszystkich przewidywań i prognoz tej jesieni będzie jeszcze pogoda na rower tudzież wypad w góry :)




     

    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 68.50km
    • Czas 02:42
    • SpeedAVG 25.37km/h
    • SpeedMaxxx 71.30km/h
    • Kalorie 1778kcal
    • Podjazdy 1045m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Jesień? Odwołuje! :D

    Czwartek, 29 września 2016 · dodano: 29.09.2016 | Komentarze 2

    Jak mi się dzisiaj morda na rowerze cieszyła!! :D
    Pogoda miazga, trasa siadła,szynka na śniadanie petarda, zadowolenie z życia level up! :P

    Słońce, 21 stopni i lekki wiaterek, cud i miód! :)

    A pamiętacie jak było we wtorek? :D Pogoda zmienną jest! :D

    Miałam jechać daleko i szybko, aleee ten wiatr mnie nawrócił, na wolniej, bliżej i wyżej :)
    Trasa pod Ostrą, nie dość,że urozmaicona pagórkami, to jeszcze z dala od głównej drogi między krzakami,aaaaa....! :D
    Pojechałam, wystyrmałam się na Przełęcz i postanowiłam dać odpocząć nogom, zajadając "ukradzione" jabłko z sadu w Olszance, pysne! :)

    Pojedzona i uhahahna puściłam się w dół po torze na którym odbywają się GMP, czyli rajdy samochodowe.
    Ile razy tam jestem, to muszę uważać jak zjeżdżam, bo asfalt mokry.
    Dzisiaj można było poszaleć, bo na całości sucho!
    Zjechałam na tyle szybko,że złapałam QOMa! Huehue sezon na nie nigdy się nie skończy! :)
    Po zjeździe, sztywny podjazd do Siekierczyny i później na Wysokie.
    Do domu wracałam przez Trzetrzewinę i gdybym nie musiała zameldować się w pracy o 14.30, tobym tą wycieczkę zakończyła pewnie w nocy.
    Taką jesień to ja rozumiem :)
    Pięknie było! <3


    • Dystans 54.10km
    • Czas 01:58
    • SpeedAVG 27.51km/h
    • SpeedMaxxx 74.50km/h
    • Kalorie 1173kcal
    • Podjazdy 350m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Ready to ride autumn! :D

    Wtorek, 27 września 2016 · dodano: 27.09.2016 | Komentarze 2

    Jesień ma to do siebie,że pogoda może i jest piękna, bo słońce świeci i temperatura rośnie, ale ile to trwa.... :D
    Rano nim mgły powstaną i wyjdzie wspomniane słońce, to ja już nogami przebieram, bo może się okazać,że nie zdążę do pracy jak na rower pójdę!
    Oj lato żeś se już poszło stąd! :o

    Mgły powstały po 10, ja na rower wybrałam się przed 11, więc nie poszaleje :)

    Pojechałam na pętelkę przez Łącko iii cieszyłam się że ubrałam rękawiczki z długimi palcami, bo kurde zimno!
    Muszę sobie jak najszybciej zakupić też ochraniacze na buty,żeby mi ciepło w stopy było, no i jakąś kamizelko/kurtkę! ;)

    Wnet się pewnie przerzucę na zumbę i spinning i wtedy to mi będzie 2,50 czy grzeje czy ziębi ;)
    Do tego jednak czasu uparcie w miarę czasu i możliwości będę śmigać na polu :) 



    • Dystans 100.20km
    • Czas 03:30
    • SpeedAVG 28.63km/h
    • SpeedMaxxx 65.20km/h
    • Kalorie 2265kcal
    • Podjazdy 1204m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Sobotni trip na Słowację

    Sobota, 24 września 2016 · dodano: 26.09.2016 | Komentarze 6

    Mówią,że już po sezonie i że trzeba zwolnić tempa :)
    Ano może już po, ale to kiedy, jak i ile jeżdżę zależy tylko i wyłącznie ode mnie :)
    W tej dziedzinie życia jestem sobie sama szefem :)
    Prawda prawdą,że jak na początku miesiąca poszalałam, tak teraz faktycznie zwolniłam tempa ;)
    Zwolniłam, bo nie mam czasu.
    W pracy dwa ostatnie tygodnie praktycznie mieszkałam, a i w domu też więcej do zrobienia.
    Nie łatwo mi się teraz wyrwać na rower, a to już nie czas taki jak w czerwcu/lipcu kiedy można było śmiało o 5 rano już na rowerze śmigać :) 
    Ale...

    W końcu miałam wolny weekend+piątek, więc więcej czasu na wszystko.
    Sobotę tak starałam się zaplanować,żeby koniecznie wyrwać się na rower, udało się :)
    Żeby nie było nudno, musiało być daleko i pod górę :) Tak też było!
    Słowacja, to najlepsze miejsce ever (jak dotąd po którym dane mi było pojeździć :P) na świetne, pagórkowate tereny :)
    Pojechałam więc dobrze znaną,ale ciągle nie odkrytą do końca trasą, w kierunku Starej Lubovni.
    Trasa mimo,że jechałam nią już w tym roku parę razy, zaskakuje mnie za każdym razem. Nie inaczej tym razem....
    Po wyjechaniu na Kremną z daleka widać zamek w Starej Lubovni!
    Kurde widać go na tyle wyraźnie,że aż zgłupiałam kiedy go zobaczyłam. Nie widziałam go nigdy wcześniej! :O 
    Zjeżdżam w tym szoku w dół,żeby za chwilę zawrócić i pokatować nogi pod górę :)
    Przed końcem podjazdu, dojechał mnie niejaki Tomek z Puław...
    Co chłop z Puław robi na Słowacji? :P
    Ano szlaja się na szosie kiedy reszta jego ekipy ściga się w finale Cyklokarpat na Wierchomli :)
    Bardzo miły kolarz!
    Wróciliśmy razem z Kremnej do Piwnicznej i tam się rozstaliśmy.
    On wrócił do Wierchomli, a ja zaczęłam powrót do domu.
    Dopiero teraz zauważyłam,że całkiem szybko i przyjemnie pokonałam ten "górzysty" teren i ani nogi ani głowa nie zdążyły się zbuntować i zniechęcić mnie od wykonania zamierzonego planu :)
    Świetnie! 

    Wróciłam zadowolona i naładowana na kolejne bez rowerowe dni życia :P

    Kategoria Stóweczka


    • Dystans 58.50km
    • Czas 02:24
    • SpeedAVG 24.38km/h
    • SpeedMaxxx 83.20km/h
    • Kalorie 1565kcal
    • Podjazdy 1021m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Pożegnanie lata

    Wtorek, 20 września 2016 · dodano: 21.09.2016 | Komentarze 5

    Ajajajaja!
    Lato się kończy!
    Idzie jesień i to ta zimna jesień (jak na razie!).
    Na termometrze niby 14 stopni, ale ciągnie i po uszach i po stopach!
    W drodze z pracy wciągłam batonika, w domu na szybkości zupę (olałam drugie danie, coby mi nie ciążyło na żołądku) i od razu pojechałam w trasę ;)
    Zimno, więc jak najmniej z górki, dużo pod górę, tak mi pasuje ;)
    Nogi jakieś takie zastane i nie rozgrzane, aleeee jak się człowiek obija z jazdą to i gazu nie ma!
    Pojechałam pod Ostrą i aż się bałam zjazdu po serpentynach, bo na samą myśl jak mnie owieje zimnym, suty stawały :O

    Faktycznie zjazd był straszny!

    Na samej górze naciągłam buffkę na uszy i dzięki temu chyba nie zamarzłam!
    W Limanowej kolejny podjazd w stronę Siekierczyny tam się wspinając, trochę doszłam do siebie.
    Na Wysokim słońce się pokazało, więc zrobiło się całkiem przyjemnie, ale było już przed 18 i nie chciało mi się dalej jeździć ;)
    Wystarczy na dzisiaj :) Dobre up-y wyszły ;)





    • Dystans 60.30km
    • Czas 02:27
    • SpeedAVG 24.61km/h
    • SpeedMaxxx 70.20km/h
    • Kalorie 1439kcal
    • Podjazdy 774m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Ostatni raz w tym roku do pracy rowerem?

    Sobota, 17 września 2016 · dodano: 18.09.2016 | Komentarze 4

    Mimo tego,że w prognozach na sobotę był zapowiadany deszcz, zdecydowałam się do pracy pojechać rowerem.
    Rano kiedy budzik zadzwonił, a ja spojrzałam przez okno i zobaczyłam wschodzące słońce pomyślałam,że szkoda pogody na jazdę samochodem.
    Dobre to było!
    Godzina 6, a na zewnątrz cieplej niż w niejeden lipcowy poranek.
    Pewnie że ubrałam bluzkę z długim rękawem, bo planowałam przed pracą się trochę powspinać, no a wiadomo jak się powspinam to i zjechać muszę, a wtedy zimno :o
    Miałam dwie godziny luzu przed pracą, więc postanowiłam do Sącza dojechać od strony Tęgoborzy, a czemu by nie? :D
    Na drogach pusto, cicho i spokojnie...
    Słońce wstaje, temperatura coraz wyższa, bluzka z długim rękawem zaczyna być zbędna, no ale teraz się nie rozbiorę! :P
    Podjeżdżam pod Rdziostów, zjeżdżam do Klęczan i zastanawiam się czy ja wgl zdążę na 8 do pracy? :D
    Jest 6.55 a mnie czeka jeszcze podjazd z Chomranic do Tęgoborzy, przejazd do Dąbrowej i stamtąd od Wielogłów do Nowego Sącza.
    Kiedy jest tak:



    ja mam się śpieszyć?
    Fiu Fiu Fiu!

    Służba nie drużba,chyba muszę zagęścić ruchy! ;)
    W Tęgoborzy byłam jakoś o 7.10, a więc mam jakieś pół godziny czasu,żeby znaleźć się w klubie...
    Chyba się uda, bo teraz już po płaskim ;)
    Niby po płaskim, ale zaczęło wiać... Wiało takim ciepłym, przyjemnym powietrzem, halnym ;)
    Uwielbiam taki wiatr <3
    Do klubu przyjechałam jakoś przed 7.40.
    Szybko się doprowadziłam do stanu reprezentatywnego i już mogłam witać klientów na siłowni ;)

    Całe 8 h pracy zastanawiałam się czy do domu wrócę równie sucha...
    Gdzieś koło 12 zaczęło lekko mżyć, ale na większy deszcz się nie zapowiadało, bo ciągle słońce świeciło, może się uda! :D
    Hehehe!
    Godzina 15.50, za 10 minut wychodzę z pracy, a tu pada!
    Super!
    Wyszłam przed klub sprawdzić jak jest ciepło i czy ten deszcz jakiś groźny, jeee spoko da się jechać :)
    Pewnie,że wolałabym bez tego deszczu no ale ;)
    Deszcz padał tylko pod klubem :D
    Ujechałam z 800 m tam o deszczu nawet nikt nie myślał, ani tym bardziej go nie widział :P

    Skoro tak, to wspinam się dalej ;)
    Jadę na Wysokie od Biczyc, o tak!
    W razie nagłego ataku deszczu zjadę Łąkami prosto do domu, o ile zdążę się tam wystyrmać :P
    Kiedy minęłam tabliczkę z napisem "Wysokie", zaczęło delikatnie kropić, sobie myślę hmmm...jeśli to będzie  taki deszcz jak ten spod klubu, tzn. że nie ma się czego bać ;)
    Jadę dalej i nie wiem czy to fakt,że zjeżdżam=jadę szybciej i większe krople mi się wydają mnie uderzać, czy to po prostu więcej pada?! 
    Więcej padało!
    Nie ociągając się więcej zjechałam na Łąki Gostwickie,a będąc na ostatniej prostej tak mnie dolało,że aż w pampersie chlupało! 

    I tak sobie ogarnęłam czas jaki teraz mamy iii mi wyszło,że to był chyba mój ostatni trip rowerem do pracy w tym roku!
     


    • Dystans 72.00km
    • Czas 02:30
    • SpeedAVG 28.80km/h
    • SpeedMaxxx 67.30km/h
    • Kalorie 1593kcal
    • Podjazdy 503m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Z braku laku, to i po płaskim się powożę :D

    Czwartek, 15 września 2016 · dodano: 15.09.2016 | Komentarze 2

    Aaaa tyle się dzieje,że szok!
    Nieźle się muszę spiąć,żeby na rower znaleźć chwilę, dlatego się nie wspinam, a wyżywam :P 
    Pojechałam przez Łącko do Ochotnicy i z powrotem.
    Po raz drugi w tym tygodniu na płasko.
    Się prędkościami chociaż chciałam nacieszyć ;)
    W sumie nawet się cieszyłam, ale czasami za bardzo wiało! :p
    Nie wiem czy zaś nie mam scentrowanych kół, bo jakoś mną tak bujało na boki i rower jakiś taki niestabilny?! :O
    No chyba,że to ten wiatr, robił ze mną co chciał :D



    • Dystans 52.50km
    • Czas 01:52
    • SpeedAVG 28.12km/h
    • SpeedMaxxx 52.20km/h
    • Kalorie 1179kcal
    • Podjazdy 376m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Płaszczaki!

    Wtorek, 13 września 2016 · dodano: 13.09.2016 | Komentarze 4

    Z rana, po śniadaniu na przekręcenie nogi ;)
    Że mało czasu, bo przed pracą i przed gotowaniem obiadu, to po płaskim na szybko.
    Pojechałam w kierunku Piwnicznej.
    Trasa sprawdzona i standardowa na brak czasu ;)
    Fajnie się jechało, a buzia sama się cieszyła, bo mimo tego,że jest wrzesień, to ciągle można naparzać w krótkim rękawku :D



    • Dystans 62.40km
    • Czas 02:28
    • SpeedAVG 25.30km/h
    • SpeedMaxxx 65.90km/h
    • Kalorie 1794kcal
    • Podjazdy 1178m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Amazing!

    Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 2

    Skończyłam pracowity weekend i dla pocieszenia następny też spędzę w pracy...
    Rano nie chciało mi się wcześniej wstawać po to żeby do pracy jechać rowerem...
    Zapakowałam więc rower do iżonowozu z zamiarem wożenia się zaraz po skończeniu pracy (dzień już coraz krótszy!) i pojechałam!! :)
    Czas w pracy nawet zleciał i po 16 wystrzeliłam z klubu jak z procy.
    Wiedziałam gdzie chce jechać, a to chwile zejdzie, bo sporo pod górę...

    W tygodniu naszło mnie na obtoczenie Jeziora Rożnowskiego, ale zaspałam... :)
    Skoro wtedy zaspałam, obtoczę go dzisiaj, oł jeah!
    Google maps wyliczyło,że trasę 62 kilometrów mam pokonywać rowerem przez 4h 20 min...
    Czyli skończę w nocy!
    Google googlami, moje kopyto moim kopytem ;)

    Startuje spod klubu i obwodnicą dojeżdżam pod Rdziostów.
    Wspinam się,żeby za chwilę puścić gaz w dół!
    Chwila po płaskim i zaś podjazd od Chomranic w kierunku Tęgoborzy, ajjj tu się zadyszałam!
    Chciałam poprawić swój czas na tym odcinku iii nawet mi się to udało ;)
    Z Tęgoborzy już w dużym ruchu ulicznym kierunek na just i oby jak najszybciej dojechać do Witowic i zjechać z głównej drogi.
    Czas mam dobry, google się rypły!!! :D Nie widzę sensu ciągnąc tej wycieczki ponad 4 h!
    Kiedy w Witowicach skręciłam na Rożnów, mogłam zacząć się rozglądać i cieszyć z widoków, bez obaw że mnie ktoś z drogi zepchnie...
    Do Gródka jak to do Gródka, góra-dół, góra-dół, przyjemnie ;)
    Słońce faktycznie zaczęło bardzo szybko się obniżać, ale przed zachodem powinnam wrócić pod klub.
    W Gródku parę fotek pięknie odbijającego się w rożnowskim jeziorze zachodzącego Słońca...


    ...i już bez zbędnych postojów kieruję się z powrotem,prosto do Sącza.

    Wycieczka świetna!
    Idealna na szybkie domęczenie i odreagowanie po 8 godzinnej posiadówie w pracy ;)


    • Dystans 50.00km
    • Czas 01:56
    • SpeedAVG 25.86km/h
    • SpeedMaxxx 51.10km/h
    • Kalorie 1002kcal
    • Podjazdy 228m
    • Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama

    Do i z pracy...

    Sobota, 10 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 0

    Dopadło mnie!
    Po równo 40 dniach czyli po 5 wolnych weekendach przyszło mi w końcu spędzić sobotę i niedziele w pracy!!! :O
    O ja biedna...
    Nie lubię pracować w weekend!
    Zresztą chyba nikt normalny tego nie lubi :D
    No nic... Czy chce czy nie, swoje odsiedzieć muszę, a rowerem to sobie co najwyżej mogę do pracy przyjechać i wrócić i tyle użyć przed i po 8 godzinnej niewoli...

    Counterliczniki.com