Info
Ten blog rowerowy prowadzi Izona. Mam przejechane 53867.50 kilometrów w tym 1066.40 w terenie. Kręcę ze średnią 22.33 km/h i się wcale nie chwalę!Follow me on 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Ja na instagramie
Moje maszyny
Wykres roczny
Z Archiwum X
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień4 - 1
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec6 - 1
- 2020, Czerwiec6 - 3
- 2020, Maj8 - 5
- 2020, Kwiecień4 - 4
- 2020, Marzec3 - 2
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień2 - 2
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień7 - 8
- 2019, Lipiec7 - 6
- 2019, Czerwiec10 - 11
- 2019, Maj8 - 0
- 2019, Kwiecień5 - 10
- 2019, Marzec4 - 3
- 2019, Luty3 - 3
- 2018, Grudzień1 - 2
- 2018, Listopad4 - 6
- 2018, Październik11 - 11
- 2018, Wrzesień11 - 17
- 2018, Sierpień14 - 23
- 2018, Lipiec14 - 37
- 2018, Czerwiec12 - 14
- 2018, Maj15 - 30
- 2018, Kwiecień12 - 19
- 2018, Marzec7 - 2
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień3 - 4
- 2017, Listopad2 - 10
- 2017, Październik8 - 13
- 2017, Wrzesień8 - 14
- 2017, Sierpień16 - 21
- 2017, Lipiec15 - 13
- 2017, Czerwiec15 - 9
- 2017, Maj11 - 12
- 2017, Kwiecień12 - 11
- 2017, Marzec13 - 8
- 2017, Luty6 - 19
- 2017, Styczeń3 - 8
- 2016, Grudzień3 - 4
- 2016, Listopad5 - 4
- 2016, Październik9 - 3
- 2016, Wrzesień16 - 35
- 2016, Sierpień13 - 36
- 2016, Lipiec17 - 41
- 2016, Czerwiec15 - 29
- 2016, Maj14 - 27
- 2016, Kwiecień15 - 21
- 2016, Marzec11 - 22
- 2016, Luty9 - 8
- 2016, Styczeń5 - 11
- 2015, Grudzień8 - 8
- 2015, Listopad6 - 3
- 2015, Październik10 - 10
- 2015, Wrzesień17 - 25
- 2015, Sierpień23 - 20
- 2015, Lipiec23 - 14
- 2015, Czerwiec21 - 12
- 2015, Maj17 - 6
- 2015, Kwiecień14 - 4
- 2015, Marzec10 - 8
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Grudzień4 - 2
- 2014, Listopad6 - 0
- 2014, Październik9 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 10
- 2014, Sierpień17 - 10
- 2014, Lipiec18 - 15
- 2014, Czerwiec21 - 7
- 2014, Maj17 - 10
- 2014, Kwiecień13 - 21
- 2014, Marzec16 - 38
- 2014, Luty10 - 32
- 2014, Styczeń7 - 13
- 2013, Grudzień8 - 18
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik19 - 16
- 2013, Wrzesień15 - 2
- 2013, Sierpień7 - 6
- 2013, Lipiec12 - 18
- 2013, Czerwiec23 - 28
- 2013, Maj20 - 27
- 2013, Kwiecień21 - 18
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty3 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Listopad4 - 2
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień11 - 2
- 2012, Sierpień19 - 6
- 2012, Lipiec19 - 2
- 2012, Czerwiec12 - 4
- 2012, Maj6 - 2
- 2012, Kwiecień13 - 1
- 2012, Marzec3 - 0
- 2012, Styczeń5 - 4
- 2011, Grudzień9 - 8
- 2011, Listopad12 - 0
- 2011, Październik10 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec12 - 10
- 2011, Czerwiec14 - 16
- 2011, Maj5 - 18
- 2011, Kwiecień6 - 9
- 2011, Marzec9 - 24
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Wrzesień3 - 1
- 2010, Sierpień10 - 0
- 2010, Lipiec9 - 27
- Dystans 42.56km
- Czas 02:00
- SpeedAVG 21.28km/h
- SpeedMaxxx 55.40km/h
- Kalorie 1275kcal
- Podjazdy 314m
- Sprzęt Giant Brass 2
Pogoda dla kolarzy <3
Piątek, 5 stycznia 2018 · dodano: 23.01.2018 | Komentarze 0
Jej czy to styczeń, czy coś więcej? :DWolny dzień miałam, czasu dużo, pogoda jak bajka. Żal mi było nie wykorzystać.
Micha się cieszyła kiedy zamiast chłodne powietrze mrozić, słoneczko dogrzewało do pleców :)
Więcej czasu, to i ciut dalsza przejażdżka ;)
Na Naszacowice, Rogi i powrót przez Stronie i.... Stary Sącz do domu ;)
Świetnie było!
Niby styczeń, niby zima i powinno się "odpoczywać" od roweru, żeby w lecie się tym bardziej bawić,ale kiedy mnie to tak cieszy, ja odpoczywam na rowerze, nie od roweru :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 30.21km
- Czas 01:22
- SpeedAVG 22.10km/h
- SpeedMaxxx 49.30km/h
- Kalorie 861kcal
- Podjazdy 202m
- Sprzęt Giant Brass 2
Pierwszy raz w 2018 ^^
Środa, 3 stycznia 2018 · dodano: 23.01.2018 | Komentarze 0
W poprzednim wpisie "skarżyłam" się,że nie mam weny twórczej,no bo nie mam :pMimo wszystko postanowiłam się uaktualnić w pisaniu, bo za chwilę już całkiem zapomnę co się wydarzało na tym rowerze :P
Już zapomniałam!
Pogoda jak na początek stycznia, taka marcowa z naciskiem na kwietniowa ;)
Ciągnie mnie na ten rower, bo mi się w tym pokoju nie chcę oczu potem zalewać...
Kiedy mogę, to mogę, gorzej jak nie mogę, to i się trenażerem zaspokoję.
Do pracy miałam na drugą zmianę, więc mając wiedzę ile mniej więcej się tłukę na Traktorze w kółeczku wokół Starego Sącza, wybrałam się na tyle wcześnie żeby zdążyć do pracy i na tyle późno,żeby nie zamarznąć :)
Patrząc po minie, źle mi chyba nie było :D
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Pora podsumować :D
Niedziela, 31 grudnia 2017 · dodano: 20.01.2018 | Komentarze 0
Życie kręci mi się ostatnio nie tylko wokół roweru... ;)Wybiłam się z rytmu blogerskiego,a fajnie by było podsumować w końcu rok 2017...
Zaczął mi się on standardowo w styczniu.
Ostatnie "zimy" są dla kolarzy znośne (nie mylić z przyjemnymi :P), więc nie mam oporu wyjść parę razy w miesiącu na rower.
Nie jest to tak przyjemnie spędzany czas na rowerze jak w letnich miesiącach, ale z braku laku...
Jak się chcę to można ;)
Styczeń nie był jakiś super ekstra zawodowy, bo były TYLKO 3 wyprawy (w zimie to jak na koniec świata), 148 km i blisko 6 h w ruchu.
Więcej biegałam niż kręciłam.
Chociaż SPINING też dał mi mocno popalić. Ale on się nie liczy! :P
Luty już coś więcej pozwolił się powozić.
Całe 6 wypadów na rower i 311 km w nogach, a na zegarku 12h jazdy,ale...ciągle żałowałam że nie wyjadę do Calpe :D
Im bliżej wiosny tym apetyt na rower coraz większy,ale i czasu mniej boooo serducho zabiło w rytmie cha-cha!
Marzec za pasem, a mi jakoś tego roweru mniej trzeba niż zwykle, wolę czas spędzać z NIM!
Kurde serio? To się na prawdę zdarza, nawet MI ha! :D
No nic udało się na tyle ogarnąć że pojawiła się pierwsza setka wokół Popradu i pytanie:
"Czy ja naprawdę aż tak kocham ten rower?" :D
Po raz pierwszy udało mi się załapać na podhalańskie Krokusy, na które wybraliśmy się z Marcinem i Pauliną.
Piękna sprawa! <3
#wgórachjestwszystkocokocham <3
Mimo wszystkich wyborów którymi serce kazało rządzić zrobiłam 13 niedalekich wycieczek, 759 km i wysiedziałam 29 h na rowerze :P
Kwiecień,no kwiecień to dopiero był armagedon:D
Remont w domu,miłość coraz poważniejsza i wesele siostry za pasem, szok!
Wybrać się na rower w tym wszystkim, to jak być na gigancie :D
Pojawiły się pierwsze kolarskie zgrupki:
...i pierwsza kolarska opalenizna:
Zaczyna się znowu kręcić :D
Lecą kolejne stówki na liczniku. Pierwsza Knurowska w roku zaliczona i walka z czasem, bo do wesela zostało trochę ponad 2 tygodnie :D
Czad,bo i tak udało się zrobić 12 tripów, 901 km w czasie 34h :P
Maj, no maj to już przeszedł sam siebie :D
Zaczęłam go od nieszczęśliwego spotkania mojego palca z krajalnicą...!!!
Wyrzuciło mnie to z kolarstwa na cały pierwszy tydzień maja...
Wolny tydzień!
Nie, do wesela się to nie zagoiło :(
A tak serio strasznie mnie serce bolało przez ten wypadek, strasznie! :O
Najgorsze było to, że wiedziałam że ekipa szykuje się na Bieszczady,a tak potraktowany palec nie zagoi się w 6 dni :(
I co? I jajco! :P
I tak pojechałam z nimi, no bo jak nie jechać? :D
Palec bolał jak sam skurczybyk, ale pochuchany i podmuchany dzień wcześniej przez NIEGO miał wytrzymać wycieczkę.
Ale kiedy już nad Soliną dowiedziałam się że nasza "wycieczka" miała mieć długość koło 140 km z ponad 2500 m przewyższnia (!!!)
nawet chuchanie na palca nie pomogło :D
Do tego ta paskudna pogoda, deszcz i zimno! Fuj!
Ale że co,że ja nie dam rady?!
No to patrzcie:
Nie do zajechania :D
Po Bieszczadach przyszła pora na wesele <3
Wtedy to nawet mnie nie ciągło na rower.
Nie było kiedy :D
Goście,goście,miłość. Imprezy,imprezy,miłość. Hulanie,hulanie,miłość i....powtórz :D
Tak przez 2 tygodnie :D
Kiedy po weselu wróciłam na rower, nie wiedziałam jak się na nim jeździ, a nie jeździłam tylko jeden tydzień :D
Kolejne tripy kolejne stówki, w sumie nawet nie wyszedł ten maj jakoś źle :P
11 wycieczek, 942 km, 36h w ruchu :P
Czerwiec połowa roku za mną i zasadnicze pytanie:
Czy ja jadę się w lipcu ścigać w Tatry?
No właśnie czy ja się tam nadaję? :P
Matko nie wiem, przecież mi się wydaje,że ja w ogolę nie jeździłam jeszcze na rowerze w tym roku! :D
No nic, zapisana jestem. Zapłacić za start mogę nawet w dzień zawodów.
Zobaczę, ale nie mam jakiegoś parcia (jak rok wcześniej), niech się samo dzieje :D
Były jazdy do i szlify po pracy.
Były upały i był On.
Była praca w domu, była praca w klubie!
O matko tyle do ogarnięcia i jeszcze ten rower :D
Było fajnie,bo było lato! Kocham lato!
Coraz ambitniejsze wycieczki. Coraz dalej. Coraz wyżej. Testowanie swojego organizmu.
Była szosa.
Był góral.
Kolejne wesele w rodzinie za pasem, ale już mniej angażujące, więc rower aż tak bardzo w tym wszystkim nie cierpiał :P
Jeździłam kiedy mogłam i co mogłam,aż postanowiłam że jadę, jadę na Tatra Road Race, a co mi tam!
Po 15 wycieczkach,994 km 39h na rowerze, jadę tam!
Dla zabawy, dla towarzystwa, dla ekipy która to wszystko organizuje, przecież ja ich kocham :D <3
Lipiec zaczął się od drugiego wesela w roku.
Nie wpłynęło ono jakoś znacząco na moją "formę" (co to jest forma? :P), ale było cały tydzień przed wyścigiem, no cóż...
Życie amatora nie kręci się tylko wokół roweru ;)
Pojechałam!
Zeszmaciłam się jak nie wiem, do podium w kategorii (i powtórki wyniku z zeszłego roku) brakło mi uwaga... 55 sekund,ale nie żałuję :P
Kocham tam być! <3
Po wyścigu straciłam sens jazdy na rowerze.
Znajomi ciągli to tu, to tam, no i namówili też po raz drugi w życiu na pielgrzymkę na Jasną Górę.
Nowe doświadczenia, nowe znajomości, ja lubię nowości :P
Fajnie tak 3 dni rowerowej włóczęgi, bez żadnych obowiązków :D
Lipiec był już "konkretnym" miesiącem, w końcu strzelił tysiąc na rowerowym liczniku, w końcu jakoś to wyglądało! :D
15 wycieczek, 1039 km i prawie 43 h na rowerze, ładnie :D
Nastał sierpień.
Miesiąc Rajdu wokół Tatr (dla mnie to takie Boże Narodzenie w lecie :P)
Miesiąc w którym rok rocznie biorę urlop i robię co mi się tylko żywnie podoba :D
Tak było i teraz.
Plany grube, ale zaś brutalnie zweryfikowane przez życie :O
4 sierpnia, TdP Gliczarów i mój potężny dzwon na rowerze.
Cud,ale żyje!
A było tak fajnie...
Długi powrót do odważnej jazdy na rowerze i pytanie o sens tej pasji...
Zaczęłam się bać roweru, ale równocześnie nadal chciałam na nim jeździć ;)
Musiałam odreagować.
Wybrałam się z ziomeczkami na parę dni w Karkonosze, zostawiłam na chwilę rower.
Pomogło <3
Po powrocie z większą miłością do roweru (bo ta druga się nagle skończyła lol) i z chęcią, znowu "uczyłam się" cieszyć z jazdy na rowerze ;)
Mój znany wśród rowerowych znajomych styl zjazdów "na Sagana" poszedł w zapomnienie.
Zaczęłam bardziej na siebie uważać,ale i tak było fajnie :D
Koniec sierpnia, to mój najukochańszy Rajd wokół Tatr i miliony pięknych chwil i wzruszeń :P
Mimo wielu moich obaw i wspomnień z lat ubiegłych, nie wyobrażałam sobie tam nie być :P
Kocham tą imprezę i tych ludzi miłością dozgonną :D
Oni mnie też ^^
Kolejny wakacyjny miesiąc wykorzystany na 110%!
16 tripów,1116 km w nogach i ponad 46h w siodełku.
Uwielbiam! :D
Wrzesień to powolne przygotowywanie się do zimy :D
Coraz krótsze dni, coraz zimniej, coraz mniej słońca i ochoty do wyjścia na rower :P
Mimo wszystko ciągle starałam się czerpać radość z każdego wykręconego kilometra.
I czekałam na ten bumm jesieni.
Tych kolorów i tego wszystkiego co kojarzy się z babim latem.
Trochę się doczekałam:
Patrząc na ilość wrześniowych wycieczek (w liczbie 8) i na ilość kilometrów 499 (ledwo 500!!!) i czas tylko 19 h na rowerze, to albo mi się nie chciało albo pogodzie :P
Zostańmy przy pogodzie i weselnym "ona temu winna " :D
Październik, to typowe babie lato, z masą kolorowych liści i radości z możliwości dalszej jazdy na rowerze :D
Bym rzekła było ładniej niż we wrześniu :)
Nie było jakichś super ekstra tripów, chociaż udało się po raz kolejny w roku objechać dookoła Przełęcz Knurowską, a koniec końców miesiąc wyszedł troszkę lepiej niż poprzedni ;)
Niby też 8 wycieczek, ale przy 525 km i 20 h jazdy, dobrze jest :P
Listopad, to miesiąc kolarskiego bajabongo :p
Niby początkiem miesiąca miałam ochotę wybrać się na drugą edycję Rajdu wokół Beskidu Niskiego do Gorlic, ale w dniu Rajdu trochę zaniemogłam :P
Później Tomek pożyczył mi trenażer, więc jak mi się bardzo chciało roweru, nie pchałam się w to zimno tylko zaczęłam przekręcać się w pokoju.
Niby spoko,ale kolarstwo, to przede wszystkim widoczki i ten podmuch świeżego powietrza na policzku, a nie 4 ściany i kupa potu na oczach...
No cóż.
Koniec końców zaliczyłam 2 (słownie DWA) tripy na w sumie 102 km w ciągu 4h, słabo...ale jak bajabongo to bajabongo :D
Grudzień był strasznym miesiącem, bo mi jakoś serce z tęsknoty za wszystkim pękało!
Aleeee i tak ciągle udało mi się wyjść z rowerem na pole.
Całe 2 razy. 60 km w "grudniowych" nogach. Prawie 3 h jazdy w zimowym/smogowym powietrzu :D
Szał!
Z Traktorem, bo Bianka w trenażerze zapięta, jak wiezień w więzieniu czekała (i czeka nadal) na wiosenną wolność :P
Dzień krótki,mało czasu i ochoty na wszystko.
Co ja się będę rozwodzić, byle do wiosny moi kochani! :P
Reasumując:
Patrząc na wydarzenia z całego roku, uważam że rok ten był może nie najlepszy, ale obfitujący w wiele wydarzeń na wielu płaszczyznach mojego życia ;)
Zaliczyłam dwie wg mnie najlepsze imprezy roku Tatra Road Race i Rajd wokół Tatr!
Dwie porządne gleby: jedną rowerową i drugą prywatną.
Jednak udało mi się nie zabić, a nawet cieszyć z kolejnych zdobywanych kilometrów i doświadczeń.
I strasznie się cieszę,że wszystko potoczyło się jak się potoczyło, bo wiele mnie to wszystko nauczyło :P
Nie chwaląc się, ale uważam że jestem o wiele mądrzejsza niż byłam jeszcze w 2016 roku! :D
Może trochę późno, ale....
Zakręconego 2018 roku Ziomeczki <3 :p
- Dystans 30.50km
- Czas 01:30
- SpeedAVG 20.33km/h
- SpeedMaxxx 82.40km/h
- Kalorie 942kcal
- Podjazdy 254m
- Sprzęt Giant Brass 2
Powietrza mi trzeba było :D
Środa, 27 grudnia 2017 · dodano: 28.12.2017 | Komentarze 0
Święta, święta i po świętach :PŻycie ;)
Czy przesadziłam w święta? Nie, nie było kiedy ;)
W wigilię z tęsknoty nie miałam apetytu, w Boże Narodzenie miałam za dużo gości, a w Szczepana miałam dość :D
Mimo wszystko potrzebowałam powietrza!
Wczoraj tak szybko wracałam z pracy,że aż mnie na pierwszym skrzyżowaniu dopadł korek...
Boszsz gorzej jak przed świętami :O
Myślałam,że czmychnę raz dwa, a to trwało i trwało....
Słońce chowało się coraz niżej :(
Rozkminiałam od rana czy to będzie trenażer, czy Traktor, a kiedy w ciągu dnia patrzyłam na tą słoneczną (chociaż wietrzną pogodę),żałowałam że nie mam na drugą zmianę, o jak ja bym się powoziła <3
No nic jadę do domu i stwierdzam,że i tak pójdę na pole pojeździć, tlenu mi brakuje ;)
Nic że będzie zaraz ciemno, jak nie będzie zimno, to nie zginę ;)
Pojechałam na Stary Sącz i tam się pokręciłam,bo dużo światła mają :D
Wróciłam do domu coś po 17, już w totalnej ciemności, ale zadowolona iiiii głodna jak wilk! Przecież obiadu w tym pośpiechu nie zjadłam, cza nadrobić :D
Może dzisiaj też się powożę? :P
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 30.20km
- Teren 3.00km
- Czas 01:20
- SpeedAVG 22.65km/h
- SpeedMaxxx 39.60km/h
- Kalorie 417kcal
- Podjazdy 182m
- Sprzęt Giant Brass 2
Po co komu zima? :O
Wtorek, 12 grudnia 2017 · dodano: 16.12.2017 | Komentarze 4
Jeju jak człowiek jest ciepłolubny, a do tego uwielbia się włóczyć na rowerze, to zima jest ostatnią porą roku, jaką by ten człowiek do szczęścia potrzebował :OTak trochę umarłam nie jeżdżąc na rowerze. Brakuje mi tlenu. Serio!
Kręcenie w pokoju, gapiąc się w telewizor i oglądając zaległy odcinek eMki z zeszłego tygodnia drugiej zmiany wcale nie jest przyjemne!
Ja potrzebuję po prostu powietrza!
No więc skoro dorwałam dnia wolnego od pracy, a pogoda bardziej przypominała wiosnę jak grudzień, no to kurczę nooo pojechałam :D
Że Bianka zapięta w to narzędzie tortur w pokoju,zabrałam Traktor i krótkie rozpoznanie po dawno nie jeżdżonym terenie zrobiłam.
Jej <3
To zdjęcie chyba wyraża więcej niż tysiąc słów co? :P
Czekam na lato albo na kolejne wolne dni w wiosennej pogodzie inaczej nie jeżdżę :D
Ahoj!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 52.00km
- Czas 02:15
- SpeedAVG 23.11km/h
- SpeedMaxxx 58.00km/h
- Kalorie 992kcal
- Podjazdy 692m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
W Narodowe Święto Niepodległości
Sobota, 11 listopada 2017 · dodano: 15.11.2017 | Komentarze 8
Mama stwierdziła,że mi odbiło :PMoże, ale jak mam wolne, a słońce od rana bije po oczach, to szkoda nie wykorzystać takiej okazji ;)
Wiem,że w domu masa liści do grabienia, ale haloooo, są priorytety i priorytety :D
Ubrana jak na wojnę, ale zadowolona, bo z początku było mi całkiem ciepło, pojechałam w stronę Marcinkowic,żeby zapętlić najczęściej przeze mnie pokonywaną trasę ;)
Do Męciny, może do Mordarki było mi naprawdę ciepło, potem było już tylko gorzej :D
Aż sobie trasę skróciłam iiii po raz drugi w życiu wyjechałam na Mokrą Wieś od tyłka strony.
Zawsze wydawało mi się,że to taaaakaaa stroma góra, a to nieprawda.
Przy okazji zaś miałam okazję szlifnąć się nowo zrobionym asfaltem w kierunku Gostwicy.
Fajna droga,ale z moją blokadą zjazdów, trochę tracę na przyjemności zjeżdżania z niej ;)
Może lepiej,że ta blokada jest, bo opony po całym sezonie wyślizgane, a między drzewami mokro było i tak sobie pozmyślałam,że niezłą glebę mogłabym zaliczyć na całej prędkości.
Brawo ja! :D
PS: Przez ostatnie 10 km, myślałam,że zamarznę!
Ale w domu się nie przyznałam, więc ciiiicho! ;)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 50.00km
- Czas 01:58
- SpeedAVG 25.42km/h
- SpeedMaxxx 63.70km/h
- Kalorie 839kcal
- Podjazdy 388m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Co mnie nie zabije....
Niedziela, 5 listopada 2017 · dodano: 08.11.2017 | Komentarze 2
Miałam w niedziele jechać na Rajd Beskidu Niskiego, organizowanym przez gorlickie Ostre Koło, miałam...Trochę się wahałam czy aby na pewno dam radę pedałować w niedzielę po sobotniej imprezie urodzinowej brata.... :)
Dam coby nie?!
Nastawiłam się,że pojadę.
Dziewczyny z Nowego Targu (Paulina i Magda), nawet miały po mnie przyjechać, a tu dupa!
Już w sobotę przed północą czułam,że zaczyna się coś. Coś co się nazywa bólem gardła :o
Myślałam,że to od zimnej wódki...
Nawet przestałam pić wcześniej niż reszta ekipy (co za poświęcenie :P), nie pomogło!
Rano po 6 obudził mnie ból gardła 1000 razy większy niż ten wieczorny, wiedziałam,że właśnie "pojechałam" na Rajd.
Normalnie czułam jakbym połykała szkło!!!
Piszę od razu do Pauliny,że chyba lipa z Rajdu i ostatecznie kiedy już się wybrały w tą stronę zrezygnowałam, bez sensu było jechać...
Nie uszło więcej jak kilka godzin i zaraz po obiedzie diabli mnie opętały :D
Kiedy wszyscy domownicy poszli spać, ja stwierdziłam,że szkoda dnia na sen....
Tak poszłam na rower!
Albo mnie on zabije albo uzdrowi....
Nie za długo, nie za szybko, w sumie to już tak rzadko jeżdżę,że mi powera w nogach brakuję, ale byle zdążyć przed nocą....
Do Łącka, pętelka przez Olszanki i do domu, bo się umówiłam z bratem że przed jego wyjazdem zdążę wrócić i się pożegnać.
Zdążyłam :D
Czy to było mądre z mojej strony w takim stanie iść na rower?
Nie wiem ;)
Fizycznie może i nie pomogło, ale psychicznie jak najbardziej ;)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 50.70km
- Czas 01:54
- SpeedAVG 26.68km/h
- SpeedMaxxx 55.10km/h
- Kalorie 905kcal
- Podjazdy 384m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Odmóżdżanie :D
Czwartek, 26 października 2017 · dodano: 02.11.2017 | Komentarze 0
Nie miałam za wiele czasu po pracy na jakieś dłuuugie wycieczki czy inne dziady, ale stwierdziłam,że każda minuta na rowerze jest na wagę złota ;)Jak na złość w drodze powrotnej do domu, wszystko było przeciw mojej wycieczce (począwszy od zostawionego w pracy telefonu, aż po traktor jadący 2 km/h i zwalniający wszystkie nadpobudliwe samochody) :P LOL!
Wiedziałam,że na 18 miałam być z powrotem w Sączu, więc założyłam,że jak wyjadę o 15, pojeżdżę do 17, to na spokojnie się wyrobię,taaaa....
Na rower wyszłam dopiero przed 16, a do domu wróciłam przed 18, cóż, spóźnię się :D
Trasa nie mogła być inna jak płaska, więc do Młodowa i z powrotem, z małym stopem na klimatyczną foteczkę ;)
Chyba będę musiała zacząć już biegać....
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 62.20km
- Czas 02:23
- SpeedAVG 26.10km/h
- SpeedMaxxx 55.80km/h
- Kalorie 1176kcal
- Podjazdy 695m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Kończą mi się pomysły na trasy... Serio!
Środa, 18 października 2017 · dodano: 20.10.2017 | Komentarze 7
Już sama nie wiem gdzie mam się plątać na tym rowerze.Zawsze na jesień mam taki "spadek" kreatywności co do tworzenia nowych tras ;)
Może to przez to,że jak cały rok jeżdżę i jeżdżę i kiedy już poznam wszystkie zmarszczki na każdym okolicznym asfalcie, to ta jazda jakoś mniej cieszy?
Jest niby masa bocznych dróżek, ale czy mi się chcę błądzić do wieczora po okolicy?
No i przez coraz krótszy dzień nie mam możliwości zapuszczania się gdzieś dalej, nawet gdybym chciała samochodem dojechać do docelowego punktu...
No cóż... ;)
Po zimie każda nowa dziura w asfalcie jest jakimś urozmaiceniem ;)
Dzisiaj postanowiłam się przewieźć "od tyłu", mimo że to nie po Bożemu :D
Zawsze wyjeżdżam pod Ostrą od Naszacowic/ Młyńczysk. Tym razem zrobiłam to od Kamienicy.
Dlaczego? A dlatego,że sobie przypomniałam psy, które jakiś czas temu mnie zaatakowały w Olszance i sobie pomyślałam,że jak pojadę na odwrót, to im przynajmniej zwieje :D
Dobrze się jechało,bo ciepło i słoneczko, no i te kolory, ale pomyślałam,że trzeba dać sobie na wstrzymanie, bo się zajadę.
Tak więc teraz chwila odpoczynku.
Nie wiem, może dzień może dwa,może więcej...
Wszystko zależy od czasu i pogody, a więc bywajcie! :)
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km
- Dystans 62.00km
- Czas 02:14
- SpeedAVG 27.76km/h
- SpeedMaxxx 50.40km/h
- Kalorie 1048kcal
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Bianchi Via Nirone 7 Dama
Pogodowy zawrót głowy ;)
Wtorek, 17 października 2017 · dodano: 20.10.2017 | Komentarze 0
Zaczęłam się zastanawiać czy moje nogi są ze stali, bo non stop coś, a one nic :DW domu wysiedzieć nie potrafię na takiej pogodzie!
Niby miałam być w domu, żeby ogarnąć i obiad ugotować, ale skoro już wstałam o 8, to przecież obiadu o 9 gotowała nie będę :D
Zjadłam tylko, ogarnęłam chałupe iiii stwierdziłam,że czasu na rower to ja mam dość :P
Przed 10 kulturalnie wystartowałam przed się...
Po płaskim nie szybko, za to na tyle daleko,żeby mi się oczy nacieszyły widoczkami i kolorową jesienią <3
A było czym się cieszyć ;)
Jak to mawiał klasyk: KRĘCĘ BO LUBIĘ WIDOCZKI MAM GRATIS! :D
Może gdyby ten ruch na drodze był ciut mniejszy, fun z jazdy byłby jeszcze większy, ale przecież ja już do tego przywykłam ;)
Dojechałam do Tylmanowej i zawróciłam, bo po pierwsze obiad, a po drugie nie miałam ani hajsu ani jedzenia ze sobą,a bomba była ostatnią rzeczą z którą chciałabym walczyć!
Po powrocie do domu, nie dość,że zdążyłam dwudaniowy obiad sklecić, to jeszcze pranie, które się zrobiło powiesiłam :D
Da się? No da!
Kategoria Więcej jak 20, mniej niż 100km